Opinie klientów o Węgry i Balaton - Witalne Węgry

5.1 /6
26 
opinii
Intensywność programu
3.0
Pilot
4.7
Program wycieczki
5.1
Transport
5.5
Wyżywienie
4.3
Zakwaterowanie
4.3
Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.

Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.
Najlepiej oceniane
Wybierz

5.0/6

Kinga 15.08.2016

Węgry historycznie, ale też termalnie, rozmaicie, dużo wrażeń, jednym słowem witalnie

W rytm tanecznego czardasza nasza wycieczka przez Węgry hasa. Na początek Demjen dodał sił witalnych i dostarczył wrażeń niebanalnych. Baseny termalne ciałko i kosteczki ozdrowiły i wszystkich turystów w dobry humor wprawiły. Eger – miasto z historią ciekawą uraczyło nas swym pięknem, a na koniec zabawą. Niejednokrotnie Turkom się opierało, co mu chwały przysporzyło nie mało. Spacerowaliśmy przez wijące się staromiejskie uliczki, podziwiając tu bazylikę, tam w różnych stylach kamieniczki. Widzieliśmy zamek, z jego bohaterskiej obrony słynny, a na koniec była degustacja, Eger to przecież rejon winny. Po wizycie w Dolinie Pięknej Pani wszyscy byliśmy ukontentowani. Następny etap podróży, czas wcale się nie dłuży. Pod wieczór nareszcie znaleźliśmy się w Budapeszcie. Na powitanie dostojnej Góry Gellerta zdobycie, a z niej cudny widok na miasto – niezapomniane przeżycie! Potem statkiem po Dunaju płynęliśmy i z pięknymi obiektami się zapoznawaliśmy. Budapeszt wieczorem podświetlony magicznie, wśród blasków, ach jak było romantycznie! Cały dzień następny przetuptaliśmy i Peszt i Budę, tyle pięknych miejsc, nie można skarżyć się na nudę. Buda wysoka, na wzgórzu zamek, z Dunaju „wyrasta” Gellerta Góra, Kościół Macieja, Baszta Rybacka, ach jaka piękna architektura! Wieżyczki, bielutkie w słońcu się lśniły, widok dla oczu naprawdę miły. A jakie mosty imponujące w wielki podziw wprawiające. Przez kamienne lwy strzeżony, najstarszy Most Łańcuchowy, a dalej biały Most Elżbiety, w porównaniu z sąsiadem, dosyć nowy. Zielony Most Wolności o ażurowej konstrukcji, w zdobienia bogaty, a jeszcze inny z odnogą na wyspę to Most Małgorzaty. Nizinny Peszt również cudami kusi kto zobaczy Parlament, zachwycić się musi! Aleja Andrassy na ogromny Plac Bohaterów nas doprowadziła, gdzie nasza przewodniczka z detalami pomnika Milenium nas zaznajomiła. Potem spacer do Lasku Miejskiego na odpoczynek kilkuminutowy, by spojrzeć na zamek Vajdahunyad nad jeziorem, jakże bajkowy. Szkoda, że dłużej tu nie zabawiliśmy, tylko do Unicum się udaliśmy. Tam szczegółowa genealogia rodziny Zwack’ów, ich rozwoju przyczyny i skutki, a na koniec degustacja napitków, takich w rodzaju ostrej wódki. Oglądanie buteleczek – dla koneserów wykład ciekawy, dla większości jednak turystów, troszkę przydługi i nudnawy. Dla amatorów w muzealnym sklepiku można było kupić trunków bez liku. A wieczorem w węgierskiej czardzie wizyta, niektórzy ruszyli do tańca z kopyta. Po paru kieliszkach wina u wielu była wesoła mina. Kolejny dzień we wrażenia obfituje i troszeczkę dwóm turystkom humor psuje. Tapolca, gdzie w jaskini rzeczka podziemna była to atrakcja niecodzienna. Łódeczka jednak słuchać się nas nie chciała, tylko według swego widzimisię pląsała. Były więc nerwy, chwilami ekstremalne doznania, bo żadna z nas na łódce nie znała sztuki wiosłowania. Kręciłyśmy się wokół własnej osi, czasami prąd rzeczki nas znosił, obijałyśmy się o chropowate skały, więc w oczach strach był niemały. Całą jednak trasę pokonałyśmy samodzielnie i chrzest bojowy w wiosłowaniu przeszłyśmy dzielnie. Kolejny etap wycieczki – Heviz - jezioro termalne, tu znowu siurpryza- atrakcje węchowe oryginalne. Bogate w siarkę woniało jak u Hefajstosa, nie były to zapachy błogie dla nosa! Ale różnokolorowe nenufary przedstawiały widok tak uroczy, że chociaż nos trochę cierpiał, radowały się oczy. Przybyliśmy nad seledynowy Balaton, który rozleniwieniu nadał ton. W tempie swobodnym, bez pośpiechu oddaliśmy się balatońskim uciechom. Każdy robił co chciał i dużo radości z tego miał. Ciuchcia na kółkach przez Balatonfured woziła i dzięki niej całe miasto leniwie zwiedziłam. Na piechotę kurort także odkrywałam i jego urokiem się delektowałam. Po plaży piaszczysto-trawiastej skakałam i z ciepłą wodą Balatonu się zapoznałam. Były więc w jeziorze przyjemne pluski i na plaży prezentowanie figury kluski. Na pożegnanie półwysep Tihany uroczy ucieszył wszystkich turystów oczy. Powiodła nas na wzgórze kręta uliczka, a tam panorama na Balaton prześliczna. Na wzgórzu opactwo i kościół bielutki, wydał się tak dostojny, a zarazem milutki. Domek cały w papryczkach, taki śmieszny, mnóstwo sklepików – widok doprawdy ucieszny. Do starej stolicy Węgier zawitaliśmy i Szekesfehervar zwiedziliśmy. A tam taka piękna Staróweczka, różne ozdoby niejednego budyneczka. Nad sklepikiem but duży, a obok nad wejściem XIX-wieczny kawaler i panna, tu pchająca wózek babulinka, tam z małą figurką fontanna, Za każdym zaułkiem coś innego zaskakuje, spacer urozmaica i oczy raduje. Na koniec wizyta w winnicy rodzinnej, gdzie wzięliśmy udział w wielkiej uczcie winnej. Siedem gatunków win można było próbować i według reguł sztuki je degustować. Różne to były kolory i smaki, i ten i tamten nie byle jaki. Wybór był trudny, na co się zdecydować. Które wino kupić i w podróż zapakować? Z łezką w oku Węgry i kompanionów żegnamy, mając nadzieję, że się jeszcze spotkamy.

5.0/6

Grzegorz, Wrocław 04.09.2018
Termin pobytu: sierpień 2018

Witalne Węgry

Sympatyczna wycieczka na Węgry, do Budapesztu i w okolice Balatonu. Dobry pomysł na wyjazd na długi weekend. Przydałoby się jednak trochę więcej zwiedzania Budapesztu. Poza tym szkoda, że w programie zwiedzania nie ma miasta Esztergom. W ostatni dzień przejeżdżaliśmy u podnóża bazyliki sakralnej w Esztergom, największej na Węgrzech, bez zatrzymywania i zwiedzania. Żal było patrzeć przez szyby autokaru na tę budowlę. W oficjalnym programie wycieczki była wizyta w winnicy w „Dolinie Pięknej Pani” w okolicach Egeru oraz degustacja lokalnych win. Nie zostało to jednak zrealizowane. Zamiast tego była obiadokolacja w lokalnej restauracji w Egerze przy cygańskiej muzyce. Do obiadokolacji podano bardzo kiepskie wino. Trudno to nazwać degustacją. W Polsce w supermarkecie Lidl można kupić wino marki Egri Bikaver lepszej jakości (cena ok. 12 zł za butelkę). Biuro Rainbow, chcące uchodzić za renomowane biuro podróży, nie powinno robić takich numerów. Podobnie obiadokolacja w węgierskiej czardzie. Klimatyczny lokal, fajny program artystyczny, dobre jedzenie, ale kiepskie wino, które nie pasowało do tej imprezy. Chyba nie po to jechaliśmy na Węgry żeby się napić byle jakiego wina. Na pochwałę zasługuje wizyta w winnicy rodziny Lics w Pakozd. Przynajmniej tutaj można było posmakować dobrego wina węgierskiego.

5.0/6

Stasiolek Ryszard 23.07.2017
Termin pobytu: sierpień 2017

Węgry i Balaton

Chciałbym poruszyć sprawę kolacji w czardzie węgierskiej trzeciego dnia pobytu.Otóż zapoznając się z kulturą i historią danego kraju chciałbym też spróbować lokalnej kuchni.Myślę,że w kuchni węgierskiej są choć dwa dania które smakowałyby też Polakom.My jedliśmy frytki z kurczakiem.Dotyczy to również kolacji nad Balatonem.Druga sprawa to tzw. rejs promem na który muszą się zgodzić wszyscy uczestnicy.Uważam że ta atrakcja nie jest warta 6 euro.Jeśli ktoś na tym skorzystał to Rainbow które skrócilo sobie w ten sposób trasę przejazdu autokaru.

4.5/6

DARIUSZ, ZIELONA GÓRA 18.05.2017
Termin pobytu: kwiecień 2017

wycieczka do Madziarów

Wycieczka ciekawa, ale z niedosytem
telefon

Pobierz aplikację mobilną Rainbow

i ciesz się łatwym dostępem do ofert i rezerwacji wymarzonych wakacji!

pani-z-meteracem