5.3/6 (576 opinii)
6.0/6
Super objazdówka, nie męcząca dużo do zwiedzania, pilot spisał się na medal. Ogólnie 5+
6.0/6
Byliśmy uczestnikami wyprawy w dniach 30.11-15.12.23. Jak przed każdą podróżą, tak i w tym przypadku - wsiadając do samolotu w Warszawie, każde z nas miało na temat kierunku wyprawy sporo oczekiwań, trochę obaw, ale przede wszystkim - masę wyobrażeń. Po dwóch tygodniach objazdu, możemy śmiało stwierdzić, że Meksyk pod wieloma względami przerósł nasze oczekiwania, natomiast obawy - zwłaszcza te dotyczące bezpieczeństwa - zdecydowanie się nie potwierdziły. Chcielibyśmy zacząć od ciepłych słów w kierunku pilota Kuby. Człowieka bardzo opanowanego, profesjonalnego, o wyjątkowo przyjemnym sposobie opowiadania, z dużą wiedzą. Wszystko było perfekcyjnie zorganizowane, zapięte na ostatni guzik, nawet jeśli wiązało się to np. z bardzo wczesnym wyjazdem z hotelu - ten człowiek po prostu dobrze wie co robi, myślę, że dzięki jego zapobiegliwości uniknęliśmy korków czy innych drogowych przygód, które niestety w Meksyku się zdarzają. Niektórzy uczestnicy wycieczki mieli do niego zastrzeżenia, głównie dotyczące tworzenia ,,dystansu" między nim, a grupą - jako osoba pracująca z ludźmi, w pełni go rozumiem, że po całym dniu z wycieczką miał prawo chcieć zjeść samemu kolację. Podczas wyjazdu skręciłam staw skokowy, Kuba dwukrotnie oferował załatwienie pomocy medycznej (na szczęście nie była konieczna) - czułam się zaopiekowana. Program jest intensywny, ale bardzo urozmaicony i ciekawy. Przeciętnie robiliśmy około 10 tysięcy kroków dziennie, więc mniej niż na poprzednich wyjazdach. Zachwyciły nas przede wszystkim liczne stanowiska archeologiczne, ciężko byłoby wskazać jedno ,,naj" . Kolorowe meksykanskie miasta (w Oaxaca załapaliśmy się nawet na prawdziwą, meksykańska uliczną imprezę zaręczynową miejscowego policjanta), ale i wspaniałe przyrodniczo miejsca - byliśmy oczarowani. Żałowaliśmy, że z uwagi na mgłę nie odbył się lot balonem, ale cóż - siła wyższa; będzie powód, by wybrać się tam kolejny raz. Co ważne, nie było najmniejszych problemów z odzyskaniem pieniędzy za nieodbytą wycieczkę. Na plus - jak zawsze na objazdach z Rainbow są w programie również miejsca pt. lokalne trunki/rękodzieło za spore pieniądze - tu nie było ich tak dużo jak na pozostałych wyjazdach, na których byliśmy, nie spędzaliśmy w nich też tak dużo czasu, i nie były aż tak horrenadalnie drogie. Uczestniczyliśmy w następujących wycieczkach fakultatywnych: - Cenota, czyli studnia krasowa, podobała nam się bardzo, jak i chyba wszystkim, którzy się na nią zdecydowali. Woda jest przyjemna, każdy obowiązkowo dostaje kamizelkę. Można wskoczyć do wody z ok. 5 metrów. Smakował nam też obiad (za dodatkową opłatą) w restauracji na terenie cenoty (bufet). - Wieczór meksykański był bardzo sympatyczny. Piękne pokazy tańca, cucharacha, tequila - zdecydowanie na plus. - Jaskinie (w dniu w którym wg programu miał być wypoczynek w Acapulco) - ok 5 km trasy, w tym liczne schody, bardzo ciekawe formacje skalne, możliwość zjazdu na tyrolce. - Rejs kolorowymi łodziami po Xochimilco nas rozczarował. Same łodzie są piękne, kolorowe - niestety, byliśmy tam w niedzielę, gdy tę formę wypoczynku kultywują również mieszkańcy miasta Meksyk, przez co prawie nie było widać wody - łódź przy łodzi, głośno, duże zamieszanie. Okolice po których się pływa to raczej nieużytki, niż kwiaty, jak sobie mylnie wyobrażaliśmy. - Wyspa Kobiet - bardzo sympatyczna wycieczka, z przyjemnym rejsem katamaranem, możliwością plażowania, kupnem ostatnich pamiątek przed powrotem do Polski. Żeby nie było za słodko... Mieliśmy wysokie oczekiwania jeśli chodzi o meksykańską kuchnię. I te oczekiwania zostały bardzo boleśnie zawiedzione. Jedzenie hotelowe w najlepszych wypadkach było poprawne, w części miejsc - po prostu niesmaczne. Jedyne co można o nim powiedzieć dobrego, to to, że nikt nie miał po nim sensacji żołądkowych (co biorąc pod uwagę zagrożenie zemstą Montezumy jest obiektywnie istotne). Zarówno śniadania jak i kolacje w większości miejsc były serwowane. Porcje niewielkie, bez żadnych warzyw, na śniadanie codziennie nieśmiertelna jajecznica - zazwyczaj zimna i bez soli. Ale, żeby oddać sprawiedliwość, jedzenie uliczne i restauracyjne w Meksyku też ma niewiele wspólnego z tym, co w Polsce wyobrażamy sobie jako kuchnia meksykańska. Na pobycie w Cancun allinclusive - jedzenie smaczne, choć typowo hotelowe, niemeksykańskie. Hotele w większości miejsc przyzwoite, choć raczej mające lata świetności za sobą. Z pozytywów, w żadnym nie było pluskiew ani innych nieproszonych gości. Na zdecydowany minus hotel w Cuarnavaca, który wskoczył na miejsce zniszczonego przez huragan hotelu w Acapulco. Hotel w nieciekawej okolicy (wszystkie budynki w sąsiedztwie otoczone zasiekami z drutu kolczastego i z ogrodzeniami pod napięciem), mocno już nadgryziony zębem czasu, basen - prędzej brodzik z nie najczystszą wodą; na plus faktycznie zadbany ogród i dwa zadowolone z życia, hołubione przez pracowników, koty. Sugerujemy, by może zamiast spędzać tam bez sensu dwa dni, biuro przemyślało wydłużenie końcowego pobytu w Cancun. Bardzo pozytywnie oceniamy kierowcę i sam autokar, który był wygodny, klimatyzacja działała bez zarzutu, co było istotne z uwagi na długie przejazdy. Podczas wyjazdu nie mieliśmy ani jednej nieprzyjemnej sytuacji, czuliśmy się bezpiecznie. Meksykanie są bardzo sympatyczni, uśmiechnięci, nie są namolni. Co nas zaskoczyło, nawet w bardzo turystycznych miejscach nikt lub prawie nikt nie mówi po angielsku, gdybyśmy byli tego świadomi - na pewno przed wyjazdem postaralibyśmy się opanować podstawowe słowa po hiszpańsku, bo choćby w restauracjach mieliśmy spore problemy, by się porozumieć. Z uwag praktycznych, warto wziąć peso ze sobą lub wymienić w pierwszych dniach wycieczki, ponieważ po wyjeździe z Jukatanu kantorów bardzo długo nigdzie nie było, w większości miejsc płatność jest wyłącznie gotówką. I koniecznie trzeba się targować jeśli chodzi o pamiątki (zwłaszcza w Chichen Itza). Jeśli coś się Wam spodoba, kupujcie - najczęściej już nigdzie potem takich pamiątek nie znajdziecie (chyba że chodzi o małe meksykańskie czaszki, koralikowe kolibry, drewniane maski - te były w wielu miejscach). Koniecznie trzeba wziąć zróżnicowaną odzież, były upały, ale np. w mieście Meksyk było ,,rześko" i deszczowo, przydały się nam cieplejsze ubrania i parasol. Trzeba pamiętać o przejściówkach do kontaktów, bo nie w każdym hotelu były gniazdka USB w ścianie. Na żadne stanowiska archeologiczne nie wolno wnosić dużych plecaków ani profesjonalnego sprzętu do filmowania/fotografowania np. gimbali, dużych lustrzanek. I... uważajcie na cucarachę i tequilę na wieczorku meksykańskim - kelnerzy polewają nad wyraz hojnie :)
6.0/6
super wycieczka, warto było pojechać,
6.0/6
Nie będę opisywać punktów programu ponieważ są na stronie. Wielka Meksykańska wyprawa to niezapomniane wrażenia ,program zrealizowany w 100 %, wspaniałe miejsca ,przyroda, lokalne jedzonko i alkohol. Wyprawa męcząca ale warta poświęcenia. Hotele na trasie przyzwoite ,jajecznica zjadliwa ;),wspaniali ludzie którzy się ze sobą integrowali mimo różnic wieku. Wycieczkę polecam każdemu ,przekrój wieku turystów był spory,ale każdy dawał radę. Przy każdym hotelu był sklepik gdzie można zakupić napoje i coś słodkiego na drogę ,przystanki autobusu co 2 godzinki na stacjach gdzie zajadaliśmy się lodami i kawką. Możliwość próbowania lokalnego jedzenia ,przystanki na obiady dopełniały nam hb zakupione zgodnie z programem wycieczki. Bardzo dobry kierowca, który bezpiecznie nas przewiózł całą trasą.Autobus przyzwoity ,droga się nie dłużyła ponieważ nasz cudowny przewodnik Miłosław dbał o to żeby nie było nudy- oglądaliśmy filmy związane tematykom z Meksykiem ,słuchaliśmy muzyki lokalnej oraz wspaniałych opowieści naszego przewodnika.Polecamy wycieczki fakultatywne , cudowne cenoty ,lot balonem czy wieczór Meksykański dostarczyły niezapomnianych wrażeń. To nasza pierwsza wyprawa ,mam nadzieję, że nie ostatnia. Polecamy.