Opinie klientów o Wokół Alp - Europejskie cuda natury

5.2 /6
152 
opinie
Intensywność programu
4.7
Pilot
5.4
Program wycieczki
5.4
Transport
5.4
Wyżywienie
4.4
Zakwaterowanie
4.4
Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.

Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.
Najlepiej oceniane
Wybierz

5.5/6

Konrad Remelski 31.08.2018
Termin pobytu: wrzesień 2018

Niezapomniana wycieczka

Od 11 do 20 sierpnia 2018 byłem z żooną na cudownej wycieczce - najlepszej z naszych dotychczasowych wypraw (a było ich sporo). Trasa wymyślona przez pilota Panią Agnieszkę i jej współpracownice wspa-nia-ła! Autokar super! Panowie kierowcy jeszcze lepsi, a pani Agnieszka - z olbrzymią wiedzą na temat regionów które zwiedzaliśmy. Zawsze uśmiechnięta i z poczuciem humoru (nigdy nie humorzasta!!!), panie przewodniczki podobnie. Szczególnie pani Justyna podbiła nasze serca! Co do hoteli... Niektórzy narzekali na warunki. My na niektóre hotele też, szczególnie na VIP, ale szybko zdalismy sobie sprawę z tego, że były to hotele klasy turystycznej, a nie super apartamenty, za które trzeba byłoby słono płacić. Może trochę nas denerwowały odległości do miejsca wypoczynku, ale w taaakim autokarze, z taaaakim kierownictwem wycieczki i towarzystwem, można i z Turynu na nocleg do Paryża pojechać. Jedynie co mogę mieć pretensje do Włochów, że nie wysprzątali plaż nad jeziorami z kamieni. Trudno bylo wchodzic do wody, ale taki już urok kamienistych plaż. Na to Rainbow nie ma na to żadnego wpływu. Byliśmy pod wrażeniem tego co zobaczyliśmy każdego dnia - i Liechtenstein i Szwajcaria, i jeziora, i wyprawa pod Monte Bianco, Salzburg, Turyn, przejazd koleją w Szwajcarii i wiele innych ciekawych punktów programu. Może trochę męczące bylo ciągłe wykonywanie zdjęć, bo zrobiliśmy ich ponad 1200, ale pominąć takie wdoki Alp?... Co nas najbardziej rozbawiło? Wloch, chyba właściciel hotelu VIP, który w ramach deseru na koniec obiadokolacji rozdawał nam z miski rożki lodowe. Przypomniały się czasy przedszkola i pierwszych klas w szkole.... Kończąc i podsumowując powiem, że wycieczkę tę wszystkim zainteresowanym gorąco polecam! Dziękujemy firmie Rainbow za dziesięć dni raju! Konrad i Irena Remelscy Miastko, Pomorskie

5.5/6

Rafał 02.08.2018
Termin pobytu: sierpień 2018

Rzeczywiście cuda i natury i rąk człowieka

Program wycieczki znakomicie ułożony. Są cuda natury - piękne Alpy i jeziora i cuda rąk człowieka - architektura (kościoły, pałace, zamki, domy mieszkalne), sztuka sakralna ale też starożytnego Egiptu w Muzeum w Turynie, piękne obrazy i gobeliny. Wszystko przyprawione dobrym winem i lodami na deser...no i pasta w każdej postaci (dla mnie również cudo). Włochy nigdy mnie jeszcze nie zawiodły i tym razem było podobnie, a dodatkowe atrakcje w postaci Insbruku czy St. Moritz tylko potęgują zachwyt. Warto korzystać także z fakultetów - przeuroczej Aosty i pięknego Salzburga wieczorową porą.

5.5/6

Tadeusz Bielsko-Biała/Beskidy 04.09.2019

Magia Monte Bianco / Poezja alpejskich jezior

Moja siódma wycieczka objazdowa z „Rainbow-Tours” była równie udana jak poprzednie. Dodatkowo o 1000 zł tańsza w wyniku otrzymania nagrody (voucher zakupowy) jako laureat konkursu za wystawienie opinii do poprzedniej imprezy „Witajcie w Serbii”, za co serdecznie dziękuję Dyr. Rainbow”. Warto więc dodawać ciekawe i pełne opinie ze swoimi wrażeniami i polecać atrakcje, dokumentując zdjęciami. Tym razem dla odmiany moja opinia będzie nico krótsza, choć wycieczka i wrażenia były równie ciekawe i zachęcam zdecydowanie do wybrania się „Wokół Alp”. Po dotarciu do Woszczyc i spotkaniu kilku znajomych, wyruszyliśmy (z lekkim opóźnieniem) ku nowej alpejskiej przygodzie. Pilot p.Michał ulokował i następnie sprawnie „poprzestawiał” uczestników w autokarze o 1 miejsce w tył - czyli wszyscy plus 1 (nie dotyczyło to osobników z tylnej kanapy). Do 1-szego Hotelu „„Hubertushoff” w Austrii wprawdzie dotarliśmy w deszczu, lecz poranek zwiastował już poprawę, za parę godzin mgła i obłoki zrobiły miejsce dla błękitu, który nie opuszczał już nas do końca imprezy. Na pierwszy rzut stolica Tyrolu - Innsbruck. Z punktu widokowego można podziwiać fantastyczny widok na miasto u podnóża Alp, o którym oraz jego klienteli opowiadała przewodniczka (czeskiego pochodzenia) pani Wanda, która posiada bogatą-wszechstronną wiedzę. Nie łatwo zapamiętać szczegóły, ale udało mi się nagrać na Dyktafon „ciekawostki” i w chwilach przygnębienia czy wzniosłej melancholii warto będzie włączyć i posłuchać dla poprawy nastroju, ha ha ;) Skocznia Bergisel Schanze wygląda okazale, szkoda tylko, że nie było możliwości wejścia na szczyt i spojrzenia w dół. Następnie przejazd do Bolzano i przyjemne krótkie zwiedzanie ciekawego miasta z przewodnikiem Sig.Luciano, po czym zostaliśmy zakwaterowanie w hotelu „Stella delle Alpi” w Ronzone. Na następny dzień lekka przebieżka po uliczkach Trydentu, widok Fontanny Neptuna, gdzie towarzyszyła nam przewodniczka Sig-ra Sabrina i wczesnym popołudniem zawitaliśmy na degustację do „Tree Colline” w posiadłości Sig.Flavio. Tam warto po degustacji zaopatrzyć się w wino, bo są dobre i zdrowe. Nawet obładować się jak osiołek. Można zabrać do domu na szare zimne jesienne wieczory albo popijać sobie np.w grupie; w pokoju czy na balkonie - po obiadokolacjach. Nie warto kupować w marketach, bo są gorszej jakości, a zwłaszcza tych takich „wielkich” różowych czy czerwonych z zakurzonych dolnych półek, bo potem nie łatwo „wyzerować” ;) Po degustacji fantastyczny rejs łodzią po jeziorze Garda do Gardeny, przyjemny spacer oraz na zakończenie ochłodzenie wnętrza dobrym mikstem przypominającym „aperol-spritz” w kafejce gdzie pracowała sympatyczna Polka i gościnna, wiadomo ;) W kolejnym dniu zawitaliśmy do Cremony, tu proponuję wejść na Dzwonnicę Katedralną, wstęp 5 € ale warto, bo widok z góry rewelacyjny. Dużą atrakcją było wchodzenie wąskimi schodkami, które jakby wirowały, falowały - w górnej części. Potem warto zaopatrzyć się w owoce w jednym wskazanym sklepie przez Pilota, gdzie winogrona, duże śliwy, pomidory są bardzo tanie i świeże zbiory (ok.2 € za kg), darmocha! W pobliżu jest kranik z wodą, więc po umyciu możliwa konsumpcja na miejscu. Po drodze warto jeszcze zajrzeć do sklepu z regionalnymi specjałami i zakupić sobie jakieś słodycze np.”Nougat Tendre a la Pistache” oraz „Torta di Torrone al Rhum”. Tylko nie wkładać potem tych produktów przypadkiem do jednej reklamówki z kostkami pachnących mydełek, które zakupicie w „Certosa di Pavia” czy na „Isola Bella” ;);) W kolejnym etapie podróży zajrzeliśmy do Opactwa „Certosa di Pavia”, gdzie znajduje się piękny fotogeniczny Klasztor, ogrody a obok pasma pól ryżowych, których widok łagodzi zmęczony wzrok. Po przyjeździe zakwaterowaliśmy się w ładnym i gościnnym Hotelu „Aston” w Pino Torinese na 3 dni, ufff !!! Nazajutrz z przewodnikiem - panią Justyną udaliśmy się do Turynu, warto tu zawitać, byłem już tu wielokrotnie; 2 razy z RT oraz 3-razy na delegacji, kocham to miasto, w wolnym czasie warto zjeść tu pizzę, koniecznie wypić ciepły „Bicerin”( kawa espresso, czekoladka, śmietanka) w kieliszku, kupić czekoladki (raczej jesienią gdy jest już chłodno). Po południu wyruszyliśmy w dłuższą trasę do Valle d'Aosta, po drodze straszył nieco deszcz, ale dotarliśmy w promieniach słońca. Bardzo malowniczy region, szkoda, że nie jest tam przewidziany chociaż jeden nocleg i nocny spacer pod księżycem :) Zwiedzanie Aosty jest przyjemnością; można zjeść dobre lody i kupić pamiątki, tylko nie ganiać po marketach, bo traci się cenny czas na podziwianie widoków. Byli tacy co stracili sporo czasu, opróżniając zakurzone półki ze starych roczników wina gronowego, no cóż, kwestia gustu ;) W drodze powrotnej z uroczej doliny Aosty zagrano nam skromie w autokarze; tylko „La Felicita” , ale nie było płaczu, bo jeden utalentowany uczestnik wziął nastrój „w swoje ręce” i wyśpiewywał różne „kołysanki”, powiedzmy ;) Kilku podróżników pomagało, wielu się śmiało, dwóch smacznie spało, nikt nie protestował. Nasza grupa podróżników, trzeba przyznać, była miła i bardzo tolerancyjna. No i wczesnym wieczorem dojechaliśmy do krowy i ukazał się przyjemny Hotel „Aston”. Następnego dnia udaliśmy się poza Turyn na wzgórze - do Bazyliki „Superga”. To wyjątkowe miejsce. Po zwiedzeniu z przewodniczką p.Justyną, trochę czasu wolnego i po południu ruszyliśmy do doliny Courmayeur. Tam wyjechaliśmy kolejką Skyway z Courmayeur na Punta Helbronner na pukty widokowe i inne atrakcje. Fantastycznych widoków nie da się opisać, tam trzeba być i przeżyć to zjawisko. Kto nie był, powinien koniecznie się wybrać, zrobić serię zdjęć i dodatkowo uwiecznić panoramę gór i przeżycia na filmiku video. Najlepiej trzymać się w grupach, poszukać windy i zjechać na poziom „0”, następnie przejść chłodnym tunelem aby wejść na lodowiec, przejść się po śniegu, obrzucić kulami i „wywinąć Orła” ;) Sam bym tam chyba nie trafił, ale z kilkoma osobami łatwiej i proponuję kolejnym klientom zebrać się w grupy i koniecznie zawitać na lodowiec. Będzie jeszcze czas zjechać poniżej na przesiadkę do „Pavillon” i zwiedzić Ogród Botaniczny. Jest też tam (oprócz bufetów) Kino do odwiedzenia, ale nie udało mi się zajrzeć. Te niezapomniane widoki, przeżycia i rewelacyjne zdjęcia na zawsze pozostaną w pamięci. To zdecydowanie najlepszy punkt w programie tej świetnej wycieczki. Również mocnym punktem, tak dla odmiany klimatu; jest - jezioro Maggiore, rejs statkiem wokół wyspy Boromeuszy; zwiedzanie ogrodów królewskich wśród pięknej flory na wyspie Isola Bella i nastepnie wyspy Pescatori. Te wszystkie piękne obiekty są ozdobą w galerii zdjęć wykonanych podczas tych miłych rejsów. Wprawdzie zabrakło czasu na głębsze zanurzenie się w jeziorze, ale można było spokojnie zjeść dobry zestaw ryb z oliwą popijając zimnym „Aperol Spritz”. Po zakończonych rejsach zawitaliśmy do Expo Hotel „Novara” w Bareggio, gdzie w pokoju na powitanie z radości powylatywały nam podpórki zasłon okiennych i z uporem nie chciały się trzymać, u sąsiadki klamka została w dłoni, jeszcze u innej lokatorki łóżko było jakby za miękkie i ledwo utrzymywało organizm nad podłogą czy nie dopieszczone ściany wzywały fachowca. Poza tym kelnerzy podczas obiadokolacji ruszali się jak mucha w smole, do śniadania brakowało herbaty, masła, ale był dżemik (podstawa) i można było sobie zajadać kanapki z dżemem, kiełbasą i serem + rogalik jeszcze ;) W barku uśmiechały się winka dla chętnych, po 10€ bagatela, które obok w markecie można kupić za około 2 €. Można przypuszczać; aby „przemęczona” załoga hotelu nie musiała często zamawiać, to ustalono po prostu – „cenę zaporową”. Na następny dzień przybyliśmy do miasteczka Como, po którym oprowadziła nas p.Justyna. Weszliśmy do Katedy usytuowanej w środku miasta, następnie spacer po spokojnym malowniczym miasteczku. Po wolnym czasie przyszedł czas dłuższy na rejs łodzią po jeziorze Como. Z łodzi można podziwiać bogate wille i fotogeniczne nadbrzeże. Z kolei zawitaliśmy do pięknego Bellagio, gdzie po zjedzeniu pizzy dotarliśmy do plaży, gdzie można było zamoczyć rozgrzany organizm w falującej wodzie. Po spacerze, przejściu przez park, powrót na nocleg do hotelu „Rezia Valtellina” w Morbegno. Uczekaliśmy się na obiadokolację, w sumie ze dwie godziny, bez deseru. Test cierpliwości zaliczony ;) Rankiem otrzymaliśmy „lunch pakiety” na przegryzkę i wyjechaliśmy w kierunku strefy włosko-szwajcarskiej. Dużym przeżyciem jest wyjazd „zawijasami” (serpentynami) na przełęcz Maloja. Na wysokości 1815m roztaczają się urocze alpejskie krajobrazy zdobione jeziorami. Około godz.9-tej przyjechaliśmy do stacji St.Moritz. i za około pół godziny zajęliśmy przeznaczony wagon. Podczas przyjemnej jazdy z licznymi przystankami można było klikać zdjęcia, choć trzeba mieć szybki refleks aby uchwycić ciekawy obiekt, czy pociąg na zakręcie. Tu okazał się pomocny ostatni odkryty wagon z którego można było robić swobodnie zdjęcia fotograficzne pięknego pejzażu. W końcu po ok.2-ch godzinach jazdy dojechaliśmy do spokojnego miasteczka Chur. Po spacerze wzdłuż tego miasteczka, wejścia do Katedry i pamiątkowych zdjęć, wyruszyliśmy do Vaduz w Księstwie Lichtenstein. Nie tracąc czasu sforsowaliśmy trasę wzdłuż wzgórza, skąd roztacza się piękny widok na całą okolicę. Po dotarciu do Zamku (nieczynny dla zwiedzających) w ciągu ok.25-minut, zrobiliśmy pamiątkową fotografię Pod Zamkiem. Szkoda, że nikt więcej z naszej ekipy nie zdecydował się „zdobyć” Zamek, ale można zachęcić kolejnych uczestników, aby udać się pod ten fotogeniczny obiekt i zrobić sobie pamiątkowe „grupowe” zdjęcia na „pożegnanie” z alpejską przygodą. Po raczej nieprzespanej nocy, poszukiwaniu punków postoju, gdzie parę okazało się „mało-toaletowych”, dotarliśmy na czas do Woszczyc i po ok.2-godzinnym rozprostowaniu organizmu i ostatnich „pogawędkach” rozjechaliśmy się do swoich miejscowości z bagażem kolejnych doświadczeń, wrażeń, które na długo pozostaną w pamięci. Pozdrawiam p.Michała, doświadczonych kierowców oraz wszystkich uczestników tej wspaniałej alpejskiej wycieczki - od Śląska aż po Kaszuby itd…Grazie Dio per ogni gioro!

5.5/6

Andrzej, Winnica 18.10.2018
Termin pobytu: czerwiec 2018

pozytywny

polecam tą wycieczkę
118192038
telefon

Pobierz aplikację mobilną Rainbow

i ciesz się łatwym dostępem do ofert i rezerwacji wymarzonych wakacji!

pani-z-meteracem