5.3/6 (42 opinie)
6.0/6
Uwielbiam Amerykę Południową a Wenezuela jest jej kwintesencją, KOCHAM KOCHAM KOCHAM , zaskakująca, bardzo naturalna, pełna kolorytu i bez botoksu na równinach :) Było bardzo super - dziękujemy Dorocie którą jest wspaniałą osobą o olbrzymiej wiedzy i wielkim sercu.
5.5/6
To co najbardziej mnie urzekło w Wenezueli to natura. Jest to kraj niedotknięty jeszcze przez komercję. Niezwykle zielone lasy, piękne plaże, krystalicznie czysta woda. Możliwość obcowania z kajmanami, aligatorami, kapibarami, a przede wszystkim z anakondą zieloną sprawia że ten wyjazd oceniam zdecydowanie wyżej niż na ile zasługuje. Ale o tym poniżej.
5.5/6
Wyprawę oceniam bardzo wysoko. Przepiękne widoki, miła atmosfera na wyjeździe i genialny pilot. Pilot Tomasz potrafił ciekawie opowiadać o życiu Wenezuelczyków i ich sytuacji a także o ich historii. Potrafił zjednoczyć grupę i rozkręcić super imprezę, na której świetnie się bawiliśmy. polecam wyprawę po dzikich równinach Wenezueli z pilotem Tomaszem.
5.5/6
świetna wycieczka,momentami wymagająca wysiłku/gdy się ma 60 plus/.Każdy dzień dostarczał innych Wrażeń!!!Ale od początku-samolot na tak długi lot ciasny,niewygodne fotele. Hotel w Porlamar fajny, łącznie z wyżywieniem. Kolejny dzień w Caracas- bezpiecznie,spokojnie.Byliśmy pilnowani przez policję i ochronę turystyczną.Miasto ciekawe, pełne kolorów i różnorakich pojazdów. Przelot do Vigia i dalej przejazd,aż do miejsca,gdzie wsiedliśmy do łódek i popłynęli na jezioro Maracaibo, do domu na palach. Płynąc mogliśmy podziwiać faunę i florę/super/.Noc w hamakach /z moskitierami,także komary niezbyt dokuczały,ale trzeba uważać,bo hamaki wywrotne/Przyda się latareczka w nocy.Ok.3 w nocy zagrzmiało i parę razy błysnęło delikatnie-to tyle jeśli chodzi o Catacumbo. Dalej podróż do Meridy.Większość grupy /było nas 14/ pojechała kolejką linową/ fakultet/, wrócili zachwyceni,chociaż mówili,że mieli problem z utrzymaniem równowagi,ale nikt nie żałował wjazdu i zjazdu. Ci co nie byli - wcześniejszy przyjazd do hotelu, można było odpocząć/hotel fajny/.Kolejny dzień to śniadanie w lokalnej restauracji- porządnie zgłodnieliśmy, nim otrzymało się to śniadanie. Dalej zwiedzanie Meridy i dalsza podróż przez góry/byłoby ciężko,gdyby nie przyjaciel Rum/. Pózny przyjazd na ranczo - wystawna kolacja i wygodny nocleg/mimo,że nie było ciepłej wody - co zdarzało się często na objeżdzie/. Rano kolejny przejazd, na kolejne ranczo z basenem/pobyt jak w planie wycieczki/.Było megaciekawie!! Ale moja uwaga - ubierać się w przewiewne, długie spodnie,koszule z długimi rękawami i koniecznie nakrycia głowy - mnóstwo much i innych owadów/ czerwona mugga nie pomagała/, przyda się też bawełniany szal. Kolejnego dnia długi przejazd do Maracay, i tu super hotel,można było odpocząć i "posmakawać "cywilizacji!! Szkoda,że tylko 1 noc. I przejazd przez Park Henry Pitter autobusem Chiva - trzeba to samemu przeżyć!!! Zakwaterowanie w posadzie /wygodnie, basen, piękne otoczenie/, krótki przejazd na cudowną plażę. Dla chętnych polecam zaopatrzyć się znowu w rum/na plaży nie byłożadnego alkoholu/.Kolejnego dnia przepłynięcie łodzią na dziką plażę / trochę trzęsło na falach i moczyło/- plaża cudowna. można było "wytaplać" się na brzegu morza w piachu i falach/nie dało się pływać/za duże fale/. Następnego rano powrót do Maracay poskręcaną drogą. Z Maracay do Caracas.Nie udalo nam się zwiedzić destylarni rumu. Po zwiedzeniu domu Bolivara, przejazd na lotnisko i przelot do Porlamar i do wybranych hoteli.