5.0/6 (97 opinii)
5.5/6
Warszawa zegnala nas zimowa temperatura. Przygoda Z Brazylia zaczela sie od lekkiego szoku termicznego, booskie Rio pzywitalo nas temp. ok 40 stopni. Prosto z lotniska po transakcji walutowej ( srednio korzystnej) przeprowadzonej z bagazawymi w autobusie zaczal sie przejazd do Paraty, ale niestety malo komfortowym autokarem z defektem klimatyzacji. Pomysl wyjazdu wydaje sie ciekawy, bo mozna bylo delikatnie poczuc atmosfere Brazyli poza wielka aglomeracja miejska. Trasa wiodla wzdluz wybrzeza , przez male miasteczka i wioski,mielismy lunch w malej knajpce i to byl pierwszy kontakt z bryzylijskimi przekaskami, a Przewodnik byl bardzo pomocny przy wyborze. Dyskomfort autokatu popsul w duzej mierze klimat tego przejazdu. Paraty: male , przepiekne miasteczko, ze swoistym klimatem. Niestety nie bylo czasu na rejs stateczkiem i snurkowanie, czy tez korzystanie z plaz licznych pobliskich wysepek. Plaza w Paraty jst malo interesujaca. Pausada, w ktorej mieszkalismy byla (z wyjatkiem niekomfortowej lazienki) sliczna i urokliwa, z basenem, z dobra kawa i kuchnia brazylijska, a nawet z Wifi. No a potem boskie i niesamowite Rio... Hotel w Rio: pokoje troche za mikroskopowe, z trudem znalazlo sie miejsce na walizke , ale za to super lokalizacja, bo blisko centrum i Copacabany , a i tez na Ipaneme nie bylo daleko. W hotelu mikroskopowy, ale tez byl basen. Informacja dla fanow kapieli, plaze i baseny sa tylko w Brazylii, bo w Argentynie stroje kapielowe chowamy do walizki. Zwiedzanie Rio w odbylo sie w bardzo szybkim tempie. Mielismy za malo czasu w takim waznym miejscu jak Corcovado, gdzie czasochlonne jest przebicie sie przez tlum turystow. Fajnie, ze udalo sie nam odwiedzic stadion Maracane- nie zawsze jest dostepny turystycznie. Duza pochwala dla przewodnikow brazylijskich, do tej pory pozostaje mi w pamieci jak to wykonczeni upalem wsiedlismy pod katedra do super schlodzonego autokaru ( te w miescie byly duzo lepsze i nowsze, a i dzialala klimatyzacja!)i brazylijski przewodnik rozdawal wszystkim bez wyjatku lodowata wode do picia... oh niesamowite uczucie. Polecam wycieczke na Fawele, robi wrazenie, a ochroniarze bardzo rzetelni i czujni( i tu pochwala, jak zboczylam z ciekawosci z trasy to Pan ochroniarz byl przy mnie nie spuszczajac czujnego oka!). Mielismy duzo czasu wolnego ,a majac w zasiegu Copacabane, organizujac sie dla bezpieczenstwa w male grupki korzystalismy z kapieli w cieplym oceanie. Wieczorami spedzaalismy czas w knajkach i robilismy zakupy na bazarku przy Copacabanie, bez zadnych przygod. Wyjazd z boskiego Rio byl troche na poczatku irytujacy, poniewaz w zwiazku z opoznieniem samolotu ( byla zaplonowana przesiadka w Sao Paulo)grupa zostala blyskawicznie podzielona losowo przez linie lotnicze na 2 czesci. Pierwsza grupa z naszym przewodnikiem natychmiast sie oddalila do alternatywnego samolotu, a my z tj. druga czesc pozostala na lasce lini lotniczych. Duze uznanie za kompetencje no i potem sie tez okazalo rowniez wysoki standart lini brazylijskich Azul( godzinne przeloty nowymi Embraerami, z telewizorkami, przekaskami i napojami). Otrzymalismy dojazd taksowkami, pobyt w dobrym hotelu na ok. 5 godzin i lunch na koszt firmy. Rio nas nie wypuszczalo, moglismy zamiast koczowania na lotnisku korzystac dalej z urokow miasta , udalo nam sie zaliczyc kapiel na nieznanej plazy Flamengo, a potem startowac z miejskiego malego lotniska z krotkim i wykierowanym w zatoke pasem startowym( ciekawe przezycie).Ta czesc grupy bardzo sie zintegrowala, wybralismy nowa przewodniczke, podroz przebiegla wesolo. Z przesiadka w Kurytybie dotarlismy cali i zdrowi po polnocy do Foz de Iguazu, gdzie czekal na nas nasz przewodnik Tomek.. Przewodnik to super sympatyczny facet, pasjonata Brazyli, z duza wiedza, ale wtedy pozostawil lekka nutke goryczy... no ciezko ocenic, byla to sutuacja nagla. Pan Tomek nie nawiazal kontaktu w czasie tej rozlaki z nami. Byloby moze dla nas bardziej komfortowo, gdyby np. poinformowal miejcowego kontrahenta ( przewodnik brazylijski odwiozl nas na lotnisko przed zaistaniala sytuacja opoznienia samolotu i nic nie wiedzac pozegnal sie ), ktory moglby byc pomocny w kryzysowych sytuacjach, gdzie np. wymagana bylaby znajowosc j. portugalskiego, polisy ubezp., lub dobrego szpitala. Na szczescie wszystko sie dobrze skonczylo, ale na przyszlosc moze mozna by miec na uwadze takie kryzysowe sytucje i miec plan dzialania? Cala frustracje nagrodzily nam Wodospady Iguaz. Niesamowite przezycie, super wrazenie...och trzeba tam byc i samemu ocenic. Pokaz tancow w Rafiji taki sobie, dla mnie osobiscie za malo Samby, rozne tance z Ameryki poludniowej , duzo ludzi, stoliki oddalone z boku sceny. Natomiast Tango w Buenos to pelna klasa: zarowno pokaz , resteuracja urokliwa i nastrojowa i przepyszna kolacja....polecam Antrykot. Miasto Buenos inne , takie retro, brudne ( uwaga na smieci pod nogami, bo mozna sie przewrocic) i biedne ( ludzie spa na ulicy). Hotel tu byl najgorszy, zagrzybiony, stare meble i tapety , no i pokojowka , ktora podpijala "malpki". Na nasze szczescie robila to malo inteligentnie , bo w prawie wszystkich pokojach i w zwiazku z tym po interwencji przewodnika nie pobrano nam oplaty dodatkowej za minibarek. Zwiedzalanie Buenos tez tak pobieznie i szybko. Palac prezydencki odwiedzilismy poraz drugi w malej grupie w czasie wolnym i wtedy dokladnie z argenskim przewodnikiem po salach- tu na nasze szczescie byl kolega w grupie, ktory znal hiszpanski i nam tlumaczyl. Oj to byla super grupa!!! U Gauchos bylo fajnie i jazda konna, i powozem, i domki, i tance i jedzonko no i winko argentynskie ( lalo sie bez ograniczen). Wycieczka do Urugwaju mnie osobiscie sie podobala, chociaz zdania podzielone. Colonia de Sacramento jest pieknym i urokliwym miasteczkiem, ma swoj klimat. Byl to trzeci i to calkiem inny kraj na trasie tej wycieczki. Robi wrazenie. Reasumujac: Wycieczke oceniam bardzo pozytywnie i polecam. Fakultety z jedenj strony podwyzszaja koszty wycieczki, a ci ktorzy z nich nie skorzystali mieli mniej wypelniony czas- tu moze biuro powinno znalezc alternatywne rozwiania typu propozycje bezplatne. Natomiast patrzac z innego punktu: pomniejszajac o wydatki fakultetow, to w sumie wycieczka przez obnizony koszt jest dla wiekszosci bardziej dostepna i stwarza mozliwosci wyboru.
5.5/6
Super fajna wycieczka. Gdy u nas zima i mróz tam pełnia lata. Niezapomniane wrażzenia z wodospadów w Parku Iguacu.
5.5/6
Fantastycznie spędzony czas. Wycieczka dostarczająca wielu wrażeń i tęsknotę po niej....za wszystkim :)Po niezbyt męczącym locie z Polski oraz dwugodzinną wyprawą miła niespodzianka.....Paraty. Wspaniałe kolonialne miasteczko, które porywa swoim urokiem i spokojem. Przepełniona zielenią pousada pozwala na relaks po podróży a rejs po zatoce sprawia,że odpływa się nie tylko fizycznie ale również myślami. Żal tylko.....bo nie pomyślałam aby wziąć buty do biegania....wieczorem tłumy biegających ludzi przypomnialy mi, że przecież sport można uprawiać również na objazdówce ;) Kolejne dni to intensywne zwiedzanie Rio. Moje skojarzenia.... WSPANIAŁE widoki,pięęękne plaże, super atmosfera podczas meczu na Maracanie(!!!) ...trochę kiczowaty pokaz Samby ;)ale bez tego nie ma Rio...trzeba zobaczyć. Następny punkt programu to Park Narodowy Iguazu. Wodospady. Nie da się opisać...bo ja tu opisać krople z wodospadów roszące twarz...trzeba przeżyć. Szum wodospadów jak muzyka...trafiał w uszy i prosto w serce...Pod wrażenie byli chyba wszyscy uczestnicy naszej wycieczki. To był fantastyczny przeskok z miasta prosto w serce natury. Tego mi brakowało. Dopełnieniem było wodne safari... wspaniały żywioł można było podziwiać z bliska i stać się na chwilkę częścią tego wspaniałego krajobrazu. Strach był ale okazało się niepotrzebny:)Strój kąpielowy obligatoryjny. Kurtka przeciwdeszczowa również może się przydać. Buty najlepiej trekingowe sandałki. Po tych wodospadach boję się, że już mało co mnie tak zadziwi i wzruszy. Czas na Buenos Aires. Znowu czas na duże miasto ale jakże inne niż Rio. Wspaniały Puerto Madero z restauracjami serwującymi pyszną wołowinę, kolorowa La Boca....szkoda,że tak krótko......Palermo i Recoleta....wszędzie tam wróciliśmy w czasie wolnym, by pokręcić się i wtopić w tłum. Wspaniałe knajpki...MAMA RACHA na Costa Rica z pysznym winem i kawą czy Krakow w San Telmo prowadzony przez Polaków.Tango na ulicy oraz tango na pokazie.....aż żal,że nie potrafię tańczyć ..chętnie bym się poderwała do tańca.Buenos Aires da się kochać. Ostatni punkt programu czyli ranczo argentyńskie....super jedzenie, muzyka i tańce, jazda konna i.... komary. Dobrze mieć coś na komary. Należy wysmarować się PRZESADNIE:)
5.5/6
właśnie wróciłem i zdecydowanie polecam :)