5.0/6 (97 opinii)
5.0/6
The uncertainty over whether some of the optional trips would take place and the lack of clarity over the requirements were damaging. The tour's title included "and Uruguay for volunteers"; this suggests that anyone who wanted to go could. In the event for much of the trip we were given conflicting information from the guide over how many people had to volunteer for the excursion to take place, and we had to contact Rainbow in Poland for clarification. Once we had a good idea of the numbers needed it proved to be up to us to drum up interest to as the guide did not do so wholeheartedly. If an optional trip is in the title of the whole holiday then the terms under which it may not take place need to be spelled out clearly; in the UK, putting "and Uruguay for volunteers" in the title when the trip was dependent on numbers could well be considered in breach of advertising regulations. One of our finest memories is of the trip to the Maracana stadium, where we saw a qualification play-off for the South American Champions League, between Botafogo and the Ecuadorian team Deportivo Quito, in a crowd of 50,000. This game was scheduled at least three weeks in advance, for the night when the programme indicated there should be an optional trip to a football match. Yet the guide suggested that there was some doubt over whether there would be a match for us to go to; members of the tour group, including us, had to find out about the game online and then recruit interest and push for the trip to take place. Yet when we arrived at the hotel in Rio it was advertising trips to the match, which any guest could go on. On the night in question, dinner had to be taken early and we were rushed to finish it, yet once we had made the short walk back to the hotel we had to wait more than an hour for the minibus to arrive; it was picking up guests from other hotels. The tour guide did not go on the trip, and the third party organising it spoke no Polish; we were fine because we spoke English but some tour members were left uncertain of arrangements. It would have been cheaper and easier for us simply to sign up for the football with the hotel and we would have received the same service.
5.0/6
Chrystus Zbawiciel w Rio de Janerio byl magnesem, ktory przyciagnal mnie do Brazylii. Zadne zdjecie, obrazek, film czy opowiesc nie przekaza piekna, potegi i uroku Chrystusa. To trzeba po prostu zobaczyc wlasnymi oczami. Juz sam wjazd kolejka na wzgorze jest przygoda, a spotkanie z Chrystusem zapiera dech. I cala reszte oczywiscie tez. Glowa cukru, z ktorego mozemy podziwiac piekno miasta, czy wodospady Iguacu sa cudem natury. Chociaz wodospady po stronie argentynskiej sa moim zdaniem jeszcze bardziej zachwycajace. Najmniej zafascynowala mnie slynna plaza Copacabana. Ale to pewnie dlatego, ze nie jestem zwolennikiem leniuchowania na piasku. Czas ten zamienilam na chodzenie po miescie, probowanie wspanialych sokow owocowych jak rowniez oczywiscie Caipirini. Zawedrowalam takze na druga pleze Ipaneme. Wizualnie ladniejsza, ale ciagle trzeba spotykac sie z policjantami w czarnych mundurach z karabinami po obu stronach , a to nie robi dobrego wrazenia. W Buenos Aires nie do odmowienia jest Tango show. Przepiekny lokal, wspaniala atmosfera, kolacja no i Tango. Dodatkowe wrazenie podczas tego show zrobilo na mnie oddanie czci Evicie Peron. Ta niesamowita chwila poruszyla mnie do lez i pozostanie na dlugo w mojej pamieci. Buenos Aires jest tez pieknym miastem. Zalowalam dnia, ktory spedzialam w Urugwaju. Nie znalazlam tam nic dla siebie zachwycajacego. Znacznie owocniej spedzilabym ten czas w Buenos, gdyz wiele zostalo tam jeszcze do zabaczenia. Wycieczka, chociaz droga (na moje mozliwosci) bardzo godna polecenia. Jestem szczesliwa, ze udalo mi sie to marzenie spelnic.
5.0/6
Styczniowa wycieczka do Argentyny i Brazylii to jedna z najbardziej udanych naszych imprez ( a jeżdżę z Rainbow od lat, często w egzotyczne kierunki, najczęściej z mężem i córką, choć zdarza się, jak tym razem, że wybieramy się tylko we dwie). Nigdy dotąd nie było tyle czasu na samodzielne zwiedzanie. Zawsze, nawet z najlepszymi pilotami, dla nas jest za krótko, za szybko, za mało. Nie tym razem. Nie trzeba bać się Rio, ani tym bardziej Buenos, chodziłyśmy po tych miastach we dwie z mapą, jeździłyśmy taksówkami, a w Rio także metrem. Wspaniały pilot, Pan Przemysław, zabrał nas wieczorem do Lapy, aby poczuć klimat nocnych klubów, zobaczyć, jak się bawi miasto, a nawet na słynne Schody Selarona (nikomu nic się jakoś nie stało...). Do faweli już co prawda Pan Przemek nas nie zabrał, ale to chyba rozsądnie. Co prawda w 2014 r. zaglądał tam Tony, autor książki ,,Nie każdy Brazylijczyk tańczy Sambę", ale był to rok Mundialu, więc fawele znalazły się pod szczególnym nadzorem służb, jak jest obecnie - nie wiem (ktoś z naszej wycieczki mówił, że był tam ze znajomym, jakimś miejscowy, podczas służbowego wyjazdu, ale zdaje się, że nie do końca miło to wspominał). Jedzenie pyszne i dużo, choć dotyczy to tylko obiadów / kolacji (w programie są 2 posiłki dziennie), ze śniadaniami już zdecydowanie gorzej, a o dobrej hotelowej kawie radzę zapomnieć (jedyna przyzwoita była, gdy mieszkaliśmy w bungalowach w Paraty). Pogoda w styczniu była piękna, w Argentynie ok. 27, w Brazylii 32 °C, niektórzy się mocno spiekli, widocznie nie używali filtrów UV. Zabytków w programie mało, muzeów nie ma, za to są 2 dni z wodospadami w Iguazú, wizyta na ranczo i konna przejażdżka (alternatywą była bryczka), kolonialne barwne Paraty - od niedawna na liście UNESCO - czy dwa wewnętrzne loty nad bezkresną puszczą (cudowny widok zachodu słońca nad estuarium Rio de la Plata). Poza programem było – już wspomniane - samodzielne spacerowanie po eleganckim Buenos Aires i szalonym Rio de Janeiro, ale i dwa wyjścia grupowe zaproponowane przez pilota (pierwszy raz się z czymś podobnym zetknęłam, liczę, że Rainbow odpowiednio docenia tak świetnego pracownika…) . Nie doszła do skutku wycieczka do Urugwaju (brak miejsc na promie), choć dwaj uczestnicy wybrali się tam samodzielnie i nie żałowali (podobno to taka południowoamerykańska Holandia…). Chętni byli na pokazie tanga połączonym z kolacją (wszyscy zadowoleni), pływali pontonami pod wodospadami (zachwyt był umiarkowany – za krótko na wodzie w stosunku do całości ,,wyprawy”), kilka osób leciało śmigłowcami nad Rio (nie słyszałam, aby zaparło im dech w piersiach, ale może to z winy pogody, poza tym niezłe widoki z góry widzieliśmy już wszyscy wcześniej z Pão de Açúcar - Głowy Cukru i Corcovado - Garbusa). Fani futbolu byli na jakimś ligowym meczu na Marakanie (narzekali, że mało ludzi, ale na jednym z największych stadionów świata nawet 40 tyś. to tylko trochę ponad połowa zajętych siedzeń...). My byłyśmy na fakultatywnym oglądaniu rezerwatu ptaków i motyli (35 USD / os.) i zorganizowanym przez pana Przemka zwiedzaniu Palacio (czy też Palazzo) Barolo w Buenos (o ile pamiętam wstęp za ok. 700 pesos); oba wyjścia nam się podobały.
5.0/6
Wspaniała wycieczka, którą wszystkim polecam. Zwłaszcza wodospady Iguacu, cud natury. Wspaniałe Rio de Janeiro, widoki z Corcovado niesamowite. Po tylu już podróżach miasto to chyba najładniejsze na świecie, chociaż bardzo niebezpieczne (kradzieże). Argentyna - rancho trochę nudne, za to wieczór z tangiem super. W programie zbytu sużo fakultetów, które są bardzo drogie.