5.3/6 (470 opinii)
2.0/6
Czułem się jak na pielgrzymce do miejsc świętych. Co chwile jak nie katedry, kościoły, monastyry to cerkwie. Czasu na zwiedzanie i poznawanie średnio 45 minut. Przy tym trzeba pamiętać że w tych 45 minutach trzeba wykorzystać czas też na zjedzenie czegokolwiek, więc czasu na samodzielne zwiedzanie jest mizernie, żeby nie powiedzieć tragicznie mało. Pilot nie potrzebnie przekazywała informacje o danych miejscach czy tradycjach które później słyszeliśmy po raz kolejny od przewodników. Zbyt długie przejazdy powodowały mniejszą ilość czasu na zwiedzanie i czas wolny.
2.0/6
Powiem szczerze, spodziewałem się czegoś zgoła innego. To był mój perwszy wyjazd i zarazem ostatni w tego typu formule. Może w moim komentarzu zaczne od tego, że na początek uzmysłowcie sobie, że czeka was ok. 34 godzinna jazda z Polski do Sarajewa, oczywiście z małymi przerwami na stacjach oraz przejściach granicznych, Jak wkońcu dotarliśmy do Sarajewo to odrazu zwiedzanie, bez jakiegokolwiek odpoczynku czy odświeżenia się. Wysiadasz z autokaru i odrazu upał 38 stopni w cieniu, a wy po ponad 30 godzinach w autokarze jesteście przeciągnięci w 45 minut po mieście no i co zwiedzamy katedrę i cerkiew, czas woly wow 45 minut. Miasto z bardzo ciekawą historią, chciałbym mu poświecić więcej czasu, ale niestety z powodu zmęczenia nie było to możliwe. Kolejny dzień zaczynamy od Mostaru i oczywiście zaczynamy od katedry potem jest wykład o meczecie oglądamy most idąc starówką i znowu meczet potem mamy czas wolny całe 1,5 godziny i jedziemy do Medjugorje. Miasto to miejsce kultu Maryjnego i zaczynamy zwiedzać od historii objawień i oczywiście znowu katedra ( już w tedy pomyślałem że powinno ię to nazywać Sakralne Bałkany ). Według planu powinniśmy pojechać do hotelu na wybrzeżu lub takiego z basenem, no coż wylądowaliśmy w hotelu Budapest pośród krzaków. Pilotka ze śmiechem powiedziała, że jak skończy się droga to dojedziemy do hotelu. No i skońnoczyła sie droga i cywilizacja też. Napomknę tylko, że w pokoju nie byliśmy sami, jeśli można tak powiedzieć (mrówki, pająki) czy było coś jeszcze wolałem nie sprawdzać. Całe szczeście że spędziliśmy tam tylko pare godzin bo wyjazd był już o 5 rano. Sniadanie no coż jedna kanapka z serem i szynką to była forma prowiantu na drogę którą nam hotel zaserwował zamiast śniadania, a zapomniałem jeszcze o pączku który smakował jakby był z gliny. No więc ruszamy o tej 5 rano i jedziemy do Dubrovnika. Dojechaliśmy koło godziny 10 tam mieliśmy przewodnika (super kobieta) rajd po mieście i znowu nie obyło się bez kościołów. Potem mieliśmy 1,5 godziny na zwiedzanie, ale oczywiście po tak sytym śniadaniu i 5 godzinach w autokarze każdy normalny musi coś zjeść, wiec na zwiedzanie i poznawanie miasta było jakieś poł godziny. Jedziemy dalej do Kotoru, piękne miejsce. No i znowu 45 minut zwiedzania i 45 minut wolnego czasu. Dobrze że tym razem zrezygnowalismy z obchodu z przewodnikiem, bo mieliśmy czas na zjedzenie obiadu w restauracji i na zwiedzanie samemu. W sumie to dobrze się stało bo hotelu byliśmy dopiero koło 22 - więc kolacja była wcześnie. Dodam tylko, że według programu znowu mieliśmy być na wybrzeżu, no ale coż zakwaterowano nas w hotelu dobrze pamientającym świetność komunizmu w Jugosławii. Hotel daleko w górach, a morze ...coż daleko za nimi. Teraz miało nastąpić to, na co wiekszość czekała, czas wolny na odpoczynek na wybrzeżu. Zaczeliśmy od odwiedzin Starego Baru oraz rodziny polsko - czarnogórskiej ( ten drugi pkt. świetny, wkońcu mozna było lepiej poznać Bałkany). Jak pisałem mielismy mieć woly czas na wybrzeżu czyli plażowanie itp.. No plażowanie przewodniczka zapewniła nam na 3 godziny. A potem powrót w góry. Następny dzień zaczął się od zamieszania, kto gdzie i w jakim hotelu ma spędzić kolejne 2 dni. Komunikatywność Pani pilotki była niesamowita, zwlaszcza jak staliśmy pod jednym hotelem przez ponad godzinę, a ona wściekła biegała zjednego hotelu do drugiego. Oczywiście nikt nas nie poinformował, dlaczego częśc grupy wysiadła, a reszta ma jechać dalej. Wylądowaliśmy w hotelu OTRANT i to byl jedyny dobry hotel na tej wycieczce. Szczyt umiejętności organizacyjnych Rainbow zostawił na ostatnie 2 dni. Zaczeło się od całodniowej jazdy do jakiejś tajemniczej miejscowości pod Belgradam ( co ciekawe nawet Pilotka nie wiedziała gdzie jedziemy sądząc po tym jak 3 razy zabłądzliliśmy). i Znowu cały dzien w autokarze wyjazd o 8 rano po drodze przejechaliśmy przez kanion rzeki Moraczy i mieliśmy całe 15 minut na zdjecia przy kanionie rzeki. Potem był Monastyr Moraczy nie powiem ładny, ale znowu kolejny zabytek sakralny. całość ze zwiedzaniem i wolnym czasem aż 45 minut. Na koniec mieliśmy godzinna przerwę w okloicach pewnego mostu na rzece ( juz nie pamięntam nazwy). Do hotelu dojechaliśmy po 22 drugiej. Podsumówując dzień to 10 godzin w autokarze i 2 godziny zwiedzania. Ostatni dzień to Belgrad zza szyb autokaru, chwile czasu w kolejnej cerkwi i troche czasu w twierdzy. Czas wolny przed 35 godzinami jazdy do domu, całe 1,5 godziny. W restauracji poleconej przez przewodnika spędziliśmy godzinę, na zwiedzanie i zakupy zostało 30 minut. Na koniec została 35 godzinna jazda do domu. Nigdy więcej.