5.4/6 (262 opinie)
6.0/6
Byłam zachwycona przebiegiem całej wycieczki. Od Katowic naszym opiekunem został młody człowiek o imieniu Dominik. Posiada on ogromną wiedzę z historii Bałkanów , którą w bardzo ciekawy sposób nam przekazywał a przy tym był dowcipny i zabawny. Zwiedziliśmy wiele ciekawych miejsc z lokalnymi przewodnikami , którzy również ciekawie opowiadali.Jedzonko przepyszne .
6.0/6
ogólnie było super
6.0/6
Rosnąca popularność Bałkanów, jako jednej z wakacyjnych destynacji, przestała mnie dziwić po pierwszej wizycie w Chorwacji, jednak dopiero po podróży do Macedonii, Albanii, Korfu i Serbii w pełni zrozumiałam zauroczenie tym regionem Europy. Dzięki intensywności programu można zobaczyć cztery zupełnie odmienne od siebie, choć tak blisko położone kraje. Pierwszym z odwiedzanych przez nas miejsc jest Skopje. Miasto, niemal doszczętnie zniszczone po trzęsieniu ziemi w latach sześćdziesiątych, charakteryzuje komunistyczna zabudowa. Surrealistycznych wrażeń dostarcza projekt „Skopje 2014”, w ramach którego w nowej części stolicy postawiono monumentalne pomniki m.in. Jeźdźca na Koniu, czyli Aleksandra Macedońskiego. Pominięcie nazwiska w tym wypadku ma na celu uniknięcie zadrażniania i tak już napiętych stosunków macedońsko-greckich, jednak łatwo można zidentyfikować bohatera monumentu. Zupełnie inny charakter ma Stare Miasto, dawna turecka dzielnica handlowa. Spacerując wąskimi uliczkami można przez chwilę poczuć się jak w innym świecie. Pomimo kontrowersji, jakie może wywoływać Skopje, myślę, że ze względu na swoją odmienność od innych europejskich stolic jest warte zobaczenia. Z kolei ciężko odmówić uroku następnemu zwiedzanemu przez nas miejscu, Ochrydzie. Liczne świątynie z pięknymi malowidłami i wręcz pocztówkowe widoki jednego z najstarszych jezior na świecie tworzą niepowtarzalny klimat. Godny polecenia jest fakultatywny rejs do Zatoki Kości i monastyru św. Nauma, po którym odbywa się kolejny rejs po rzece Czarny Drim i degustacja lokalnych produktów, m.in. ajwaru i burków. Żadne zdjęcie ani słowa nie są w stanie oddać piękna Jeziora Ochrydzkiego i otaczających go pasm górskich. Krystalicznie czysta woda o około dwudziestometrowej przejrzystości przypomina morską. Podobno od kilku lat Ochryda cieszy się popularnością wśród nurków, a także paralotniarzy. Warto wziąć udział w wieczorku macedońskim, na którym można ponownie spróbować miejscowych specjałów, usłyszeć lokalną muzykę i obejrzeć ludowe tańce. Kolejnym wartym wspomnienia miejscem jest Heraklea, starożytne miasto greckie z dobrze zachowanymi mozaikami, położone tuż obok Bitoli. Z Bitolą, znaną przede wszystkim jako miasto Filipa Macedońskiego, wiąże się także ciekawa historia dotycząca Ataturka, który miał zakochać się w dziewczynie pochodzącej właśnie stamtąd. Ze względu na restrykcje dotyczące związków muzułmanów z nie-muzułmanami nie pozwolono na ich małżeństwo, co stało się przyczyną postępowości Ataturka, a w dalszej kolejności zagwarantowania praw kobietom w Turcji. Będąc w Bitoli, trzeba koniecznie spróbować tri lece – trójwarstwowego, rozpływającego się w ustach ciasta biszkoptowego zanurzonego w mleku. Nie można zapomnieć także o relaksującej podróży na Korfu, gdzie uwagę turystów przyciąga przede wszystkim pałac cesarzowej Sissi – Achillion. Przepięknie położona na wzgórzu rezydencja miała być traktowana przez Elżbietę Bawarską za swój dom. Na dziedzińcu i w ogrodzie, obok rozłożystych palm można podziwiać posągi Achillesa, myślicieli i bogów greckich. Jak mówi historia, spośród wszystkich mitologicznych postaci Sissi szczególnie upodobała sobie tego pierwszego, czując z nim pokrewieństwo duchowe ze względu na posiadane ułomności. Duże wrażenie robi także wnętrze kościoła św. Spirydiona, patrona wyspy. Niewątpliwym plusem pobytu na Korfu jest wizyta na plaży w Paleokastritsy. Upalna Albania także zachwyca widokami, nie tylko pasm górskich. W pierwszej kolejności odwiedzamy Girjokaster, miasto położone na wzgórzu. Po wizycie na twierdzy Ali Paszy Tepelena, skąd rozciąga się widok na całą starówkę z jej charakterystycznymi szarymi dachami, udajemy się do Muzeum Etnograficznego, zbudowanego na miejscu dawnego domu albańskiego dyktatora Envera Hodży. Zaskoczenie może wywoływać zwłaszcza pomieszczenie przeznaczone dla kobiet. Po wizycie w muzeum można przespacerować się po centrum i spróbować albańskiego jedzenia. Posiłek jest bardzo obfity, jednak ze względu na dużą liczbę ziół nie każdemu może przypaść do gustu. Drugim zwiedzanym przez nas miejscem jest stolica Albanii, Tirana. Miasto to trudno nazwać ładnym, ale trzeba przyznać, że tętni życiem. Na szczególną uwagę zasługuje meczet Ethem Beja. Pikanterii naszemu pobytowi w Tiranie dodaje fakt, że w mieście akurat odbywa się mecz lokalnej drużyny z Legią Warszawa, który jak się później dowiadujemy, został przerwany z powodu zamieszek. Przerażający widok stanowią rozsiane po całym kraju bunkry, zbudowane przez próbującego odizolować kraj od reszty świata i obronić się przed ewentualnymi atakami z zewnątrz Envera Hodży. Smutek może budzić los napotykanych przez nas bezdomnych psów. Po powrocie do Macedonii spędzamy resztę dnia nad Jeziorem Ochrydzkim, tym razem w pobliżu miejscowości Struga (ok. 30 km do Ochrydy, gdzie można dostać się taksówką za 7 euro). Jednym z ostatnich wizytowanych przez nas miejsc jest Vevcani, typowo macedońska, bardzo urokliwa wioska, przez którą przepływa Vevcanski Potok. Odwiedzamy także dwa monastyry – żeński i męski. W tym pierwszym – Rajcicy - obok pięknych malowideł ściennych mamy możliwość podziwiać precyzyjnie wykonane mitry. Z kolei monastyr św. Jovana Bigorskiego może pochwalić się wyjątkowym ikonostasem – wyrzeźbionymi w kawałkach drewna orzechowego scenami ze Starego i Nowego Testamentu i ikoną św. Jana Chrzciciela, która ma mieć moc uzdrawiania chorych. Zupełnie inna aura panuje w kolejnym odwiedzanym przez nas miejscu – Mieście Diabła. Według legendy, niegdyś region ten był zamieszkały przez bardzo pobożnych ludzi, co zirytowało diabła, który stworzył Diabelską Wodę (w rzeczywistości jest to woda o kwaśnym pH, z dużą zawartością minerałów takich jak miedź). Po wypiciu Diabelskiej Wody ludzie chcieli zorganizować ślub brata z siostrą. Nieszczęściu zapobiegła czuwająca nad miastem wiła – modliła się tak intensywnie, że Bóg zamienił weselników w kamień. Wieczorem oglądamy Nowy Sad, stolicę autonomicznego regionu Wojwodiny. W mieście wyraźnie widać wpływy zachodnioeuropejskie. Na wzgórzu wznosi się zbudowana przez Habsburgów twierdza z imponującym systemem zabezpieczeń w razie ataku wroga i zegar. Co ciekawe, wskazówki zegara ustawione są odwrotnie niż te standardowe. Ze wzgórza rozciąga się panorama całego miasta. Po przekroczeniu mostu na Dunaju deptakiem, który przywołuje wspomnienia rumuńskich miasteczek, przechodzimy do Starego Miasta. Po mieście spaceruje mnóstwo ludzi. Ostatnie spojrzenie na mieniący się kolorowymi światłami most nad Dunajem i oświetloną twierdzę na wzgórzu zapada na długo w pamięć.
6.0/6
Piękne krajobrazy! Wszystko super! Cudowna wycieczka! Naprawdę polecam!!!