Opinie klientów o Bałtyckim Szlakiem

4.9 /6
92 
opinie
Intensywność programu
4.9
Pilot
5.0
Program wycieczki
5.3
Transport
4.8
Wyżywienie
4.6
Zakwaterowanie
4.6
Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.

Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.
Najlepiej oceniane
Wybierz

5.5/6

Marian, Kraków 08.04.2014

5.5/6

Danuta, Ząbki 15.07.2014

czasem słońce czasem deszcz (15-22.06.2014 r.)

Jak w tytule, pogoda zmienna. Trzeba być przygotowanym na szybkie dostosowanie się do zmieniającej aury. Program wycieczki został zrealizowany w 100%. Moje subiektywne odczucie, wizyta w skansenie w Tallinnie powinna być fakultatywna. Zdecydowanie wolałabym mieć więcej czasu na starówkę tallińską. Takie rozwiązanie uszczęśliwiło by część osób i nie spowodowało problemów w przemieszczaniu się grupy. Minus za ciasny autokar (nie mieściłam się z nogami) nie mogli tego zrekompensować ani uprzejmi i mili kierowcy ani ogólny dobry stan techniczny. Uwaga ogólna: przy tak licznej grupie ponad 50 osób odczuwalny był brak systemu TOUR GUIDE w szczególności jak już poznało się jego zalety.

5.5/6

Aniela, Warszawa 13.07.2019

dobra opinia

Bardzo dobrze przemyślany program, który pozwolił w spokojnym tempie zwiedzić bardzo interesujące miejsca. Kierowca autokaru i pilot na bardzo wysokim poziomie. Dobra atmosfera wyprawy.

5.5/6

Jerzy K. Opole, maj 2024 r 09.07.2019

Bałtyckim Szlakiem

Dzień I Wyjazd o czasie, kilka przystanków dla rozprostowania kości i poprawy krążenia, załatwienia innych niezbędnych potrzeb. Znaczna część grupy to wycieczkowicze w wieku senioralnym, z kilkoma zamieniłem parę słów. Szkoda, że dopisał deficyt młodzieży. Ja cieszyłem się, że wreszcie będę mógł poznać miejsca, które znane mi były z lekcji historii i języka polskiego. Dzień II Rundale. Pałac w Rundale, barokowo-rokokowa budowla nie bez przesady określana mianem ‘Łotewskiego Wersalu’. Podobno znajduje się w nim 138 pomieszczeń na dwóch kondygnacjach. Choć nie wszystkie były dostępne dla zwiedzających to wszystkie pozostałe bez wyjątku zachwycały pięknymi malowidłami. Pałac, w murach którego kryje się historia nie tylko władców ale i władczyń Rosji. Ryga. Pierwszym zwiedzanym miejscem był pomnik wolności, symbol niepodległej Łotwy. Przechodzą główną arterią, przewodnik zwrócił uwagę na zegar, przy którym podobno umawiają się poznane pary. My nikogo tam nie spotkaliśmy, zapewne nikomu nie dokuczała samotność. Wieża prochowa z XIV w., obecnie muzeum wojny, siedziba Prezydenta, Parlamentu Łotewskiego, na uwagę zasługuje grupa uroczych kamieniczek mieszkalnych ‘Trzej bracia’, zbudowanych według legendy przez trzech braci. W pamięci zachowam katedrę Ryską największą średniowieczną świątynię krajów bałtyckich w samym sercu miasta i kościół św. Piotra. Dopiero w Rydze dowiedziałem się jakie znaczenie ma kogut w kulturze chrześcijańskiej i dlaczego umieszczany jest na iglicy kościołów (dotychczas uważałem, że kogut to zwierzę, które pilnuje własnego kurnika), jak również to, że Ryga była największym miastem w królestwie szwedzkim i to, że po Moskwie i Petersburgu stała się trzecim ośrodkiem przemysłowym Imperium Rosyjskiego. Dzień III Tallin. To już nie jest miasto pokryte czerwonymi dachówkami to miejsce gdzie wznoszone są nowoczesne wieżowce. Zwiedzenie rozpoczęliśmy od parku Kardriorg, którego budowę zlecił sam Car Piotr I. Szkoda, że pałac mogliśmy oglądać z zewnątrz. Wystarczyć nam musiało przebywanie w zadbanych otaczających pałac ogrodach stanowiących kwintesencję uroku całości. Kolejnym zwiedzanym miejscem była piękna Cerkiew – Sobór Aleksandra Newskiego, wstęp co prawda wolny ale zakaz fotografowania. I co z tego, przecież dla chcącego nic trudnego, więc kilka fotek przepychu wnętrza wzbogaciło ma kolekcję. W pamięci pozostanie mi plac ratuszowy, wraz z wąskimi uliczkami, które ponoć tętnią życiem do samego rana i trzy kamienice kupieckie ‘Trzy siostry’. Ograniczony czas zwiedzania wynagrodzony został wspaniałą panoramą miasta. Chcąc coś przekąsić proponuję zupę z Łosia (nie łososia jak upierał się jeden z uczestników wycieczki do czasu, kiedy sam nie spróbował), ponoć tylko w Tallinie można delektować jej walorami smakowymi. Szkoda tylko, ze termin zwiedzania Estońskiej stolicy wypadł już po największym festiwali piwa w krajach nadbałtyckich. Dzień IV Tartu, miejscem, które szczególnie pozostanie w mej pamięci to miasteczko uniwersyteckie z gmachem głównym, którego wejście wsparto na 6 kolumnach. W czasie wolnym zwiedziłem wnętrze tego zaszczytnego miejsca. Tuż obok na wzgórzu w pozostałościach, największa w północnej Europie katedra św. Piotra i Pawła no i plac ratuszowy z osamotnioną faktycznie krzywa Wieżą. Późnym popołudniem w niewielkiej miejscowości Turaida zwiedziliśmy najstarszy luterański kościół oraz zamek biskupi, częściowo już zburzony. Cóż, przecież biskup nie będzie mieszkał byle gdzie i w byle czym. Ostatnim punktem wycieczki tego dnia było miejsce bitwy pod Kircholmem. Dzień V Góra Krzyży – okolice Szawli. Są miejsca, które pozostają w pamięci i miejsca, które pozostają w niej na zawsze. I to jest takie miejsce. Widok setek tysięcy jeśli nie milinów krzyży katolickich, prawosławnych, ormiańskich, celtyckich to historia nie tylko ale także klęski powstania listopadowego, styczniowego, nadziei na odzyskanie niepodległości. Nie można być na Litwie i nie zwiedzić jej Sanktuarium, symbolu wiary, nadziei, odwagi i pamięci. Kretynga - Pałac Tyszkiewiczów z przepiękną oranżerią, Połąga (największe uzdrowisko nadmorskie Litwy) – Pałac Tyszkiewiczów z niezliczonymi pamiątkami rodzinnymi i podobno największą na świecie kolekcją zatopionych w bursztynie roślin, owadów i zwierząt. Idąc w kierunku Pałacu, przewodnik przystanął przy niewielkim mostku pomalowanym na biało i zaczął opowiadać w jaki sposób niektórzy nowożeńcy utrwalają swój związek. ‘Niektórzy’, czyli mężczyzna o lichej posturze i kobieta o wyglądzie ‘kochanego ciała nigdy nie za dużo’, który aby utrwalić związek przenieść musi nowo poślubioną przez most. Całkiem poważnie zwróciłem uwagę aby wycieczki organizować wówczas kiedy tego rodzaju wydarzenia mają miejsce i nie wiem dlaczego wszyscy zaczęli się śmiać. Wieczorem zawitaliśmy w Kłajpedzie. Trzecim pod względem wielkości miastem na Litwie. Wycieczkę kończyliśmy spacerem wzdłuż rzeki, na której zacumowany był żaglowiec ‘Meridianos’. Na starówce natomiast poznaliśmy historię ‘Anusi z Tharau’, która zniknąć musiała w czasie II wojny światowej. Podobno wódz III Rzeszy nie był w stanie zaakceptować, że podczas jego płomiennego przemówienia, rzeźba stała, plecami do niego. Dzień VI Dzień, który podzieliliśmy na przyjemny z pożytecznym. Mierzeja Kurońska, pierwszym miejscem była wizyta w Delfinarium. Nie spróbuję bo nie umiałbym wyrazić emocji po tym niezwykłym i wspaniałym przedstawieniu pokazów wytresowanych delfinów. Skoki, salda, wrzuty piłki do kosza, malowanie pędzlem, układy taneczne z treserem a także wydawanie odgłosów podziękowania dla przybyłej publiczności to poezja, poezja sztuki. Wszystko to utrwaliłem kamerą. Wesoło było na Górze Czarownic, na której znajdują się rzeźby litewskich artystów przedstawiających postaci legend i opowiadań. Przewodnik zatrzymał się przy 'Krześle wiedźmy' zapewniając, że jak ktoś na nim usiądzie to doświadczy proroczych snów. Tylko jedna osoba zdecydowała się usiąść. Z kolei aby usiąść na 'Tronie diabła' czy przekroczyć 'Diabelską bramę', ochotników nie brakowało. Zazdroszczę im diabelskiej odwagi. Po dotarciu na wydmy Parnidis udaliśmy się w miejsce gdzie zbudowano słoneczny zegar. Niestety nie działał, chmury zasłoniły słońce. Później zwiedziliśmy miejsce gdzie mieszkał i tworzył Tomasz Mann by na dłużej zatrzymać się w miejscowości/osadzie Nida, w której dzięki drewnianym domkom włącznie z opowiedzianą historią osady przenieśliśmy się do przeszłości. Powrót do przyszłości, to wieczorny przyjazd do Kłajpedy. Dzień VII Kowno. Przyjazd przywitał nas płaczem nieba, a przewodnik, cytatem z Konrada Wallenroda Adama Mickiewicza po Polsku i po Litewsku. Nie wiem czy i jakich użył zaklęć ale chwilę potem deszcz przestał już padać. Pierwszym poznanym obiektem był Zamek Kowieński z początku XIV wieku. Następnie kościół przy klasztorze Bernardynów z przełomu XIV-XV w, który był świątynią, więzieniem, magazynem znów więzieniem, zanim na dobre powrócił do wiernych. Na ścianach pozostały nieodrestaurowane ślady drogi krzyżowej. Plac ratuszowy zwany Kowieńskim rynkiem z najważniejszym symbolem Kowna - Ratuszem oraz miejsce gdzie mieszkał i tworzył Mickiewicz. Następnie spacer nad Niemnem, dom Perkuna by zwiedzić bazylikę archikatedralną z przepięknym ołtarzem głównym przedstawiającym ukrzyżowanie wśród posągów 12 apostołów. Czas wolny przynajmniej ja spędziłem na zwiedzaniu Kowna wzdłuż ul. Wileńskiej, aż do Soboru Michała Archanioła. Dzień VIII Wilno. Pierwszym zwiedzanym miejscem był Cmentarz Rossa, nierozerwalnie związany z polską historią. Tu spoczywa m.in. Joachim Lelewel czy Władysław Syrokomla (ten, który napisał wiersz "Wlazł kotek na płotek"). Przed wejściem na Cmentarz grób matki Józefa Piłsudskiego oraz jego serce spoczywające przy niej. Następnie przeszliśmy przez Ostrą bramę (dla chętnych, krótki pobyt w kaplicy ostrobramskiej), dalej (po drodze m.in. Cerkiew Św. Ducha…) na plac Ratuszowy. Na dobre zagościliśmy w Pałacu Władców książąt litewskich i królów. Broń, amunicję oraz wodę do picia musieliśmy zostawić przed wejściem do części muzealnej. To co znajduje się w salach zamku trzeba zobaczyć samemu. Z uwagi na 450 lecie Unii Lubelskiej mieliśmy szczęście oglądać obraz Jana Matejki upamiętniający zawarcie Unii pomiędzy Polską a Litwą. Obok zamku bazylika katedralna, z zewnątrz wyglądała jak helleńska świątynia, tu spoczywa m.in. Barbara Radziwiłłówna. Obowiązkowo kaplica ‘Sancti Casimiri’ przepięknie ozdobiona. Muzeum Adama Mickiewicza w podwórku domu w trzech pokojach na parterze. Tu mogliśmy doświadczyć swoistej styczność z Mickiewiczem, słuchając wykładu nie tylko o tym w jaki sposób wykształcił się u niego dojrzały romantyzm ale poznając fragmenty życia prywatnego (których nie łatwo będzie znaleźć w dostępnych publikacjach). Następnie Uniwersytet Wileński z krótkim pobytem w sali bałtów. Zwiedzanie zakończyliśmy zwiedzaniem dzielnicy żydowskiej a następnie literatów. Nie wiem jak czas wolny zagospodarowali pozostali wycieczkowicze ale mnie udało się uczestniczyć choć przez chwilę w imprezie z okazji święta Giedymina, założyciela Wilna, a przynajmniej tak głosi legenda. Dzień IX Przyjazd planowy o czasie. Podsumowanie Całą drogę przebyliśmy bezpiecznie, bez niepotrzebnych niepokojów, a to niesłychanie ważne. Pan kierowca nie traktował autobusu jak Bolidu a imprezy jak Formuły 1. Hotele, pierwszy w Poniewieżu, to klasa powiedzmy dla oszczędnych ale później było już tylko lepiej. W Rydze to hotel przeznaczony dla snookerzystów, a w Tallinie dodatkowo sauna i basen. Wyżywienie, śniadania - szwedzki stół, więc nikt głodny nie odchodził od stołu, kolacje w normie. Szkoda, że nie dopisała młodzież, (wolę myśleć, że dopisała tylko miejsc zabrakło). Jeśli są tacy co sądzą, że znają kraje nadbałtyckie bo przeczytali "Potop" lub "Krzyżaków", to zapewniam, że są w błędzie. To zaledwie ułamek preludium do poznania historii i kultury krajów nadbałtyckich. Przewodnicy wycieczki - wysoka półka, szczególne podziękowania dla Pana Macieja, naszego opiekuna i przewodnika. Niewielki minus to, że z uwagi na brak czasu zwiedzanie skupiliśmy na oglądaniu miejsc bez możliwości poznania ich wnętrz. Wycieczka ciekawa, pełna wrażeń, których nie da się przekazać czy wypożyczyć i które nie stanowią żadnych wartości dopóki nie doświadczy się ich samemu. A przecież to co zobaczyliśmy to Bałtyckie Skarby w pigułce. Uczestnik wycieczki 29.06-07.07.2019r, Jerzy Konopka
167823
telefon

Pobierz aplikację mobilną Rainbow

i ciesz się łatwym dostępem do ofert i rezerwacji wymarzonych wakacji!

pani-z-meteracem