Przejażdżka na wielbłądach i niespotykane w Europie krajobrazy
Na początku wspomnę Wam, że wakacje w Maroko możecie spędzić na 2 sposoby – uczestnicząc w wycieczkach objazdowych lub stawiając na spokojny wypoczynek. Tym, czego zawsze chciałam spróbować, będąc w jakimś orientalnym kraju, jest jazda na wielbłądzie przez pustynię.
Wycieczka objazdowa po Maroko dała mi ku temu świetną okazję. Przygotowując się do wyprawy wiedziałam, że tym razem mi się uda. I zdecydowanie było warto! Oglądanie zachodu słońca na Saharze, z grzbietu wielbłąda jest doświadczeniem, które pozostanie ze mną jeszcze przez długi czas.
Ouarzazate – prawdziwe pustynne Hollywood
Południowe Maroko wielu europejskim turystom wydaje się dość niebezpieczne, bo znane jest jedynie z filmów. Z drugiej jednak strony - być może dlatego jest tak pociągające i niektórzy decydują się tu przyjechać na dłużej. Południowa część kraju to prawdziwa egzotyka – z pustynnymi krajobrazami, piaszczystymi wydmami i wielbłądami. Ouarzazate to jedno z największych miast tego regionu. Każdy zapewne choć raz widział je w kinie – ja, do tej pory nie wiedziałam nawet, że miasto było naturalną scenografią wielu kasowych filmów.
Wytwórnia Filmowa Atlas Studios, czyli kino od kuchni
W gorących piaskach marokańskiej pustyni kręcono sceny znane z kinowych superprodukcji, takich jak „Gladiator”, „Asterix i Obelix”, „Star Wars” czy „Gra o tron”. Wytwórnia jest ulokowana 5 kilometrów na zachód od Warzazat i specjalizuje się – nomen omen – w pustynnych scenach. Połączenie rekwizytów i scenografii (dość małych makiet, udających większe obiekty), po odpowiednim montażu i pracy filmowców daje niezwykle realistyczny efekt. Zaskakujące jest to, jak wiele zyskują niepozorne rekwizyty, gdy widać je na kinowym ekranie. Jeżeli interesuje Was światowe kino i proces tworzenia filmów, koniecznie tu wpadnijcie!
Taroudant – Mały Marrakesz
Stanowi cel wycieczek przede wszystkim z uwagi na dobrze zachowany zespół murów obronnych i bastionów, przez co czasem jest nazywany „Małym Marrakeszem”. Taroudant przyciąga turystów kolorowym sukiem, czyli targiem, na którym można znaleźć wiele różnych pamiątek, począwszy od kolorowych chust i szat, poprzez orientalne lampy, a na tadżinach i bajecznie barwnej ceramice kończąc. Nie sposób też nie wspomnieć o malowniczych straganach z aromatycznymi przyprawami. Na obrzeżach miasta znajduje się wiele garbarni i farbiarni. Jeżeli zamierzacie wybrać się na suk, pamiętajcie, żeby zawsze się targować – wbrew przyjętym w Europie standardom, tu jest to obyczaj dobrze widziany przez sprzedających.
Przełom Todry i dolina Draa
Do doliny Draa warto się udać choćby po to, żeby zobaczyć prawdziwie pustynną scenerię Maroka. Ciągnące się przez wiele kilometrów soczystozielone gaje palm daktylowych są najlepszym powodem, żeby tu przyjechać. Pokazują one autentyczny lokalny krajobraz, przecinany jedną z najdłuższych tutejszych rzek – Draa. Fantastyczne widoki, mijane po drodze kazby, sprzedawane daktyle i ciepły klimat są tym, czego turysta spragniony orientu spodziewa się na swojej drodze.
Miętowa herbata i aromatyczna kuchnia, czyli Maroko na talerzu
najbardziej znanym i popularnym napojem pitym w Maroko jest Atay, który turyści zwykli nazywać po prostu Berber whisky. Wbrew skojarzeniom, nie ma on nic wspólnego z alkoholem. Atay to napój na bazie zielonej herbaty gunpowder, z dodatkiem liści mięty nana, podawany na zimno i na gorąco – obowiązkowo z dużą ilością cukru. Jest uwielbiany przez turystów, ale i lokalsów, którzy piją go na okrągło – na śniadanie, obiad i kolację. Uważają, że to najlepszy sposób na upały. Tradycja nakazuje pić po trzy szklaneczki na jednym posiedzeniu – każda z nich ma swoje symboliczne znaczenie.
W poszukiwaniu najbardziej marokańskich dań zjadłam w jednym z ulicznych lokali. Młody kucharz podał mi tradycyjny tadżin z baraniną oraz… słodką śliwką w środku. Nietypowe połączenie było dla mnie mocno egzotyczne, choć bardzo mi zasmakowało. Specyfiką tego dania jest podawanie go w stożkowatym, glinianym naczyniu (zresztą, o tej samej nazwie). Tadżin najpierw ustawia się na rozżarzonym węglu. Jego pokrywka kumuluje ciepło oraz ułatwia duszenie mięsa i warzyw. Następnie tadżin ustawia się bezpośrednio na stole, żeby goście mogli z niego jeść. Na uwagę zasługuje też to, co do zaoferowania mają tutejsi rybacy.
Wody okalające wybrzeże Afryki obfitują w świeże ryby, kalmary i krewetki. Jeśli jesteście miłośnikami owoców morza tak jak ja, to tutejsza
kuchnia z pewnością Was nie zawiedzie.
Meczety – do podziwiania tylko z zewnątrz
Jeżeli nastawiacie się na zwiedzanie meczetów w Maroko, to srogo się zawiedziecie. Choć większość Marokańczyków jest sunnitami, to w kraju powszechnie przyjętą zasadą jest ta, która zabrania nie- muzułmanom przekraczania progów islamskich świątyń.
Marrakesz – czerwone miasto i plac Dżamaa Al-Fina
Jeśli chcecie w pełni poczuć klimat Marrakeszu, przyjdźcie na Plac Dżamma Al-Fina. To kolorowe, gwarne targowisko, pełne ulicznych wystawców. Znajdziecie tu zaklinaczy węży, małpkę, która za drobną opłatą chętnie wejdzie Wam na głowę, a także kramy z gorącym jedzeniem, pachnącym przyprawami, od których może zakręcić się w głowie. Wieczorem ruch na Dżamma Al-Fina nie zamiera – wręcz przeciwnie. O zmierzchu plac rozbrzmiewa muzyką, gwarem i niesłabnącymi rozmowami bawiących się tu osób. Jest radośnie i kolorowo. Prawdziwe must-see na wakacyjnej mapie atrakcji do zobaczenia!
Rabat – nowoczesność i średniowiecze
Rabat to odpowiedni wybór dla tych, którzy nie są do końca przekonani do magii orientu. Jeśli obawiacie się natrętnych handlarzy i odmienności kulturowej, tu spotkacie się ze standardami najbardziej zbliżonymi do tych europejskich. Jednym z ciekawszych zabytków architektonicznych o znaczeniu religijnym jest
Wieża Hassana. Miała stanowić zaledwie element zaplanowanego tu Meczetu Hassana, tymczasem stała się główną atrakcją miasta, gdyż budowa świątyni nie doszła do realizacji. Moją uwagę zwróciło, znajdujące się obok, wyjątkowej urody
Mauzoleum Muhammada V. Obiekt zachwycił mnie typowo marokańskimi zdobieniami na kształt koniczyny oraz klasycznym dla sztuki islamu, zielonym dachem. Mauzoleum jest miejscem spoczynku sułtana Muhammada V i jego dwóch synów. Jest to naprawdę imponująca budowla. Na długo w mojej pamięci pozostanie też dość niska biała zabudowa tutejszych domów, z charakterystycznymi niebieskimi drzwiami, oraz wyjątkowo piękne Ogrody Andaluzyjskie.
Meknes – marokański Wersal
Tym, co najbardziej zwróciło moją uwagę w kolejnym punkcie na mapie
podróży po Maroko, była
brama Bab el-Manosur w Meknes. Tylko na pozór i wyłącznie z daleka wydaje się skromna – kiedy podeszłam bliżej, moim oczom ukazał się cały kunszt zdobniczy i fantastyczny dobór kolorów – ciemny fiolet zestawiono tu z oliwkową zielenią i niebieskimi akcentami. Misterny wzór daje złudzenie trójwymiarowości fasady. Medyna wraz z urokliwymi, krętymi uliczkami starego miasta, to jedno z najbardziej pociągających miejsc Meknes. Jest udanym połączeniem arabskiej ornamentyki i wpływów francuskich.