4.6/6 (34 opinie)
4.5/6
Program słaby mało atrakcji. Zwiedzanie Cartageny i Wyspy Różańcowe powinny być w programie a nie jako fakultet. Bo bez tych dwóch punktów to objazd mieści się w 3 dniach. Autobus na objeździe strasznie ciasny. Noclegi w atrakcyjnych miejscach. W hotelach nie ma czajników więc warto zabrać ze sobą. Hotel Caribe bardzo dobry z ładnym ogrodem w centrum. Chyba najładniejszy w Cartagenie. Dużo leżaków i foteli ale Polacy nie byli by sobą gdybym o świcie ich nie zajmowali. Napoje w butelkach za co plus. Wybór jedzenia nie powala Dużym minusem jest prowadzona rozbudowa i nie ustajacy hałas.
Małgorzata, Zopowy - 16.01.2025 | Termin pobytu: grudzień 2024
14/15 uznało opinię za pomocną
4.5/6
sama wycieczka super, ciekawie skomponowany program - aktywnie ale był też czas na odpoczynek. Niestety przewodnik Krzysztof to nieporozumienie. Jako przewodnik robił dosłownie niezbędne minimum, podawał suche fakty, zero ciekawostek o kraju. Inne wycieczki miały dużo lepszych przewodników, tak więc szkoda że trafił się małomówny.
Kate - 25.02.2025 | Termin pobytu: grudzień 2024
3/3 uznało opinię za pomocną
4.5/6
Objazdówka Pogoda i przygoda – moim zdaniem dość ciekawa ale baz fajerwerków. Zacznę od początku. Pierwszy dzień – Cartagena de Indias. Hotel Cartagena Plaza – jak na cztery gwiazdki - moim zdaniem mocno średni. Jedzenie monotonne bez urozmaicenia. Bardzo dobre owoce. Pokoje – takie sobie. Generalnie standard południowo- amerykański. Samo miasto – dość atrakcyjna i ładna starówka oraz twierdza, poza tym nic szczególnego. Bezpieczeństwo – generalnie trzeba uważać. Kolejny punkt programu – plantacja kawy Minca. Plantacja położona w górach – dość ciężki dojazd busami – później spacer fajną górską droga – nie męczącą – dość ciekawą. Sam pobyt na plantacji zbyt długi – dwa razy przejście przez sklepik – moim zdaniem taki trochę „zapychacz” czasu –a może ktoś jeszcze kupi jakąś kawę. Miasteczko turystyczne Palomino – chyba najlepszy punkt całej wycieczki. Bardzo bezpieczne – chociaż przypomina trochę południowo-amerykański slums – ale w tym jego urok. Drogi ziemne – utwardzone. Dojazd do hotelu z drogi asfaltowej – tuk-tukami – co jest spora atrakcją. Sam hostel The Dreamer położony był w uroczym miejscu, małe domki z tarasami, gdzie można było wypocząć na hamaku. Sporo cudownej tropikalnej roślinności i fajne baseny. Codziennie poranny koncert ptaków, a kto dobrze poszukał mógł zobaczyć niektóre z nich, w tym Are Czerwona i Tukan-a. Woda w hotelu tylko zimna – ale w tym klimacie to nie przeszkadza. Posiłki serwowane o o określonej godzinie. Plaże w Palomino -generalnie zaniedbane, spore fale – dla umiejących bardzo dobrze pływać. Uwaga; ponieważ autokar na mały bagażnik, a tuk-tuki też nie pomieszczą zbyt dużej ilości bagażu, na czas pobytu w Palomino musieliśmy się przepakować i część bagażu zostawić w przechowalni w hotelu w Cartagenie np. dwie osoby mogą spakować się do jednej walizki. W kolejny dzień – główny punkt programu „Park Tayrona” . Moim zdaniem trochę przereklamowany. Szliśmy wybranym szlakiem z trzema lokalnymi przewodnikami szliśmy po kładkach, skałach, schodkach i ubitym gruncie (nie padało), aż do plaży gdzie był odpoczynek i można było zjeść obiad. O godz. 14.30 wyruszyliśmy w drogę powrotną. Na trasie widzieliśmy rdzennych Indian, mrówki taszczące małe listki. dwa gekony i tylko tyle. Krajobrazy – generalnie dżungla – chwilami typowo karaibskie klimaty z palmami. Trasa w sumie 14 kilometrów tam i z powrotem- dość męcząca. Moim zdaniem trasa jest zbyt długa i męcząca w stosunku do tego co można było zobaczyć. W kolejnym dniu – wycieczka nad wodospady. Bardzo fajna relaksacyjna część wycieczki. Dojście lasem tropikalnym z przejściem przez płytkie rzeczki – przydadzą się buty do wody. Same wodospady – to za dużo powiedziane – jest to po prostu górski strumień z dwoma niewielkimi wodospadami i jeziorkiem w którym można popływać i odprężyć się. Kolejny dzień – wycieczka do wioski Indian – podczas drogi powrotnej do Cartageny. . Dość ciekawa ale bez fajerwerków. Zwiedziliśmy jedno gospodarstwo i przeszliśmy przez wioskę oglądając jak mieszkają Indianie. W ostatni dzień – była możliwość fakultetu – rejs na Wyspy Różańcowe. Jedna z większych atrakcji moim zdaniem. Rejs szybką łodzią motorową , na wyspach cudowna turkusowa woda, rejs dookoła wysp , obiad w cenie. Można popływać i poopalać się. Zdecydowanie polecam. Bardzo mocnym punktem wycieczki był nasz pilot – pan Tomasz. Bardzo konkretny, i doświadczony, zawsze udzielał praktycznych i celnych rad jak się zachować w danym miejscu, z dużą wiedzą na temat historii i życia w Kolumbii. Generalnie wycieczkę oceniam stosunkowo średnio. Bez spektakularnych krajobrazów, niezbyt urokliwe plaże, stosunkowo mało zwierząt. - po prostu trochę przyrody, trochę życia w mieście, oraz obserwacja życia w Kolumbii z za szyb autokaru podczas przejazdu do Palomino i z powrotem. Opis wycieczki na stronie Rainbow-a trzeba brać z dużym dystansem – rzeczywistość jest o wiele bardziej. prozaiczna.
Maciej Jan, Kraków - 15.03.2025 | Termin pobytu: luty 2025
3/3 uznało opinię za pomocną
4.5/6
Wycieczka w sumie udana. Przelot wygodny, bo bezposredni i w sensownych godzinach. Minusem był brak ekranów do oglądania filmów oraz dosyć ubogie jedzenie (szczególnie drugi posiłek). Zakwaterowanie w Cartagenie w dobrym hotelu, blisko plaży (choć ta najbliższa była "w budowie"), blisko ulicy handlowej i bulwaru po drugiej stronie półwyspu. Na Stare Miasto można dojechać autobusem lub dojść piechotą. Polecam też malowniczą dzielnicę Gatesmani. Oba miejsca do odwiedzenia w dzień i wieczorem. Program objazdu ciekawy, ale w planie podróży, który można przeczytać na stronie Rainbow są pewne nieścisłości. Pierwszego dnia po przylocie zamiast rejsu jest propozycja wycieczki fakultatywnej po mieście. Jest to lepsze rozwiązanie, bo po męczącej podróży taka opcja jest wygodniejsza. Na drugi dzień zaplanowano górską miejscowość Minca. Opis brzmi zachęcająco, ale zapomniano dodać, że jeśli chce się odbyć krótki spacer po wiosce, to trzeba zrezygnować z lunchu. Na jedno i na drugie po prostu nie ma czasu. Po co wspominać w opisie o mieście Santa Marta, jeśli w ogóle się w nim nie zatrzymujemy, tylko przejeżdżamy po obrzeżach? Pobyt w Palomino przyjemny - hotel położony blisko morza, w ogrodzie z przyjemnym basenem. Śniadania skromne w dwóch opcjach. Do plaży trzeba przejść kawałek wzdłuż brzegu, bo najbliższa została ... zabrana przez morze! Wycieczka do Parku Tyrona bardzo fajna, treking w górę i w dół, a ostatni odcinek po błocie. Trudy wędrówki rekompensują piękne widoki, dżungla i plaża. Nasz grupa 50+ i 60+ dała radę, ale w upale było, szczególnie w końcówce, ciężko. Treking do wodospadu, następnego dnia, w porównaniu z Parkiem Tyrona, łatwy i przyjemny. Polecam buty do kąpania, bo trasa biegnie chwilami korytem strumienia. Wizyta w wiosce Indian wraz ze spacerem interesująca, choć pobyt na miejscu dla mnie trochę za długi - można byłoby go skrócić i zaoszczędzony czas wykorzystać na krótki spacer po Santa Marta. Rejs na wyspę odbył się ostatniego dnia. Plażowanie przyjemne, ale cena zbyt wysoka. Snorkowanie z brzegu nie było możliwe, a wypłynięcie dalej wiązało się z dodatkowymi kosztami i utrata opłaconego lunchu. Pilotka OK, jej dużym plusem była świetna znajomość hiszpańskiego. W autokarze słabo było ja słychać w środkowej części. Podsumowując - osobiście jestem zadowolona z tego co zobaczyłam, ale szczegóły do dopracowania.
Anna, Warszawa - 14.12.2024 | Termin pobytu: listopad 2024
20/20 uznało opinię za pomocną