Opinie o Dalmatyńska Eskapada dla wygodnych

4.9/6
(369 opinii)
Intensywność programu
4.5
Pilot
5.2
Program wycieczki
5.3
Transport
5.0
Wyżywienie
4.7
Zakwaterowanie
4.4

Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.
Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.

    1.5/6

    Czy ta opinia była pomocna?

    19

    Osobiście odradzam

    A.Nowacka 07.09.2022

    Byłam uczestniczką wycieczki 27.08-05.09.22. O ile Chorwacja jest pięknym krajem tak ten wyjazd zepsuł mi ją na długo. Choć nie wymagałam cudów, a przynajmniej tak mi się wydawało, od wycieczki za w sumie 3000 zł to wyjazd ten przeszedł wszelkie moje oczekiwania. Hotele w których nam się przyszło zatrzymać to horror. Pierwszy hotel, w którym byliśmy na terenie Chorwacji, uraczył nas larwą mola w jedzeniu. Z pobytu w Holetu Bebic przywiozłam w walizce pluskwy i to nie dlatego, że bardzo chciałam adoptowac jakieś zwierzę. Spędziliśmy w nim 2 noce i to o 2 za dużo. Brud, farba odpadająca ze ścian, biały ręcznik powieszony na kaloryferze w łazience zrobił się czarny od kurzu. Jedzenie okropne, przyjaciółka w ramach wegetariańskiej diety dostała rybną konserwę w oleju. Nakarmiłam nią koty, które mieszkały koło hotelu, im odpowiadała taka dieta. Kolejny hotel, w którym spędziliśmy 3 noce i w którym to mieliśmy mieć czas na plażowanie, choć miał dobre warunki to fatalne usytuowanie. 300 stopni (liczyliśmy) oddzielało nas od plaży. Nawet dla nas, osób młodych, było to wyzwanie nie wspominając o innych uczestnikach wycieczki, z których większość była już na emeryturze. Każde z miast, w których przyszło nam nocować było pośrodku niczego, daleko od morza i w biednych dzielnicach. Po powrocie z wycieczek nie było co robić, a że warunki w pokojach pozostawiały wiele do życzenia, nawet nie można było odpocząć. Choć pilot podróży twierdziła, że wcześniej nie odwiedzała hoteli, w których byliśmy, tak godzinę przed dojazdem nagle informowała nas, że wie, że mogą być złe warunki więc poczeka przy recepcji jeżeli chcielibyśmy zmienić pokój. Nic to nie dawało, gdy w każdym było równie brudno... Fakultatywne wycieczki były w cenach oferowanych przez lokalnych przewoźników lub droższe co odbierało sens korzystania z oferty Rainbow. Sama organizacja powrotu do Polski pozostawiala wiele do życzenia. Ze względu na oczekiwanie na pozostałe autokary z innych wycieczek trzeba było czekać ponad 3h, gdzie miejscem oczekiwania była przydrożna restauracja z bardzo niskimi ocenami. Może przynajmniej w niej nie było owadów w jedzeniu choć i na to nie liczę po tej wycieczce....

    1.0/6

    Czy ta opinia była pomocna?

    43

    Rozczarowana Rainbow Tours 25.07-03.08.2015

    kawalerowicz 04.08.2015

    Dwa lata temu byłam z Rainbow Tours na wycieczce pobytowej i wszystko było ok.W tym roku pojechałam na wycieczkę objazdową Dalmatyńska eskapada dla wygodnych i totalne rozczarowanie. Po pierwsze z Gdyni do punktu przesiadkowego na południu Polski jechaliśmy autokarem, w którym siedzenia były ściśnięte jak w tanich liniach lotniczych, o braku klimatyzacji (sprawnej) nie wspomnę. Potem przesiadliśmy się do autobusu docelowego i tu dopiero zaczęła się jazda "bez trzymanki". Czy ktoś kiedyś jechał autobusem piętrowym bez klimatyzacji tylko z nawiewem? Według kierowców była to oczywiście klima szkoda tylko że prawie 80 osób miało inne odczucia. W trakcie wycieczki objazdowej gdy tyle czasu spędza się w autokarze klimatyzacja to podstawa....Kolejny podstawowy punkt - hotele. Cała grupa nie miała zastrzeżeń jedynie do hotelu w Słowenii, kolejne: Josipdod (na pln Chorwacji), Stella (Bośnia i Hercegowina) i Imperial (Vodice) to raczej schroniska niż hotele. Naprawdę nikt nie wymaga luksusów ale jeżeli jedzie się na wypoczynek (zazwyczaj raz w roku) to chciaiałoby się: miec w pokoju czysto, brak grzyba, brak wyrwanych kontaktów, posiadać lodówkę (wow! w XXI wieku to super ekstrawagancja !!!) , klimatyzację ( nawet płatną),miło byłoby gdyby po pokoju nie chodziły pająki i inne insekty, fajnie byłoby tez gdyby z materaca nie wystawały sprężyny itp.Czary goryczy dopełnił fakt gdy w drodze powrotnej spotkaliśmy identyczną jak nasza wycieczkę (jedynie bez opcji dla wygodnych), która spała w hotelach 4-gwiazdkowych ! czy Rainbow potrafi to wytłumaczyć!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! I na koniec BARDZO WAŻNY punkt -program wycieczki. zdecydowałam się na tą wycieczkę właśnie ze względu na program.Tymczasem na zwiedzanie poświęciliśmy naprawdę mało czasu (większość w autokarze) :Jaskinia Postojna - 1,5 godz., wodospady Krka ok 1 godz. Dubrownik -1 godz, Trogir ok.1. godz., Split ok.1 godz, Jeziora Plitwickie ok 3 godz.

    1.0/6

    Czy ta opinia była pomocna?

    25

    Przeczytaj koniecznie zanim kupisz

    Śląskie Trojaczki 30.09.2019

    Z czym kojarzy się słowo eskapada... Według słownika języka polskiego to: wesoła, swawolna wyprawa; wycieczka z przygodami... Kupując wycieczkę na to właśnie liczyliśmy. Na intensywne, pełne przeżyć, zwiedzania, smaków, widoków wakacje. Na poznanie nowych miejsc. W końcu sloganem Chorwacji jest: "Croatia full of life". Niestety eskapada bardzo nas rozczarowała. Daleko jej było do tego z czym to słowo się kojarzy! Jesteśmy ludźmi aktywnymi, kochającymi nowości, podróże, przygody. Wiele już zwiedziliśmy świata, ale jeszcze nigdy nie byliśmy na wycieczce objazdowej bardziej przypominającej wczasy niż objazdówkę!!! Jeśli jesteś ciekawy świata, kochasz zwiedzanie, ruch i aktywność, ta wycieczka nie jest dla Ciebie! Jeśli liczysz na informacje, historie, to nie dowiesz się niczego. Jeśli chcesz wypocząć, plażować i zobaczyć małe conieco... To tak, wtedy wybierz tą wycieczkę.Na tablicy informacyjnej w Parku Jezior Plitwickich przeczytałam ciekawe zdanie: "Jedyne rzeczy jakie możesz stąd zabrać to wspomnienia i zdjęcia". Wspomnień mamy niewiele, zdjęć już więcej... Jednak najwięcej mamy nowych znajomych. To dzięki nim nie załamaliśmy się kompletnie na tym objeździe i to oni pozostawiają miłe wspomnienia z tej eskapady. Serdecznie pozdrowienia dla pary z Kanady, Ostrowca Wlk, dla Damiana i Kasi, Zuzy, Asi oraz sympatycznej pary z Kielc;)

    1.0/6

    Czy ta opinia była pomocna?

    31

    Dalmatyńska Eskapada, czyli „Czy leci z nami pilot?”

    Joanna 13.08.2015

    Wprawdzie z wycieczki wróciłam już ponad tydzień temu, ale dopiero teraz piszę tę recenzję, bo musiałam otrząsnąć się mentalnie i emocjonalnie z oparów absurdu, jakie ją spowijały. W wycieczce „Dalmatyńska Eskapada” brałam udział w dniach 25.07-03.08.2015 w wersji (O ironio!) „dla wygodnych”. Dla mnie był to koszmar, trauma i survival w turystyce zorganizowanej, dla biura „Rainbow Tours” WSTYD I KOMPROMITACJA. Zasadniczo, moje zastrzeżenia dotyczą zakwaterowania i pracy pilota. A było tak… Naszym pilotem był Pan Borys. Na początku ucieszyłam się, że pilotuje nas mężczyzna, bo może bardziej zdecydowany i konkretny, ale moja radość gasła z dnia na dzień, a potem to już nawet z godziny na godzinę, by w końcu ustąpić miejsca głębokiej frustracji. Na pierwszy nocleg w miasteczku Kranj w Słowenii podzieleni byliśmy na dwa hotele. Ja trafiłam do hotelu „Creina”. Hotel bez zarzutu, ale problemy zaczęły się rano. Zbiórka około 8.00, odjazd około 10.00. Dlaczego? Bo Pilot nie przewidział, że Kierowcy nie mogą ruszyć w trasę przed upływem określonego czasu od zakończenia jazdy poprzedniego dnia, a że na miejsce dotarliśmy po północy, wyjazd o ósmej był nierealny. A jak już się w tym połapał, to nie był uprzejmy zawiadomić grupy o zmianie godziny zbiórki, chociaż miał telefony do nas wszystkich. Tak więc dwie godziny snuliśmy się po recepcji i w okolicy hotelu – nie można było się oddalić i na przykład zobaczyć Kranj, bo godzina odjazdu była co chwilę przesuwana. Na drugi nocleg w miejscowości Josipdol w Chorwacji także zakwaterowani byliśmy w dwóch hotelach. Pechowcy (w tym ja) trafili do hotelu „Josipdol”, szczęściarze (w tym Pilot) do hotelu „Azul”. Pechowcy josipdolscy dostali brudne, śmierdzące pokoje i resztki poweselne na kolację, co dostali szczęściarze azulscy nie wiem, bo mnie tam nie było, ale relacjonowali dobre warunki lokalowe i żywieniowe. Poświęcę chwilę na opis wydarzeń w Josipdolu. Weszłam do mojej „jedynki” ciągnąc za sobą walizkę i ujrzałam 4 (słownie: cztery) ciasno stłoczone łóżka, bez dojścia do któregokolwiek z nich. Weszłam, ale już nie wyjdę, bo walizka mnie przy tej ciasnocie odcięła od drzwi. Co było robić? Walizkę „łuuup” na łóżko i droga wolna. Przy pomocy Współuczestniczki udało się przesunąć łóżka tak, że bokiem i „rozpłaszczając się” zdołałam dojść do jednego. Ale i tak nie było źle, bo u mnie śmierdziało tylko trochę, nie aż tak, jak u innych. Schodzę na kolację i widzę girlandy kwiatów i białe draperie na krzesłach. Chyba nie dla nas…? Nie, poprzedniego dnia było wesele. Wczoraj wesele, dziś nasza kolacja… skojarzenie pojawia się nieproszone. I, tak! Trafiony zatopiony! Dostajemy rosół z bułą, filety z kurczaka, na oko po wielokrotnej wizycie w mikrofalówce, odłowiony z zupy pomidorowej ryż i trzy plasterki pomidora na krzyż. Na deser – jabłka (z Polski?). Przy śniadaniu na stole trzy termosy. Jeden z herbatą owocową, drugi z kawą zbożową, trzeci z mlekiem. Termosy z wajchą przy naciśnięciu wydającą głośne stuknięcie. Jedni pompują długimi „stuuuk, stuuuk, stuuuk”, inni energicznymi „stuk, stuk, stuk” – wydajność ta sama – około 10 „stuków” na filiżankę – a kolejka rośnie… Nad wszystkim pieczę trzyma chmurna kelnerka. I nie wymieni ani nie dostawi Ona termosa, dopóki z tego poprzedniego da się wycisnąć choć kropelkę! Na zewnątrz honor Gospodarzy ratuje mały biały piesek, który żywiołowo cieszy się z naszej obecności. Przynajmniej on… W autobusie wymieniamy opinie i dowiadujemy się, że Azul to hotel czterogwiazdkowy, a oba posiłki pyszne w formie bufetu. A przecież dla pechowców i szczęściarzy cena była ta sama! Jedziemy zwiedzać Wodospady Krka. Wyposażeni w „radyjka” ze słuchawkami, przez które Pilot przekazuje informacje o zwiedzanym miejscu i podaje komunikaty organizacyjne. Wycieczka liczy 73 osoby, Pilot nie ma żadnego znaku rozpoznawczego, oprócz trzymanej w ręce teczki ze znakiem firmowym „Rainbow Tours” (kompletnie niewidocznej w gęstym tłumie). W Ljubljanie miał żółty parasol, ale tam padał deszcz! Skutek: nikt nie wie, gdzie jest Pilot, a w słuchawce słyszę: „Tu, gdzie ja stoję, skręcamy w lewo.” Robi się nerwowo. Już nie szukam Pilota, pilnuję, żeby w zasięgu wzroku mieć kogoś, kto, tak jak ja, ma na szyi „radyjko” na tasiemce z logo firmy. Jednocześnie patrzę pod nogi na drewniane pomosty i staram się nie dać zepchnąć do wody i dbam o to, żeby w słuchawce nie pojawiły się szumy, bo to oznacza, że się „zanadto oddaliłam”. Momentami więc podbiegam, lawirując w tłumie. Na podziwianie widoków zostaje mi jakieś 5% uwagi. Ale jest sukces, sprawność zaliczona, dotarłam do miejsca zbiórki na czas! To samo dotyczy zwiedzania miast. Tam miejsce drewnianych pomostów zajmuje wyślizgany „na błysk” wapienny bruk, ale stres, tempo i dezorientacja te same. Lecz jest też miejsce na komentarz pozytywny. Wielkie brawa dla przewodniczki po Dubrowniku, Pani Karoliny! Ogromna wiedza, swada w jej przekazywaniu i, co najważniejsze, wyjątkowa charyzma – wyrazy najwyższego uznania dla Pani! Wieczorem docieramy na dwa noclegi do hotelu „Stella” w Bośni i Hercegowinie. Pokój niczego sobie (socrealizm, ale czysto i schludnie), ale kłopoty to przecież nasza specjalność, więc i tu są. Kłopotem jest winda. Recepcjonistka ją wskazuje, sprzątaczka własnym ciałem broni do niej dostępu; nie wpuści i już! Winda jest nieczynna, o czym informuje stosowna kartka na jej drzwiach. Ze względów zdrowotnych nie mogę niczego dźwigać, wracam więc na recepcję i, ku mojej uldze, recepcja „wydzwania” pomoc. Przywołany pracownik hotelu ze mną i kilkoma innymi Uczestnikami z naszymi bagażami wyjeżdża… „nieczynną” windą na górę. Już się boję pomyśleć, co będzie w dniu wyjazdu. I boję się słusznie. Bo w dniu wyjazdu jest awantura. Pilot w sprawie windy odsyła na recepcję (do tego nie potrzebuję Jego rady), recepcjonistka pokrzykuje. Nie wiem co, bo pokrzykuje po chorwacku, chyba coś o tym, że jest sama w hotelu. Znowu Pilot, który wreszcie rozsierdzony pyta: „Pomóc Pani z bagażem?” Moim zdaniem od tego należało zacząć, ale pewnie się nie znam, więc uśmiecham się słodko i mówię, że owszem, uprzejmie proszę. Pilot proponuje skorzystać z windy, a po drodze do niej strzela żartem: „To po co Pani brała tyle bagażu?” Boki zrywać. Udaje się skorzystać z „nieczynnej” windy, a na dole inni Uczestnicy z szeroko otwartymi oczami pytają: „To winda działa?” I nie wiadomo, śmiać się, czy płakać? I jeszcze jedno. Hotel „Stella” niewątpliwie położony jest nad morzem. To znaczy w linii poziomej, bo w pionie jest już trochę gorzej. Do morza prowadzą wąskie, strome, ukruszone schody bez poręczy. W liczbie… 238. W tej konkurencji wygrywa chyba tylko Wieża Mariacka – 239, tyle, że w górę. Ostatnie 4 noclegi to „wisienka na torcie”, albo może raczej „ostatni gwóźdź do trumny”, czyli hotel „Imperial” w Vodicach. Powiedziałam „Imperial”, gdzie fanfary? Boć przecież nazwa jest ich godna. I na nazwie splendor się kończy. W środku brud, smród i ubóstwo. Zniszczone i zepsute wszystko, co tylko zniszczone i zepsute być może, od urządzeń sanitarnych, przez lampy i kable, po meble i drzwi. Na ścianach, podłogach i sufitach zacieki i grzyb. Tu nie wytrzymujemy nerwowo, po kolacji grupa gromadzi się w lobby i zaczyna się otwarta wojna z Pilotem. Na moje uwagi o niesprawnej łazience odpowiada, że „tu nie ma luksusów”. Sprawna łazienka to luksus? W katalogu napisano, że wszystkie pokoje z łazienkami, ale nie napisano, że sprawnymi, to prawda. Ale idąc tym tropem można dojść do wniosku, że informacja o wyżywieniu jest, ale nie ma obietnicy, że będzie świeże i tak dalej. Pilot odmawia podania listy pokoi, w których zakwaterowana jest nasza grupa (chcemy poinformować Uczestników o planowanym na następny dzień zebraniu), odmawia podania numeru telefonu głównego biura „Rainbow Tours” i to dzieli nas ostatecznie. Myślę, że gdybyśmy widzieli, że Pilot bardzo się stara i robi, co może, żeby nam pomóc, grupa wiele byłaby w stanie Mu wybaczyć, nawet, jeśliby Jego wysiłki nie były uwieńczone sukcesem. Jednak brak starań i powtarzanie: „Nie wiem,” „Tu tak jest” i „Ja nic nie mogę” przepełniły czarę goryczy. Po wieczornej naradzie angażuję się w działanie: uczestniczę w przygotowaniu zebrania, pisaniu reklamacji itd. – wolę to niż bierne doczekiwanie końca koszmaru. Nie będę bezczynnie pozwalać „Rainbow Tours” się lekceważyć i upokarzać. Na uwagę zasługuje fakt, że Pilot podaje wzajemnie wykluczające się informacje: przed dotarciem do „Imperialu” twierdził, że nie wie na przykład, jak daleko jest z hotelu do plaży, w konfliktowej sytuacji natomiast powiedział, że był już w tym hotelu z inną grupą i o panujących tu zatrważających warunkach informował Biuro. To był w „Imperialu”, czy nie? Jeśli to prawda i biuro „Rainbow Tours” wiedziało o skandalicznych warunkach w tym hotelu, pytam, jak wytłumaczy ono ponowne kwaterowanie tam swoich Klientów? Nadchodzi ostatni dzień. Na ten dzień Pilot przewidział zwiedzanie Jezior Plitwickich. Dojeżdżamy na parking, „radyjka” gotowe, stoję w autokarze przemieszczając się ku wyjściu w kolejce, a w słuchawce słyszę najpierw trzaski – przecież się nie oddaliłam, nie zdążyłam jeszcze wysiąść, to Pilot pognał w siną dal! A zaraz potem znajome: „Tu, gdzie ja stoję…” Ratunku! Po trzygodzinnym zwiedzaniu Plitwic, spoceni i zmęczeni „pakujemy się” do autokaru i ruszamy do Polski, bez jakiejkolwiek możliwości odświeżenia się. Przecież przed niektórymi (są Goście z różnych części Polski) jest ponad 24 godziny podróży! Czy taka organizacja (taniej za wszelką cenę, bo przecież Plitwice są „po drodze” do Polski) i przesunięcia w programie (miały być na początku) to ze strony Pilota naiwna bezmyślność, czy bezczelna arogancja? Czy nic mi się w mojej Dalmatyńskiej Eskapadzie nie podobało? Ależ wręcz przeciwnie! Były dwa podstawowe aspekty pozytywne, szkoda tylko, że żaden z nich nie jest zasługą „Rainbow Tours”… Po pierwsze oszałamiająco piękne pejzaże, zapadają w serce i pamięć. Po drugie, i to już jest aspekt „ludzki”, to znakomici Kierowcy, Panowie Zygmunt i Artur. Zawodowe mistrzostwo, po prostu klasa S, do tego duży urok osobisty. Brawo Panowie i dziękuję – czułam się z Wami bezpiecznie. Ale Panowie jeżdżą pod znakiem „Sindbad”, a nie „Rainbow Tours”. Czy jeszcze kiedyś pojadę dokądś z „Rainbow Tours”? Czy dam Im drugą szansę? Najpierw poczekam, jak Biuro to odniesie się do naszej zbiorowej i mojej indywidualnej reklamacji i zawartych w nich żądań rekompensaty finansowej. Co zrobi, żeby zachować twarz i ratować honor. A potem się zastanowię. A na razie opowiadam Znajomym i Przyjaciołom, o tym, co przeżyłam. A mam ich wielu… Na koniec serdecznie pozdrawiam Wszystkich Współuczestników Eskapady – obyśmy na przyszłość trafiali lepiej!

    1.0/6

    Czy ta opinia była pomocna?

    54

    Potraktowano nas jak bydło!

    Marta 09.07.2015

    To moja ostatnia wycieczka z Rainbow Tours - a miało być wspólne odkrywanie Chorwacji z nastoletnimi dziećmi... Dołączam kilka zdjęć - zapraszam prezesów Rainbow Tours do łazienki

    0.5/6

    Czy ta opinia była pomocna?

    4

    Nie polecam

    Nie polecam 24.07.2024

    Wyjazd nie zgodny z planem wycieczki , zamiast fo Dubrownika pojechaliśmy spać do Bośni I Hercegowiny nie polecam biura podróży nikt z nami nie uzgadniał zmiany planu , autobus z WC z którego nie wolno korzystać , najwięcej co zwiedzisz to okoliczne publiczne śmierdzące toalety

    0.5/6

    Czy ta opinia była pomocna?

    58

    Dalmatynska eskapada to porażka organizacyjna !

    Ewa 17.08.2022

    Właśnie wróciłam z wycieczki Dalmatynska Eskapada dla wygodnych,,czytając zamieszczone opinie czuje jak bym była na innej wycieczce.Hotele to smród i brud oraz robactwo. Tylko pierwszy i ostatni nocleg zasługuje na brak krytyki.Wyżywienie szok,Jako osoba nie jedząca miejsca byłam zapewniona ze posiłki są bogate i na pewno znajdę coś dla siebie ,tak znalazłam ; chleb masło i dżem ! Mój partner wszystkożerca również miał problem z jakością posiłków szczególnie w HOTELU BEBIC w Ploce (miejscowość portowa a nie turystyczna).Sam program wycieczki był zmieniony o czym z dnia na dzień się dowiadywaliśmy ,nic nie miało sensu ,łącznie z dalekimi dojazdami do miejsc zwiedzania i powrotem do miejsca noclegi ,które nie było logistycznie położone na trasie tylko w HERCEGOWINIE. Osoby ,które wybierają ta wycieczkę ,musza liczyć się z szybkim zwiedzaniem i krótkim czasem wolnym ,ze względu na długi czas powrotu do hoteli ,które chyba najtańszym kosztem są wynajmowane w odległych zakątkach.Nie potrafię ukryć rozczarowania ,po tym jak do samego końca organizatorzy wycieczki nas traktowali.

    0.5/6

    Czy ta opinia była pomocna?

    54

    Dalmatyńska eskapada czyli Polak zrobiony w bambuko.

    Michał i Magda 16.09.2022

    Jeśli jesteś osobą, która naprawdę nie zna podstawowych zwrotów w języku angielskim, nie potrafi wyszukiwać informacji w Internecie oraz wierzy w każde słowo wypowiedziane przez pilota wycieczki "jak w słowo Boże" to oczywiście jest to wycieczka dla niego. Natomiast każda inna osoba poczuje się zrobiona w bambuko. Jasne Chorwacja jest pięknym krajem ale na tej "eskapadzie" zadbano abyśmy się cofnęli się do czasów Jugosławii. Hotele: Na pewno Hotele w których nocowaliśmy (a raczej walczyliśmy z depresją, owadami i brudem) pamiętają tamte czasy. Dodatkową atrakcją, którą zapewnią wszystkim jest zabawa przypomnij sobie jak się śpi osobno, nie ma opcji na łóżka małżeńskie. Pamiętaj również aby zabić wszelkie robactwo zanim zostaniesz pogryziony. Czystość w łazience tja… Pierwszy Hotel w Chorwacji „Bebic”(nie da się opisać słowami stanu technicznego tego hotelu), był usytuowany w miejscowości Ploce miasto portowe. Wszystkie przewodniki informują, że to co jest najlepsze w Ploce to prom by stamtąd uciec na półwysep do miejsc turystycznych. Oczywiście wybrano to miejsce na dzień wolny od zwiedzania – czytaj albo depresja albo wykup Pan/ Pani wycieczkę fakultatywną. Drugi Hotel umiejscowiony w Bośni i Hercegowinie zatem trzeba było tam spędzić 4 dni w Hotelu Neum. Tutaj możesz się spodziewać, że jeśli nie jesteś osobą niepalącą to nic nie szkodzi napalisz się biernie na całe życie. Dzieje się tak ponieważ w tym hotelu można palić wszędzie. Polecamy też chłodniejsze dni gdyż nie ma klimatyzacji – jest tylko wentylatorek brudny bo brudny ale komu to będzie przeszkadzało. Widoki z okna polecamy te na ścianę gdyż jeśli masz widok lepszy to bądź pewny, że muzyka gra całą noc – jak w Mielnie. Trzeci Hotel niby ok ale mamy nadzieję, że lubisz długie piesze wycieczki około godziny od miasta a dlaczego tak? Bo przecież trzeba zapłacić 16 Euro od osoby aby zwiedzić Zadar nocą. (ps. Jeździ tam BOLT za 10 Euro w dwie strony, czyli jak zbierzecie się w 4 lub 5 osób to wychodzi dość tanio). Jedzenie: Wydaje Ci się, że źle karmią w szpitalach, zmienisz po tej wycieczce zdanie. W jednym z hoteli „Bebic” dostaliśmy śniadanie w postaci sztucznych dżemów, pasztetów, miodu i coś a’la biały ser na kanapkę. Konserwanty i tablica pierwiastków- nie no Polacy na bank ‘zjedzą’. Był jednak jeden plus: pieczywo było dobre. Koniec plusów. Jeśli chodzi o kolację to mam nadzieję, że jest fanem schabowego odgrzewanego w panierce i bez panierki. Trzeba mieć żołądek jak ze stali jak u Pana Janusza z Polsky. Natomiast jeżeli nie jesz mięsa no to ryba, bo ryba to nie jest zwierzę według organizatora imprezy. Ewentualnie groszek z marchewka z puszki, lub frytki z Lidla. W Bośni i Hercegowinie karmiono nas lepiej ale co z tego jak nie jesteś w Chorwacji. Tutaj przynajmniej uznaje się jakieś warzywa i owoce, najtańsze ale chociaż coś. W Zadarze również karmiono nas lepiej chyba dla zachowania dobrego wrażenia na koniec wycieczki, albo przypadek ponieważ jedli tam Chorwaccy Policjanci. Wrażenia: Zwiedzanie Lublany odbyło się zanim cokolwiek się otworzyło w tym mieście, żeby nie zauważono grupy zorganizowanej. 40 min czasu wolnego czyli dłuższa przerwa na WC. Dla nas rozczarowanie ale dla innych może ok. Wycieczka nazywa się Dalmatyńska Eskapada a nocuje się i spędza wieczory w innym kraju, który nie ma żadnego związku z Dalmacją jeśli godzinne wypady na teren Chorwacji z BiH komuś odpowiadają to trudno dla nas to jednak abstrakcja. Trzeba pamiętać, że w BiH obowiązuje inna waluta niż w Chorwacji. Można płacić w Euro ale resztę dostaje się w Markach Zamiennych (bam). Wprowadzono też nas w błąd, że raczej nie da rady płacić kartą ale na szczęście szybko to zweryfikowaliśmy i nie bawiliśmy się w wymianę walut. Jeśli chodzi o czas wolny podczas zwiedzania miast to jest zabawa w dylemat: zjeść jak człowiek w restauracji czy jednak przejść się po mieście i zwiedzać. Należy dodać, że strasznie podziwialiśmy osoby, które na przekór Pani Pilot przychodziły na miejsce zbiórki po czasie. My nie mieliśmy tyle odwagi ale im w duszy zazdrościliśmy i żałujemy ponieważ my lubimy sie włóczyć i zwiedzać. Miejsca w Chorwacji są piękne i warte zobaczenia ale to gdzie śpisz, co jesz ma znaczenie. Ciężko o dobry humor kiedy wstajesz niewyspany, opuchnięty, jesteś głodny i jeszcze cos cię w Hotelu pogryzło ( ciekawe ze na zewnątrz nie). Można tez powiedzieć, że wycieczki objazdowe żądzą się innymi prawami – jasne można ale czy czystość i wartościowy posiłek to jest coś luksusowego? Czy to wykracza ponad podstawowe potrzeby - naszym zdaniem nie. Mówimy tez NIE wmawianiu ludziom ze tak musimy być, że nie ma się wpływu. STOP robienia Polaków w Bambuko!!!

    0.5/6

    Czy ta opinia była pomocna?

    19

    Dalmatyńska Eskapada dla wygodnych

    Jolanta 17.07.2017 | Termin pobytu: czerwiec 2017

    bardzo źle oceniam wykupioną wycieczkę w stosunku do zamawianej oferty zamówiłam wycieczję objazdową plus 3 dni wypoczynku , hotele miały być 3 gwiazkowe z klimatyzacją niestety nie wywiązaliście się z zawartej umowy, uważam , że powinnam otrzymać rekompensatę mie wiem jakim kluczem przydzielane były pokoje , ale te które otrzymaliśmy podczas wycieczki były o standarcie turystycznym (oczywiście bez klimatyzacji), kiedy inni dostawali pokoje lepszej klasy a za wycieczkę zapłacili taniej i dużo póżniej Ponadto wyżywienie było bardzo słabe na śniadanie przypalona jajecznica, mały wybór w jadłospisie i brak warzyw i owoców oraz regionalnych potraw. Plan wycieczki został zmieniony w czasie jazdy i wyglądało to tak , jakbyście szukali dla nas hoteli a nie wcześniej były zamówione. Na pewno nikomu nie polecę waszej firmy na wyjazd do Chorwacji i z tego co usłyszałam od innych wracających na pewno Albania, Włochy standard był podobny, inaczej mówiąc szkoda pieniędzy.

telefon

Pobierz aplikację mobilną Rainbow

i ciesz się łatwym dostępem do ofert i rezerwacji wymarzonych wakacji!

pani-z-meteracem