5.1/6 (337 opinii)
5.5/6
Wycieczka autokarowa to nie bułka z masłem i trzeba być świadomym, że nie będzie lekko- szczególnie podczas długich, nocnych przejazdów. Nie mniej przyjazd nad Plitvickie Jeziora sprawił, że zapomniałam o wszelkich niedogodnościach, bo ich widok naprawdę zapiera dech. Potem kolejna niespodzianka, bo udało nam się nocować 3 dni na wyspie Korcula. Jeden dzień wolny dzień i potem fish picnic, dzięki któremu cała grupa w nim uczestnicząca mocno się zakolegowała ;) Swoją drogą taka wycieczka, to naprawdę fajna sprawa. Pływanie w krystalicznie czystej, turkusowej wodzie, tak słonej, że własciwie nic nie trzeba robić (i to nic, że jeżowce i kamienie- od czego są buty?), pyszne białe wino na pokładzie, rybki na obiad i śpiewy przy akompaniamencie pana muzyka z gitarą przez całą drogę- miła rzecz. Potem Dubrownik, rejs wokół miasta, można pójść na mury miejskie (uwaga, gdy jest gorąco, jest tam naprawdę GORĄCO). Kolejny przystanek to Split i Trogir. Szzczególnie Trogir zapadł mi w pamięć. Następnie wycieczka fakulatywna do Bośni i Hercegowiny i wizyta w Mostarze. Nieprawdopodobne miejsce. Wszyscy, którzy byli w Turcji i im się podobało, będą zachwyceni! W pakiecie z Mostarem jest niestety wizyta w Medjugorje. Dla bardzo mocno wierzących- jak znalazł. Dla mnie strata czasu. Ale za to pod autokarm pojawił się miły pan z pysznymi nalewkami, które ukoiły ból ;) Pan przyjmują każdą walutę, nalewki sprawdzone, świetnie nadają się jako prezenty. Potem Park Narodowy Krka, który choć piękny, nie przebił Plitvickich Jezior ;) Plus- w Parku Krka można się wykąpać. Przyjemność to wątpliwa, bo skały są zdradzieckie i wystają raniąc kolana, pełno ludzi, na brzegu glina, a dalej prądy. Stąd przejechaliśmy do Słowenii i zwiedziliśmy jaskinię Postojna. Uwaga- należy naprawdę ciepło się ubrać. Widoki stalaktytów i stalangnitów cudne, więc warto. Przed powrotem zobaczyliśmy jeszcze Lublanę (urocze miasto, szkoda, że tak mało czasu tam spędziliśmy) i powrót do Polski i najgorsza część, czyli przepakowywanie do autokarów i droga do domu. Naprawdę polecam!:)
5.5/6
Ze względu na dzień wcześniej odwołaną wycieczkę z innego biura podróży, musiałam pierwszego dnia urlopu na szybko znaleźć wyjazd, żeby nie stracić zaplanowanego urlopu. Całe szczęście znalazłam wycieczkę z biura podróży Rainbow - z wyjazdem z Warszawy następnego dnia w terminie, który mnie interesował. Wybrałam 10-dniową objazdówkę po Chorwacji - Dalmatyńską Eskapadę. To była moja pierwsza objazdówka w życiu, nie miałam pojęcia jak się do tego przygotować, tym bardziej na dzień przed wyjazdem. Na stronie internetowej, w panelu klienta znalazłam potrzebne informacje. Zdecydowanie polecam tam zajrzeć :) Od początku wszystko było tak, jak to sobie wymarzyłam. Program wycieczki obejmował zwiedzanie Słowenii i Chorwacji. Po dotarciu do Słowenii wczesnym rankiem zwiedziliśmy stolicę Lublanę oraz jaskinię - Postojnską Jamę. W jaskini mieliśmy okazję przejechać się podziemną kolejką zwiedzając oświetlone wnętrze jaskini. Stalaktyty, stalagmity, stalagnaty i odmieniec jaskiniowy - niespotykany okaz płaza żyjącego w wodach jaskiń krasowych. Na miejscu można było kupić pamiątki i odpocząć po niespełna 2-godzinnym spacerze w podziemiach. Dalej pojechaliśmy już do Chorwacji, dzięki wspaniałej Pani Beacie - pilotce naszej wycieczki oraz wspaniałym kierowcom, zjeżdżaliśmy co jakiś czas z trasy, żeby na chwilę się zatrzymać i móc zrobić zdjęcia. Jednym z takich wspaniałych miejsc były jeziorka Baczyńskich, gdzie mogliśmy również degustować lokalne alkohole, rakiję, miody. Pierwszą noc spędziliśmy w najlepszym hotelu spośród wszystkich z programu, był basen, piękne widoki i bardzo dobra restauracja. Do południa następnego dnia kąpaliśmy się w morzu, basenie oraz korzystaliśmy ze słońca. Po południu pojechaliśmy na pierwszą dodatkową wycieczkę na Wyspę Pag. Myślę, że warto kupować dodatkowe wycieczki na miejscu, u pilota wycieczki. Zobaczyliśmy tam muzeum soli i koronek, zwiedziliśmy wyspę, zjedliśmy lody i wypiliśmy wino. Chorwackie wina to zdecydowanie najlepsze wina na świecie, ledwo zmieściłam do plecaka wszystkie butelki, które udało mi się kupić :) Następnego dnia zwiedziliśmy wodospady rzeki Krka, niesamowite widoki, niezliczona ilość kolorów lazurowej wody. Coś pięknego! Po zwiedzaniu, mogliśmy się wykąpać i mieliśmy trochę wolnego czasu. Do najciekawszych punktów programu zwiedzania należało miasto Dubrovnik, mury to must have, to miejsce gdzie koniecznie trzeba wejść. Kojarzą nam się one z serialem Gra o tron, a widoki z murów na całe miasto i wodę dookoła zapierają dech w piersiach. Oprócz tego zwiedziliśmy wyspę Korculę, na którą płynęliśmy promem. Zwiedziliśmy również Split i Trogir z polską przewodniczką, a tam pałac cesarza Dioklecjana, katedry, kościoły, dom Marco Polo. Przejazdy między punktami naszego programu umilała nam bałkańska muzyka oraz historie opowiadane przez pilota wycieczki. Dużym plusem pilota było to, że znała język Chorwacki, znała kulturę i przeróżne opowieści, co było bardzo ciekawe i zabawne. Kilka nocy spędziliśmy w miejscowości Vela Luca, nieopodal morza oraz zwiedziliśmy wyspę Proizd. Popłynęliśmy tam statkiem, na statku czekała na nas muzyka, rakija i śpiew. Po kilku kieliszkach były nawet tańce :) na wyspie Proizd czekały na nas cykady, coś niesamowitego. Kąpaliśmy się w morzu i opalaliśmy. W drodze powrotnej na statku serwowana była ryba oraz sałatka ziemniaczana. Ciekawym punktem programu była również degustacja win w Smokvicy. Mogliśmy tam kupić wino i oliwę. Ostatniego dnia byliśmy zwiedzać jeziora Plitvickie. Jeżeli wydawało nam się, że przy wodospadach Krka widzieliśmy wszystkie kolory lazuru to się mile zaskoczyliśmy. Jeziora Plitvckie to magia w czystej postaci z listy UNESCO. W Plitvicach mieliśmy okazję przepłynąć się statkiem wzdłuż jednego z najdłuższych jezior. Bardzo polecam Dalmatyńską Eskapadę, 10 dni wzdłuż Adriatyku to nie tylko odpoczynek, ale też wspomnienia na całe życie.
5.0/6
Nasza podróż na południe Europy rozpoczęła się od zwiedzania przepięknej Lublany. Mieliśmy okazję poznać miasto, w którym królowały mosty. Najbardziej zapamiętałam most Adama i Ewy, Most Potrójny oraz most Smoczy. Warto pogłaskać smoka na szczęście :D Następnie udaliśmy się do Jaskini Postojna. Opowieści o tej jaskini nie odzwierciedlają jej prawdziwego piękna. Warto w czasie zwiedzania zatrzymać się i poczekać, aż reszta turystów pójdzie przodem. Wtedy w całkowitej ciszy można poczuć prawdziwy klimat tej wyprawy wgłąb góry w Alpach. Warto włączyć wyobraźnie i słuchając otrzymanego przewodnika cofnąć się do czasów królów oraz ekskluzywnych balów organizowanych głęboko w górze. Trasa jest bardzo dobrze oznaczona i nie trzeba się bać, że się ktoś zgubi. Następnie ruszyliśmy w dalszą podróż żegnając za plecami piękną Słowenię oraz witając magiczną Chorwację. Pierwszym moim słowem po ujrzeniu brzegu morza Adriatyckiego w regionie Rijeki było: woooow :D. Piękna słoneczna pogoda w połączeniu z idealnie błękitną wodą Adriatyku oraz cudownymi portami spowodowała eksplozję wrażeń. W tym momencie już nie chciałam wracać. Nigdy. Nocowaliśmy w miasteczku portowym Crikvenica. Wieczorem poraz pierwszy ubraliśmy buty do pływania i poszliśmy na plaże. Na koniec dnia świętowaliśmy na balkonie oglądając zachód słońca i popijając przepyszne wino Malvazija. Następnego ranka wyruszyliśmy do Parku Narodowego Wodospady Krka. Na miejscu przywitała nas rzadko spotykana, pełna życia natura. Pierwszy raz widziałam tak czystą wodę, która w jednych miejscach spokojnie a w innych burzliwie spływała w dół, tworząc niespotykane kaskady tworzące ogromne wodospady. Istnieje możliwość wykąpania się pod wodospadem w wyznaczonym miejscu. Warto wziąć ze sobą buty na jeżowce, poniewać nie jest tam głęboko, lecz cały czas chodzi się po śliskich kamieniach. Podczas czasu wolnego proponuje udać się do młyna, w którym na własne oczy można obejrzeć produkcje mąki za pomocą ogromych kamieni napędzanych wodą z wodospadu. Jest to atrakcja omijana przez przewodników. Za młynem znajduje się także piękne miejsce do robienia zdjęć. Po spacerze czekała nas daleka droga w stronę jedynego portu Bośni i Hercegowiny- magicznego Neum. Trasę pokonywaliśmy wzdłuż wybrzerza i widzieliśmy przepiękny brzeg Adriatyku. W tym momencie warto przyjrzeć się przyrodzie. Można zauważyć, że drzewa rosną coraz mniejsze. Żyzne ziemie zastępowane są przez kamienna zbocza. Krajobraz coraz bardziej nabiera egzotycznego uroku. Do Neum dojechaliśmy wieczorem. Wieczór spędziliśmy na spacerze po ulicach miasta. Widać ogromną różnicę pomiędzy Chorwacją a Bośnią i Hercegowiną. W Chorwacji są wspaniałe drogi z długimi tunelami (nawet 6 kilometrów), lecz w Neum w wielu miejscach brakowało chodnika, nie było barierek na stromych zboczach. Jednak ta niedogodności miasteczko nadganiało pięknej stromej góry wchodzącej do morza. Neum to miasto schodów. Wszędzie gdzie się idzie trzeba iść po schodach :D. Rankiem ( około 7 godziny) polecam wybrać się na brzeg, poniewaź nam udało się dojrzeć rozgwiazdy, krewetki, jeżowce oraz kraby. Widzieliśmy całe rodziny muli. Niektórzy szczęśliwcy mieli okazje zobaczyć delfiny. Często można spotkać kępki lawendy, że nie wspomnę o ogromnych palmach. W Neum polecam piekarnie naprzeciwko Markietu (jedyny w mieście, nie można się pomylić). Sprzedają tak tradycyjne, przepyszne burki na ciepło. Pycha. W Neum mieliśmy jeden dzień czasu wolnego. Pojechaliśmy na wycieczkę fakultatywną do Mostaru i Medjugorie. Polecam serdecznie. Mostar to zderzenie dwóch kultur (katolików i muzułmanów), zamieszkujących przeciwległe brzegi rzeki. Cała ta różnorodność połączona jest historycznym mostem. W czasie wycieczki poznaliśmy burzliwą historię tego regionu. Zobaczyliśmy pozostałości po niedawnej wojnie. W czasie kupowania pamiątek warto iść na stronę muzułmańską. Jest tam o połowe taniej oraz można się jeszcze targować. Po stronie katolickiej nie chcą schodzić z cen nawet o 1 Euro. Nie trzeba kupować lokalnej waluty (marek), jednak większość tak przelicza ceny na euro, że czasem wychodzi to nawet dwa razy drożej…. Wyprawa do Medjugorie, pomimo złej opini od Pani przewodnik, okazała się ciekawym, duchowym przeżyciem. Wspinaczka na górę była trochę męcząca, jednak do pokonania dla każdego. Polecam dobre buty (np. adidasy), poniewaź cały czas idzie się po ostrych kamieniach. Trzeba wziąć butelkę wody, ponieważ wchodzenie trwa około pół godziny, a po drodzie nie można nic kupić. Po powrocie do autobusu można byż zaskoczonym ilościom sprzedawców, którzy oferują swoje towary (alkohol) prosto z samochodu. Ja im nie zaufałam, ponieważ według mnie sprzedawali nieuczciwie (mówili że wódka z granatem to ich produkt). Uważam, że to rozrobiony alkohol z syropami ze sklepu. Trzeba być czujnym, ponieważ na każdym kroku znajdzie się jakaś osoba, która chce zarobić na nieświadomych turystach. Natępnego dnia wybraliśmy się do Dubrownika. Widoki były przecudowne. Wykupiliśmy sobie dodatkowo rejs stateczkiem dookoła wyspy Lokrum. Dzięki temu zobaczyliśmy stare miasto od strony morza. W czasie wolnym polecam wybranie się do lodziarni na głównej ulicy starego miasta Stradom. Bardzo lubią tam Polaków, więc jeżeli przywitasz się z uśmiechem „Dzień dobry” po polsku to dostaniesz 3 gałki lodów w cenie jednej. Taką porcję jadłam ponad godzinę. Następnie udaliśmy się do miateczka Vodice. Spędziliśmy tak dwa dni na plażowaniu i spacerach. Plaże w tych okolicach są kamieniste dlatego wykupiliśmy sobie leżaki (30 kun za jeden= około 15 zł/cała doba). W całym miasteczku co parę metrów znajdują się budki z lodami i restauracje. Lokalne dania polecam w restauracji (nazwy nie pamiętam) nad brzegiem morza blisko ul. Ljudevita Gaja. Jadłam tam przepyszne risotto z kałamarnicą i atramentem z kałamarnicy oraz grillowane kalmary. Jedzenie było genialne. Po dniach na odpoczynek wyruszyliśmy do Splitu i Trogiru. Największe wrażenie zrobiło na nas zwiedzanie pałacu cesarza Diklecjana z III wieku. W czasie wolym udaliśmy się na zielony targ znajdujący się niedaleko pałacu. Można na nim znaleść masę kwiatów, owoców i warzyw. Dalej były też stoiska z pamiątkami i lokalnymi wyrobami. Codziennie o godzinie 12.00 na centralny plac wychodzą aktorzy. Odgrywają oni rolę cesarza, jego małżonki i oszaku. Inscenizacja z udziałem widowni warta jest zobaczenia. W ostatnim dniu podczas jazdy powrotnej na północ udaliśmy się na 3,5 godzinny spacer po Jeziorach Plitwickich. Jest to miejsce konkurujące w Wodospadami Krka o to, które jest piękniejsze. Zdania są podzielone. Każdy park ma swój indywidualny klimat i ciężko jest się zdecydować… ;D W tym parku też idzie się po drewnianych ścieżkach, jednak są one dużo niżej. Czasami woda płynie delikatnie po tej kładce, więc trzeba być ostrożnym. Trasa obejmuje rejs tramwajem wodnym po jednym z 17 jezior. Spacer jest przyjemny, mało męczący. Po spacerze z żalem musieliśmy opuścić to niebo na ziemi. Chorwacja też za nami płakała, ponieważ jak odjeżdzaliśmy to na niebie pojawiły się pierwsze od czasu naszego przyjezdu chmury.
5.0/6
Wycieczka z wieloma atrakcjami,piękna przyroda i zabytki.Dużo czasu wolnego który można spędzić na plaży,także wszystkiego po trochę zwiedzania i wypoczynku.Polecam i sama chętnie powtórzę taką wycieczkę.