5.2/6 (346 opinii)
5.0/6
polecam wszystkim....................................................................................................
5.0/6
Długo zastanawiałem się nad wyborem tej wycieczki, jednak był to strzał w dziesiątkę! Nie tylko rodzaj wycieczki, ale także miesiąc (luty) i świetnie dopisująca pogoda na zwiedzanie podczas całego pobytu. Bliski Wschód to na pewno coś nowego na mojej mapie podróżniczej i coś zaskakującego, jak i bardzo interesującego. Jednym słowem: POLECAM! A co polecam? Pozwolę sobie opisać. Pierwszego dnia dolecieliśmy około południa, zostaliśmy zakwaterowani w hotelu Old Vic w Sharm el Sheikh. Hotel 4-gwiazdkowy, lecz oddalony od plaży (dowozi bus hotelowy), jedzenie okej, jednak bez rewelacji. Pokoje zlokalizowane w różnych częściach hotelu, więc wszystko zależało od szczęścia przy przydzielaniu ich. Resztę dnia mogliśmy spędzić na terenie hotelu lub wybrać się na spacer po okolicy a nawet zażyć pierwszej kąpieli w Morzu Czerwonym. Polecam przejść się w okolice El Fanar Beach oraz Old Market. Po kolacji najlepiej jest położyć się wcześnie spać, ponieważ następnego dnia o 7 rano rozpoczyna się wycieczkę objazdową. Po 3h przejazdu przez Synaj do Taby dokonuje się formalności na granicy z Izraelem i zmienia się autokar na izraelski (dostępne wi-fi). Następnie przejazd przez Ejlat na przejście graniczne z Jordanią, gdzie czekał na nas lokalny przewodnik Mahomet. Kolejna zmiana autokaru, tym razem na jordański (dostępne wi-fi). W Jordanii od razu zaczęła się świetna przygoda, ponieważ cały autobus zdecydował się na wycieczkę jeepami w głąb pustyni Wadi Rum, którą zamieszkują Beduini. Wycieczka warta dopłacenia 40 dolarów, ponieważ widok obszaru wpisanego na listę UNESCO jest niesamowity. Z płaskich dolin z wydmami wyrastają gigantyczne skały mieniące się na różne kolory. Po 2h wycieczce udaliśmy się na nocleg do Akaby. Okazało się, że nocujemy w Al Ra'ad Hotel Akaba, czyli w centrum tętniącego życiem miasta. Pokoje były całkiem przyjemne, wi-fi znajdowało się w całym hotelu, a jedzenie było smaczne. Oczywiście nie zabrakło nam sił, aby udać się na spacer po okolicy wraz z naszym przewodnikiem Mahometem (dla chętnych). Tego dnia pokonaliśmy około 400 km autokarem. Trzeciego dnia klasycznie wyjazd o 7 rano w kierunku Petry. W Petrze spędziliśmy 7h, przez pierwsze 2h oprowadzała nas nasza przewodniczka, później można było samemu pójść w głąb szlaków miasta wykutego w skale. Moim zdaniem nie warto wybierać się do Małej Petry (fakultatywna wycieczka), która z pewnością jest równie urokliwa, ponieważ 7h w samej Petrze to zdecydowanie za mało, można byłoby tam spędzić spokojne z 2 dni. Nie bez powodu została wpisana na listę siedmiu cudów świata! Jest to prawdziwy majstersztyk! Polecam wybrać się na spacer do Monastyru z przepięknym widokiem na Wadi Arabic. W Petrze spotkacie mnóstwo Beduinów próbujących namówić was na zakupy pamiątek lub herbatki, a najczęściej po prostu na przejażdżkę na osiołku lub koniu. W cenie biletu zawarta jest taka przejażdżka, jednak trzeba mieć bardzo silną wolę, żeby nie dać się naciągnąć na dodatkowe dolary (napiwki). Po wspaniałym dniu w Petrze czekała nas godzinna przerwa obiadowa (niepotrzebna) i ponad 3h droga w stronę Ammanu. Zostaliśmy zakwaterowani w Al Fanar Palace Hotel przy ruchliwej ulicy, jednak z dala od centrum Ammanu, jedzenie było całkiem smaczne, wi-fi na terenie całego hoteli, jednak trafiliśmy na bardzo słaby pokój (jedna noc to nie problem.) Tego dnia pokonaliśmy około 370 km autokarem. Ostatniego dnia w Jordanii udaliśmy się na Górę Nebo, do muzeum mozaiki w Madabie, na Cytadelę w Ammanie z piękną panoramą całej stolicy oraz do Jerashu (przerwa obiadowa w wyznaczonej restauracji dla chętnych). Dzień pełen starożytności, dużej dawki historii, jednak każdy znajdzie coś dla siebie, ponieważ same widoki są przepiękne. Przewodniczka Agnieszka umiała w bardzo ciekawy sposób opowiadać o wszystkich punktach naszej wycieczki. Na koniec udaliśmy się przez most Szejka Husajna na granicę z Izraelem, gdzie czekała nas szczegółowa odprawa. W tym miejscu pożegnaliśmy się z naszym jordańskim przewodnikiem, a po drugiej stronie granicy izraelskiej wraz z autokarem czekał na nas izraelski przewodnik, który pochodzi z Polski. Wraz z nim udaliśmy się na nocleg w okolicy Góry Tabor. Hotel Pearl of the Valley był niestety w centrum niczego, pokoje miał małe i niestety lekko brudne, wi-fi było tylko obok recepcji, za to dysponował najlepszym jedzeniem na tle reszty noclegów. Wieczorem nasz przewodnik zorganizował dodatkowe spotkanie na temat kultury żydowskiej. Tego dnia pokonaliśmy około 230 km autokarem. Piątego dnia czekał nas dość różnorodny dzień. Na początek udaliśmy się na rejs po Jeziorze Galilejskim od Tyberiady po przystań w Ginosar. Następnie wizyta w Yardenit nad rzeką Jordan, przejazd przez Kanę Galilejską do Nazaretu. Zwiedzanie bazyliki Zwiastowania NMP oraz przerwa obiadowa (1h). W drodze do Cezarei Nadmorskiej mieliśmy postój nad Morzem Śródziemnym by zobaczyć budowę akweduktu, a przy okazji mieć chwilę na zamoczenie stóp w krystalicznej wodzie. Po zwiedzaniu starożytnych ruin udaliśmy się przez nowoczesny i ciekawy Tel Awiw do niezwykle uroczej Jaffy. Na Starym Mieście mieliśmy około godziny czasu, trafiliśmy akurat na przepiękny zachód słońca nad portem, z którego roztaczał się zjawiskowy widok na świecące wieżowce nowego Tel Awiwu. Po zachodzie udaliśmy się przez Jerozolimę do Palestyny na nocleg w Betlejem. Tym razem zostaliśmy zakwaterowani na 2 noce w Hotelu Santa Maria. Jedzenie w nim było całkiem smaczne, pokoje troszkę stare, ale czyste, wi-fi tylko przy recepcji, natomiast miał świetną lokalizację niedaleko tętniącego całą noc centrum Betlejem. Bez wątpienia po kolacji polecam udać się na spacer po okolicy, przy bazylice Narodzenia Pańskiego znajdziecie wiele sklepików z pamiątkami otwarte do późnych godzin nocnych. Można też pójść w stronę grafiti na murach palestyńskich i hotelu Banksy’ego z "najgorszym widokiem na świecie". Tego dnia pokonaliśmy około 310 km autokarem. Następnego dnia tradycyjnie o 7 rano wybraliśmy się na zwiedzanie Jerozolimy. Zaczęliśmy od Góry Oliwnej, Ogrodu Getsemani, Kościoła Wszystkich Narodów, później podjechaliśmy pod mury dawnej Jerozolimy, której zwiedzanie rozpoczęliśmy od Ściany Płaczu, a następnie przeszliśmy Drogą Krzyżową (Via Dolorosa) od 5 stacji po Grób Pański. Później mieliśmy przerwę obiadową w wyznaczonej restauracji dla chętnych. Żałuję bardzo, że było to po drugiej stronie Starego Miasta i nie zdążyłem zobaczyć dzielnicy muzułmańskiej i miejsca dawnej Świątyni Jerozolimskiej, gdzie teraz stoi meczet. Po przerwie pojechaliśmy z powrotem do Betlejem, po drodze zatrzymaliśmy się w dosyć drogim sklepie z pamiątkami (wolałbym czas wolny w centrum Betlejem). A następnie zwiedzaliśmy bazylikę Narodzenia Pańskiego (w miejscu narodzenia Jezusa jest możliwość poświęcenia dewocjonaliów). Kolacja w hotelu i fakultatywna wycieczka "Jerozolima nocą" w cenie 25 dolarów około godz. 18.30. Dalszą, fakultatywną część zwiedzania Jerozolimy zaczęliśmy przed Menorą obok siedziby Parlamentu w Izraelu. Później była przejażdżka autokarem przez dzielnicę żydowską, która w czwartkowy wieczór tętniła życiem. Ortodoksyjni Żydzi przygotowywali się do weekendu, co było bardzo zaskakującym zjawiskiem. Następnie udaliśmy się na spacer po dalszej części żydowskiej, aż po mury, gdzie bramą Jafy weszliśmy do Starego Miasta Jerozolimy i przeszliśmy się ormiańską oraz żydowską częścią miasta. W tej wycieczce zabrakło mi czasu wolnego, ponieważ nocą Jerozolima jest na prawdę bardzo klimatyczna. Wróciliśmy około 22.30 do hotelu. Tego dnia pokonaliśmy około 60 km autokarem. Ostatniego dnia naszej objazdówki udaliśmy się w kierunku Egiptu do Masady, która położona jest na płaskowyżu i można na niego wjechać kolejką linową. Mieliśmy godzinę czasu wolnego na zwiedzanie starożytnej twierdzy Heroda, a następnie udaliśmy się 20 km dalej nad Morze Martwe w okolice kurortu Ein Bokek. Kąpiel w słonych wodach Morza Martwego to obowiązkowy punkt programu wycieczki do Izraela! CUDO! Po 2h relaksu, choć przydałoby się go jeszcze więcej, wyruszyliśmy w stronę przejścia granicznego. Po drodze był krótki postój w sklepie na ostatnie pamiątki i przepyszne lody z mleka krowiego pochodzącego z pobliskich farm. W Ejlacie pożegnaliśmy się z naszym przewodnikiem i ruszyliśmy załatwić formalności na przejściu granicznym z Egiptem. Tradycyjna zmiana autokaru na egipski i 3h powrót do Sharm el Sheikh. Zakwaterowanie w tym samym hotelu, w którym spędziliśmy pierwszą noc (Old Vic), jednak tym razem dostaliśmy bardzo ładny, przestronny pokój z tarasem wychodzącym na basen. Od razu lepsze spojrzenie na cały obiekt. Tego dnia pokonaliśmy około 580 km autokarem. Następnego dnia do godziny 12.00 trzeba było się wykwaterować z pokoju, bagaże można było zostawić w specjalnym pokoju za recepcją, a cały dzień do godziny 21.00 (transfer na lotnisko) można było spędzić na terenie obiektu lub znów udać się na spacer po okolicy czy plażę. Okolica bardzo ładna, więc nudno nie było. Z całego serca całą wycieczkę bardzo polecam :)
5.0/6
Wspaniała uczta nie tylko dla koneserów, dla wielu z nas wycieczka życia. Połączenie Jordanii z ósmym cudem świata - Petrą z Ziemią Świętą to wspaniały koktajl, barwny, ciekawy, pełen cudownych zapachów i niezgłębionej tajemnicy. Wycieczka bardzo intensywna, ale też program nasycony obficie atrakcjami, średnio zaawansowani powinni sobie poradzić. Dobrze widziane wygodne obuwie pół trekingowe (petra, jafrash), nakrycia głowy i kremy przeciwsłoneczne +odpowiednie nawadnianie.
5.0/6
Wycieczka godna uwagi wiele ciekawych miejsc do zobaczenia na jej trasie.Spełnła moje oczekiwania i więcej ,jedynym mankamentem wycieczki była słaba Pani opiekunka przewodnik biura pozdrawiam Tomasz