5.2/6 (346 opinii)
1.0/6
Wycieczka jest źle pomyślana. Najgorszy jest pomysł z hotelem w Egipcie, daleko od tego, co się zwiedza. W dodatku hotel nienajlepszy, obsługa niemrawa, zakwaterowanie trwało chyba ze 2 godziny. W nocy w pokoju zaczęły brzęczeć jakieś owady, może komary, zasnąłem z trudem, a zbudziłem się pokąsany. Droga do Jordanii daleka, po drodze przejazd przez Izrael, czyli 2 uciążliwe przejścia graniczne. W Jordanii znaleźliśmy się o 14.15, potem jeszcze musieliśmy na kogoś czekać przy granicy, trwało do prawie do godz. 15, a o 17 robiło się już ciemno. Więc można powiedzieć, że na zwiedzanie Jordanii mieliśmy właściwie 2 dni z ogonkiem. Na Izrael niby 3 dni, a naprawdę 2 i pół, bo trzeba jeszcze było przekroczyć granicę z Egiptem i wracać przez Synaj do tego hotelu. W rezultacie zwiedzanie odbywa się w wielkim pośpiechu.. W sumie program został niby w dużym stopniu zrealizowany, ale przecież są na rynku oferty innych biur, z podobnym programem i w podobnej cenie, a bez tego uciążliwego przekraczania granic, więc nie ma powodu by wybrać właśnie RAINBOW. Muszę przyznać ze wstydem, że dostrzegałem mankamenty tej oferty, a wybrałem ją tylko ze względu na to, że miałem pozytywną opinię o biurze RAINBOW, dopiero później przekonałem się, że RAINBOW na to w najmniejszym stopniu nie zasługuje. Do porad udzielanych przez innych uczestników wycieczek dodałbym dwie inne, które dotyczą wszystkich wycieczek organizowanych przez RAINBOW : przed wyjazdem warto zapoznać się z przepisami dotyczącymi turystyki, bo na przedstawicieli RAINBOW nie zawsze można liczyć, do pilota wycieczki należy mieć tylko ograniczone zaufanie, oni nie zawsze wiedzą co robią, ten na którego ja trafiłem ciągle wytwarzał bałagan, a jest to pracownik cieszący się znakomitą opinią. Przy okazji tej wycieczki przekonałem się, że RAINBOW należy do firm niemiłych dla klienta, a poziom wrogości wobec klienta jest tu nawet wyższy niż w ZUS-ie czy Urzędzie Skarbowym. Już na wstępie otrzymuje się umowę liczącą 41 stron. Tylko 3 pierwsze strony dotyczą naszej wycieczki, a reszta to gotowiec dostosowany do wszystkich imprez organizowanych przez RAINBOW, więc klient sam musi wydłubać z tekstu to, co dotyczy jego wycieczki. Wszystko napisane fachowym, prawniczym językiem, przeczytać to niełatwo, a zrozumieć jeszcze trudniej. Głównym celem utworu jest przerzucić całe ryzyko na klienta i uwolnić RAINBOW od jakiejkolwiek odpowiedzialności. Dodatkowym problemem jest nasze prawo, dawna ustawa o usługach turystycznych już nie obowiązuje, a od 01.08.2018 weszła w życie nowa, mniej korzystna dla klienta. W szczególności usunięty został artykuł o reklamacjach, klient ma prawo składania skarg i żądań, ale biuro turystyczne już nie musi na nie odpowiadać. Pozostaje droga sądowa, ale tu klient jest z góry na straconej pozycji, świadków nie ma, bo jechało się wśród obcych ludzi i nie można przecież przypadkowych znajomych ciągnąć po sądach w odległym mieście. Poza tym polskie sądy działają nie lepiej niż RAINBOW. Tęgie głowy z firmy RAINBOW oczywiście to wszystko zauważyły i od razu wykorzystały w swojej misji zwalczania klienta. Jeżeli porównamy punkt Reklamacje rozdziału Ogólne warunki uczestnictwa (poprzednio str 7 obecnie 13) umowy z początku roku 2018 i obecnej zauważymy, że wprowadzono tam istotne zmiany na korzyść firmy i niekorzyść klienta. Wprowadzono wymóg papierowej formy reklamacji, obowiązek odpowiedzi w ciągu 30 dni już nie istnieje, bo można ten termin wydłużyć, a ponadto liczy się data wysłania, a nie data otrzymania przez klienta. Jak to w praktyce działa, miałem nieprzyjemność przekonać się osobiście. Przy wypełnianiu ankiety wpisałem negatywną uwagę na pilota wycieczki i podałem swoje nazwisko, reakcji nie było, pewnie tego nie czytają. Bezpośrednio po powrocie wysłałem skargę, najpierw mailem, potem listownie, pozostało bez odpowiedzi. Zareagowali dopiero, gdy zażądałem odszkodowania, otrzymałem długi wywód, który sprowadzał się do tego, że moja skarga na pilota jest bezzasadna, bo pilot jej nie potwierdził. Wiadomo: ważny jest pracownik, a klient tylko przeszkadza w pracy. Zupełnie jak w PRL-u, główny kłopot przedsiębiorstwa to nadmiar klientów i trzeba jakoś zredukować ten balast. Ciekawostką jest zakończenie pisma, zawierające przekonanie, że będę uszczęśliwiony taką odpowiedzią i nadal pozostanę klientem RAINBOW. Oto ostatnie zdanie pisma: ”Ufam, iż w przyszłości ponownie sięgnie Pan po ofertę Rainbow Tours, a z wycieczki na Bliski Wschód zachowa Pan mimo wszystko wyłącznie pozytywne wspomnienia”. Oczywiście, jak ktoś ma etat w RAINBOW, to w ramach obowiązków służbowych musi „ufać” i wypisywać banialuki, z których wynika, że uważa klienta za kompletnego idiotę. Natomiast wielkie umysły, które w rzeczywistości podejmują decyzje w biurze turystycznym, powinny zdawać sobie sprawę z prostego faktu, że nie są dostawcami wody ani elektryczności, lecz tylko wyrobów z branży rekreacyjno-rozrywkowej. Nikt po to „sięgać” nie musi, nawet gdyby nie miał innego wyboru.
1.0/6
Bardzo słaby i wyraźnie przemęczony pilot dbał tylko o zebranie pieniędzy,nie potrafił zrealizować programu wycieczki.Przewodnik Izraelski Awiwa zaczęła od próby wyłudzenia pieniędzy za nadprogramowe usługi które nic nie wnosiły do wycieczki.Ta nieudana inicjatywa rzuciła się cieniem na atmosferę całej wyprawy.Pani Awiwa skupiła się na poniżaniu naszego Kraju i naszej religii , do tego stopnia ,że Via Dolores zaczęła od IV stacji i z wyraźna niechęcią zaczęła ponownie od I stacji.Był oczywiście cały szereg zakazów.