5.5/6 (75 opinii)
6.0/6
Wycieczka przerosła moje oczekiwania pod kątem programu. Nie byłam jeszcze na wyjeździe który miałby tak urozmaicony program. Mam tu na myśli nie tylko program zwiedzania zabytków, głównych atrakcji turystycznych ale też przybliżenie kultury i sztuki czy w końcu pokazanie różnorodności codziennego życia w trzech zwiedzanych krajach. Zacznę od środków transportu, bo wspomnienie ich mnogości do dziś przywołuje uśmiech. Tak więc podróżowaliśmy samolotami (przeloty wewnętrzne), szybkim, nowoczesnym pociągiem, autokarami, busami, promami, łodziami motorowymi i wiosłowymi, rikszami. Z perspektywy tych pojazdów azjatycka rzeczywistość za każdym razem wydawała się inna i to było fascynujące. Zakwaterowanie też mieliśmy różnorodne (choć domyślam się, że nie był to zamierzony efekt organizatora;) - od luksusowych hoteli (Phu Quok, Kambodża), przez średni standard, kończąc na mega brudzie w hotelu w Vientiane i Sajgonie. W tym pierwszym nie była zmieniona pościel, dywaniki w łazience, nie uzupełnione mydła czy herbaty. W tym drugim niezmieniona pościel. Wisienką na torcie, która wynagrodziła to złe wrażenie był nocleg w wietnamskiej agroturystyce w delcie Mekongu. Początkowo informacja o nocowaniu na wietnamskiej wsi zaniepokoiła mnie, bo wyobraziłam sobie spartańskie warunki. Jednak na miejscu okazało się, że jesteśmy w pięknym, czystym i pomysłowo zaprojektowanym miejscu – tak by czuć kontakt z naturą i tradycją, nie tracąc komfortu XXI wieku. Takie połączenia oglądałam do tej pory tylko w programach lifestylowych, marząc, że kiedyś jak będę obrzydliwie bogata wybiorę się na taki wywczas. Tymczasem Rainbow zrobiło mi niespodziankę i dało skosztować tych luksusów wcześniej😊Wspaniałym pomysłem właścicieli było ułożenie pokoju tak, by łazienka znajdowała się na zewnątrz, prawie na łonie natury. Dzięki temu można było wziąć prysznic jednocześnie podziwiając gwiazdy, a rano słuchać piania koguta. Ciekawym doświadczeniem było wspólne przygotowanie posiłku z właścicielkami. Pokazały nam jak zrobić zupę czy sajgonki, wcześniej instruując jak przygotować do tego warzywa. Domowa atmosfera, pyszne i pięknie podane jedzenie oraz występ artystyczny gospodarzy sprawiły, że był to najpiękniejszy wieczór na wycieczce. Do dziś wspominam go z uśmiechem na ustach. Jedzenie w każdym hotelu czy restauracji objętej programem było różnorodne, pyszne i w dużych ilościach. Każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Śniadania to najczęściej dania kuchni lokalnej, ale też spora ilość dań/produktów kontynentalnych. Dużo warzyw i owoców. Lunche czy obiadokolacje - potrawy kuchni lokalnej. Najczęściej było to kilka dań, np. sałatka, zupa, kilka specjałów na ciepło oraz deser w postaci egzotycznych owoców. Każdy odchodził od stołu najedzony i zadowolony. Najbardziej zadowolona byłam chyba ja, bo jestem weganką i jadąc na wycieczkę obawiałam się czy będę miała co jeść. Poprosiłam naszą Przewodniczkę o dania wegańskie podczas obiadów (w miarę możliwości oczywiście), nie mając jednak dużej nadzieli, że za każdym razem uda się zorganizować odrębne menu dla mnie. Ku mojemu zaskoczeniu Pani Ania przez całą wycieczkę zapewniła mi dietę roślinną. Na wycieczce były jeszcze dwie wegetarianki, których prośby też zostały wysłuchane i mogłyśmy cieszyć się pysznym roślinnym wyżywieniem. Jestem za to bardzo wdzięczna Pani Ani, bo nie musiała tego robić, a jednak zadała sobie tyle trudu, byśmy były zadowolone. Oprócz wspomnianego posiłku w agroturystyce wspaniałą ucztę (dosłownie) zorganizowano nam na statku podczas rejsu po zatoce Ha Long. Stoły mięsożerców i roślinożerców uginały się od potraw, a załoga z kuchni donosiła wciąż nowe porcje😊 Czapki z głów dla załogi, bo wyczarowała te wszystkie dania na dwóch palnikach na małym zapleczu. Kończąc temat kulinarny, dodam że w każdym zwiedzanym miejscu mieliśmy dość czasu by zjeść czy napić się w przerwie między jedną atrakcją a drugą. Wieczorem można było wyjść, by posilić „na mieście” – fajnym przeżyciem jest wybranie się na nocny market, gdzie ilość przysmaków na metr jest największa😊 Moja rada – proszę spróbować lodów na mleku kokosowym! Są przepyszne, zarówno same, jak i z dodatkami (np. z zieloną herbatą, mango czy marakują). I egzotycznych owoców i warzyw suszonych! Jestem fanką takich chrupek i próbuję ich wszędzie gdzie pojadę, dlatego uprzejmie donoszę, że w Kambodży są najlepsze na świecie. Zwiedzanie Dla mnie gwoździem programu było Angkor Wat. Mieliśmy odwrócony program zwiedzania i zaczęliśmy od Kambodży z czego akurat się cieszę, bo mogłam zobaczyć Angkor „na świeżo”, niezmęczona jeszcze trudami objazdu. Pozytywnym zaskoczeniem okazał się Laos. Olśnił mnie pięknem przyrody, spokojem i sielską atmosferą. Bardzo podobało mi się w Parku z wodospadem Kuang Si. Jeżeli ktoś będzie mógł, to zachęcam do wdrapania się na górę za wodospadem – widoki wynagrodzą trud wspinaczki😊 W Wietnamie moim ulubionym miastem zostało Hanoi. To połączenie nowoczesnej, gwarnej metropolii z tradycyjną zabudową świątyń, przepięknie podświetlonych wieczorem. Strzałem w dziesiątkę był wieczorny spektakl kukiełek wodnych! Co za doświadczenie! Szkoda, że w Hanoi byliśmy tylko jeden dzień. Bardzo ciekawa byłam partyzanckich tuneli Cu Chi i nie zawiodłam się. Ekspozycja oddawała realizm partyzanckiego życia. Mogliśmy zobaczyć zasadzki na intruzów czy spróbować prostego, obozowego jedzenia – gotowanego manioku (bardzo smacznego). Wrażenie zrobiły na mnie także muzeum ofiar reżimu Pol Pota w Phnom Penh i zbrodni wojennych w w Sajgonie. Na oddzielny akapit zasługuje nasza Przewodniczka – Pani Anna Kot. Świetny organizator z ogromnym doświadczeniem, wiedzą i zasobami cierpliwości. Dzięki Pani Ani dużo odwiedzałam się o zwiedzanych krajach, ich historii, zwyczajach, tradycjach – bardzo to doceniam, bo niestety nie jest to standardem wśród przewodników Rainbow. Jestem wdzięczna za opiekę, wyrozumiałość i wyjście naprzeciw wszystkim prośbom. Podziwiam profesjonalizm Pani Ani- w ostatni dzień potłukła się mocno w autokarze (na skutek ostrego hamowania), ale mimo bólu dzielnie pracowała do późna w nocy, dbając byśmy bezpiecznie dotarli do hoteli.
6.0/6
Wspaniałe, różnorodne i pełne przygód dni spędzone w podróży po Półwyspie Indochińskim na długo zostaną w pamięci. Wycieczka jest godna polecenia!
6.0/6
organizacją na medal, przewodniczka Klaudia na medal. Wszystko dopisało i można powiedzieć, że wycieczka życia. Jestem zachwycona
6.0/6
No cóż, nawet w tamtą stronę samolot się nie spóźnił;) po wylądowaniu "trochę" cieplej niż w Polsce. Był mały zator na lotnisku. Czekaliśmy na wizy wietnamskie. Nie aż tak długo, bo przecież tam jest socjalizm i porządek też być musi socjalistyczny :) Ogólnie wycieczka zorganizowana b. dobrze, nawet pogoda "załatwiona" przez organizatorów na piątkę z plusem. W Sajgonie przez kilka chwil końcówka pory deszczowej (gorące duże krople lały się z nieba) i jeszcze większa duchota :) Natomiast całkiem "zimno" było w Hanoi i nad zatoką Ha Long ok 22 stopni. I bardzo dobrze, że "zmarzliśmy", bo później w Laosie i szczególnie w Kambodży (Siem Reap, Angkor Wat), to było chyba ze 35 w cieniu :) Jeśli chodzi o hotele na trasie, to praktycznie nie było można się do żadnego przyczepić, wygodne duże pokoje, duże łóżka, a i jedzenie całkiem fajne, nawet bardzo fajne, choć miejscowe :) Osobny temat, to nasz pilot. Od samego początku poukładał całą grupę i miał spokój przez całe dwa tygodnie :) Super gościu ten Darek. Zawsze delikatnie, acz stanowczo zaprowadzał "porządek" wśród grupy, a że ludzie byli karni i obyci z podróżami, to nie miał specjalnego kłopotu z nami (no tak myślę) ;) Cały wyjazd wspominam doskonale i na pewno w przyszłości "przejedziemy się" jeszcze gdzieś w świat z Wami