5.2/6 (79 opinii)
3.5/6
drugiego dnia w Quito ukradziono mi telefon komórkowy. pilotka nie wykazała większego zainteresowania. nie pomogła mi zgłosić ten fakt na policji, tym samym uniemożliwiła mi odszkodowanie od ubezpieczyciela. stwierdziła, że nie chciałam zgłaszać na policję, co jest bezczelnym kłamstwem. zrobiła koszmarną awanturę parze uczestników, że głośno wymienili jej nazwisko. twierdziła, że nie mieli prawa tego zrobić. a przecież na stronie Rainbow są zdjęcia i nazwiska pilotów podane do publicznej wiadomości. można by jeszcze wiele na ten temat pisać. szkoda , bo program był super.
3.0/6
Opisuję wycieczkę Ekwador i Galapagos. To jedyny link, jaki dostałem. Niestety jak na tę cenę, wycieczka jest fatalna (ocena jest lepsza, bo cenę uwzględniam oddzielnie). Niestety na każdym kroku widać oszczędzanie kosztem jakości, efektywności i czasu klientów. Wycieczka ma niezły program, ale organizacja jest bardzo nieefektywna. Wystarczy rzut oka na mapę, żeby stwierdzić, że powrót do Quito w połowie pobytu i jednodniowe wypady z miasta sprawiają, że niepotrzebnie siedzi się w autobusie, zamiast poznawać nowe miejsca. Pierwszy dzień - wypad na targ i powrót to w ogóle strata czasu - należałoby z tego zrezygnować, albo zwiedzić "po drodze", z noclegiem stanowiącym pozycję wypadową na kolejny punkt programu. Spojrzenie na mapę i drogi w Ekwadorze, pozwala zauważyć, że w Quito powinny być maksimum 4 noclegi nie 6. Pierwszy, potem jeden przed wylotem na Galapagos oraz dwa na koniec. Mam nadzieję, że dla dobra przyszłych uczestników uda się to zmienić - oszczędności kosztem uczestników mają swoje granice. Drugi problem to wyżywienie. Odczuwa się to szczególnie w Quito i na Galapagos. Śniadania to porażka - wydzielane kawałki sera i jakiejś marnej wędliny, zawsze upominanie się o masło i jajecznica donoszona każdemu jako gotowa porcja (brak bufetu). Na 11 noclegów 9 razy jajecznica - horror. Kolacje - zwłaszcza biorąc miejsce zakwaterowania w Quito - wołają o pomstę do nieba. Wokół pełno niedrogich lokalnych restauracji, a my codziennie wędrujemy do lokalu, w którym NIKT nie jada. Jedyne miejsce w okolicy, które jest puste. Jedzenie z początku oszczędne i zimne. Po interwencji w Warszawie, zaczęliśmy dostawać lokalne pierwsze danie i skoki. Ale jakieś urozmaicenie, zmiana restauracji niestety nie wchodziła w grę. Widać, że knajpa mimo pozoru elegancji jest nieuczęszczana i tania dla biura. To jedyne kryterium - trudno podać jakieś zalety. Na Galapagos bardzo dobre jedzenie serwowano na łodziach - ale to nie zasługa Rainbow, ani lokalnego biura. To były wycieczki dla różnych klientów, a przykładowo Szwajcarzy nie znieśliby takiego badziewia jak kolacje. nasze kolacje na Galapagos - jedna restauracja z dobrym jedzenie, ale porcje wydzielane. Druga --- horror. Białe obrusy, serwetki na kolanach - nikogo poza nami w lodowato klimatyzowanej sali. jedno danie, jak zawsze wydzielone porcyjki. Łaskę robili, że podali ketchup do frytek. Przewodniczka, widać, żeby się nie czerwienić, zostawiła nas tam samych i uciekła :-( Ostatnia kolacja miała jedną zaletę - widok na Quito. Jedzenie wydzielane i ohydne. Nawet wody nie dali bezpłatnie. Wszyscy zgodnie narzekaliśmy :-( Biorąc pod uwagę mnogość taniego jedzenia w Ekwadorze, wyżywienie należy uznać za skandal. O ile można jeszcze zrozumieć standardowe śniadania, to kolacje w takim otoczeniu, w najtańszej dziurze sprawiającej pozory elegancji - najgorszy "nuworyszowski" wystrój - są po prostu skandalem. Uważam, że przy cenie 18 tysięcy za 12 dni jedzenie powinno być porządne. Moim zdaniem należy nam się rekompensata "za stary moralne". Program przyrodniczy w porządku, choć jeden punkt spadł z programu z powodu pogody. Ale ... gdyby nie wracać do Quito na siłę za każdym razem, to dałoby się to lepiej skompensować. Jeszcze raz podkreślam - strata czasu. Widzimy mało, jeździmy dużo z powodu złej organizacji i źle rozumianej oszczędności przez Rainbow. gdyby nie wracać do Quito na dwa noclegi i nie tracić wielu godzin przejazdu na sztuczny badziewny targ, dałoby się z tej wycieczki wykrzesać więcej życia i ciekawych rzeczy dla uczestników. Jaśniejszym punktem była pani Agnieszka (poza jednym dniem na Galapagos) i lokalny przewodnik w Quito. Sympatyczni. Pani Agnieszka bezradna wobec programu oszczędnościowego Rainbowa i lokalnego biura. Nie kryję, że po świetnym stosunku jakości do ceny przy zeszłorocznej wycieczce do Wietnamu, to był to stosunek najgorszy, ze wszystkich ok. 20 wycieczek jakie odbyłem w ciągu ostatnich 10 lat. WSTYD tyle zdzierać, a potem oszczędzać i olewać organizację. Za te przykrości powinny być duże rabaty na przyszłość. Nie tylko dla mnie, który to opisuję, ale dla innych, którym szkoda czasu na takie opinie. Witold Sikorski
3.0/6
Naszym zdaniem wycieczka bardzo słaba. Nudna i męcząca. Ładny kraj pokazany szybko i byle jak. To NIE jest typowa objazdówka. Pomysł z codziennymi wyjazdami z Quito i powrotami do Quito ciągle tymi samymi, zakorkowanymi drogami jest do niczego. Gdy się czyta program to nie dociera do człowieka jak to będzie wyglądało w praktyce. Na dodatek Pan Kierowca pracuje od 8:00 do 16:00 więc wszystko szybko-szybko żeby na 16:00 być z powrotem w hotelu. A że są korki? No to krócej zwiedzamy. - Najmocniejsze punkty programu: trekking na Cotopaxi (ale za mało czasu „bo musimy być na 16:00 z powrotem”, za to po drodze traciliśmy czas na zbędnych postojach) i Galapagos. Na Galapagos największa atrakcja to fakt, że zwierzęta nie boją się ludzi. Obserwacja życia zwierząt z odległości dwóch metrów to coś unikalnego. Niestety zwiedza się tylko dwie małe wysepki na których jest trochę ptaków i kilka sztuk innych gatunków, w sumie jakieś 3-4 godziny spaceru, więc ma się to nijak do wycieczek do parków narodowych np. południowej Afryki, gdzie człowiek przebywa między dzikimi zwierzętami w naturalnym środowisku całą dobę na okrągło. Większą atrakcją może być nawet spacer po Puerto Ayora, gdzie zwierzęta plączą się po mieście między ludźmi. Na Galapagos teoretycznie ogranicza się liczbę turystów, w rzeczywistości wpuszcza się ile wlezie. Na lotnisku na Baltrze tłumy, o miejsca w autokarach do kanału Itabaca i potem na promach trzeba walczyć (dosłownie). Po Puerto Ayora przewalają się całą noc tłumy podpitych turystów i miejscowej młodzieży. - Najsłabsze punkty programu: wyprawa do dżungli i wyjazd do spa w Papallacta. Dżungli nie widzieliśmy z bliska na oczy. Dwa dni jechaliśmy busem do Puyo i z powrotem tylko po to, aby odbyć spacer po sztucznie nasadzonym ogrodzie botanicznym i małym zoo przy lecznicy zwierząt. Żadna atrakcja. Poza tym gdy czytałem program, to nie przyszło mi do głowy, że wyjeżdżając na dwudniową wycieczkę trzeba będzie się spakować i wykwaterować z hotelu w Quito tylko po to, aby następnego dnia zameldować się z powrotem w tym samym hotelu. Natomiast wyjazd do gorących źródeł w Papallacta można potraktować tylko jako żart. Stracony dzień. Pilot uprzedził żeby wziąć czapki, okulary przeciwsłoneczne i krem z filtrem (może żartował a my się nie zorientowaliśmy), a na miejscu było 7 stopni Celsjusza, padał deszcz i wiał silny wiatr. Samo spa to kilka małych płytkich baseników, kawiarnia w której nie ma prawie nic poza chorymi cenami (nawet normalnego ekspresu do kawy) i nieczynna restauracja. Oraz rząd przebieralni z jedną kabiną adaptowaną na kibelek. Połowa wycieczki (w tym my) zrezygnowała z kąpieli w takich warunkach, więc wycieczka polegała na siedzeniu 2 godziny w kawiarni a przez resztę dnia w busie. Pozostałe 2 dni programu – zwiedzanie Quito i wyjazd do Otavalo etc. zgodnie z programem, bez zastrzeżeń. Tyle że i w Otavalo i w Cotacachi prawie wszystko co wisi na straganach i w sklepach to nie rzemiosło czy sztuka ludowa, ale masowo produkowane byle co. Z niektórych rzeczy nie usunięto nawet metek „Made in China”. Gdzie kupić prawdziwe rękodzieło – patrz niżej. I to już cała wycieczka. Reasumując: zdecydowanie NIE POLECAM tej wycieczki. Byłeś już w Ameryce Południowej – nie zobaczysz praktycznie nic nowego. Nie byłeś – jedź do Peru, Ekwador w porównaniu z Peru nie ma prawie nic do pokazania. Nie czuje się tu egzotyki, nie zostało nic po dawnych kulturach, w miastach nie jest bezpiecznie. Typowa pułapka na turystów.
2.5/6
Bardzo słaby program w Ekwadorze ; Dzięń 1,2 i 4 - totalna porażka . Najgorsza logistyka ze wszystkich imprez w ktorych uczestniczyłem z Rainbow: wielokrotnie wyjezdza sie i wraca do Quito tracac doslownie 2-4g dziennie na sam wjazd/wyjazd . Pierwszego dnia jedziemy ....na zakupy (!) na targ ....i tyle ! ...przepraszam : po drodze altanka , w ktorej gosc sprzedaje doslownie kilka kapeluszy typu PANAMA . Innym razem "dzungla" nadamazonska.: śmiech na sali : do Amazonki pewnie wiecej niz 100km , zas bylismy w takiej dzungli jakby ktos zaprosił do parku w Łazienkach ( ten 100 razy ładniejszy ) i powiedzial ze tu zaczynaja sie Bieszczady .. Piekne miasto Quito w ...3-4 godziny ??? Podobno bylismy w Orchidearium ....hmmm nie zauwazylem .. Za to prawie 2 g na plantacji ..róż .... no CÓŻ ! Za sam Ekwador - strata czasu i pieniędzy ! W przeciwienstwie do GALAPAGOS - ale zdecydowanie za krotko . Mozna by zrobic jeszcze co najmniej jeden dzień , moze 2... . Poprzednia impreza na ktorej bylem to CBP - codziennie cos , fajna logistyka , fajny program - tutaj niestety bardzooooo słabooo. Szczerze to zastanawiam sie czy nie jest to moj ostatni wyjazd z RAINBOW :o((,