Opinie o Gruzja, Armenia - Ormiański Świat

5.2/6 (232 opinie)

5.2/6
232 opinie
Intensywność programu
4.9
Pilot
5.4
Program wycieczki
5.2
Transport
5.1
Wyżywienie
4.7
Zakwaterowanie
5.0
Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.

Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.
Sortuj: Najlepiej oceniane
Typ turysty: Wybierz
  • 5.5/6

    Kawałeczek Ormiańskiego Świata

    „Jedna z gruzińskich legend mówi, że kiedy Bóg tworzył świat i chciał rozdzielić ziemię pomiędzy narodami, powstał wielki harmider. Gruzini stwierdzili, że zamiast stać w długiej kolejce po najpiękniejsze zakątki ziemi wolą tańczyć, śpiewać i pić wino w cieniu drzew, czekając na swoją kolej. Gdy Bóg skończył przydzielać ostatnie wolne tereny, zauważył biesiadujących Gruzinów i w nagrodę za zachowanie pogodnego spokoju oddał im "swój Raj na Ziemi" w którym miał odpocząć po skończonej pracy.” Do takiego raju polecieliśmy. Batumi przywitało nas pochmurnym niebem i mżawką. Nie straszne nam takie sytuacje, spacer nadmorską promenadą zaliczyliśmy. Nowoczesne hotele w budowie i te wybudowane zachwycały. Wszędzie zielono, czysto i przystosowane do potrzeb turystów, jak na najsłynniejszy nadmorski kurort Gruzji przystało. Przejazd aleją im. Marii i Lecha Kaczyńskich pokazało jak dalece rozwinęło się Batumi. Te „Stare” to Plac Europe Square z posągiem Medei ze złotym runem, fontanną, zegarem astronomicznym, starymi kamienicami z XIX w., hotelami i kasynem. Spacerując starymi uliczkami minęliśmy cerkiew Sw. Mikołaja, Chacha Tower, z którego ponoć od czasu do czasu leje się bimber. Doszliśmy do promenady z Wieżą Alfabetu i rzeźbą „Ali i Nino”, którzy tym razem nieruchomo, wtuleni w siebie, symbolizowali miłość (zazwyczaj mechanizm uruchamia postacie). W drodze do Gori zatrzymaliśmy się w rezerwacie Sataplia. Największą atrakcją rezerwatu jest jaskinia, która słynie z pięknych okazów stalagmitów i stalaktytów oraz śladów dinozaurów. Okazy są podświetlone różnobarwnymi lampami, które uwydatniają ich niezwykle kształty. Olbrzymi głaz, wypłukany i wilgotny od kapiącej wody, sprawia wrażenie gigantycznego ludzkiego serca. Wrzucony weń pieniążek przynosi ponoć szczęście w miłości. Wrzuciłam. Ostatnim obiektem tego dnia było Muzeum Stalina. Wejście weń przywodzi mieszane odczucia. Muzeum jest ogromne, mieszczą się tu pamiątki po „wielkim wodzu”. Nie znajdzie się tu jednak wyjaśnienia udziału Stalina w wojennych zbrodniach, stworzeniu sieci obozów przymusowej pracy czy wymordowanie tysięcy ludzi. Muzeum jest hołdem ku czci wielkiego mieszkańca Gori. Na placu przed głównym budynkiem odtworzono dom mieszkalny, w którym Stalin spędził pierwsze lata swojego życia oraz wagon-salonka, w którym wódz podróżował na konferencję do Jałty, Teheranu i Poczdamu. Monastyr Dźwari – kolebka gruzińskiej wiary - góruje nad Mcchetą, pierwszą stolicą centralnej Gruzji. Od niego rozpoczęliśmy kolejny dzień zwiedzania. Miejsce, które znaliśmy z licznych fotografii, nagle stało się realne. Mogliśmy obejść go z każdej strony, dotknąć, upajać się jego urokiem a platforma widokowa przy nim ukazywała widok na całą Mcchetę i katedrę Sweti Cchowali, miejsce koronacji i pochówku władców Gruzji. Tam dokonaliśmy zakupu ikony z 12-oma apostołami, napiliśmy się kawy, piwka i upajaliśmy się widokami i atmosferą. Potem prosto do Tbilisi, cały czas podziwiając krajobraz. Zwiedzanie Tbilisi rozpoczęliśmy od soboru Trójcy Świętej najmłodszej i największej budowli sakralnej w Gruzji. Symbol odrodzenia religijności Gruzji. Coś jak nasz Licheń. Przytłacza wielkością, rozmachem i dbałością o teren. Przejazd Aleją Rustawelego. Mijamy stary parlament, Muzeum Narodowe, galerie, teatry i kawiarnie. Wreszcie spacer ulicami Tbilisi. Stolica tętni życiem, żar leje się z nieba ale my szczęśliwi, że możemy tu być i upajać się jego urokiem, atmosferą. Mijamy zabytkowe budynki, wagony tramwajowe przerobione na lodziarnie, kawiarnie itp. pomniki. Klimatyczne uliczki zachwycają pięknem a mieszczące się przy nich kawiarenki i restauracje zapraszają swoimi zapachami. Zatrzymujemy się przy Synagodze Syfardyjskiej, podziwiamy pomnik króla Wachtanga Gorgasali, pomnik tamady, cerkwie, Most Pokoju nad rzeką Kurą. Wreszcie wjazd kolejką linową na Narikalę, starożytną twierdzę wznoszącą się nad Tbilisi. Z okien kolejki podziwiamy panoramę miasta spoglądając z góry na domostwa i ważne obiekty. Nad tym wszystkim góruje monumentalny pomnik „Matki Gruzji”. Schodzimy z twierdzy od strony łaźni siarkowych by je podziwiać z różnych poziomów. Mieszczą się w najstarszej dzielnicy Abanotubani. Kopuły które widać pomiędzy zabudowaniami to dachy łaźni. Wieczorem wyjątkowa atrakcja. Kolacja w gruzińskiej restauracji z występami, wyśmienitym jadłem, winem, chachą (to taki tutejszy bimber) i tańcami. Szkoda było wracać do hotelu. Nogi rwały się do tańca. Kolejny dzień to Armenia. Ormianie często nazywają swój kraj Karastan „kraj kamieni” ze względu na górzyste rejony i skały wulkaniczne. Wg legendy Bóg tworząc świat przesiewał ziemię przez ogromne sito. Miękką ziemię rozrzucił po świecie a kamienie trafiły w miejsce gdzie leży Armenia. Przekroczenie granicy przeszło sprawnie i szybko. Celnicy ormiańscy potrafią przetrzymać grupę na granicy kilka godzin. My jednak mieliśmy szczęście. Zwiedzanie rozpoczęliśmy od kompleksu klasztornego Goshavank. Tu po raz pierwszy zobaczyliśmy charakterystyczne chaczkary, kamienne płyty upamiętniające wydarzenie lub osobę. W jego okolicach udało nam się dość tanio kupić starą metaloplastykę z symbolami ormiańskiej kultury. Jezioro Sevan ukazało nam się w kolorze turkusu. Ponoć od dawna nie wyglądało tak pięknie. Rozświetlone przez słońce biło blaskiem po oczach. Coś cudownego. Nad nim majestatycznie stał klasztor Sevanawank, zwany „Czarnym klasztorem” z powodu banicji wysoko urodzonych. W dole bazar z pamiątkami, kusił swoimi wyrobami. Skusił. Następny dzień rozpoczęliśmy od zwiedzania kolejnego kompleksu klasztornego (wszystkie grzechy zostaną nam odpuszczone po takiej ilości) Geghard. Tu przechowywano włócznię Longinusa, którą miał być przebity bok Chrystusa. Kompleks częściowo wykuty w skale. Położony w surowej i majestatycznej scenerii. Zapach kadzidła, półmrok, cerkiewna muzyka uduchowiała, ale aby było coś dla ciała zjedliśmy lawasz - chleb ormiański nadziewany rodzynkami, orzechami i masą miodową. Coś wspaniałego. Droga, którą pokonywaliśmy autokarem, ukazywała nam piękno krajobrazu górskiego. Wśród tej scenerii majestatyczna świątynia boga Mitry, skąd rozciąga się przepiękna panorama na dolinę rzeki Azat. Po dotarciu do Erewania zwiedzanie rozpoczęliśmy od Kaskady-centrum sztuki współczesnej. Składa się z pary szerokich kamiennych schodów wspinających na górskie zbocze ponad 300 metrów. Na pięć kolejnych poziomów, z platformami między schodami, na których znajdują się fontanny i eksponowane są rzeźby. Dla leniwych schody ruchome do dyspozycji. Z najwyższego poziomu można podziwiać panoramę Erewania, stolicy rozwijającej się z rozmachem i zadziwiającą swoją nowoczesnością. Spacer ulicami Erewania pozwolił na wczucie się w jego atmosferę, podziwianie starych i nowych budowli. Plac Republiki to główny plac Erewania gdzie odbywają się uroczystości publiczne. Ruchliwe, z pięknymi budowlami, fontannami. To tu mieści się hotel, w którym w 1985 roku nocowałam, dzisiaj to hotel Mariott. Czas wolny poświęciliśmy na dojście do olbrzymiego targowiska. Zobaczyć można było rękodzieła, pamiątki, zjeść i napić się czegoś. To możliwość utożsamienia się z tubylcami. Posmakowania ormiańskiej atmosfery. Kolejny punkt to katedra w Eczmiadzynie. Kościół macierzysty Apostolskiego Kościoła Ormiańskiego. Udało nam się trafić na uroczystość chrztu. Następnie pomnik poświęcony ofiarom ludobójstwa Ormian z 1915r. No i ostatni punkt tego dnia. Wizyta w fabryce ormiańskiej brandy Ararat. Beczki z leżakującą brandy, zdjęcia wysoko postawionych tego świata będących gośćmi a nawet właścicielami niektórych beczek. Główna z nich należy do Charles Aznavoura, znanego ormianina, który był dumny z swego pochodzenia. No i część - na którą każdy czekał - degustacja i możliwość zakupu. Kolejny ranek przywitał nas możliwością zobaczenia Góry Ararat. Przejrzystość powietrza pozwoliła nam na uwiecznienie tego na zdjęciach. Droga, którą pokonywaliśmy w celu przekroczenia granicy z Gruzją na zawsze zostanie w mojej pamięci. Jej stan nie pozwalał rozwinąć większej prędkości niż 20 km . Miało to swoje zalety. Mogliśmy obserwować mijane domostwa, gdzie czas się zatrzymał, gdzie łajno krowie służy jako opał zimą, gdzie ziemianki to stały element obejścia, gdzie bociany gremialnie zakładają gniazda, gdzie natura nadaje rytm życiu, gdzie trzoda chadza każdymi drogami. Sielskość i prostota życia zaskakuje, zadziwia i wzbudza pewien rodzaj nostalgii za tego typu życiem. Życiem gdzie nie ma „wyścigu szczurów”. Malowniczy krajobraz zadziwiał swoim urokiem i z niedowierzaniem patrzyło się na cuda natury, które powalały swoim urokiem. Sceneria wręcz nierealna. Po przekroczeniu granicy z Gruzją udaliśmy się do Wardzii, skalnego miasta - klasztoru na zboczu góry Eruszeli. Miasto budowane przez Jerzego III, ukończone przez jego córkę Królową Tamarę. Wardzia była samowystarczalnym ośrodkiem miejskim z rozbudowanym systemem nawadniania przez poprowadzonym wewnątrz rynnom i sąsiedztwu rzeki Mtkwari. Wczesny przyjazd do Achalciche umożliwił nam wieczorny spacer do twierdzy Rabati . Odnowiona w części dla turystów to hotele, restauracje i sklep z pamiątkami, druga część przeznaczona do zwiedzania . Obeszliśmy twierdzę dookoła, weszliśmy na wieże skąd roztaczał się przepiękny widok na całą okolicę. Zachwycały misterne ażurowe balkony. Zapadający zmrok pozwolił nam podziwiać twierdzę w blasku oświetlających ją neonów. Rankiem przejazd do Bordżomi, gruzińskiego uzdrowiska położonego w górach Małego Kaukazu, nad rzeką Kurą. Mieliśmy okazję popróbować wód mineralnych prosto ze źródła. Przepiękna okolica, rześkie górskie powietrze, zapas minerałów, niczego więcej nie trzeba było. Dalsza trasa nadal ukazywała nam piękno gór, przyrody a to wszystko w towarzystwie rwącej rzeki Kury. Dotarliśmy do średniowiecznego klasztoru Gelati, niedaleko Kutaisi. Kolejne miejsce które zachwyca położeniem, otaczającą go przyrodą, Przepiękne freski i malowidła dzięki czemu wnętrze jest bardzo atrakcyjne. Ostatnie popołudnie i noc w Batumi spędziliśmy w świetnie położonym hotelu „Sputnik”. Kolacja i śniadanie na tarasie z którego można było podziwiać panoramę miasta nieocenione. Patrycja, kolejna świetna pilotka biura Rainbow, przekazywała nam informacje o Gruzji i Armenii. Interesujące były opowiadane przez nią legendy. Wróciliśmy z ogromnym niedosytem ale też pełni wrażeń i emocji. Cudownie jest zwiedzać świat.

    Tamara i Henryk - 21.08.2019

    81/82 uznało opinię za pomocną

  • 5.0/6

    Gruzja Armenia- Ormiański Świat

    Po dwóch latach oczekiwań, spowodowanych pandemią udało się wziąć udział w wybranej przez nas wycieczce. Na lotnisku w Gruzji czekała nas miła niespodzianka, bowiem powitała nas znana nam już z innych wyjazdów z biurem Pani przewodnik Zofia. Naszym wspaniałym i bezpiecznym kierowcą był Pan Koti. Program wycieczki został tak ułożony i zrealizowany, że umożliwił nam zobaczenia wszystkich najpiękniejszych i najważniejszych miejsc w Gruzji i Armenii. Był on oczywiście napięty, ale wynikało to z dużych odległości oraz czasu przejazdów pomiędzy poszczególnymi etapami. Pani Zosia dbała o to by zawsze wygospodarować odpowiednia ilość czasu na cas wolny, posiłek itp. Pilotka w sposób bardzo profesjonalny wykazując się dużą dozą cierpliwości i zrozumienia rozwiązywała wszelkie sprawy, które wynikały w trakcie objazdu. Ogrom wiedzy, którą nam przekazała budzi podziw i szacunek. Gruzja i Arnienia przedstawiona nam w wybranym przez nas programie to przede wszystkim dotknięcia najstarszych chrześcijańskich świątyń, wspaniałe krajobrazy i przyroda, przyjaźni ludzie. Zakwaterowanie i wyżywienie na objeździe w hotelach bardzo dobrych i dobrych. Ważnym elementem naszej wycieczki była pogoda, która sprzyjała zwiedzaniu.

    BEATA, PRZEMYŚL - 25.07.2022

    27/29 uznało opinię za pomocną

  • 5.0/6

    Opinia

    Program wycieczki obejmował kluczowe i najważniejsze miejsca które wywarły js bas duze wrazenie. Nie było by to łóżkowe bez profesjonalnego przewodnika Piotra Kunda.

    WOJCIECH, Busko-Zdrój - 21.08.2022

    6/7 uznało opinię za pomocną

  • 5.0/6

    Podróż do czasów PRL-u

    Wycieczka malowniczo osadzona w historii Gruzji i Armenii oraz w przepięknych krajobrazach, szczególnie na ziemi armeńskiej. Widoki na Kaukaz zapierają dech w piersiach. Dzięki wycieczce wróciłam do domu "grubsza" o tonę patriotyzmu i nie tylko lokalnego; nie narzekam już na polskie drogi, kierowców, wygląd i zapach toalet. Pomimo tego warto odwiedzić Gruzję i Armenię. Miłością kulinarną do końca życia będzie chaczapurii (gruziński placek drożdżowy z serem) oraz gatha (armeński placek drożdżowy na słodko z orzechami). Zakochałam się również w skromności kościołów, szczególnie ormiańskich. A "wisienką na torcie" było zwiedzanie, w pocie czoła, Wardzii - piękne miejsce, dające dużo do myślenia. Polecam wycieczkę osobom, których nie zniechęca ogólny nieporządek, a których pociąga skromność, surowość i naturalność.

    Elżbieta, Mrzeżyno - 20.07.2015

    24/24 uznało opinię za pomocną

telefon

Pobierz aplikację mobilną Rainbow

i ciesz się łatwym dostępem do ofert i rezerwacji wymarzonych wakacji!

pani-z-meteracem