4.8/6 (43 opinie)
6.0/6
Podobało mi się
6.0/6
to bardzo udana wycieczka. Kaukaz zachwycił. piękna przyroda, ładne miasta, ciekawa historia z Polską w tyle.
6.0/6
Wyjazd z całą pewnością jest wart swej ceny. Każdy kraj jest inny i to też jest pewna wartość. Szkoda, że te trzy kraje nie potrafią porozumieć się i stworzyć coś w rodzaju Federacji Kaukaskiej, choćby po to, aby łatwiej wejść do Unii Europejskiej, o której marzą, zwłaszcza Gruzja i Armenia. W Gruzji obok prawie każdej flagi gruzińskiej (a jest ich niezliczona ilość) flaga Unii Europejskiej. Aż żal ściska Polaków, że wiele osób w Polsce tę ostatnią przestało doceniać bez racjonalnego powodu. Przewodnik Pan Kamil jest absolutnie rewelacyjny - wiedza i pełny profesjonalizm. Warunki hotelowe znakomite, a że na trasie toalety nie zawsze są na miarę naszych oczekiwań, to dobrze byłoby przypomnieć sobie nasz kraj sprzed wejścia do Unii Europejskiej. To samo można powiedzieć o bałaganie przy wielu domach, azbestowym eternicie na dachach, dziurawych drogach, czy braku udogodnień dla niepełnosprawnych. A dążenie do Europy i konkretnie do Unii Europejskiej (jawne w przypadku Gruzji i zdecydowanie skrywane ale silne w przypadku Armenii) jest wzuszające, niezapomniane i poruszające każdego.
6.0/6
Nie sposób opisać w paru zdaniach tego, co pozostanie w głowie do końca życia. Cudowne dwa tygodnie, pełne radości z odkrywania innego świata, odmiennej kultury, przyrody, zwyczajów, obfitujące w niezwykłe spotkania ze zwykłymi ludźmi. Jeżeli ktoś szuka życzliwości, bezinteresownej uczynności i uśmiechu - niech jedzie na Kaukaz! Krajobrazy zapierające dech w piersiach, tysiącletnie monastyry, ślady prehistorii, nawoływanie muezinów w górskiej wiosce w Azerbejdżanie, ale też zgiełk wielkich miast, feeria klaksonów w Tbilisi, eksplozja zapachów i kolorów na targowisku w Kutaisi. Tętniące życiem nocne Baku i cisza cmentarza chaczkarów. Tańczące fontanny w Erywaniu i nieprawdopodobny labirynt skalnych uliczek w Wardzi. Badawcze spojrzenie Heydara Aliyeva z przydrożnego plakatu i skupiona twarz mnicha z prastarej Mcchety. Obłędne chaczapuri i niejadalna owocowa guma, śnieg na szczycie Araratu i nieznośny upał w Gobustabnie. Mnogość kontrastów, układająca się powoli w jedną, nieprzeciętną całość. Taki jest Kaukaz. Gruzini, Ormianie i Azerowie dopiero uczą się turystyki. Jeszcze ich cieszą goście z dalekich krajów. Chcą pokazać jak najwięcej i czuć się dumni, że ktoś pragnie podziwiać ich kraj. Niedomagania logistyczne nadrabiają uśmiechem od ucha do ucha i torebką moreli. Aż grzech czepiać się za słonej zupy i podartej firanki pod prysznicem ;-)