Opinie o Kolory Pustynnych Miast

5.1/6
(216 opinii)
Intensywność programu
4.9
Pilot
5.0
Program wycieczki
5.4
Transport
5.0
Wyżywienie
4.5
Zakwaterowanie
4.6

Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.
Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.

    4.5/6

    Czy ta opinia była pomocna?

    27

    Wspaniały Radżastan

    Monila 13.04.2020

    To mój pierwszy wyjazd do Indii i zaliczam go do bardzo udanych. Zupełnie inna kultura, wspaniałe miejsca i zabytki, bardzo dobre jedzenie wegetariańskie. Wspaniałe było poznać klimat poszczególnych miejsc, napewno najbardziej zapamiętam przepiękny Jajsalmer, wspaniałą noc na wydmach pod namiotem oraz cudowny Tah Mahal. To co mi się nie podobało to świątynia małp w Galcie, która była bardzo zasmiecona.

    4.0/6

    Czy ta opinia była pomocna?

    68

    Indie marzec 2016

    Tomek i Kasia 10.04.2016 | Termin pobytu: wrzesień 2016

    Indie są bez wątpienia krajem wartym zobaczenia. Jakbym miał je opisać jednym słowem, to było by to słowo SYF. Całe szczęście jest więcej słów a Indie zasługują na szerszy opis. Zaczynając od syfu, w Indiach pojęcie higieny i czystości jest na niezrozumiale niskim dla przeciętnego mieszkańca Europy poziomie. Pomimo ostrożnego podejścia do żywności i wody większość wycieczki cierpiała na problemy żołądkowe a kilka osób odwiedziło miejscowe szpitale. Hindusi są dla nas tak samo egzotyczni jak mi dla nich. My robiliśmy zdjęcia im a oni nam. Jedni pytali czy mogą, inni z partyzanta. Szczególnie byli zainteresowani robieniem sobie zdjęć z kobietami zwłaszcza blondynkami. Podobno w ich kulturze dotykanie obcych kobiet jest okazaniem braku szacunku. W Indiach są dwa rodzaje krów: krowy „święte” i krowy dojne. Te pierwsze łażą gdzie chcą a hindusi otaczają je szacunkiem, te drugie jeżdżą turystycznymi autobusami i należy je „wydoić” z dolarów, euro, rupii czy co tam mają. Dojeniem turystów zajmują się chyba wszyscy. Władza (bilety do muzeów są 10 krotnie droższe dla turystów), przydrożni restauratorzy (obiad dla 2 osób + coś do picia to wydatek ponad 1000 rupii gdzie w mcdonald’s zapłaciliśmy 500), właściciele emporiów, do których wiozło nas Rainbow (ceny wyrobów wielokrotnie droższe niż w innych miejscach), handlarze tandetą w turystycznych miejscach, żebracy i naciągacze. Naciągacze pojawiają się wszędzie. W świątyniach oferują swoje usługi oprowadzacze, którzy rzekomo nieodpłatnie a jak się potem okazuje odpłatnie oprowadzają. Ryksiarze, którzy zawiozą cię nie tam gdzie trzeba albo tam gdzie trzeba ale naokoło za dwukrotnie większe wynagrodzenie niż ustaliłeś na początku. No cóż, trzeba to zaakceptować i nie dać się naciągać. A jak się chce coś kupić, to zacząć negocjacje od 1/10 ceny. Bez obawy, za ile nie kupisz i tak przepłacisz. Sposób na natrętnych handlarzy: nie odzywać się do nich, nie patrzeć na nich i na ich towar, wystarczy lekki gest dłonią jakbyś muchę odpędzał. Jak weźmiesz coś do ręki i jeszcze się odezwiesz, to nie dadzą ci spokoju i będą lecieć przez kilka ulic podtykając towar pod nos. Brakowało nam informacji, jak się przygotować do wyjścia. Sformułowanie używane przez pilotkę „jutro proszę się ubrać swobodnie” mi osobiście niewiele mówi. A już w autobusie dowiadywaliśmy się, że nie wolno wnosić nic skórzanego i skóropodobnego, czy mieć długie spodnie i nakrycie głowy. Trzeba było potem trochę improwizować – spodnie wiązać sznurkiem czy kablem do ładowarki, na głowie turban z koszulki. A wystarczyło by dokładnie opisać wymogi dzień wcześniej. Apeluje do Rainbow - wizyty w emporiach uważam za marnowanie czasu, który można wykorzystać na zwiedzanie. Ludzie, z którymi rozmawiałem na tej i innych wycieczkach nie chcą wizyt w emporiach. Ganiacie nas jak stado baranów po zabytkach a potem marnujecie nasz czas na wizytach u handlarzy zdzierusów. To nie jest dobre, że siedzimy godzinę plus godzinę na dojazd, a potem trzy osoby coś kupią a trzydzieści się nudzi. Przecież takie wycieczki można zorganizować lepiej. Wystarczy pod koniec przeznaczyć z pół dnia na bazar, powiedzieć ludziom co warto kupić i ile to kosztuje aby nie dali się naciągnąć. I wszyscy będą zadowoleni. Jedni pojadą na bazar po pamiątki a ci co ich to nie interesuje to mogą sobie odpocząć w hotelu. Poza powyższymi słabymi punktami wycieczki (syf, naciągacze) Indie to fascynujący kraj. Wspaniałe i zaniedbane trochę zabytki, uśmiechnięci i szczupli ludzie, hałas ulicy (wszyscy jeżdżą z włączonym klaksonem), społeczeństwo podzielone kastami (najniżsi mieszkają w slamsach i na ulicy), różnorodność religijna. To wszystko wzięte do kupy daje wybuchową mieszankę, którą warto posmakować.

    4.0/6

    Czy ta opinia była pomocna?

    65

    Kolory Pustynnych Miast

    LIDIA MARIA 22.04.2019

    Trasa wycieczki obejmuje bardzo interesujace miasta i miejsca godne zwiedzenia. Ciekawy program dośc intensywny, jednak czas nie zawsze był wykorzystany efektywnie. Nie została zrealizowana wycieczka fakultatywna (podobno powinno być minimum 15 osób chetnych), w pierwszej wersji była konieczna liczba chętnych jednak prawdopodobnie, w wyniku zmiany terminu realizacji wyjazdu na dzień14 kilka osób wycofało się. Kłopotliwa była czasem kwestja napiwków, wpłacalismy pilotowi na ten cel $$, jednak czasem bagażowi, czy inne osoby oczekiwyały, że od nas dostana napiwek.

    4.0/6

    Czy ta opinia była pomocna?

    45

    Indie : Kolory Pustynnych Miast, luty 2018

    Krzysztof i Ola 28.02.2018 | Termin pobytu: marzec 2018

    Moi zacni przedmówcy ( Czarek oraz Jacek) w profesjonalny sposób oddali klimaty Indii, dlatego też nie będę powielał tylko napiszę nieco o kilku innych zagadnieniach.To kolejny wyjazd z Rainbow. Program wydawał się być ciekawy a sama Azja od dawna mnie fascynuje. Dlatego z wyborem raczej nie było problemu. No i zaczęło się. Po przylocie do Delhi z marszu dość intensywny program, szczególnie po kilkunastu godzinach podróży. Ale co tam, w końcu miałem tego świadomość i wiedzę, że tak właśnie będzie. Bezpośrednia konfrontacja z hotelem bardzo skutecznie wybudziła nas z podróżnego letargu. Organizator wspominał, że to hotel, delikatnie mówiąc skromny. No i taki był, jednak słowo skromny, to dość łagodne określenie. Powiedziałby raczej obskurny jak na stolicę i biuro Rainbow. Zimna woda to drobny epizodzik, w pokoju zimno, a o innych walorach tegoż przybytku, nawet nie chce mi się pisać. I jak tu odświeżyć się po podróży. Nic to, czas na śniadanie. Dla co niektórych, okazało się próbą silnego charakteru. Dodam z kronikarskiej ścisłości, wszyscy przeżyli, nie znaczy to, że byli zachwyceni. Po krótkim odpoczynku zaczęliśmy realizować program wycieczki. Szybko dał się zauważyć jakiś chaos w pracy pilota Pana Borysa L. Ale nie będę się czepiał, może człowiek ma zły dzień. Wspominał, że nie wyspany, zmęczony itp. Ale zaraz, co to w zasadzie mnie obchodzi, niewyspany w pracy? Tłumaczenie, że spał tylko 4 godziny to jakiś żart, my byliśmy ok. 20 godzin w podróży. Nie będę czepialski, mógł mieć zły dzień. Jedziemy dalej z programem. Jestem przekonany że całe niedogodności zrekompensował nam przejazd rikszami po uliczkach miasta . Rewelacja prawdziwe Indie od kuchni. Dzień kolejny. Śniadanie, przynajmniej z nazwy i w drogę. Po drodze zwiedzanie kupieckiego miasto Mandawa no i to co wydawać by się mogło celem głównym całej wycieczki, miejscowi sprzedawcy. Ale o tym będzie jeszcze sporo poniżej. Mam teraz lepszy temat wg. programu „ niezapomniane safari”. Mówisz masz, było niezapomniane. Nasz zacny Pan Borys kazał zostawić podręcznie bagaże w autokarze bo przecież jak wrócimy to tenże autokar będzie na nas czekał jak tylko wróci z myjni. A my na wierzchowce (wielbłądy) i dawaj w trasę po pustyni. Po przybyciu do obozowiska okazuje się, że autokaru jeszcze nie ma, a tu zapada zmrok i robi się chłodno. Ciepłe ciuchy i słynne latareczki w bagażu wygodnie podróżują w autokarze. No i co jest rozrywka, niezapomniane safari? A jak, pewnie że jest, tyle, że nie wszystkim było do śmiechu. Nie wdając się w szczegóły, predyspozycje logistyczne pilota okazały się być zbliżone do zera. Żeby mieć pełny obraz „safari” należy dodać, że spaliśmy w małych namiotach dwu osobowych. Obok stały wypasione namioty z toaletą w środku i umywalką. Takie o jakich czytałem w opisach tej wycieczki przed wyjazdem. Jednak nie dla psa kiełbasa, nie dla Polaków luksusy. Brawo Panie Borysie pełen szacun. Kolejne dni to dziesiątki kilometrów sporo świątyń, bezpośredniej konfrontacji z hindusami no iiiiii biznesik. Cóż to takiego zapytacie. Już spieszę z wyjaśnieniami. Otóż w każdym mieście przewidziane programem odbywały się prezentacje. Były dywany, tekstylia chyba ze dwa razy, jubiler „super” herbaty, chyba na wszystko, nie pamiętam tylko czy były herbaty na hemoroidy. Wspomniane przybytki miały swoje zalety. Podstawowa to bezpłatna toaleta, ponad to zazwyczaj napoje, kawa bądź cola. Pojawił się też rum, bodajże u jubilera, chyba po to żeby rozmiękczyć portfele mężów. Zapomniałbym, Pan pilot też był bardzo zadowolony. Teraz wiem dlaczego tak trzeba było ograniczać czas na zwiedzanie czy tzw. czas wolny. Czas był potrzebny na handelek i tu nie było żadnego limitu. Jeszcze jeden ciekawy epizod nasuwa się i koniecznie trzeba o nim napisać. Niemal po każdym zwiedzaniu powrót do autokaru no a tam handlujący hindusi to przecież standard. Jednak chyba standardem nie jest żeby pilot przynosił od handlujących te drobiazgi z zapytaniem czy ktoś chce to zakupić, twierdząc że musi bo nas nie wypuszczą. Trochę dziwne prawda? A może ja coś pomyliłem, może Pan Borys walczył o miano akwizytora miesiąca? Hmmmmm no starał się facet, starał tego odmówić jemu nie można. O mieście Puszkar trzeba trochę szerzej napisać i wcale nie za sprawą samego miasta jeno lokalnego przewodnika. Jakoś trudno było oprzeć się wrażeniu, że wspomniany pilot, to taki mały despota który narzucił wszystkim swój program. Okroił jedno święte jezioro do którego już nie było czasu, ale o dziwo lokalny przewodnik znalazł czas na zwiedzenie sklepiku lokalnego kolegi. Ciekawe co? No ale jedźmy dalej. Jaipur i wjazd do fortu na słoniach wart każdej kasy, wielka frajda. Tu znów były tekstylia dywany kamienie szlachetne. Chyba zostanę przewodnikiem taka fucha że hej. Po drodze świątynia szczurów, ciekawe doznanie. Dalej była Agra i perełka Taj Mahal bezcenne. Trzeba wspomnieć jeszcze o fakultecie Mathura, chętnych było dokładnie połowa grupy. Nasz Pan pilot wspaniały wymyślił, że wszyscy wstaną o 5,00 i wystawią bagaże Ci którzy jadą na fakultet dopilnują czy ich bagaż znalazł się w bagażniku a pozostali, którzy nie jadą zostają w hotelu i nie mają żadnej pewności że bagaż pojedzie. Ponadto jak się wystawi bagaż to w zasadzie trzeba wcześniej wstać ubrać się i czekać od 5,00 do 9,00 na busik, który miał nas zabrać. Jakiś chory pomysł. Były sugestie żeby grupa fakultatywna pojechała busem, jednak Pan pilot odmówił twierdząc że musi być z autokarem i grupą. Wniosek, pozostałe osoby pozostające w hotelu to już nie grupa za którą odpowiada pilot. W końcu po wielu przepychankach słownych, okazało się (tak twierdził pilot, że wszystko uzgodnione z lokalnym biurem), możemy rano wstać normalnie i o 9 wyjechać busem wraz z bagażami. Jakież było zdziwienie gdy o umówionej godzinie na parking przed hotel podjechał jakiś minibus mieszczący 12 osób. Nas było 15 osób + bagaże. Po wielkiej konsternacji z obu stron padła propozycja że bagaże pojadą na dachu. Świetny dowcip tylko że nas to nie ubawiło, Mam jakieś nieodparte przekonanie, że pilot nic wcześniej nie załatwił tylko postawił nas przed faktem dokonanym. Był zapewne pewny że wsiądziemy do tego minibusika z bagażami na kolanach stłoczeni jak śledzie. I tu się chłopisko zdziwiło, nie wsiedliśmy. Mieliśmy półtorej godziny czekania aż w końcu zjawił się większy bus i zabrał wszystkich wraz z bagażem. Dotarliśmy do autokaru i wspólnie dojechaliśmy do Dehli. Nocleg i wczesny transfer na lotnisko. Nasz zacny pilot miał nas już tak serdecznie dość, że nie pojechał z nami na lotnisko. Wybaczam umęczył się biedaczysko z nami niech odpocznie. Kilka uwag. Pierwsza i chyba najbardziej drażliwa kwestia. W opisie wycieczki stoi jak byk tu cytat „Cena podstawowa nie obejmuje: biletów wstępu oraz napiwków dla lokalnych przewodników, bagażowych, kelnerów (ok. 255 USD płatne obowiązkowo pilotowi jako pakiet). A tu przy każdej okazji sugeruje Pan, że wypada, że należałoby, że wskazane jest i tu padają kwoty. Zaraz zaraz to na co przeznaczył Pan 255 USD od łepka? Będąc w Tajlandii w ubiegłym roku pilot powiedział wyraźnie. „Proszę nie płacić żadnych napiwków On jako Pilot będzie płacił wszystko z kasy wpłaconej w ramach pakietu. I pozwolę sobie na odrobinę prywaty, pozdrowienia dla Pana Bartka Czajkowskiego. Baaardzo profesjonalny pilot, olbrzymia wiedza i wielka pasja. Polecam skontaktować się zapewne pan Bartek udzieli wielu cennych rad. Ale wracajmy do teraźniejszości. Panie Borysie spieprzył Pan nam wakacje za, za które zapłaciliśmy sporą kasę. Może i jest Pan profesjonalistą ale na Bałkanach, o Indiach wie Pan bardzo mało. To co raczył Pan nam powiedzieć to były informacje wydrukowane z Internetu, które Pan po prostu czytał. Wiele razy mijaliśmy świątynie, o których nie wspomniał Pan ani słowa. Dlaczego? Bo nie miał Pan wiedzy. Zapytany o cokolwiek odpowiadał Pan, że nie może wszystkiego powiedzieć w jeden dzień bo się Pan „wypstyka”. Zabrakło kartek? Podczas zwiedzania z lokalnymi przewodnikami ograniczał się Pan do tłumaczenia tego co usłyszał od lokalersa. Język angielski należało by podszkolić i to radykalnie. Jeśli chodzi o organizację to ma pan wątpliwe predyspozycje. Jak można pozwolić żeby podwykonawca decydował co będzie realizowane i w jaki sposób. Kto tu komu płaci ? No dobrze dość już narzekania. Podsumowując: dużo przejazdów sporo zwiedzania ale na luzie, nikt nie padł ze zmęczenia. Ktoś wcześniej napisał, że Indie albo się pokocha albo znienawidzi. Nie sądzę, ani nie pokochałem, ani nie znienawidziłem. Zobaczyłem inny kraj z jego plusami i minusami. Zapewne fascynuje kultura koloryt i zabytki tego kraju. Wyjątkowi są ludzie uśmiechnięci choć większość ludności żyje na skraju ubóstwa. Największą wartością takiego wyjazdu są jak zwykle wspomnienia i współuczestnicy. Dlatego też bardzo dziękujemy za mile spędzony wspólnie czas.

telefon

Pobierz aplikację mobilną Rainbow

i ciesz się łatwym dostępem do ofert i rezerwacji wymarzonych wakacji!

pani-z-meteracem