4.8/6 (358 opinii)
3.0/6
Mój 1 wyjazd z Raibow i tą konkretnie wycieczkę w skali od 1-10 oceniam średnio na 4! Nie wiem skąd się wziął bestseller tego wyjazdu ;) Brak aktualizacji i planu wycieczki na e-maila na stronie są nieaktualne informacje, nie ma żadnych zbiórek na lotnisku-spotkanie jest z pilotem na miejscu w celu docelowym-takowa informacja widnieje na tablicy ogłoszeń na lotnisku-porażka! Człowiek odprawia się sam, od 8 lat nie ma zbiórek, ale rozumiem nikomu nie chce się aktualizować treści, bo sumie po co?. Wykupiłam miejsce w samolocie za które dodatkowo zapłaciłam bez sensu bo zostało mi miejsce przydzielone losowo i nie przy oknie tj. sobie wybrałam. Noclegi takie sobie, ale to było poruszone w opisach najgorszy był hotel w Bośni Internationale z prusakami i pluskwami na 3 p. proszę zaglądać pod prześcieradła (i uważać na jedzenie w tym hotelu można się zatruć), niestety po przywiezieniu tego robactwa do Polski graniczy z cudem, żeby to wytępić-potrafią składać jajka w walizkach/ubraniach czas wylęgarnii do miesiąca! Na zgłoszenie tego problemu był tylko uśmiech bo w sumie jak można to skomentować? Jedzenie takie sobie monotematyczne, wciąż to samo, ale w sumie tutaj też nie miałam dużych oczekiwań, na pewno zabrakło typowo bałkańskiego wieczoru z tamtejszą kuchnią bo ile można jeść kotlety z piersi kurczaka? I jajecznicę na śniadanie? Program wycieczki? Bardzo nieprzemyślany i widać, że od kilku lat nieaktualizowany, codzienne spędzanie 10-12 h w autobusie można się wykończyć, setki km niepotrzebnie przejechanych :( przykład w dniu przylotu spaliśmy w hotelu oddalonego od Dubrovinka 2h po to tylko, żeby następnego dnia rano znów wrócić do Dubrovnika, żeby zwiedzać to miasto! Zmarnowany czas. Najgorszy punkt wycieczki to Albania i stolica Tiran jedzie się ponad 4h w jedną stronę, żeby zobaczyć betony nic to miasto nie posiada do zwiedzania i większość naszej grupy była tym punktem rozczarowana i mieliśmy kryzys, słaby był też pogram Czarnogóry, ktora posiada tyle do zaoferowania, a praktycznie nic nam nie pokazano, mało czasu wolnego 40 min. czasem stanie do toalety zajmowało 15 min. Ocena pilota wycieczki i kierowcę na 10! Czerwiec-sierpień to temperatury 38-44' bo w autobusie też klima nie zawsze dźwigała, jeżeli już to sugeruje maj i wrzesień na tego typu wycieczkę.
3.0/6
Nasze ostatnie wakacje z Rainbow! Wraz z partnerem 90% naszych wypraw organizujemy sami. Tym razem chcieliśmy od tego nieco odpocząć i powierzyć nieco męczące planowaniekomu innemu oraz skorzystać z odrobiny luksusu na all inclusive. Niestety nie był to dobry pomysł… Dzień 1 – relaks! Transfer z lotniska poszedł sprawnie. W autokarze podróżowała z nami grupa z poprzedniego turnusu. W momencie gdy pilot poinformował nas, że naszą opiekunką będzie pani Ela, nasi poprzednicy zaczęli buczeć – po tygodniu wiedzieliśmy, że buczenie było jak najbardziej uzasadnione i dziwne, że buczeli tak cicho, bo jest to osoba skrajnie niekompetentna i niekulturalna, a wiek jej wcale nie usprawiedliwia. Nocleg nad morzem w Barze w nienajgorszych warunkach na plus. Dzień 2 – kiedy zobaczymy w końcu coś konkretnego?!? Pani przewodniczka Grażyna z uporem maniaka informowała nas, że zwiedzamy fiordy… Nie wiem, czemu Rainbow sprzedaje takie bajki turystom, ale może warto doczytać, jaka jest różnica pomiędzy riasem a fiordem? Kolejna „atrakcja” to marnowanie czasu w Cetinje – pierwszej stolicy Czarnogóry, której zwiedzanie nie powinno zająć więcej niż 20-30 minut. Warto jednak posiedzieć tam 1,5 h, bo pani Ela może spić darmową kawkę w okolicznej kafejce. Następny punkt objazdu – dramat! Zostaliśmy ugoszczeni pajdą suchego chleba z plastrem szynki i serem i szklanką lokalnego sikacza w Njeguszy. Myślałam, że wycieczki do „instytutów papirusu” przeminęły jakieś 15 lat temu, Rainbow postanowiło jednak na wielki powrót tego niekwestionowanego badziewia – czas przeznaczony na to rajskie miejsce w szczerym polu – 2,5 godziny, bo przecież w końcu znajdzie się naiwniak, który kupi paczkę szynki w kilkukrotnie zawyżonej cenie. W efekcie na zwiedzanie Kotoru na własną rękę mieliśmy 45 minut. No chyba, że ktoś wolał jeść, to nie miał go wcale. „Fantastyczna” pani Ela oczywiście nie poinformowała grupy, że kolacja nastąpi dopiero koło 21-22 (śniadanie jakoś o 7-8) w paskudnej knajpie przy albańskiej granicy, bo po co. Hotel w Tiranie mimo widoków na złomowisko bez zarzutów. Dzień 3 – kilka niedociągnięć jest! Może Tirana nie jest najciekawszą stolicą Europy, ale można pokazać tam kilka interesujących miejsc – np. Bunk’ Art, o którym nikt nie wspomniał nawet słowem. Na zwiedzanie na własną rękę, kawę, zakupy i toaletę – 30 minut. W Kruje z kolei czasu było za dużo. Plusem był jednak naprawdę dobry lokalny posiłek w restauracji za godziwą cenę. Nocleg nad morzem na poprawę humoru, bo przez kilka godzin pół wycieczki nie miało wody w pokoju… Zdarza się. Moim zdaniem pomysł z tłumaczeniem symultanicznym z chorwackiego (albański przewodnik Artur) na polski (przekład pani Ela) był nietrafiony. Ciężko z tej plątaniny słów wyłowić coś merytorycznego, zwłaszcza jak siedzi się na końcu autokaru… Dzień 4 – w końcu udało się coś zrobić porządnie… Programowo jeden z lepszych dni objazdu. Piękna Budva, rewelacyjna pani Karolina, która oprowadziła nas po Dubrowniku – naprawdę czapki z głów. Do wyboru rejsik + 45 minut na jedzenie i zwiedzanie lub 1 i 45minut na zwiedzanie samemu – nawet przez minutę nie przyszło nam do głowy, żeby tracić czas na jakiś tam naciągany rejsik, bo miasto naprawdę robiło wrażenie! Na koniec dnia gratka – nocleg w pięknym hotelu 4* nad morzem – świetnie! Dzień 5 – całkiem, całkiem Zwiedzanie Mostaru i Sarajewa dobrze zorganizowane. Był czas na zwiedzanie z przewodnikiem i samemu, posiłek, pamiątki. Na wyobraźnię działały mrożące krew w żyłach historie pań, które przeżyły wojnę na Bałanach na własnej skórze. Niedopuszczalne jednak było zepsute jedzenie na stole szwedzkim i niedziałająca klimatyzacja… Dzień 6 – czy to ramandan, czy tak po prostu mamy nie jeść? Dzień zaczął się w od fakultatywnej wycieczki do Medziugorie, która skróciła znacznie pobyt na wodospadach. Wstęp do Parku Narodowego Krka do najtańszych nie należy, a 1,5 godziny na przejście przez stosunkowo długą trasę i kąpiel to stanowczo za krótko! Organizator wycieczki powinien naprawdę odsiać ziarno od plew. Czasami mniej znaczy więcej, a klasyką podczas objazdu było marnowanie czasu na badziewne, niewarte nawet minuty atrakcje, które pochłaniały czas, który spokojnie można byłoby spędzić na zwiedzaniu ciekawych miejsc. Podróż nie polega na zrobieniu kilku zdjęć i biegnięciu w kolejne miejsce… Potem jeszcze bieg przez Trogir – macie 45 minut na wejście na wieżę, toaletę, fotki, lody…Tradycyjnie już pani Ela nie poinformowała nas, że w dniu, gdy jedliśmy śniadanie ok. 7, kolację dostaniemy dopiero o 22. Czy to naprawdę aż tak męczące powiedzieć grupie – będziecie dzisiaj 15 godzin bez jedzenia, stajemy teraz na stacji, najedzta się na zapas?!? Ja rozumiem, że zwiedzamy kraje, w których główną religią jest islam, ale jako osoba niewierząca nie muszę chyba przeżywać ramadanu na własnej skórze… Hotel Bebić, w którym spaliśmy to istna katastrofa. Serdeczne wyrazy współczucia dla wegetarian, którzy o 22 dostali ogromnego schaba (przypominam – śniadanie o 7). Obsługa skrajnie niemiła. Dzień 7 Śniadanie miało być od 8 do 9. O 8:20 „kelnerzy” zaczęli zbierać talerze. Na osobę przypadało po kromce chleba w kraju, w którym chleb serwuje się dosłownie do wszystkiego… Mój partner poprosił o kolejną kromkę i opakowanie dżemu, za co zostaliśmy zrugani, że oni już tam znają Polaków, że zaraz wyniesiemy im „torba krucha i dżema”! Cóż… mieliśmy ze sobą jedynie klucz do pokoju i telefony, a jedna pajda chleba na dzień, kiedy ma się świadomość, że pilotka nie powie, że to jest czas na posiłek, to mimo wszystko nieco za mało dla dorosłego faceta… Następnie udaliśmy się na rejs. Hmmm… może i był on przyjemny, ale jednak zbędny. Lepiej byłoby poświęcić ten czas na zwiedzanie Splitu. Niestety, poprzednia grupa się spóźniła, więc odbiło się to na nas, bo najpierw musieliśmy zmarnować godzinę na czekanie na przewodniczkę, która oprowadzała spóźnialskich (przewodniczka Aneta bardzo fajna i zależało jej na kontakcie z grupą – dla mnie bomba). Potem tradycyjnie kilka chwil na pokręcenie się po mieście samemu i do autokaru na wiele, wiele godzin. Dla większości wieczór minął kolejny raz pod znakiem Hotelu Bebić. Nam na szczęście zapewniono transfer do hotelu docelowego. Kiedy przyjechaliśmy do hotelu, to zadałam partnerowi pytanie, czy to aby na pewno to miejsce. Nie wiem do końca, za co hotel Adria ma przyznane 3 gwiazdki. Standard raczej na poziomie wczesnych lat 90, klima chodziła, jakby chciała, a nie mogła. Posiłki dobre, ale nie powalały na kolana. Naprawdę dało się najeść, ale nie było to mistrzostwo świata pod względem smaku i wyboru. Największym minusem były sałatki spaskudzone octem. Pokoje bardzo skromne. Basen super, tak samo jak naprawdę urokliwe położenie hotelu. Polubiliśmy bardzo zaangażowaną animatorkę Gosię. Wycieczki fakultatywne to cenowy rozbój w biały dzień, można je spokojne ogarnąć na własną rękę dużo taniej.
3.0/6
Jako osoby, które mają za sobą wiele objazdów po różnych częściach świata (w tym wiele z Rainbow) z dużym dystansem podchodziliśmy do pojawiających się opinii na temat tej wycieczki, a odnoszących się do ilości czasu spędzanego w autokarze. Wyszliśmy z założenia, że Bałkany bywają zapewne często wybierane przez osoby dopiero zaczynające przygodę z wycieczkami obajzdowymi, co rodzi pojawiające się w opiniach narzekania na długie przejadzy, które przecież są immanentnym elementem niemalże wszystkich wycieczek objazdowych. Niestety, założenie to okazało się błędne. Impreza pn. "Między niebem, ziemią a morzem" rzeczywiście wiąże się z koniecznością spędzania wielku godzin dziennie w autokarze (zwyke około 6-8 godzin), który to czas pozostaje nieproporcjonalnym do czasu samego zwiedzania. Czyni to rzeczoną imprezę - w naszej ocenie - mało atrakcyjną. O ile bowiem same Bałkany posiadają sporo walorów, zachęcających do ich poznania, to sposób tego poznania, zaproponowany w ramach opisywanej wycieczki, pozostawia wiele do życzenia. Oczywiście, bacząc na cenę wycieczki, nie można spodziewać się cudów, których też nie wymagaliśmy, niemniej jednak wycieczka - choć akceptowalna - nie pozostawia na nas wrażenia, które mogłoby nas zachęcić do jej polecenia.
3.0/6
Niestety takie pytanie nasuwa sie po wycieczce. Dotyczy przede wszystkim transferu z objazdu do hoteli na pobyt stały lub na lotnisko oraz oganizacji podróżowania pomiedzy poszczególnymi destynacjami.. Od mojego powrotu minął miesiąc ale niesmak w związu z powyższym pozostał i planując kolejne podróże zastanawiam się nad zmianą touroperatora chociaż z Rainbow jeżdziłam wielokrotnie,