6.0/6
Wycieczka intensywna, ale z dwoma momentami odpoczynku. Realizowaliśmy program odwrócony, to chyba optymalna wersja. Lot do Bandżulu w Gambii 7 h. (jedno z lepszych lotnisk jakie znamy: miejsce dla palących na świeżym powietrzu, na tarasie, gdzie pyszne drinki i kawa). Naszymi pilotami byli Olek i Su (miejscowy). Olek kompetentny, uśmiechnięty, naturalny, młody, ciekawy ludzi – absolutne zaprzeczenie pilotów – wyjadaczy, u których rutyna zabiła świeżość. Natomiast Su to pilot doświadczony, znający miejscowe języki, świetny dyplomata (cecha potrzebna na granicach!) i dyskretnie opiekuńczy. Obu panom naprawdę się chciało – np. w Cap Skirring (Senegal), gdzie mieliśmy wolne wieczory, organizowali dla chętnych bezpłatne wypady „na miasto”, np. dzięki temu mogliśmy być m. in. na koncercie griota – miejscowego artysty, grającego na niesamowitym instrumencie zwanym kora. W Gwinei Bissau biednie, ale miejscowi się tym nie martwią – tańczą (byliśmy w czasie karnawału), sprzedają orzeszki nerkowca i pewien destylat, też z orzeszków. Trzy dni spędziliśmy na wyspie Rubane w hotelu u pani Sabiny – bungalowy pięknie położone na skarpie nad samą zatoką, czyste, dość komfortowe. Kuchnia francusko – gwinejska, fantastyczna, polecamy rybę lady fish! Rafy koralowej tu nie ma, ale woda bardzo ciepła, piaszczyste dno. W Senegalu już bardziej zamożnie, Cap Skirring to miejscowy Sopot: na plaży restauracje, obnośna sprzedaż, krowy i psy - malowniczo. Otwarty ocean, więc w grę wchodzą raczej kąpiele niż pływanie. Ciekawa wycieczka na wyspę animistów i do lasu drzew tekowych. Komarów nigdzie nie zauważyliśmy. Plusy Prawdziwa Czarna Afryka, dość egzotycznie, ale bezpiecznie. Świetna opieka obu pilotów – Olka i Su. Minusy W Cap Skirring mieszkaliśmy w hotelu, gdzie dla grupy była „uliczka” parterowych pawilonów, czasem trochę za głośno. Info dodatkowe Kredki, flamastry, farby, T-shirty itp. dla dzieciaków naprawdę warto brać. Najlepiej dać je w szkole w Gwinei Bissau, na wyspie Canhabaque, gdzie biednie. My akurat byliśmy tam w niedzielę (szkoła nieczynna), więc przybory szkolne zostawiliśmy na wyspie w Senegalu, gdzie szkoła była całkiem dobrze zaopatrzona. Destylat z Gwinei Bissau trzeba po przyjeździe do Polski szybko przelać w szkło, bo tam pakowany jest w zwykłe plastikowe butelki (i po jakimś czasie plastik wchodzi chyba w reakcje z płynem).
Edi, Zosia i Darek - 21.03.2023
33/34 uznało opinię za pomocną
6.0/6
Cudowna wyprawa w cudowne miejsca. Lot bez przygód liniami Travel Service z polską załogą. Lądowanie na Wyspach Kanaryjskich ( uzupełnienie paliwa i wymiana załogi ). W tamtą stronę siedzieliśmy w samolocie, w drodze powrotnej przewieziono nas do sali dla oczekujących. Można było rozprostować kosci. No i można powiedzieć, że się było na Kanarach !!! Archipelag Bijagos mnie powalił. Mniejsze i większe wyspy, mieszkaliśmy na takiej, gdzie było nas kilkanaście osób, no i tubylcy . Można było chodzić po wyspie, zwiedzać , odwiedzać wioski. Były tez wyprawy na sąsiednie wyspy , wizyta w szkole i szpitalu ( wstrząsające przeżycie ), można było popłynąć na wyspę hipopotamów ( fakultatywnie ). Emocji i wrażeń nie brakowało. Świetne posiłki serwowane przy plaży , stołówka na wolnym powietrzu. A te ich ryby... Pychota.Później przeniesliśmy się na ląd. Jeździliśmy z kraju do kraju, pływaliśmy po rzece, jedliśmy ostrygi, podziwialiśmy widoki. Wszystkiego nie da się opisać. Pogoda piękna, plaże puste ( nie licząć krów ). Naprawdę !! Jeździliśmy po plaży samochodami terenowymi, woda w oceanie wymarzona, jak dla nas. Żal było wracać. Pozostały zdjęcia i wspomnienia. Było pięknie.
Lech - 23.06.2016
22/22 uznało opinię za pomocną
6.0/6
Bardzo plecam innym. Skorzystałam z wyjazdu za namową "wyjazdowych przyjaciół", ale podchodziłam do tej podróży z duża rezerwą.Bardzo miłe zaskoczenie. Jestem zachwycona.
BOŻENA, ŁÓDŹ - 12.03.2019
13/14 uznało opinię za pomocną
6.0/6
Trzy państwa to dużo jak na 7 dni. Jeśli się je zwiedza na przełomie roku - wyjazd nabiera zupełnie nowego wymiaru. Przyroda, ludzie, miejsca - wszystko warte polecenia. Uciążliwe długie trasy po wyboistych drogach nie przypadną do gustu lubiącym włóczenie się. Wynagrodzi im za to pobyt na praktycznie bezludnej wyspie należącej do Archipelagu Bijagos. Kuchnia skromna, ale smaczna. Pływanie łodziami znacznie przyjemniejsze niż klimatyczny busik z bagażami na dachu. Ze względu na przejazdy, granice - warto zabrać coś do słuchania. Mało zabytków, za to świetni ludzie, targi, porty, ocean. Przewodnicy kompetentni, dbający o grupę i bardzo dobrze zorganizowani - w teczce Moniki odkryjecie kim jest Kumpa, który jak będziecie mieć szczęście wyskoczy gdzieś z buszu:) Dolary często zamiennie traktowane z euro, więc warto mieć jedno i drugie na wymianę. Orzeszki nerkowca, baobab w proszku i w płynie, papaja i zielone pomarańcze - tego nie zabraknie. Minus dla biura za rozdzielanie cen wycieczki na jakieś śmieszne różne opłaty, które i tak trzeba zapłacić - bo to konieczność. Za liczenie 9 dni tygodniowego wyjazdu i kilku innych błędów, które powtarza organizator uparcie, myśląc że turyści wybaczą, a turyści jednak pamiętają...
Goha - 08.01.2024 | Termin pobytu: grudzień 2023
15/15 uznało opinię za pomocną