Opinie o Polinezja Atlantyku

5.3/6 (260 opinii)

5.3/6
260 opinii
Intensywność programu
4.0
Pilot
5.4
Program wycieczki
5.3
Transport
4.9
Wyżywienie
5.2
Zakwaterowanie
5.1
Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.

Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.
Sortuj: Najlepiej oceniane
Typ turysty: Wybierz
  • 6.0/6

    Super Podroz

    Super wrazenia z podrozy jak Archipelag Bijagos ..Sabine et Bob super i cala podroz. Oczywiscie nasza Pani pilot Maya cudownie ogarnia objazdowa wycieczk!e ktora zaczyna sie w Bonjul po Archipelag Bijagos i z powrotem etapami jak pobyt u Nicol w Cap Skirring Senegal.

    Andrzej Robert, Paszkówka - 10.12.2023  | Termin pobytu: listopad 2023

    3/6 uznało opinię za pomocną

  • 6.0/6

    Polinezja Atlantyku

    Wycieczka ciekawa, warta polecenia. Tempo umiarkowane, dużo wrarzeń. Pani pilot Karolina bardzo kompetentna, życzliwa, pomocna i bardzo miła osoba.Program w sam raz dla osób chcących trochę zobaczyć i zbytnio się nie zmęczyć. Polecam

    Slawomir, Goldap - 19.03.2019

    6/6 uznało opinię za pomocną

  • 6.0/6

    Niezapomniane!

    Wycieczka intensywna, ale z dwoma momentami odpoczynku. Realizowaliśmy program odwrócony, to chyba optymalna wersja. Lot do Bandżulu w Gambii 7 h. (jedno z lepszych lotnisk jakie znamy: miejsce dla palących na świeżym powietrzu, na tarasie, gdzie pyszne drinki i kawa). Naszymi pilotami byli Olek i Su (miejscowy). Olek kompetentny, uśmiechnięty, naturalny, młody, ciekawy ludzi – absolutne zaprzeczenie pilotów – wyjadaczy, u których rutyna zabiła świeżość. Natomiast Su to pilot doświadczony, znający miejscowe języki, świetny dyplomata (cecha potrzebna na granicach!) i dyskretnie opiekuńczy. Obu panom naprawdę się chciało – np. w Cap Skirring (Senegal), gdzie mieliśmy wolne wieczory, organizowali dla chętnych bezpłatne wypady „na miasto”, np. dzięki temu mogliśmy być m. in. na koncercie griota – miejscowego artysty, grającego na niesamowitym instrumencie zwanym kora. W Gwinei Bissau biednie, ale miejscowi się tym nie martwią – tańczą (byliśmy w czasie karnawału), sprzedają orzeszki nerkowca i pewien destylat, też z orzeszków. Trzy dni spędziliśmy na wyspie Rubane w hotelu u pani Sabiny – bungalowy pięknie położone na skarpie nad samą zatoką, czyste, dość komfortowe. Kuchnia francusko – gwinejska, fantastyczna, polecamy rybę lady fish! Rafy koralowej tu nie ma, ale woda bardzo ciepła, piaszczyste dno. W Senegalu już bardziej zamożnie, Cap Skirring to miejscowy Sopot: na plaży restauracje, obnośna sprzedaż, krowy i psy - malowniczo. Otwarty ocean, więc w grę wchodzą raczej kąpiele niż pływanie. Ciekawa wycieczka na wyspę animistów i do lasu drzew tekowych. Komarów nigdzie nie zauważyliśmy. Plusy Prawdziwa Czarna Afryka, dość egzotycznie, ale bezpiecznie. Świetna opieka obu pilotów – Olka i Su. Minusy W Cap Skirring mieszkaliśmy w hotelu, gdzie dla grupy była „uliczka” parterowych pawilonów, czasem trochę za głośno. Info dodatkowe Kredki, flamastry, farby, T-shirty itp. dla dzieciaków naprawdę warto brać. Najlepiej dać je w szkole w Gwinei Bissau, na wyspie Canhabaque, gdzie biednie. My akurat byliśmy tam w niedzielę (szkoła nieczynna), więc przybory szkolne zostawiliśmy na wyspie w Senegalu, gdzie szkoła była całkiem dobrze zaopatrzona. Destylat z Gwinei Bissau trzeba po przyjeździe do Polski szybko przelać w szkło, bo tam pakowany jest w zwykłe plastikowe butelki (i po jakimś czasie plastik wchodzi chyba w reakcje z płynem).

    Edi, Zosia i Darek - 21.03.2023

    32/33 uznało opinię za pomocną

  • 6.0/6

    Wspomnienia pozostaną do śmierci....

    Cudowna wyprawa w cudowne miejsca. Lot bez przygód liniami Travel Service z polską załogą. Lądowanie na Wyspach Kanaryjskich ( uzupełnienie paliwa i wymiana załogi ). W tamtą stronę siedzieliśmy w samolocie, w drodze powrotnej przewieziono nas do sali dla oczekujących. Można było rozprostować kosci. No i można powiedzieć, że się było na Kanarach !!! Archipelag Bijagos mnie powalił. Mniejsze i większe wyspy, mieszkaliśmy na takiej, gdzie było nas kilkanaście osób, no i tubylcy . Można było chodzić po wyspie, zwiedzać , odwiedzać wioski. Były tez wyprawy na sąsiednie wyspy , wizyta w szkole i szpitalu ( wstrząsające przeżycie ), można było popłynąć na wyspę hipopotamów ( fakultatywnie ). Emocji i wrażeń nie brakowało. Świetne posiłki serwowane przy plaży , stołówka na wolnym powietrzu. A te ich ryby... Pychota.Później przeniesliśmy się na ląd. Jeździliśmy z kraju do kraju, pływaliśmy po rzece, jedliśmy ostrygi, podziwialiśmy widoki. Wszystkiego nie da się opisać. Pogoda piękna, plaże puste ( nie licząć krów ). Naprawdę !! Jeździliśmy po plaży samochodami terenowymi, woda w oceanie wymarzona, jak dla nas. Żal było wracać. Pozostały zdjęcia i wspomnienia. Było pięknie.

    Lech - 23.06.2016

    22/22 uznało opinię za pomocną

telefon

Pobierz aplikację mobilną Rainbow

i ciesz się łatwym dostępem do ofert i rezerwacji wymarzonych wakacji!

pani-z-meteracem