4.9/6 (89 opinii)
2.5/6
hotele - tragedia pilot - tragedia trasa piękna Hotele przezywaly czasy swietnosci 30 lat temu. Standard jak na koloniach w PRL. Grzyby w lazienkach. Fatalne polozenia hoteli. Ogolnie rzecz ujmujac - biuro oszczedza na wszystkim. Plakac sie chce. Pilot niemily a wrecz wredny dla klientow, niezorientowany, niezainteresowany grupa. Robi wszystko na odwal, po najmniejszej linni oporu, jakby pracowal za kare. Wstyd. Nie warto meczyc sie z takim pilotem i w takich hotelach nawet za darmo.
2.0/6
Na wycieczce szwankowało wszystko. 1/LOT- godziny odlotów niekorzystnie ułożone, do tego jeszcze opóźnienie dwugodzinne przy powrocie. 2/ TRANSFER- no to już było katastrofalne. Przylecieliśmy ok. godz. 9 do Neapolu. Dodam , po nieprzespanej nocy, gdyż od 22.00 byliśmy w podróży ( długa odległość od Okęcia). Nie spaliśmy całą noc, czekaliśmy na lot etc. Po odebraniu bagaży, ok. godz. 10.00 szliśmy z bagażami przez ok.200 m na parking, gdzie stał autobus. Autobus nie podjechał po nas na lotnisko. Kiedy się zapakowaliśmy, pilot oświadczył, ze mamy czekać na turystów z Katowic, którzy to przylecą ok. 14.00. Wiadomo, przylecą.... ale potem jeszcze bagaże. Byli na parkingu ok. 15.00 czyli 5h po nas. Dookoła NIC!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Ludzie - w różnym wieku ( począwszy od dzieci do osób starszych) pokotem leżeli/ siedzieli na betonowym parkingu przez ponad 5 h , w temperaturze ponad 30 stopni !!!!!!!!!!!!!!!!!!! Nie wiem, dlaczego nie zawieziono nas np na plażę, na jakiś deptak, do jakiegoś parku- aby jakoś spędzić ten czas. Po prostu porzucono nas i już. Nigdy wcześniej z takim zachowaniem biura się nie spotkałam. Zawsze autobus odbierał nas z lotniska i wiózł do hotelu, czasem robiąc wycieczkę po innych hotelach !!1 TRAGEDIA.... bynajmniej nie ostatnia..... 3/ PILOT- p. Krzysztof. człowiek miły, grzeczny, ale zupełnie nie nadający się na pilota. Kilka razy dziennie nas przeliczał. I to nie, jak na innych wycieczkach, dyskretnie. Tylko robił bramkę i kazał nam przechodzić, jak zuchom, czym innym młodszym harcerzom. Zajmowało to dużo czasu, poza tym było śmieszne. Nie potrafił załatwić czegoś wcześniej. Przyjazd do "hotelu", a obsługa śpi- bo nie zadzwonił. Poganianie nas jak bydła, a autokaru brak i czekamy 15 minut. Przez jego brak organizacji ciągle brak czasu wolnego. Brak czasu w Nemi- najpiękniejszym miasteczku- wkurzył mnie totalnie. Łaziliśmy po mieście kupą, słuchając żenujących żartów przewodnika ( o tym później), a nie mieliśmy czasu kupić lodów, poziomek czy innych owoców. Po zwróceniu uwagi, nastąpił pewien przełom u pilota i kolejne dni były już znacznie lepsze. Poza tym straszył ciągle. " w metrze mieli kraść, w Neapolu wyrywać torebki". Dorośli ludzie wiedzą, że w dużych miastach jest przestępczość i kieszonkowcy, ale pilot tak o tym mówił- że wprawiał nas w stres. Byliśmy z dziećmi, one bardzo się bały, że coś się stanie, że jest niebezpiecznie. Jeśli chodzi o wiedzę- było OK. Poza tym nie określał, co ile nam zajmie. Na innych wycieczkach zawsze te info było. Przykład- przyjeżdżamy gdzieś i od razu umawiamy się w jakimś miejscu o określonej godzinie, no bo nie każdy chce wszędzie wejść. A tu- nie było takiej możliwość, trzeba było chodzić jak wycieczka dzieci, bo nie wiadomo było gdzie będzie miejsce zbiórki i o której, czy wejdą tym samym wejściu, co weszli, trzeba było więc chodzić z wycieczką krok w krok. Przykład- NEMI. Trzeba było określić, że spotykamy się za 2 h w tym samym miejscu, gdzie wysiadaliśmy i każdy robi co chce. Kto chce- idzie z przewodnikiem Hektorem, słuchając jego "złotych myśli", a kto chce siada i pije espresso, zajada przesłodkie poziomki, podziwia urok miasteczka, kupuje owoce i ....przychodzi na wyznaczone miejsce zbiórki. A tak, nikt z grupy nie wie, co będziemy zwiedzać, czy musimy iść z przewodnikiem, gdzie będzie miejsce wsaidania do autobusu. 4/ AUTOKAR- były w porządku. Przez połowę wycieczki mieliśmy jeden autokar. Byli wspaniali kierowcy, mili i profesjonalni. Przez drugą połowę autokar był inny. Jego jakość identyczna. Jednak kierowcy nawet nie mówili dzień dobry, poza tym manewry trwały dłuuuugggooo. Marnowaliśmy czas. 5/ HOTELE- 5.1. FIUGGI- 3 noclegi / nie wiem jak to opisać...... fotek nie mam... bo nie dało się ich zrobić z powodu braku miejsca.... Miałam pokój z córką. Naszą łazienkę stanowiła: muszla klozetowa bez deski + bidet bez baterii+ gumowa wycieraczka i prysznic przy suficie z dwoma kurkami do wody ( oddzielnie zimna i ciepła, jak w latach 50 tych). Ów prysznic nie miał brodzika, nie miał dobrego spływu, miał zasłonkę, która się nie przesuwała. Jak się kąpałyśmy zalane było wszystko !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Cała łazienka miała jakieś 2 m2. Pokój bez klimatyzacji, z malutkim balkonem. aby zmieścić w pokoju walizki 2 szt, musiałam robić przemeblowanie. Fotel wynieść na balkon. Na stołku postawić kosmetyczkę. W szafie śmierdziało stęchlizną, pleśnią etc. Pościele i ręczniki podziurawione, szaro bure- obrzydliwe. Oświetlenie beznadziejne... warunki godne powieści i nowel Żeromskiego . W innych pokojach, jeszcze mniejszych, kiedy się otworzyło walizkę, nie można było wyjść z pokoju..... Brzydki, brudny, śmierdzący "hostel". 5.2. pod NEAPOLEM- 4 noclegi/ i.... znowu wpadka... bo jakże by inaczej. Grupa już się poznała, no to czas aby ją podzielić. 41 osób ( w tym my) mieszkaliśmy w hotelu Sandeste. Duży ogród, działająca klimatyzacja, pokoje czyste, ręczniki dobre. Ogólnie, jak na objazd to OK. Basen nieczynny :-( Natomiast 10 osób mieszkało w hotelu Tiffany, oddalonym o ok. 20 minut piechotą ( brzegiem ruchliwej drogi nad autostradą !!!) Woził ich bus, albo autobus. Jednak nie mogli już usiąść w ogrodzie z innymi uczestnikami i napić się wina, bo mieszkali kawał drogi dalej. Podobno nie działał im klimatyzacja, nie mieli desek na muszlach klozetowych. 6/ WYŻYWIENIE- totalne nieporozumienie. Zacznę od rozkładu. Dopłaciłam za obiadokolacje. Było ich łącznie 4. Nie wiedzieć czemu nie było ich 7!!!!!!!!!!!!!!!!!! Musieliśmy przez 3 dni ganiać za jedzeniem wieczorami. Zupełnie tego nie rozumiem, NIGDY się z takim czymś nie spotkałam. Kolacje były OK, bo my lubimy makarony. Mięso bywało "rozbawiające" z uwagi na wielkość porcji. Desery to np. jedna twarda brzoskwinia. Jeden mały kawałek arbuza ( chyba rozkroili pół arbuza na nas). Do kolacji zawsze zamawiałam wino domowe, za ok. 5 euro za butelkę. W te dni, kiedy nie było kolacji chodziliśmy do knajpek ( tą drogą nad autostradą) obok hotelu Tiffany. Były tam owoce morza były tratorie. Śniadanie były również zabawne. Dobra była kawa, piję espresso, i to naprawdę było smaczne. Chleb pokrojony strasznie grubo i zazwyczaj" wczorajszy". Do tego plasterek szynki i sera oraz dżem. Miałam jedzenie swoje na śniadania, więc OK. Dlaczego nie dawano nawet pomidora, sałaty......... skoro to jest tam stosunkowo tanie . Kupowaliśmy sami, jednak trudno to było przechowywać. W pierwszym hotelu nie było lodówek, w drugim- były, ale nie chłodziły. 7/FAKULTETY- i ...jak się można domyślać wtopa znowu. Pierwsza kolacja- wieczór włoski za 35 euro od osoby ( też od dzieci). Przyjemna piwnica , przy naszym stoliku 11 osób i na to 3 wina...... chyba trochę mało..... Jedzenie dobre, ale bez szału. Przepyszny deser!!! Śpiewy przyjemne. Jednak nie można było biesiadować, tylko byliśmy tam 1,5 h.. chyba, bo reszta grupy musiała czekać na nas. Dodam, ze dzień był potwornie męczący. Był to jedyny fakultet, z jakiego korzystaliśmy. Dalej było już tylko gorzej..... Sławetna bułka........ zamiast dać czas wolny w Castel Gandolfo, wywieziono nas na bok jezdni, do przyczepy / campingu bez toalety, z podartym dachem i brakiem wystarczającej ilości krzeseł. Część grupy zamówiła bułkę i napój u przewodnika za 7 euro ( w programie podawano 20 euro), a owa bułka kosztowała 3,5 euro. Kupili chyba wszyscy, część sama, część u przewodnika. Pilot jeszcze powiedział " kto nie je, ten nie siedzi". Tylko co miał robić?? Skoro dookoła były krzaczory? Kolejne dwa menu, to pizza w godzinach lunchu i obiad w Pompejach. Ni e wiem, jakie były. Nikt nie komentował. Jednak pizza Napoletana kosztowała zwykle od 5 do 10 euro, piwo od 2 do 4 euro- więc jednak taniej. Zwłaszcza kiedy za dzieci kasuje się normalnie, a one tego nie zjedzą. 8/ DOPŁATY wiadomo, że za wstępy płaci się na miejscu i ceny są mniej więcej podane. Jednak NIGDY nie mogę się dowiedzieć się przed wyjazdem, jakie dopłaty będą miały dzieci. W Grecji nie zapłaciłam prawie nic za wstępy. Natomiast tu, prawie całe 200 euro. Zniżek bardzo mało. Do tego jeszcze klimatyczne- czy naprawdę nie można tego wliczyć w cenę??????????????? żenujące było dopłacanie po 7,5 euro na klimatyczne. Pilot rozliczał się skrupulatnie !..... ale o sposobie uzyskiwania zniżek trzeba mu bylo powiedzieć. Wziął legitymacje dzieci i sam kupował bilety. Początkowo chciał, aby dzieci każdorazowo szły z nim kupować bilety. 9/ PRZEWODNICY- mieliśmy czterech przewodników. Karina w Rzymie- duża wiedza, dobra organizacja, przyjemna bardzo. Miała WIEEEELKKKI plan do realizacji, no to biegaliśmy..... Hektor- w Tivoli i Castelli- człowiek miły, ale opowiadał głównie dowcipy, albo swoje przemyślenia, co zajmowało czas. Dlatego w Nemi nie było czasu, bo słuchaliśmy gadania bezsensownego. Dagmara w Pompejach i Capri- krótka, rzeczowa. Była jeszcze Agata---- w Neapolu..... ale ja jej już dziś nie pamiętam..... była chyba miła :-) 10/ ORGANIZACJA PROGRAMU dzień pierwszy- pół dnia na parkingu KOSZMAR, potem w drodze dzień drugi- rano Tivoli, niezwykle przyjemne/ potem czas na lunch i jazda do Rzymu. Zwiedzanie Rzymu antycznego, przejście przez całe Forum Romanum ( już część ludzi odpadła) i Koloseum. To było nieporozumienie. Weszliśmy do Koloseum o 17.20 ,a wyszliśmy o 18.... biegłam, przepychałam się, nic nie widziałam. Karina chyba o 18 kończyła pracę. Powinna być info, jak to będzie wyglądać i wówczas posiedziałabym na krawężnika i popatrzyła na koloseum z zewnątrz przez 40 minut, a nie stała w kolejkach i deptała po ludziach. dzień trzeci- ... ten drugi nie był taki zły z perspektywy czasu :-) Muzea Watykańskie to jakieś wielkie nieporozumienie. Znowu mieliśmy na nie czas od 10.00 do 13.00, z czego godzinę spędziliśmy w kolejce do toalety. Potem w dzikim tłumie spoconych ludzi, bijąc się o cząsteczki tlenu dotarliśmy do Kaplicy Sykstyńskiej. Nic w niej nie widziałam, szukałam dzieci, bo gdzieś w tłumie zaginęły..... Potem była Bazylika i plac. ZA dużo, za szybko, za krótko !!!!!!! Potem godzina wolna na lunch i zakupy. Ledwo zdążyliśmy usiąść i zjeść. no i..... wtedy się zaczęło..... place, fontanny, tłumy, gorącz. Wolałabym zobaczyć mniej, ale przyjemniej. Ludzie nie wytrzymywali. Podobno, ktoś mierzył... zrobiliśmy tego dnia 28 km piechotą!!!!!!!!!!!!!!!!!!! dzień czwarty- Castelli i przecudne Nemi, gdzie nawet nie usiedliśmy na espresso. Za to na Monte Cassino czasu od cholery, choć tam nawet nie było gdzie usiąść. Kłania się tu pkt 3 czyli brak wyczucia u pilota, czego ludzie oczekują. Dojazd do hotelu pod Neapolem. dzień piąty- Neapol, bardzo piękne miasto, ale czas wolny, tym razem aż 3 h !!!! dano nam daleko od tej najpiękniejsze ulicy, a chodzić każdy miał stracha... bo nie wiadomo było co nas jeszcze czeka tego dnia.... dzień szósty- Wezuwiusz i Pompeje/ tu organizacja nie zaszwankowała, mieliśmy nawet godzinę czasu na zakupy w markecie dzień siódmy- Capri- też dzień OK. ..widać, że z każdym kolejnym dniem pilot radził sobie coraz lepiej.... jednakże wszystkie punkty do kupy wzięte.. .dały popalić... Kupiłam wycieczkę w ostatniej chwili za atrakcyjną cenę. Jednak jakbym zapłaciła ok.2200-2600 zł jak inni uczestnicy byłabym wściekła, bo jakość wszystkiego była marna
2.0/6
CZYJEMY SIĘ UPODLENI PRZEZ RAINBOW. Sypialiśmy z mężem w różnych hotelach na różnych wycieczkach, ale warunki, które nam zaproponowano we Fiuggi, przypominały raczej obóz harcerski, z tym, że będąc na obozie harcerskim chyba lepiej byśmy jedli... Przysięgam, że nie jesteśmy jakimiś francuskimi książętami, wiele widzieliśmy, w różnych nocowaliśmy warunkach, w tych skromnych również,ale czegoś takiego to jeszcze nigdy nie widzieliśmy...Pokoje stare, brudne, z lat 50tych lub wcześniej (rozległy grzyb na suficie, materiałowe bardzo brudne tapety rodem z horroru, dziurawe, szare ręczniki- lub dali nam do wycierania się zwyczjane używane od 20 lat szmaty podłogowe- nie jestem pewna, cieknąca w łazience non stop woda, a drzwi niestety były zepsute i nie dało się odciąć od tego dźwięku w nocy, no i na dokładkę biegające po podłodze robaczki). Obsluga hotelu fatalna. Czas przejść do tematu wyżywienia- chleb codziennie przynajmniej z przed wczoraj (ledwo dało się go ugryźć nie kalecząc podniebienia). Na moją prośbę o reakcję ze strony organizatora - choćby o poproszenie obsługi o podanie nam świeżgo pieczywa usłyszałam, że to jest normalne i że tak musi być. Do tego konserwowa szynka - mielonka i konserwowy plasterek sera w plastikowej folijce i jeden pojemniczek plastikkowy dżemu. Nawet plastra pomidora, czy ogórka, nic. porcje głodowe, a to co bylo podane i tak było obrzydliwe. Cały czas zastanawiam sie czy to wina formy Rainbow, bo dali hotelowi tak niski budżet, że niczego innego nie można było za to kupić, jedynie jakiś przeterminowany chleb i konserwy, czy tez hotel był tak bardzo nie sprawdzony? Ale w takim razie czemu rainbow mimo wielu skarg nie zareagowało i pozwoliło tak trakować swoich klientów? Obiadokolacje. które mielismy przyjemność jeść były nieco lepsze, ale upokarzające było to, że siedzieliśmy jako grupa na jednej sali z innymi gośćmi hotelu - oni byli obsługiwani przed nami i dostawali zupełnie inne lepsze dania, a my w drugiej kolejności dania drugiej kategorii. Wycieczka podzielona była na 3 hotele- miałam nieszczęście nocować w tym, który wtawał zawsze najwcześniej, tak żeby autokar j mógł zbierać pozostałych uczestników z innych hoteli. Znów oszczędność formy Rainbow? Fiuggi ogólnie było bardzo daleko od naszych miejsc docelowyc, chyba miało być dzięki temu taniej? Ale czemu w takim razie tak potworny standard? W kolejnym hotelu było nieco lepiej- ręczniki jakby mniej dziurawe, pościel jakby świeższa i pokoje wyglądające nieco młodziej, lecz równie brudne co w poprzednim hotelu. Sniadania... trudno to opisać prze pierwsze 10 min polowalismy na jedzenie, bo na grupę 54 osób dawali na 15 filiżanek i jeden dzbanek kawy, do tego 20 kromek chleba (pierwsze rozdanie bylo świeże) i 10 kosteczek masła i tackę plasterków sera. Pani przewodniczka dzielnie walczyła prosząc o doniesienie, ale donosili znów małymi porcyjkami, tak, że to donoszenie własciwie nie miało końca. Kolejne dostawy pieczywa były coraz starsze ;) czasem zanim doczekałam się np na kromkę pieczywa to juz właściwie było po śniadaniu i trzeba było wyjeżdżać. Wielkie pochwały dla Pani Pilot Hani - która mimo warunków jakie zgotowało jej biuro Rainbow nie traciła hartu ducha i starała sie wywalczyć możliwie najlepsze warunki swoim podopiecznym. Program wycieczki był na prawdę świetny -dla każdego coś dobrego, wspaniałe miejsca i cudowni przewodnicy. Firma bardzo dużo straciła na tym że tak mocno postanowiła oszczędzić na zdrowiu swoich klientów fundując im takie wyżywienie i noclegi. Po tak intensywnym dniu zwiedzania na prawdę należy się choć odrobina wytchnienia w jakimś miłym czystym miejscu i posiłek rano który da siły by przeżyć kolejny pełen zwiedzania na piechtę dzień. Dla nas i dla bardzo wielu osób, które były z nami na Odlotowych Stolicach Italii to była ostatnia fatalna przygoda z tym biurem podróży. Czujemy się oszukani i upodleni. NIE POLECAMY
2.0/6
Sniadania bardzo słabe, suche pieczywo sprzed kilku dni, brak w hotelach lodówki, żadnych półek w łazienkach nie ma gdzie kosmetyków postawić o szafach już nie wspomnę, jednym słowem porażka. Pilot i kierowca super, hotele porażka. Poniżej opisałem bardziej szczegółowo.