Opinie o RPA, Botswana, Zimbabwe - Wyprawa do Wodospadów Wiktorii

5.4/6 (25 opinii)

5.4/6
25 opinii
Intensywność programu
4.6
Pilot
5.7
Program wycieczki
5.4
Transport
5.5
Wyżywienie
5.5
Zakwaterowanie
5.4
Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.

Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.
Sortuj: Najlepiej oceniane
Typ turysty: Wybierz
  • 6.0/6

    Rpa, Zmbabwe, Bostwana

    Znakomita wyprawa - dużo zwierząt i wizyt w wielu parkach narodowych, niepowtarzalne krajobrazy, ciekawy program, niespodziewane atrakcje, doskonała baza hotelowa i wyżywienie. Wodospad Wiktorii – turystyczna perła nie tylko Zimbabwe – to jedno z kluczowych miejsc, które warto zobaczyć. O przyrodzie, naturze można by pisać bez końca, bo ona zawsze fascynuje, ale praca Magdy Szczepańskiej, pilotki, obecnie mieszkajacej w Kapsztadzie, zasługuje na miano wyjątkowej. Pasja Magdy, wiedza, chęć bycia z nami i dla nas fascynowała, powodowła, że zachwycamy się krajem, kontynentem. Pełna empatii dla ludzi, ich doli i niedoli wyjaśniała zawirowania tej części swiata. Inteligentnie, bez politykowania przekazywała wiedzę na nieustannie zadawane przez nas pytania. To ona zaszczepiła we mnie Afrykę, dzięki niej kolejny raz powróciłam na ten kontynent. Dziekuję Ci Magdo za wszystko! Zasługujesz na miano obywatelki świata, bo starasz się rozumieć tą bardzo skomlikowaną globalną wioskę jaką jest ziemia...

    jaga m - 20.09.2018  | Termin pobytu: marzec 2019

    172/203 uznało opinię za pomocną

  • 6.0/6

    Na lwy by... a może na nosorożce?

    Lew to piękne i groźne zwierzę, ale małe kilkumiesięczne lwiątka są słodkie niczym kotki i chyba nie ma nikogo, kto nie chciałby z takimi „kotkami” trochę się pobawić. A co byś powiedział na coś bardziej ekscytującego i przyprawiającego o dreszcz emocji: na przykład piesze safari ze stadem nosorożców? A gdyby tak dla odmiany spróbować nakarmić jakieś afrykańskie zwierzę, powiedzmy żyrafę? Lub coś z kategorii wagi ciężkiej- „przejażdżka” na słoniu? Albo może, jeśli lubisz adrenalinę, „rajcowałaby” Cię możliwość brodzenia w Zambezi na samym skraju 100 metrowej przepaści nad Wodospadem Wiktorii? Fajnie byłoby też przelecieć się helikopterem nad Zambezi i zobaczyć ten najsłynniejszy afrykański wodospad z lotu ptaka. Wszystkie te przygody z gatunku „to zbyt piękne, aby było możliwe” są jednak jak najbardziej realne, a co więcej możliwe do zrealizowania i to w ciągu zaledwie kilku dni na jednej wycieczce! RPA -Zimbabwe -Botswana nie jest typową wycieczką w rodzaju „trzy w jednym” jakich mnóstwo w katalogu każdego biura turystycznego. Choć nominalnie rzeczywiście odwiedza się aż trzy państwa to w gruncie rzeczy chodzi raczej o spenetrowanie pewnego regionu geograficznego Afryki południowo- wschodniej, a celem podstawowym i przysłowiową „wisienką na torcie” jest oczywiście pobyt nad legendarnym Wodospadem Wiktorii. Wizyta w RPA ogranicza się w gruncie rzeczy do dwóch sąsiadujących ze sobą miast: Johannesburga i Pretorii. Nie są to miasta najpiękniejsze (zwłaszcza Johannesburg) w Południowej Afryce, a wobec wielu wspaniałych atrakcji jakie ten kraj ma do zaoferowania są w gruncie rzeczy najmniej interesujące. Z pewnością nie należałoby po ich zobaczeniu „zaliczyć” RPA w poczet krajów zwiedzonych. Do Republiki Południowej Afryki trzeba pojechać osobno, to kraj zbyt wielki, zbyt zróżnicowany i zbyt piękny, aby poprzestać tylko na tych dwóch miastach. Cała reszta trasy to przyroda, wspaniałe rezerwaty i parki narodowe, setki dzikich zwierząt, niepowtarzalne krajobrazy, wielkie, dzikie i puste przestrzenie, afrykańskie barwy, sawanny, busz, baobaby, niezapomniane zachody słońca. Program imprezy nastawiony jest właśnie głównie na afrykańską przyrodę - dominują więc w nim liczne safari w parkach narodowych i rezerwatach. Miłośnicy zabytków raczej się tam nie „rozkręcą”, choć będą mieli swój dzień w imponujących ruinach Wielkiego Zimbabwe. Za to ci, którzy kochają zwierzęta, afrykańskie pejzaże i naturę będą oczarowani. Oczywiście to nie jedyna wycieczka na Czarny Ląd oferująca safari, takie możliwości stwarza też wiele tras do Kenii, Tanzanii, Senegalu, Gambii itp. Tym niemniej safari na tej wyprawie mogą zachwycić nawet nieco obytych w temacie turystów, którzy już to i owo widzieli na afrykańskich sawannach i nie podnieca ich pierwszy lepszy guziec uciekający w popłochu przed stadem goniących go jeepów. Tu nie czeka nas długie i nudne uganianie się w buszu za pojedynczą antylopą, którą w końcu w sprzyjających okolicznościach udaje się „ustrzelić” obiektywem z takiej odległości, że do odnalezienia jej na zdjęciu nie wystarczą okulary babci o dioptrażu +20. W przeciwieństwie do wielu afrykańskich safari w Zimbabwe i Botswanie zwierząt w parkach jest naprawdę dużo i na dodatek można je często oglądać z całkiem niewielkiej odległości. A chyba nie trzeba tłumaczyć, że czym innym jest przecież oglądanie pojedynczego zwierzaka, nawet o rozmiarach słonia z dystansu wymagającego użycia teleskopu Hubbl’a, czym innym zaś podziwianie przemarszu stada liczącego kilkadziesiąt sztuk z takiej odległości, iż trzeba uważać, by krople błota spod słoniowych nóg nie pochlapały nam ubrania. Widzieliśmy stada słoni liczące co najmniej po kilkadziesiąt sztuk i to wielokrotnie, stado lwów złożone z 16 zwierząt, dziesiątki żyraf, nosorożców i hipopotamów. Niewiele jest już w Afryce miejsc, gdzie takie widoki są wciąż jeszcze możliwe. Jak wspomniałem celem wyprawy i jej kulminacją jest pobyt nad Wodospadami Wiktorii. Chyba nie ma nikogo, kto po 1,5 kilometrowym spacerze wzdłuż krawędzi 100 metrowej przepaści byłby tym miejscem rozczarowany. Nawet jeśli już widziałeś Niagarę i Iguazu to Wodospady Wiktorii na pewno nie pozostawią Cię obojętnym. Widoczny już z daleka słup drobinek wody, trudny do przekrzyczenia huk, stale rozpinające się między brzegami rzeki łuki tęcz i tysiące ton wody spadające z impetem w wąską czeluść kanionu Zambezi - ten widok od wielu dziesięcioleci robi na każdym wielkie wrażenie. Długie, około 3 godzinne zwiedzanie rejonu wodospadów jest ujęte w programie, tym niemniej możliwe w tym miejscu aktywności obejmują też wiele innych atrakcji. Przeznaczony jest na nie cały kolejny dzień, a wybór należy do turystów. Można wybrać przelot helikopterem na wodospadami i Zambezi, kąpiel w „kociołkach” na skraju urwiska, rafting po rzecz Zambezi, jazdę na słoniu, spacer z lwem i popołudniowy rejs zwieńczony zachodem słońca nad brzegami Zambezi. Można też oczywiście cały dzień leniuchować w lodży, zresztą bardzo komfortowej i dysponującej ogromnym parkiem, ale to chyba propozycja dla ekstremalnie leniwych. Można też połączyć kilka spośród wymienionych atrakcji w niemal dowolnym układzie w myśl zasady „klient nasz pan” (no może poza wyjątkowo nietypowymi konfiguracjami np. jazda na lwie). Z innych atrakcyjnych punktów programu warto też wspomnieć o ruinach Wielkiego Zimbabwe, Muzeum Kolejnictwa w Bulawayo, rezerwacie Matobo i słonym jeziorze Sowa. Muzeum prezentuje kompletną kolekcję wszelkich pojazdów, jakie poruszały się na torach w byłej Rodezji na przestrzeni ostatnich 100 lat. Kolekcja jest unikalna i z pewnością rozpali serca wszystkich entuzjastów techniki. Wielkie Zimbabwe w pełni zasługuje na swą nazwę - to największe antyczne zabudowania w całej Afryce na południe od Etiopii. Miejsce jest nie tylko ciekawe z historycznego punktu widzenia ale z racji usytuowania na wzgórzu ma też niezaprzeczalne walory krajobrazowe. Pięknym miejscem jest także rezerwat Motobo, gdzie obok safari z nosorożcami czeka na turystów niezapomniany zachód słońca na wzgórzu, pośród skalnych głazów, w miejscu gdzie wiek temu siadywał Cecil Rhodes, twórca Rodezji, "prywatnego" państwa trzykrotnie większego od Wielkiej Brytanii. Z kolei solnisko leżące na skraju pustyni Kalahari oferuje jeszcze inny, wyjątkowy pejzaż. Białe niczym śnieg wyschnięte jezioro, spalone słońcem złote trawy a pośród nich pasące się zebry i gnu. Słówko o krotkim pobycie w RPA. Johannesburg nie zachwyca, ale lądując tam trudno nie rzucić choć okiem na tę metropolię. Nie marzcie o samodzielnych spacerach po mieście, no chyba że przyjedziecie z kałachem i paczką granatów (nie mam na myśli owoców). O wiele bezpieczniejsza i znacznie ładniejsza jest Pretoria oglądana w ostatnim dniu podróży. Warto! A więc podsumowując, trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie: czy warto? „Rasowy” obieżyświat odpowie, że oczywiście wszędzie warto! Nie ma nieciekawych i nie wartych odwiedzenia krajów, są co najwyżej nieciekawe trasy, słabi, nieumiejący „sprzedać” wycieczki piloci i niezainteresowani zwiedzanym miejscem turyści. Ale, nie czarujmy się – oczywiście, że pośród ponad 200 państw na mapie świata są takie, które odwiedzić trzeba, takie które odwiedzić warto no i takie, bez odwiedzenia których da się jakoś przeżyć bez szczególnego uszczerbku. Z całą pewnością trasa Botswana- Zimbabwe należy do tej pierwszej kategorii. To miejsce na mapie świata, którego nie można sobie darować. Tym bardziej, że Afryka się zmienia i niekoniecznie są to wyłącznie zmiany na lepsze. RPA staje się coraz mniej przyjazne dla białych, w Zimbabwe od dłuższego czasu sytuacja polityczna nie jest stabilna i nie wiadomo, jak potoczą się losy tego państwa. A brutalne działania kłusowników prowadzą wszędzie do tego, że zwierząt stale ubywa. Może więc ruszyć w tę podróż, póki nie jest za późno? I jeszcze jedna uwaga dotycząca aspektu, mogącego potencjalnie zniechęcać co bardziej strachliwych turystów do podróży na południe Afryki. Ci, którzy odwiedzili już kiedyś RPA z pewnością zetknęli się z problemem bezpieczeństwa podróżowania po tym kraju. Długie dziesięciolecia apartheidu poskutkowały tym, że dziś, po zmianie systemu politycznego ciemnoskórzy mieszkańcy kraju nie są najdelikatniej mówiąc szczególnymi entuzjastami białej rasy. Co niestety odczuwa także i turysta, zwłaszcza w takich miejscach jak Johannesburg. Jednakże zaraz po przekroczeniu granicy z Zimbabwe zaczyna się całkiem inny świat. Z pewnością biedniejszy, ale wielokroć przyjaźniejszy. Zarówno w Zimbabwe jak i w Botswanie dominuje uśmiech i życzliwość, a uczciwość i bezpieczeństwo są tam normą. Paradoksalnie, choć to RPA jest krajem najbogatszym na kontynencie to zarówno standard noclegów, wyżywienia jak i poziom bezpieczeństwa są na tej trasie o wiele wyższe na terenie Botswany i Zimbabwe.

    Jadwiga - 24.09.2018  | Termin pobytu: sierpień 2018

    307/316 uznało opinię za pomocną

  • 6.0/6

    Wyprawa życia

    Wyjeżdżająć na wyprawę do Afryki płd. przygotowany byłem bardziej na przygodę harcerską niż wycieczkę turystyczną na wysokim poziomie. W końcu Afryka kojarzy się pięką, ale nieprzyjazną człowiekowi przyrodą, palącym słońcem, powszechną biedą i niedostatkiem. Wszystkiego było po trochu, ale sposób organizacji wycieczki i poziom usług był zaskakująco wysoki i zadowolic powinien każdego. Wspaniale odegrała swoją rolę Pani Magda Szczepańska wykazując się niezwykłą sprawnością w organizacji wszystkiego oraz olbrzymią wiedzą. Skąd tyle energii w tak drobnym ciele nie wiadomo, ale zawsze była do dyspozycji i ciągle miała coś ciekawego do powiedzenia. Ąutokar, którym przemieszczaliśmy się był na najwyższym poziomie i w doskonałym stanie. Mieścił 53 osoby, więc 19. osobowa grupa miała warunki sypialne. Zaplecze hotelowe i wyżywienie były wyśmienite. Przestronne, czyste pokoje, bardzo bogate i obfite menu w każdym hotelu a co najbardziej zaskakiwało - im biedniejszy kraj tym wyższy standard zakwaterowania, chociaz wszędzie było znakomicie. Okres kolonizacji Afryki i obowiązujący jeszcze calkiem niedawno apartheid spowodowały, że jawnie wykorzystywane nie tylko ekonomicznie społeczeństwa kolorowe po odzyskaniu niepodległości poczuły potrzebę odegrania się za okres upokorzenia. Dzisiaj w RPA i Zimbabwe panuje atmosfera odwrotnego apartheidu. Biali farmerzy i przedsiębiorcy rugowani są ze swych posiadłości a brak wykwalifikowanej kadry lokalnej powoduje, że gospdarka idzie w ruinę. Na ulicy trudno spotkać białego. Wielu już wyjechało i wielu szykuje się do opuszczenia Afryki. W miastach jest wiele dzielinic, gdzie pojawienie się białego jest niebezpieczne. Panuje bardzo wysoki poziom przestępczości. Większość domów mieszkalnych ogrodzonych jest wysokimi płotami z plątaniną drutu kolczastego, często pod prądem. Atmosfera w miastach jest ciężka. Przez szyby autokaru ogląda się to jak sceny z filmu kryminalnego. Politycy RPA szukający taniego poklasku wśród czarnej ludności bez żenady śpiewają popularną piosenkę - zabić Bura. I od połowy lat 90 zabito kilkadziesiąt tysięcy białych farmerów. Na szczęście ogólna, nieprzychylna białym atmosfera nie przekłada się na poziom usług turystycznych. Nie pojechaliśmy wszakże do Afryki wprowadzać im dobrą zmianę. Pojechaliśmy zwiedzać olbrzymie obszary dzikiej przyrody, podziwiać dzikie zwierzęta w ich naturalnym środowisku i niezwykłe twory natury. Parki narodowe w Afryce płd. stanowią nieprzebraną skarbnicę atrakcji przyrodniczych. Olbrzymie tereny buszu i afrykańskiej sawany liczone w dziesiąkach tysięcy kilomatrów kwadratowych ogrodzone drucianym płotem podobnie jak autostrady w Europie są ostoją wszelkiej zwierzyny. Zakaz polowan na zwierzynę w parkach spowodował, że nawet bardzo płochliwe z natury zwierzęta przywykły do widoku człowieka i pozwalają podjechać do siebie na niewielką odległość. Widzieliśmy i podglądaliśmy duże stada słoni, nosorożców, antylop, hipopotamów, bawołów a także lwy, krokodyle, leopardy i inną gdzinę jak to mawiano u nas na wsi. Niezwykłe wrażenie robi uchodzący za jeden z 7. cudów świata Wodospad Victorii. Leniwie płynąca szerokim rozlewiskiem rzeka Zanbezi tocząca 6 razy więcej wody niż Wisła nagle spada w ponadstumetrową skalistą rozpadlinę o niewielkiej szerokości i długości ponad 30 km, gdzie rzeka nabiera wigoru. Huk wodospadu słychać z odległości 40 km. Załamujące się w rozpylonych kroplach wody światło słoneczne tworzy bajeczne tęcze. Dla amatorów mocnych wrażeń wodospad dostarcza też innych atrakcji. Tuż przy krawędzi wodospadu wypłukane są tzw. kociołki, które od czeluści, w którą spada woda dzieli ścianka niewielkiej grubości. Jak komuś brakuje adrenaliny może spojrzeć w dół. Niezwykłym przeżyciem jest również rafting w skalnym kanionie, w który spada Wodospad Victorii. Na ośmioosobowych pontonach w towarzystwie doświadczonego, lokalnego "kapitana" płynie się w nieprawdopodobnej kipieli wodnej przez kilkanaście kaskad o róznym stopniu trudności. Cała trasa ma ok. 30 km długości i zabawa trwa ok. 4 godziny. Stroje wieczorowe nie polecane, ponieważ kąpiel jet gwrantowana. Zalecana za to tężyzna fizyczna i obycie z wodą. W sumie świetnie zorganizowana wycieczka pełna atrakcji, zwłaszcza dla osób, które nie oczekują, że będą noszone w lektyce. Po drodze ani jednej świątyni, meczetu, buddy i innych tego typu atrakcji dominujących w programach azjatyckich. Polecam miłośnikom przyrody i przygód.

    Mirosław, Lipków - 15.09.2017  | Termin pobytu: sierpień 2017

    200/211 uznało opinię za pomocną

  • 6.0/6

    super wyjazd

    Właściwie wyjazd pod każdym względem perfekcyjny . Wielokrotnie korzystam z usług Itaka/Rainbow - w tamtym roku 8 razy i wszystko poza Europą w tym roku dopiero drugi raz. Ale do rzeczy - od wyjazdu z Warszawy do powrotu pełna opieka pilota Jakuba - facet jest po prostu perfekcyjny-wielka wiedza podana na talerzu bez zbędnej filozofii i w każdej porze chętny do pomocy a nawet sam proponuje pomoc.Nie ma dla niego rzeczy niemożliwych, nawet najbardziej fantastyczne pomysły uczestników realizuje. Program jest logicznie skonstruowany - oczywiście długie przejazdy ( max. 650 km) ale Jakub tak podaje wiadomości w drodze że nie nudzą. Oczywiście nie gada cały czas ale też trzeba widzieć kiedy przestać. Hotele jak na Afrykę doskonałe w, wyżywienie wspoaniłe . Pomoc miejscowego pilota Stave doskonała . Kierowca szatan za kółkie ale pewny. Wyżywienie doskonałe - kolacje około 19.00 nie można sobie odmówić jedzenia a efekty to kłopot z zasypianiem. Aha na poprzednich wycieczkach codziennie była butelka wody mineralnej- tutaj nie a przeciż to Afryka Osobny temat to wspólpraca z biurem Rainbow w Tychach - Edyta zasługuje na najwyższe uznanie nie ma dla niej pytań na które nie ma odpowiedzi - może nie od razu bo trzeba zapytać centrali ale odpowiedz zawsze jest. Tak rrzymać.

    Andrzej, Tychy - 23.04.2019

    50/59 uznało opinię za pomocną

telefon

Pobierz aplikację mobilną Rainbow

i ciesz się łatwym dostępem do ofert i rezerwacji wymarzonych wakacji!

pani-z-meteracem