5.0/6 (182 opinie)
4.0/6
Piękna Rumunia. Morze, góry i cudowne widoki.Droga Transfogaraska coś wspaniałego, nieda się tego opisać słowami.Zamek Peles nastepne cudo tego mało znanego Kraju.lokalny przewodnik Pan Tomek: ogromna wiedza o Rumuni przekazana w pigułce. zdecydowanie za dużo cerkwi,kościołów.Program fakultatywny mało atrakcyjny za to bardzo drogi.Pan Roman Wisniewski (ksywa Roman ogarniacz) naumyslnie robił "skróty" zamiast jechać 60km, jechaliśmy 120km bo niechciał płacic z bramki na autostradzie, a czas spędzony w autokarze mogliśmy zamienić na ganianie po mieście lub niebyło czasu wolnego. Większosc czasu spędzonego w autokarze przy ciszy i nawiewie z klimatyzacji lubiletów b budce syflera bo Roman ogarniacz niezna Rumuni, jego większośc wypowiedzi to "YYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYY" i ma kompletnie wywalone na wycieczke i wszystkich podróżujących.Roman oszukiwał na kupnie biletów zamiast 50 kupował 40, przycinał na wszystkim co się dało . Hotel Albert wali Grzybem a porcie na obiado kolacje jakdal małego dziecka i zimne. Roman jak nie chcesz, nie umiesz , nie znasz się na pilotowaniu wycieczek to się zwolnij albo niech biur cię zwolni. Ja pisze oficjalna skarge na Romana Wisniewskiego za jego brak jakiej kolwiek wiedzy o Rumuni i ogulnym olewaniu wszystkiego.
4.0/6
Co prawda wycieczka objazdowa po Rumunii nie była moim zaplanowanym na ten rok kierunkiem zwiedzania , a o wyjeździe zdecydowałem na kilkanaście godzin przed jej rozpoczęciem , mimo to nie zawiodłem się z pobytu. Pomimo drobnych nieścisłości w godzinie odjazdu z pod Zajazdu Kasztelańskiego we Woszczycach , sama podróż potrafiła zachwycić różnorodnością krajobrazu , miejsc które zwiedziłem . Alba Julia piękne miasto w murach cytadeli i niesamowite przedstawienie ze zmianą warty w historycznych strojach , z armatami na lawetach ciągniętymi przez konie . Miasto Sybił ze swoimi krętymi, wąskimi uliczkami pełnymi w tym dniu kramów na kółkach z jedzeniem , nieopodal murów miejskich, czy most Kłamców z setkami kłódek na balustradzie. Przepiękny widok z Zapory Vidaru na jeziora o tej samej nazwie i otaczające je góry. Nowoczesny Bukareszt z siedzibą parlamentu w gigantyczej budowli pełnej megalomani jego pomysładawcy Nikolae Ceausescu .Constanca miasto -port z przypominającymi włoskie czy hiszpańskie miasteczka nadmorskie , pełne urokliwych zakątków gdzie każdy znajdzie coś dla siebie. Pałac Królewski Peles perełka ukryta wśród Karpackich lasów , przepychem wnętrz dorównującym niejednemu francuskiemu pałacowi ,a czasem nawet lepszym od nich. Same zamki Bran czy Rasnow robią wrażenie swoim ogromem , pomysłowościa wykonania i umiejscowieniem w strategicznych miejscach coś jak nasze Orle Gniazda . Będąc w Rumunii nie można zapomnieć o klasztorach prawosławnych z bogatymi ikonostasami , darami dziękczynnymi władców Wołoskich . Jeśli jeszcze ktoś się wacha , nie warto zwlakać . Rumunia potrafi zaskoczyć .
4.0/6
Ta wycieczka zmieniła moje wyobrażenie o tym jakże pięknym i chyba nadal niedocenianym kraju. Program wycieczki dość intensywny, można było sporo zwiedzić, zobaczyć i uwiecznić aparatem. Mieliśmy pecha jeśli chodzi o pilotkę p. Dorota - to był jej chyba pierwszy wyjazd do tego kraju - słabo orientowała się w miejscach, które zwiedzaliśmy,była mało zainteresowana grupą podczas pobytów w hotelach (tylko raz podała swój nr pokoju),a jej opowieści były tak nudne i wyuczone jak ucznia szkoły podstawowej zaliczającego poprawkę z historii. Na szczęście trafił nam się wyśmienity przewodnik - Tomek. Człowiek, który tryskał ogromną wiedzą i empatią do tego kraju. Jeśli chodzi o transport byłoby ok, gdyby nie fakt, że autokar dwa razy trafił do naprawy, a kierowcy mylili trasę... Hotele (4) dobre i b. dobre z wyjątkiem hotelu nad morzem, gdzie spędzaliśmy 3 noce - problemy z cieknącą wodą, grzyb w pokojach, rozmagnesowane klucze, brak windy i podjazdów na schodach - co bardzo utrudniało wnoszenie bagaży. Do tego bałagan podczas wykwaterowania - trzeba było czekać, aż panie pokojowe pobiegną z kluczem i sprawdzą pokój. Podobnie z wyżywieniem w tym hotelu - moim zdaniem najgorsze - gorące, obiadowe dania w "zimnej" wersji porcjowane przy bufecie przez obsługę. W ostatnim dniu pobytu w tym hotelu panie z obsługi spisywały na kartkach z numerem pokoju wszystko co miałam na talerzu - żenada! W pozostałych hotelach ok. Pomimo wszystkich tych problemów i niedociągnięć i tak namawiam do zwiedzenia tego pełnego kontrastów kraju. Na koniec dodam, że trafiła mi się wspaniała grupa ludzi z którą miałam przyjemność spędzić te kilka uroczych dni. Grupa punktualna, życzliwa i spokojna, dzięki czemu bardzo miło wspominam ten wypoczynek.
4.0/6
Wycieczkę wybrałam w ostatniej chwili - po prostu wzięłam to co było, bez konieczności posiadania paszportu. Niestety okazało się, że wykupiłam ostatnie miejsce w autokarze. Swoją drogą uważam, że tylne siedzenia w autokarze nie powinny być sprzedawane. Dobrze, żeby było jakieś miejsce wolne np. dla osób, które się źle poczują i potrzebują więcej przestrzeni. A tak cisnęliśmy się jak sardynki w puszce. No ale biuro musi przecież zarobić. Kraj okazał się bardzo ciekawy. Szczerze mówiąc jadąc tam chciałam zobaczyć jedynie parlament oraz deltę Dunaju. Niestety ta druga atrakcja została potraktowana nieco po macoszemu. Rejs 3-godzinny to zaledwie przedsionek delty. Sam "kapitan" na wstępie poinformował, że tak naprawdę to nic ciekawego nie jesteśmy w tym czasie zobaczyć. Szczerze jednak trzeba przyznać, że sam rejs pomijając, że niewiele dzikiego ptactwa się zobaczyło uważam za udany. Parlament oczywiście też wart zobaczenia. Okazało się też, że w Rumunii jest wiele innych miejsc wart odwiedzenia: Trasa Transagoraska, zamki Drakuli itp. Ogólnie uważam, że program ciekawy. Nie można jednak tego powiedzieć o pilotce. To był koszmar. Kobieta wysłana prawdopodobnie za karę (przynajmniej tak się zachowywała, jakby została zesłana do Rumunii za karę, nielubiąca zdecydowanie tego kraju ani mieszkańców, co niestety przekładało się na różne niesympatyczne sytuacje, bo przecież druga strona też to czuje. Tak więc polecam Rumunię jako kraj do odwiedzenia, nie polecam pilotki (blondynki, niestety nie pamiętam imienia), no i oczywiście może warto wybrać terminy, gdy nie będzie całkowitego obłożenia autokaru.