5.0/6 (182 opinie)
4.0/6
Jestem zadowolona z wyjazdu, ale nie była to wycieczka mojego życia. Pilotka, przewodnicy, kierowcy, no i program w porządku. Bardziej podobała mi się ubiegłoroczna impreza "Rumunia i Mołdawia - na styku kultur", ale to przecież rzecz gustu. Najciekawszy punkt programu to rejs po delcie Dunaju (proszę zabrać ze sobą coś do jedzenia, bo wyjazd jest wczesnym rankiem a pakiet ze śniadaniem przygotowanym nad drogę przez hotel okropny) i Bukareszt. NIE KUPUJCIE PAŃSTWO DODATKOWO OBIADO-KOLACJI!!I MAKABRA!
4.0/6
Rumunia jest krajem, który na pewno warto odwiedzić zarówno ze względu na jej warunki geograficzne (piękne góry i morze), jak i ciekawą, choć bardzo trudną historię. Program wycieczki był dosyć intensywny, a atrakcje przewidziane w jego ramach naprawdę interesujące. Jak każda wycieczka, także i ta miała swoje plusy i minusy. Niebywałym plusem było wyżywienie i zakwaterowanie (no może poza hotelem położonym niedaleko Bukaresztu - niezbyt miła obsługa, jedzenie również nieporywające, a pokoje i łazienki pozostawiające wiele do życzenia). Kolejnym plusem byli nasi dwaj kierowcy, prawdziwi giganci drogowi. Jazda z nimi była płynna i bezpieczna. Jeśli chodzi o pilota, mieliśmy na pokładzie dwie panie, jedną z Polski i drugą mieszkającą lokalnie w Rumunii. Pani z Polski jest osobą przemiłą, ale w moim odczuciu ilość informacji, jakie nam przekazywała na temat Rumunii mogłaby być trochę większa, a sposób ich przekazywania trochę bardziej płynny. Pani z Rumunii ma ogromną wiedzę, którą przekazywała nam oczywiście po polsku. Niestety, niejednokrotnie ciężko było mi się skupić na tym, o czym mówi i uporządkować te informacje w głowie, ponieważ Pani mówiła do nas łamaną polszczyzną. Być może innym uczestnikom wycieczki to nie przeszadzało, ale mi troszkę tak.Program był dosyć napięty i moim zdaniem nie do końca dobrze przemyślany. Wizyta w miasteczku Sinaia trwała bardzo króko, przez znajdujący się tam pałac Peles (naprawdę piękny) zostaliśmy przegonieni jak stado owieczek, a w dodatku nie było nawet czasu aby przespacerować się po pięknym ogrodzie, który znajduje się przed pałacem, nie wspominając nawet o zrobieniu sobie zdjęcia przed samym zamkiem u jego podnóza. Pogoń ta spowodowana była korkami na drodze i koniecznością zdążenia na kolację rumuńską w Braszowie. Kolacja ta, biorąc pod uwagę jej koszt, była dla mnie wielkim rozczarowaniem. Posiłek składał się z trzech dań (pasta z bakłażana, sarmale, pączek papanashi i kilka win do degustacji nalewanych przez kelnera do kieliszków). Do tego grała mini orkiestra i tańczył zespół ludowy złożony z młodych tancerzy i tancerek. Obsługa nie zrobiła na mnie dobrego wrażenia, gdyby nie samowolne złączenie przez nas stołów, nie mogłabym siedzieć obok własnego męża, bo pani z obsługi nie wyraziła chęci znalezenia nam wspólnego miejsca. Ogólnie spodziewałam się czegoś więcej za taką kwotę i po bardzo dobrych rekomendacjach pani pilotki na temat tej fakultatywnej atrakcji. Drugi raz na pewno już bym się tam nie wybrała.W całym programie jest uwzględnionych bardzo dużo cerkwii. Jest to zrozumiałe ze względu na fakt, że dominującym w Rumunii wyznaniem jest prawosławie. W moim jednak odczuciu odwiedzanych przez nas cerkwii było zbyt wiele.Ostatnią rzeczą, na którą chciałabym zwrócić uwagę jest zwiedzanie Alba Julia. To piękne miejsce, które zwiedzaliśmy w pośpiechu, ponieważ czas wolny jaki tam mieliśmy był tak krótki, że wystarczył nam jedynie na szybki spacer po części murów, do obejrzenia których uprawniały nas zakupione przez pilotkę bilety. Wielka szkoda, że nie mogliśmy tam zostać dłużej. Dodam jeszcze, że była to pierwsza miejscowość, jaką odwiedzaliśmy po całonocnej trasie, nie mając nawet 1 leja w kieszeni. Na skorzystanie z kantoru oddalonego od twierdzy nie było niestety już czasu, dlatego polecam wyruszyć z Polski z częściowo wymienioną walutą (leje i euro) w kieszeni. Z powodu braku waluty nie mogliśmy nawet skorzystać tam z toalety. Pilotki miały trochę leji, na które rzuciła się wieksza część wycieczki, ale zrozumiałe jest to, że dla wszystkich tych leji nie wystarczyło. Polecam zatem mieć ze sobą pieniądze w obu wspomnianych wyżej walutach, dla własnego komfortu i uniknięcia ewentualnego, niezbyt miłego zaskoczenia.Jeśli chodzi o postoje na trasie to były one dosyć częste, jednakże toalety publiczne przy autostradzie niekiedy były nie do zniesienia. W miejscowości Deva polecamy toaletę na stacji benzynowej zamiast wycieczki do toalety w McDonald's. Oczywiście można korzystać z toalety w autobusie, jednak większość uczestników wycieczki tego nie robiła, czekając na postoje. Na wycieczce poznaliśmy wielu wspaniałych ludzi z różnych stron Polski i musimy przyznać, że wycieczka mimo wszystko bardzo się nam spodobała. Polecamy zwłaszcza Braszów - piękne, zabytkowe miasto, które "żyje" za dnia i w nocy. I oczywiście Sinaię, w której nie dane nam było zabawić zbyt długo.
4.0/6
Bajkowe krajobrazy, dość ciekawy program. Profesjonalizm pilota i lokalnej przewodniczki. Dobra baza hotelowa. To zalety. Wady ... nie wiem czy przy następnym wyjeździe wykupię obiadokolacje jak dla mnie 20 lub 20,30 to za późno na posiłek.
4.0/6
Niestety muszę zgodzić się z opinią jednego z uczestników wycieczki, który miał wątpliwą przyjemność podróżowania z pilotem p. Romanem. Rozumiem, że biuro broni swoich pracowników ale powinno jednak wziąć pod uwagę opinię klientów i się troszkę nad nimi zastanowić. Pisanie przez biuro, że wiedza pilota Romana W. jest ogromna o Rumunii jest jakąś totalną pomyłką. Ten Pan nie ma kompletnie żadnej wiedzy, to co przekazywał było albo zupełnie bezwartościowe merytorycznie albo poziom jego wypowiedzi był równy składni zdania 7-letniego dziecka, np. "tu leżą oni" - przejazd obok przydrożnego cmentarza, zaczynanie zdania i kończenie "yyymmmmyyy no właśnie" i wiele innych tego typu. Zastrzeżeń do pracy tego pilota jest naprawdę wiele - kompletny brak zaangażowania, zła organizacja przejazdów - zamiast jechać obwodnicą Bukaresztu po p. przewodnik jechaliśmy przez całe centrum tracąc 1,5 godz., jak się nie dopytaliśmy o czas wyjazdu, czas kolacji i gdzie ta kolacja jest to nie uzyskalibyśmy takiej informacji, informacje przekazywane na szybko w ostatniej chwili, zupełny brak wiedzy o toaletach w danym obiekcie - stwierdzenie "gdzieś tam za rogiem" - połowa grupy w toalecie a druga połowa słuchająca "wypocin Pana Romana", ponieważ tego dnia byliśmy bez p. przewodnik. Wycieczka z tym Panem to kompletna porażka, czuć było, że nie lubi tego kraju i ludzie też go denerwują, zupełny minimalizm jeśli chodzi o pracę i ogólnie postawa "oby od siebie". Nie zna kompletnie miast w których byliśmy, a ona jest tam kolejny raz - w Konstancy czekaliśmy godzinę na autokar bo źle wytłumaczył drogę kierowcy i to jest wina pilota a nie kierowcy. Jest to moja kolejna wycieczka z tym biurem i poprzedni piloci byli fantastyczni - zwłaszcza p. Jacek na Bałkanach. Tym bardziej dziwi fakt, że biuro broni takiej osoby jak p. Roman. Jak nie lubi Rumunii to niech tam nie jeździ. Nie wiedział nawet gdzie jest synagoga w Konstancy do której nas zabrał - jawnie przyznał "nie wiem" - dla mnie to kpina. Kolejna sprawa to hotel w Mamai - klienci skarżą się na niego kolejny rok a biuro nic - syf, smród, grzyb. Jeśli chodzi o dodatkowo wykupione obiadokolacje w hotelach to proszę tego nie robić, śmieciowe jedzenie, niesmaczne - jest czas wolny i spokojnie można wtedy zjeść b. smacznie i niedrogo, bo cena posiłków hotelu zupełnie nieadekwatna do jakości. Oferty fakultatywne (ja akurat korzystałam ze wszystkich)- nie polecam w ogóle kolacji rumuńskiej za 25 euro - to jakaś pomyłka. Jasnym punktem byli Panowie kierowcy, wspaniali, pomocni, z ogromnymi umiejętnościami jazdy po górskich serpentynach. Poza zastrzeżeniami do pracy pilota wycieczka była ok. Pilotka Dorota miała ogromną wiedzę i gdyby nie ona to bym nie dowiedziała się o tym kraju niczego. Niestety pozostał duży niedosyt - do Rumunii warto jechać, zwłaszcza do Siedmiogrodu i Karpat, ale może nie z biurem i z osobą p. Romana jako pilota.