4.9/6 (247 opinii)
3.5/6
Przelot i dojazd do hotelu w Dobrej Wodzie bez niespodzianek. Dostęp do pokoju po nocnej podróży, natychmiastowy. Cały dzień laby w znakomitych warunkach , pokój, wyżywienie, piękny widok na morze i góry. Do kolacji serwowano b.dobre wino z kilkukrotną dolewką. Plaża blisko ale niesamowity tłok. Rano po obfitym śniadaniu wyjazd przez Czarnogórę w kierunku Kosowa. Przejazd przez Podgoricę nie pozostawił żadnych wspomnień. Piękne jezioro Czarne i jego otoczenie. Kanion rzeki Tary widziany z "filmowego" mostu kojarzącego się z filmem "Komandosi z Navarony", plus śmigający w obydwu kierunkach na zawieszonych nad kanionem linach turystów, obowiązkowo należy uwiecznić w fotokamerze. Po przekroczeniu granicy Czarnogóry, do granicy z Kosowem dziwna strefa niczyja, niezagospodarowana ale wykorzystywana sezonowo przez pasterzy bydła. Ewenement. Pierwszy nocleg w Kosowie w hotelu King. Pokoje ładne, przestronne z greckimi kolumnami w środku, kolacja i śniadanie bez zastrzeżeń. Lecz tu zaczynają się schody, i to dosłownie. Otrzymaliśmy pokój na 2 piętrze, lecz hotel nie posiada windy. Obiecani chłopcy boye hotelowi, po zaniesieniu 2-ch walizek rozpłynęli się jak dżiny a wszyscy pozostali musieli targać 2xpo 20 kg po 54 schodach /policzyłem/. Po czułym pożegnaniu z Królem, wczesnym rankiem odwiedziliśmy XIV-to wieczną cerkiew serbską w m.Peć. Z wizyty tej,poza walorami dziejowymi, większe wrażenie sprawiło rosnące przed cerkwią 800-letnie drzewo morwa. A po zakończeniu zwiedzania wszyscy udaliśmy się do cerkiewnego sklepiku gdzie siostra zakonna po dokonanej degustacji, "obdarowała" nas znakomitą rakiją śliwowicą /po 10 E za 0,7ltr/. Muszę stwierdzić że była zacna/śliwowica/. Następny etap Pristina. Widać olbrzymi rozmach, inwestycje uwielbianie USA, na każdym kroku ich flagi, wolność wyznaniowa, /potężna nowa katedra katolicka w centrum miasta/. Poza tym bardzo tanio można zjeść posiłek w barze. Potrawa burek /mięso mielone w cieście francuskim/, dwie b.duże porcje +kefir +kawa espresso 2,2 euro. Do Prizrenu dotarliśmy pod wieczór. Hotel w samym centrum. Niestety w hotelu brak klimatyzacji, tylko dziwny nawiew spod okna na sufit. Loteryjnie trafiliśmy na pokój z widokiem na główną ulicę miasta. Hałas niesamowity. Upał jeszcze większy. Atmosfera niesamowita, podsycana stereofonicznym wzywaniem muzeinów do modlitwy /2 minarety/, ryk silników jeżdżących wokół hotelu tych samych jeźdzców imponujących 100 decybelami przedziurawionych rur wydechowych i szafami grającymi wewnątrz. Pomimo nieprzespanej nocy, stwierdziliśmy że chcąc wczuć się w atmosferę danego kraju, należy przyjąć to jako egzotyczną i urokliwą przygodę. Skopje po raz drugi. Byliśmy tu w 2015 r. podczas wycieczki "Czas na Bałkany". W centrum duże zmiany. Szkoda 10-ciu straconych lat akcesji do UE blokowanych przez Grecję. Hotel dobry, blisko centrum. Rano kanion Matka. Przepiękny cud natury. Przejazd do Ochrydy. Niestety zakwaterowanie po drugiej stronie jeziora a nie jak 4 lata temu. Hotel niezły lecz otoczenie mizerne. Sam Ochryd wspaniały pomimo powtórnej wizyty. Zrezygnowaliśmy z poruszania się z grupą, i czas spędziliśmy na spokojnej wizytacji sklepów i knajpek.Tanie oryginalne perły ochrydzkie.Przyjaźni i uśmiechnięci tubylcy. Następna w kolejce Albania. Tirana również po raz wtóry. Duże zmiany w centrum na plus. Gołym okiem widać że Albańczycy zarówno w Kosowie jak i u siebie, posiadają zmysł innowacyjny a zarazem produktywny pozwalający im na pukanie do bram UE. Jak duża jest tolerancja w Albanii? Wszystkie religie współżyją między sobą bezproblemowo, a rodzina komunisty Hodży żyje sobie spokojnie w superwilli w centrum .Tirany. Liczyliśmy że umoczymy nogi w jeziorze Szkodra. Nic z tego. Mogliśmy tylko podziwiać jezioro ze "zdobytej" przez nas twierdzy Szkodra. I wracamy do macierzy t.j. Dobrej Wody w Czarnogórze. Hotel po sąsiedzku od poprzedniego lecz niestety znów bez windy. Wrzucam kamyczek do biura Rainbow. Dlaczego pomimo tyluuuuu wpisów w opiniach o Waszych wycieczkach non stop powtarza się ten sam temat /brak wind/, nie próbujecie zmienić opcji hotelowej. W moim przypadku, pomimo 71 lat jestem na szczęście sprawny fizycznie, ale co mają powiedzieć inni mniej sprawni w tym wieku a zwłaszcza samotne kobiety które nie są w stanie targać po niebotycznych schodach ciężkie walizki. Z własnego doświadczenia wiem że dużo starszych osób rezygnuje z Waszych wycieczek, czytając w opiniach o hotelach bez wind. Liczę na to że po mojej delikatnej dygresji ktoś władny w Waszym biurze podejmie mądrą , a zarazem biznesową decyzję w tym temacie.
3.5/6
Skoro aż 4 kraje w ciągu raptem 6 dni wycieczki (po odjęciu dni: przylotu i wylotu), to właściwie czego by tu oczekiwać? O dziwo jednak program wycieczki jest bardzo ciekawy i stanowi chyba najmocniejszą stronę całej imprezy. Da się wyczuć esencję każdego z krajów: bo w trakcie i górzysta, rozleniwiona, aspirująca do bałkańskiej Szwajcarii Czarnogóra, i nadzwyczaj prężnie rozwijające się Kosovo, też biedniutka w tym gronie Macedonia Północna, która za wszelką cenę (i wbrew aktualnej geopolityce oraz możliwościom dyplomatycznym) stawia, jak tylko może, na antyczne korzenie, a na deser pełna skrajności Albania ze swą stolicą Tiraną, w której nowoczesność odważnie igra z duchem bolesnej przeszłości. Zatem, gdy tylko ktoś jest chętny, na pewno znajdzie coś dla siebie. Pomocne są w tym uporządkowane i nieźle rozplanowane opowieści pilotki: Pani Julii oraz trasy i godziny przejazdów, umożliwiające zarówno nabranie sił po przejazdach i w miarę długi sen, ale i wieczory pozwalające na samodzielne eskapady (czy pieszo czy też z wykorzystaniem taksówek). Gdyby tak standard hoteli był nieco wyższy (uwaga skierowana przede wszystkim do hotelu nad Jeziorem Ochrydzkim, który absolutnie pod żadnym pozorem nie powinien znaleźć się na trasie imprezy: tak tam było brudno, okropnie i ponuro), a wyżywienie bardziej pozwalało na odkrywanie siły i bogactwa lokalnej kuchni (tu zarzuty skierować trzeba do sztampowych i niesmacznych obiadokolacji, a wystarczyło czasem tylko skierować się na drugą stronę ulicy, ku bazarom i nocnym barom bądź restauracjom, jeśli takowe były w pobliżu). No i wspomniana pilotka Pani Julia mogłaby być bardziej uprzejma i zdystansowana, bo nie ma nic gorszego na urlopie niż poczucie braku luzu i swobody w kontaktach z osobą, która kieruje grupą wycieczkową i nadzoruje jej zwiedzanie.
3.5/6
Wycieczka ciekawa, 4 kraje,najlepsza część w Macedonii ale to dzięki fakultatywnej wycieczce po jeziorze Ochrydzkim,myślę ,że ta wycieczka powinna być w regulaminowym programie, ci którzy pozostali w hotelu na odludziu nie mieli co ze sobą zrobić, trzeba było jechać taksówką do Ochrydu,żeby się nie zanudzić
3.5/6
Skoro aż 4 kraje w ciągu raptem 6 dni wycieczki (po odjęciu dni: przylotu i wylotu), to właściwie czego by tu oczekiwać? O dziwo jednak program wycieczki jest bardzo ciekawy i stanowi chyba najmocniejszą stronę całej imprezy. Da się wyczuć esencję każdego z krajów: bo w trakcie i górzysta, rozleniwiona, aspirująca do bałkańskiej Szwajcarii Czarnogóra, i nadzwyczaj prężnie rozwijające się Kosovo, też biedniutka w tym gronie Macedonia Północna, która za wszelką cenę (i wbrew aktualnej geopolityce oraz możliwościom dyplomatycznym) stawia, jak tylko może, na antyczne korzenie, a na deser pełna skrajności Albania ze swą stolicą Tiraną, w której nowoczesność odważnie igra z duchem bolesnej przeszłości. Zatem, gdy tylko ktoś jest chętny, na pewno znajdzie coś dla siebie. Pomocne są w tym uporządkowane i nieźle rozplanowane opowieści pilotki: Pani Julii oraz trasy i godziny przejazdów, umożliwiające zarówno nabranie sił po przejazdach i w miarę długi sen, ale i wieczory pozwalające na samodzielne eskapady (czy pieszo czy też z wykorzystaniem taksówek). Gdyby tak standard hoteli był nieco wyższy (uwaga skierowana przede wszystkim do hotelu nad Jeziorem Ochrydzkim, który absolutnie pod żadnym pozorem nie powinien znaleźć się na trasie imprezy: tak tam było brudno, okropnie i ponuro, a wyżywienie bardziej pozwalało na odkrywanie siły i bogactwa lokalnej kuchni (tu zarzuty skierować trzeba do sztampowych i niesmacznych obiadokolacji, a wystarczyło czasem tylko skierować się na drugą stronę ulicy, ku bazarom i nocnym barom bądź restauracjom, jeśli takowe były w pobliżu). No i wspomniana pilotka Pani Julia mogłaby być bardziej uprzejma i wyluzowana, bo nie ma nic gorszego na urlopie niż poczucie braku luzu i swobody w kontaktach z osobą, która kieruje grupą wycieczkową i nadzoruje jej zwiedzanie.