Zastanawiasz się, czy ta wycieczka to dobry wybór? Wpisz pytanie, a dostaniesz podsumowanie wszystkich opinii naszych gości.
3.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Byliśmy na tej wycieczce we wrześniu 2024. Krajobrazy piękne, hotele i śniadania - koszmarne. Program tak ułożony że między zwiedzanymi miejscami były bardzo długie i męczące przejazdy - rzędu 300 - 400 km. Znaczną część czasu spędzaliśmy więc w autokarze. Najgorsza była jednak przewodniczka/ opiekunka naszej grupy. Niska wiedza merytoryczna, przekazywanie "papki słownej" bez głębszej treści, o mijanych rejonach niewiele wiedziała. Na temat zwiedzanych miejsc też wiele nie miała do powiedzenia, chociaż czasami wystarczyło doczytać tablice informacyjne stojące przy zabytkach (a przecież bywa tam regularnie). Do tego kompletnie niezorganizowana, potrafiła np. podać dwa różne miejsca zbiórki o tym samym czasie dla tej samej grupy, co powodowało chaos. W efekcie bardzo często gubiła część grupy i zamiast zwiedzać, traciliśmy czas na odszukiwanie zagubionych - z jej winy - uczestników wycieczki. To że dojechaliśmy w komplecie do końca podróży zakrawa na prawdziwy cud. Mam nadzieję że więcej na nią nie trafimy na żadnej wycieczce.
3.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Ciekawy i bogaty program zrealizowany w sposób nieprofesjonalny przez pilota obsługującego objazd.
2.5/6
Czy ta opinia była pomocna?
Była to moja ostatnia wycieczka z tym biurem , a na kilku byłam . Niestety raz biuro o mnie zapomniało. Musiałam dojechać sama do pierwszego miejsca postoju , co kosztowało mnie dodatkowe 2.000 zł. Program i miejsca ok , jednak nastawienie biura na jak największy zysk , to już lekka przesada. Hotele i śniadania tak ubogie,że brak słów . Wykupione najtańsze jakie są tylko możliwe za ogromne pieniądze. Czysty zyska dla biura. Biuro płaci minimalne ceny , a od klienta pobiera cenę tak wysoką,że zysk jest ogromny. Przykład - pokój w hotelu 59 Euro , biuro bierze za niego ok. 550 zł . Biuro i tak uważa,że klienci pojadą , więc nie przejmuje się opiniami . Najważniejsze ,żeby zapłacić , a potem już klient w zasadzie jest przeszkodą . Brak możliwości zjedzenia po drodze , po śniadaniu typu kawa , herbata , jeden rogalik i malutki dżemik. To upokarzające, kiedy w hotelu wydziela się Polakom jedzenie , a dla innych klientów stół jest zastawiony. Potem o takim śniadaniu pół dnia zwiedzania. Porażka totalna. Po drodze nie można kupić sobie czegoś do jedzenia , bo w autobusie nie można jeść . Dużo czasu w miejscach nieciekawych , gonitwa tam , gdzie można coś zobaczyć . Ogólnie realizacja programu bez emocji .
2.5/6
Czy ta opinia była pomocna?
W dniu wczorajszym wrócilismy z objazdu Francji - wycieczki "Uroki Morza Śródziemnego", który wybraliśmy w szczególności na możliwość zwiedzenia lazurowego wybrzeża. Moje wrażenia są mało pozytywne, szczególnie, że mam porównanie do wycieczki na której byłem z Rainbow we Włoszech. Jeśli chodzi o pozytywy to uczciwie trzeba powiedzieć, że program wycieczki porównując do tego co jest opisane na stronach www został zrealizowany w 100%. Hotele były dość dobrej jakości, nawet trochę lepsze niż we Włoszech. Natomiast jesli chodzi o moje negatywne odczucia to przede wszystkim: bardzo powierzchowne zwiedzanie takich miejscowości jak Cannes, Nicea, Monaco, brak możliwości zwiedzenia jednej z najsłynniejszych twierdz w Carcassone, która jest na pewno warta zwiedzania, zamiast tego zwiedzaliśmy zamek we Foix, w którym nie było tak naprade nic ciekawego. Wiele miejsc, które odwiedziliśmy moim zdaniem zostały umieszczone w programie tylko po to aby wypełnić program, tak aby wydawał się "bogatszy". Np. Andorra oczywiscie dla fanów zakupów jest miejscem ciekawym, ale na pewno nie do zwiedzania. Bardzo słabym punktem programu był brak dobrze przygotowanych przewodników lokalnych w miejscach które zwiedzaliśmy po drodze. Za wyjątkiem Barcelony, po której oprowadzała nas bardzo miła przewodniczka - Polka, która wykazała się ogromną wiedzą na temat miejsc, które nam pokazywała, pozostałe miejsca ogladaliśmy z przewodnikami francusko języcznymi lub polskimi przewodnikami co najwyżej miernej "jakości" ... a to bylo jednym z głównych powodów wyboru takiej formy zwiedzania. Szczerze powiedziawszy jakość przewodników byla taka słaba, że równie dobrze mogliśmy zwiedzać bez nich.
2.5/6
Czy ta opinia była pomocna?
Uciążliwa. Nie działająca klimatyzacja. Problem z wymianą czy naprawą autobusu. Do tej pory korzystałem z innych biur podróży. Nie było takich przypadków. Nie chodzi o samą awarię ale sposób jej usunięcia. Przez 3 dni autobus działał bez klimatyzacji przez co wycieczka była strasznie męcząca.
2.5/6
Czy ta opinia była pomocna?
WYCIECZKA BYŁA SUPER, GDYBY NIE BRAK REALIZACJI ZWIEDZANIA ANDORY . BIURO ZAPOMNIAŁO SPRAWDZIĆ CZY TRASA Z FOIX DO ANDORY JEST PRZEJEZDNA. JEDYNE CO USŁYSZELIŚMY OD PILOTA PO PONAD GODZINNYM OCZEKIWANIU NA STACJI BENZYNOWEJ TO ,ŻE BIURO RAINBOW OCZEKUJE OD NAS PODPISANIA ,ŻE NIE BĘDZIEMY ROŚCIĆ W STOSUNKU DO FIRMY ŻADNYCH PRETENSJI. PROGRAM NIE ZOSTAŁ ZREALIZOWANY W CAŁOŚCI,POMIMO ŻE DOJAZD DO ANDORY MÓŁ BYĆ ZREALIZOWANY Z MONTPELLIER
2.5/6
Czy ta opinia była pomocna?
poprzednie wyjazdy sprawily mi wiecej przyjemnosci , zakwaterowania mialy wiele do zyczenia...........
2.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Podzielimy się opinią bo to może być ważne dla osób , które lubią takie wyzwania. Dzień 0 PRELUDIUM: Tydzień przed wylotem zmiana wylotu z Polski przez Rainbow i zamiast o 14:00 lądujemy o 5:30, potem transfer do najtańszego hotelu pod Barceloną ( ciekawe po co jak na drugi dzień ta sama trasa tylko w drugą stronę) Travelodge Barcelona del Valles jedziemy prawie 100 km po to, aby na drugi dzień wrócić tą samą trasą. W hotelu jesteśmy koło godziny 7:00 i dowiadujemy się, że pokoje dla nas są dostępne od 15:00, nie możemy czekać w holu recepcji bo jest zakaz, możemy zostawić bagaże na wyznaczonej sali. Hotel na uboczu i 8 godzin czekania, śniadanie na własną rękę, obiad też. W okolicy nie ma co zwiedzać. Kompletna porażka brak zainteresowania ze strony biura podróży. Hotel to kompletna porażka to powinien być motel półgwiadzkowy, a nie 3 gwiazdkowy. Ciemno w pokojach, ale okna nie odsłonisz bo ktoś cały czas przechodzi korytarzem i zagląda do okna, zero intymności. Bardzo słaby hotel. Dzień 1 WITAJ PRZYGODO – A MIAŁO BYĆ TAK PIĘKNIE: Zaczynamy. Poznajemy Panią Patrycję naszą pilotkę. Wiadomo, że każdy pilot dorabia na sprzedaży dodatkowych posiłków, lokowaniu produktów (perfumy, skóry i komóry) i tu też tak było. Dowiedzieliśmy się, że jak nie zakupimy obiadokolacji to nie będzie po drodze gdzie zjeść bo grafik jest napięty, a tam gdzie nocujemy nie ma możliwości zjedzenia „na mieście” i trzeba zapłacić 125 euro. Okazuje się, że na tę wspaniałą wycieczkę „Uroki Morza Śródziemnego” wybrało się 50 osób … średnia wieku 65 plus co nie napawało optymizmem. Ukłony dla Pani Patrycji za empatię i wysłuchiwanie komentarzy wiecznie niezadowolonych ludzi. Na początek trasa powrotna i znowu 100 km w stronę skąd wczoraj przyjechaliśmy. Pierwszy przystanek Nimes jest rzymski amfiteatr, super zwiedziliśmy go w środku, ale tylko prze kilka minut bo już biegliśmy do następnego punktu Świątyni Maison Carre, ale tylko z zewnątrz bo wejście do środka płatne, a to nie było w cenie (notabene gdzie te 245 euro pójdzie, które zbierała pilotka). Kurcze to podliczając na ten stan koszty to się już robi ponad 2,2 tys. euro od osoby. Ale cóż tam jedziemy dalej. Szybkie zwiedzanie Pont du Gard – piękna budowla i już w Avignion. To miało być miasto kontrastów i podziwiania pięknych budowli, ale do rzeczy w pałacu papieskim w jednej sali spędziliśmy chyba z godzinę słuchając żywota świętych i nie było już czasu na zwiedzanie dokładne pałacu, miasta, twierdzy, słynnego mostu w Avignon, który widzieliśmy tylko z daleka. A przepraszam był czas na posiłek w Avignon, a podobno nie było takiej możliwości. Szybki transfer do hotelu 😊 można go nazwać, mini hotelem, ale czysty i schludny. Jutro Monako … będzie pięknie. Dzień 2 ROZKOSZE NARZEKANIA – A MIAŁO BYĆ TAK PIĘKNIE: Startujemy dzisiaj przed nami Monako, ale od rana gęsta atmosfera, pielgrzymka narzeka na hotel, na śniadanie (bo jajka trzeba było samemu ugotować) na to, że za wcześniej, że za dużo jeżdżenia ☹ no cóż bywa. Dzień rozpoczyna się od lokowania produktu czyli „fabryki perfum” ponad godzinę patrzenia na inscenizowaną produkcję i sklep z darami losu, a potem szybka wspinaczka na ogród i chyba z 30 minut wolnego czasu, mało, ale ok. Teraz Monako … dowiadujemy się, że nie zwiedzimy pałacu książęcego, ale będzie coś innego ☹, byś w Monako i nie zwiedzić tego pałacu to porażka, ale zaciskamy zęby i schodzimy kilkaset metrów z góry do wystawy samochodów ( to w zamian) Mamy potem czas wolny okazuje się, że znowu można zjeść „na mieście”. Mało czasu na zwiedzanie, oceanarium piękne, kasyn piękne, czysto schludnie i robi wrażenie, ale znowu za krótko. Jazda wieczorna do Nicei i zakwaterowanie w hotelu ☹ prawie jak kapsułowym, albo jak sala szpitalna z łazienką i umywalką otwartą na pokój. Wjazd na 7 piętro jedną czynną windą trwa i trwa i trwa. Rano okazuje się, że nie dla wszystkich starczyło śniadania … a wcześniej pani pilot powiedziała, że są to śniadania śródziemnomorskie … czyli kawa i ciastko … no szkoda, że dopiero teraz to wiemy. Mimo wszystko było ok. Dzień 3 CHYBA NIC NAS JUŻ NIE ZASKOCZY, A JEDNAK: Nie ma co dużo pisać, a wydawałoby się, że jest … podsumowanie kościoły i czas wolny. Nicea, Cannes i Arles , gdyby nie czas wolny zapamiętalibyśmy tylko tyle, że były tam kościoły. Dzień 4 PRZED NAMI TWIERDZA, TAK MIAŁO BYĆ : Po nocy w dobrym hotelu pod Niceą, czas na Carcassonne , oczekiwania = dużo zwiedzania zamku, starego miasta bo przecież jest to piękne miejsce … efekt ponad godzinę w kościele, zamku nie zwiedziliśmy bo nie było w planie … stare miasto biegusiem bo czas nagli i jedziemy do pielgrzymkowego miejsca Lourdes. Trochę późny przyjazd do miasta = efekt twierdza zamknięta, górska kolejka liniowa też, zostaje zwiedzanie sanktuarium z pilotem. Okazuje się, że w tym czasie odbywała się procesja więc słowa pilota pomimo urządzeń audioguide nie były słyszalne. Ale jutro Andora będzie pięknie. Po drodze była Tuluza jeszcze, ale oczywiście była tam bazylika. Nocleg w Lourdes był średni, ale akceptowalny. Dzień 5 ANDORO, NADCHODZIMY : Przejazd przez Pireneje i duże oczekiwania co do zwiedzania Andory, to państwo jest ewenementem na skalę Europy, pilotka podsycała naszą chęć zwiedzenia tego miejsca opowiadając o historii i ciekawych wydarzeniach. Jesteśmy Andoro będzie super. … no nie jest super, zostaliśmy z autobusu wysadzenie koło pasażu handlowego i otrzymaliśmy informację, że spotykamy się chyba za 2 godziny i azymut na stare miasto … to wszystko … nic więcej … szok i załamanie. Z nosami na kwintę wracaliśmy do Katalonii. Aby nie było za różowo dowiadujemy się, że kolejne dwa dni spędzimy w tym obskurnym motelu Travelodge Barcelona del Valles, gorzej chyba nie będzie już. Co nas nie zabije to nas wzmocni. Dzień 6 BARCELONA TEGO SIĘ NIE DA ZEPSUĆ, A JEDNAK : Bieganie z przewodnikiem i pilotem po katedrze, dzielnicy gotyckiej, Pałac Królewski z zewnątrz, czas wolny na tyle, aby znaleźć knajpkę, ogarnąć toaletę i szybko do autokaru. Kościół Sagrada Familia też z zewnątrz, park Guell bocznym wejściem i jak zwykle mało czasu na zwiedzanie. Powrót do obskurnego motelu i to już koniec. PODSUMOWANIE: Pilot: Patrycja – empatyczna, elokwentna i chcąca przekazać niesamowitą wiedzę, ale nie zawsze potrzebną (o podatkach, o transporcie i wszystkich świętych.). Naprawdę pozytywna osoba, ale nie do końca szczera, ale wiadomo każdy próbuje dorobić. Hotele: Mikro pokoik w Nicei akceptowalny, ale ten motel Travelodge Barcelona del Valles tragedia to jest poniżej krytyki. Jedzenie: Śniadania – kawa i ciastko to nie śniadanie, uczestnicy wycieczki robili wałówki na potem, lali kawę do termosu ( czego nigdy nie zrozumiemy, coś zawsze można kupić po drodze) Obiadokolacje – akceptowalne, ale bardzo późno serwowane. Cena bardzo wysoka, a jakość poniżej średniej, jak się później dowiedzieliśmy można jednak było zjeść posiłki gdzie indziej. Autokar: Bez zastrzeżeń Towarzystwo: Bez komentarza, 65 plus Ocena: 3/10 , to jedna z najsłabszych ocen ze wszystkich objazdówek w których uczestniczyliśmy.
2.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Przepakowanie programu : trzy miejscowości dziennie spowodowały, że można powiedzieć o tej wycieczce tylko tyle : byliśmy w tych miejscowościach. Szczególnie, że z programu mogłyby zniknąć : Cannes i Andora. Cannes, które tak na dobrą sprawę nie ma poza festiwalem nic do zaoferowania. Andora, ciekawa i urocza miejscowość dla sportów zimowych miasto centrów handlowych, sklepów, które są również w Polsce. Aż taki rajem zakupowym wcale nie jest a różnice cenowe wcale nie są aż tak duże, by tam jechać tyle kilometrów. Poza tym wieczny brak jest czasu (bardzo krótkie przerwy, które mieliśmy wykorzystać na : toaletę, zakupy, samodzielne zwiedzanie oraz jedzenie) nie pozwalały na zapoznanie się z klimatem zwiedzanych miejscowości. Również fakt, że większość noclegów była poza miejscowościami, które zwiedzaliśmy to też nie pozwalało na poznanie lokalnego kolorytu czy spróbowanie lokalnej kuchni. Kończyło się praktycznie na tym, że kupowaliśmy bagietkę lub lub jakąś kanapkę i jedliśmy w drodze na miejsce zbiórki.
2.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
To była moja 10 objazdówka, z których większość była z Rainbow i pierwsza, z której jestem mega niezadowolona. Program jest tak przeładowany, że w praktyce nie do zrealizowania, a na pewno nie w sezonie, kiedy to na autostradach robią się gigantyczne korki, w których staliśmy nawet po kilka godzin, a wjazdy to turystycznych atrakcji i miejscowości również „stoją”. Wycieczka zaczęła się źle już pierwszego dnia, kiedy okazało się, że nasz hotel jest pod Barcelona, a więc około 100km w przeciwną stronę, niż kierunek naszej wycieczki. Jechaliśmy do niego ponad 2 godziny rozwożąc po drodze gości z innych hoteli, tylko po to, żeby następnego dnia rano przebyć tą samą drogę, jadąc w kierunku granicy francuskiej! Drugi dzień, to koszmar: bezsensowne wydłużenie trasy o 100 km i gigantyczne korki. Do Nimes dotarliśmy po około 8 godzinach jazdy, w zasadzie tylko po to, żeby zabrać lokalną przewodniczkę. O żadnym zwiedzaniu, czy nawet toalecie nie było mowy, bo musieliśmy „grzać” do Avignonu, żeby zdążyć do pałacu. Udało się, ale w sumie pośpiech nie był moim zdaniem aż tak potrzebny, bo pałac robi faktycznie niesamowite wrażenie, ale z zewnątrz, w środku totalnie nic nie ma, gołe ściany i jakieś współczesne wystawy. Trzeci dzień – Eze i Monaco, chyba najbardziej udany z całej wycieczki, chyba jedyny bez całego dnia spędzonego w autokarze. Czwarty – Cannes, Nicea i Arles. Pomimo tego, że poprzedniego dania byliśmy dokładnie w tej okolicy, to oczywiście hotel był 50 km oddalony w przeciwnym kierunku, w związku z tym, kolejne bezsensowne kilometry i kolejne godziny spędzone w korkach do tych turystycznych miejsc. Wszystko w mega biegu, nie ma czasu, ani na kawę, ani na obiad. Na południu Francji, tak samo jak w innych krajach południowych, wszyscy są wyluzowani, nie spieszą się. Pół godziny czasu wolnego, to często za mało nawet na kawę, nie mówiąc już o lunchu… Piąty – Carcassonne, Tuluza i Lourdes – nauczeni już doświadczeniem, zrezygnowaliśmy ze zwiedzania jednego z kościołów i tylko dzięki temu udało się zjeść normalny obiad w restauracji. Reszta grupy, kolejny raz „jechała” na upolowanych w biegu przekąskach. Dzień szósty – Andora – to jest największa porażka tego wyjazdu! 9 godzin siedzenia w autobusie, tylko po to, żeby po drodze odwiedzić strefę bezcłową, gdzie ceny nie różnią się zasadniczo od tych w normalnych sklepach, czy na lotniskach. Czas wolny 1 godzina 40 min, więc znowu trzeba podjąć decyzję, albo obiad, albo sklepy. Ja zdecydowanie polecam pierwszą opcję. Dzień siódmy – bieg po Barcelonie, a na koniec około 1,5h czasu wolnego na Rambli, czyli najbardziej turystycznym ze wszystkich miejsc w mieście, a następnie w biegu powrót do hotelu na kolację z bemerów. Nie wiem kto to wymyślił, dlaczego chociaż ostatniego dnia nie można zrobić tego na spokojnie w klimatycznej knajpce, których w Barcelonie jest tysiące… Jeśli myślisz, że cały ten trud wynagradzają piękne widoki za oknem, to również muszę Cię rozczarować. Większość tras pokonywana jest autostradami, dookoła pola i ekrany, droga do Andory, to w sumie tylko kawałek przez Pireneje, widoki oczywiście już lepsze niż z autostrady, ale bez przesady, w naszych górach Sowich czy Izerskich tysiąc razy lepsze. Być może przed covidem, trasy te były mniej oblegane, ruch mniejszy, ale obecnie biuro powinno zweryfikować program i dostosować go do nowych warunków, bo jest to koszmar dla wszystkich: uczestników, kierowcy i pilota. Wycieczkę udało się zrealizować tylko dzięki świetnej organizacji i mocnym nerwom tych dwóch ostatnich Panów.