Opinie klientów o W krainie tysiąca pagód

5.3 /6
40 
opinii
Intensywność programu
4.2
Pilot
5.1
Program wycieczki
5.4
Transport
4.8
Wyżywienie
5.0
Zakwaterowanie
5.0
Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.

Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.
Najlepiej oceniane
Wybierz

5.0/6

Beata, --- 07.03.2016

Piękna wycieczka na wschody i zachody

Przepiekna wycieczna pełna wrażeń szczególnie z wschodów i zachodów słońca. Możliwość obejrzenia i posłuchania o kraju tak odmiennym od naszego. Cudowne wrażenia, piekne krajobrazy, przecudowne towarzystwo podczas wycieczki objazdowej po Birmie.

5.0/6

Witold, Katowice 29.01.2020

W cieniu ...

Myanmar jeszcze nie zdeptany - ale to chyba ostanie chwile aby spokojnie dotknąć tej cywilizacji materialnej!

5.0/6

Marcin,monika 30.01.2016

birma i tajlandia

Wycieczka bardzo dobrze zorganizowana.Urozmaicony program zwiedzania.Pilot-Pani Dagmara pełen profesionalizm,ogromna wiedza o miejscach które zwiedzaliśmy.Polecamy wszystkim wyjazd do Birmy,poniewaz jest to piekny kraj.

5.0/6

Marcin, Kielce 27.12.2019

Świetny program po pięknym i przyjaznym kraju. Jedna z piękniejszych podróży z Rainbow'em. Wszystkie zwiedzane miejsca wprost rewelacyjne. Długo byłoby opisywać wszystkie punkty programu tej wycieczki. Zobaczone miejsca są rewelacyjne i zostana w pamięci do końca życia. Jest tylko jedno i aż jedno ale- pilot , który codziennie pracował nad tym, żeby to wrażenie kompletnie zepsuć!. Dlaczego panie Dawidzie?! Rainbow posiada pilotów dobrych i bardzo dobrych. Skąd więc wziął się tam ten człowiek? Cóż może jakieś ciężkie życiowe doświadczenia lub wypalenie zawodowe go tak zmieniły, bo nie mogę uwierzyć, że już wcześniej pilotował wycieczki w ten sposób co tą i nadal ktoś zatrudnia go jako pilota. Bardzo mi przykro, że trafił na mnie. Do tej pory obojetne mi było z kim pojadę na kolejny wyjazd , bo biuro RT to była gwarancja jakości. Pojechałem na " koniec świata" za niemałe pieniądze chciałem zobaczyć dużo, spodziewałem sie bardzo dużo ( i dużo dostałem!) a mam wrażenie, że mogłem dostać więcej. POZOSTAŁ NIEDOSYT. Dlatego o pilocie- P. Dawid ( mozna ukryc nazwisko- do decyzji RT). W mojej subiektywnej ocenie leniwy minimalista, z minuty na minutę zrażający do siebie ludzi. Konkretnie - standartowy dzień zaczynamy od " kącika skarg i wniosków" czyli przydługi wykład jakie to idiotyczne skargi ludzie piszą na forach na bogu ducha winnego pilota – po co? Może dlatego, że pilot nie ma poza tym za wiele do powiedzenia? A może mu się nie chce zniżać po poziomu gawiedzi? Nie ma problemu, był w Birmie 10 lat temu - dużo sie zmieniło... ok. Ale w takim razie niech się uczy razem z nami. Wycieczka obfituje w obiekty NAJ- najwieksze , najcenniejsze, najstarsze, najbardziej niezwykłe- cuda bez dwóch zdań. Chyba ( mam nadzieję) wszystkie zobaczyliśmy!!, Choć pewności nie mam, bo działał schemat pana Pilota " ciach , ciach – odfajkowane"- to cytat. Nie mam też nic przeciwko temu, że pilot sam modyfikuje program, rezygnuje z pewnych punktów, które uznaje za mniej interesujace, może nawet żenujące, jak klasztor "skaczącego kota"- może ma racje. Ale nasz pilot twierdził, że jak zobaczyliśmy jedną czy dwie najcenniejsze swiątynie w Bagan, to reszta bedzie dla nas śmiertelnie nudna!!!!, bo wszystkie są przeciaż takie same. Zapewniam – jeździliśmy cały dzień w Bagan od świątyni do światyni i od ruin do ruin od rana do nocy- to nie może sie znudzić... Dlatego pilot – ZERO AUTORYTETU. Rezygnujemy więc z pewnych " nieinteresujących" punków programu , co dotyczy zwłaszcza jeziora Inle. Na punkty sprzedaży rękodzieła znajdujemy czas! , no ale w sumie też są w miarę ciakawe. Czas na lunch – BARDZO WAŻNY , ale o tym za chwilę. I NAJWIĘKSZY SUKCES- docieramy do autokaru o godz 17.00, dostajemy pochwałę jak dobrze jasteśmy zorganizowaną grupą i dzięki temu wcześniej dojedziemy na wypoczynek do hotelu. Słońce zachodzi – jak magicznie mogło by wygladać nad jeziorem Inle . Chyba nie jesteśmy zmęczeni .MOŻE TROCHĘ OKRADZENI Z PROGRAMU. O może nam się tylko tak wydaje. Zostaje lekki niedosty i niesmak. No i wracając do lunchu nad jez Inle- bo to co sie wydarzyło to jeden z bardziej przykrych momentów. Lunch dla chętnych – ok. Ja staram się ten czas wykorzystać jak się da- jak nie ma co zwiedzać to przynajmniej pokręcić się i popatrzeć na tubylców. Dostajemy od pilota informację, że w pobliżu są jakieś ruiny to można tam zajrzeć – niezwłocznie więc tam się udajemy. Ruiny są małe ale malownicze i fotogeniczne, co wiecej zostaje trochę czasu na zakupy, ale co się okazuje... Poszliśmy w złym kierunku. Jak się okazało potem , na drugim końcu pasażu z pamiątkami znajduje się cenna historycznie swiątynia o czym dowiadujemy się oczywiście przypadkowo i po fakcie ponoć przepiekna – ale z grupy dotarły tam " przypadkowo " tylko dwie osoby. Był czas, moglismy tam być, jak byśmy wiedzieli, że ona tam w ogóle jest. No ale nie jest "NAJ" więc po co tracić na nią czas . Oczywiscie uwaga do pilota- jak nie wie to ruszyłby się chociaż , żeby zobaczyć , nauczyć się czegoś, dowiedzieć. Nie – siedzi na Lunchu! Przewodnik lokalny - kolejna porażka – może trochę wstydzi się słabej znajomości języka, ale to naprawdę nikomu nie przeszkadza. Mam nieodparte wrażenie, że od pierwszego dnia skłócony z naszym pilotem, który ma swoje indywidualne podejście do turystyki. Co z tego wynika – lokalny przewodnik nadaje sie tylko do robienia zdjęć ze wzgledu na strój regionalny) Mógłbym tak jeszcze długo....
telefon

Pobierz aplikację mobilną Rainbow

i ciesz się łatwym dostępem do ofert i rezerwacji wymarzonych wakacji!

pani-z-meteracem