Zastanawiasz się, czy ta wycieczka to dobry wybór? Wpisz pytanie, a dostaniesz podsumowanie wszystkich opinii naszych gości.
2.5/6
Czy ta opinia była pomocna?
Mieliśmy pecha z pilotem - p. Łukasz nie chętnie dzielił się wiedzą. Informacje przez niego przekazywane były minimalne i podstawowe. Jedna uczestniczka zwróciła uwagę, że powinien nam przekazywać więcej informacji o zwiedzanych krajach/objektach na to p. Łukasz wysłał nam przez WhatsApp na stworzoną grupę regułkę prawną czym zajmuje się pilot i żeby go nie mylić z przewodnikiem , którym on nie jest. Były momenty , w których p. Łukasz był arogancki. Do p.Łukasza nie dochodziła informacja , że my nie mamy w Tajlandii, Wietnamie i Kambodży internetu. Bardzo częstą informacją było: idźcie sobie do jakiegoś punktu i popatrzcie w telefonie, jak tam dojść i wrócić. Na pytanie ale gdzie? odpowiedź była na przecież macie telefony i mapy. Prosiliśmy, żeby więcej opowiedział odnośnie danego kraju usłyszeliśmy : „ to pytajcie , jest tu lokalny przewodnik to przetłumaczę i on wam odpowie „. Lokalni przewodnicy w Kambodży i Wietnamie byli chętni do dzielenia się wiedzą dla turystów lecz w języku angielskim, indywidualnie. Nasz pilot nie był chętny do tłumaczenia tej wiedzy, ani zdobywania nowej wiedzy dla siebie. Zachowanie pilota spowodowało ,iż cała wycieczka była bardziej wizerunkowa niż informatyczna. Równie dobrze mogliśmy jechać tam sami bez organizatora. W części objazdowej na serwowanych śniadaniach bywało, iż obsługa nie donosiła jedzenia. Często było kto pierwszy ten leszy. Były też momenty żenujące, np. pierwszy dzień w Wietnamie zaprowadzono nas do "jadłodajni" na obiad, mało jedzenia dali dla 5 osób i trzeba było się tym podzielić a to co podali to jak w najgorszym barze. Na zakończenie podeszła do nas właścicielka przybytku i zachęcała żebyśmy z nią śpiewali rosyjskie piosenki. Wyproszenie nas z teatru kukiełek z pierwszych rzędów i przesadzenie na sam tył po to żeby mogły na naszych już zajętych miejscach usiąść osoby z wycieczki premium. Wycieczki fakultatywne też nie porywały, Rejs statkiem po Menamie to zwykły spęd ludzi. Były występy ale przy takiej ilości osób siedząc tłem dużo się nie zobaczyło, Pokaz Kmerskich tańców ludowych to jak występy uczniów szkolnych. Wiele miejsc do oglądania było bezsensu np. rynek gdzie handlują Chińczycy . Zupełnie tego nie zrozumiałam, większość to sprzedaż hurtowa, a jeśli nie to rozmiar malutkie. Przestrzegam przed hotelem Asia Pattaya. Tego co tam się naprawdę dzieje nie wiem dlaczego ale w opiniach nie ma. Brud, brud , smród i robaki Jedna ze słabszych wycieczek
2.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Wszystkie pozytywne wrażenia zostały przyćmione działalnością pilotki - Zofii. Odczuwało się na każdym kroku oszczędzanie- dla swojego dobra. Z obowiązkowych 400 $ Pani Zofia wydała tylko niewielką kwotę na nas- na biletach były ceny a napiwki nie są duże. Może Maxima wydała 150 $. Na niektóre wejścia nie wchodziła, bo twierdziła że ,,już była tyle razy" (dla oszczędności)wtedy byliśmy zdani tylko na przewodnika lokalnego w języku angielskim- prawie nikt nic nie rozumiał. Poza tym przez informację w języku angielskim nie wszyscy zrozumieli gdzie miejsce zbiórki i czekali w innym miejscu.- grupa odjechała. Potem gonitwa- taksówki i obarczanie winą uczestników. W grupie idącej na lotnisko- przewodnik lokalny szedł przodem a P. Zosia zamiast zamykać grupę szła sobie w środku. Wynik- zaginęła Pani. Trzy godziny ją wszyscy szukali. Odlecieliśmy bez nie. Odnaleziono ją przez zaangażowanie straży, policji, obsługi lotniskowej- doleciała później. P. Zosia kobiecie- po zebraniu paszportów, nie włożyła żółtej wkładki- musiała zapłacić 10$ kary ale ze swoich pieniędzy. Bilety wstępu były tanie a na dodatkowe drogie wycieczki płaciliśmy osobno po 35- 65$. Uzyskanie prostych informacji od P. Zosi też było nie możliwe- przy śniadaniu pytam się czy dwie wody w lodówce w pokoju i dwa piwa są płatne- odpowiada,,piwa płatne woda nie. Za godzinę wyjeżdżamy - wszyscy czekają bo za wodę trzeba zapłacić. Mówię że przecież godzinę temu się pytałem, odpowiedź,, na całym świecie w hotelach za wszystko w lodówce się płaci. Cały świat okazał się zaraz na drugi dzień- w innym hotelu była woda tylko w lodówce. Zadzwoniłem do P. Marcina- dostaliśmy telefon od P. Zosi ponieważ wcześniej nas opuszczała. Pół godziny wymiana telefonów( lokalnych i komórek i sms-ów). Stwierdził że on nie jest od tego, Zosia jest obok niego i że mamy się dowiedzieć w recepcji. Ponieważ nie znamy angielskiego i było to nie możliwe w nerwach powiedział że woda z lodówki jest do spożycia bez opłaty i rzucił słuchawkę. Ogólnie mówiąc ignorowanie i próba ośmieszania starszych- w większości ludzi. Pani Zosia nawet deklaratywnie nie rozliczyła się z pobranych 400$ od każdego bło 32 osób. Bywałem Rainbow Tours na wycieczkach gdzie pilotka na koniec coś kupowała albo zapraszała grupę za pozostałe pieniądze. Teraz pilotki- tak twierdziła jest no własnym rozrachunku i wszystkie zyski- nawet kosztem grupy ,,zagarnia" bez żadnych skrupułów i kontroli. Taka atmosfera psuje klimat i urok całej wycieczki. Nie polecam wyjazdów z Panią Zofią- szczególnie ludziom starszym i nie znającym języka angielskiego. Spotkają się tylko z ignorowaniem i przeciwstawianie grupy na osobę która z jej winy popada w kłopoty.
1.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Wycieczka intensywna i w większości ciekawa ale standard niektórych hoteli na objeździe pozostawia wiele do życzenia. Pierwsza noc w hotelu Bangkok Palace to był koszmar, karaluchy biegały po łazience i pokoju. Na szczęście po zmianie pokoju problem już się nie powtórzył, nie zmienia to jednak faktu, że część piętra na którym byli zakwaterowani klienci Rainbow, była opanowana przez robactwo. W hotelu w stolicy Kambodży brud w pokoju był wszechobecny, to samo dotyczyło hotelu w Hanoi. Generalnie po zgłoszeniu problemu przewodnikowi udawało się zawsze zmienić pokój na lepszy ale płacąc taka kwotę za wycieczkę oczekuje się jednak czegoś więcej, może nie luksusowych hoteli na objeździe ale przynajmniej czystości i braku robactwa w pokoju. Z wyżywieniem na objeździe bywało bardzo różnie, radzę jednak uważać na stolice Kambodży i lunch na zatoce Ha Long. W Kambodży robaki chodziły podczas śniadania po pieczywie a posiłek zaserwowany podczas rejsu po Ha Long był po prostu obrzydliwy, nie powstydziłby się go restauracje biorące udział w kuchennych rewolucjach. Prawie wszyscy uczestnicy wycieczki nabawili się problemów gastrycznych i to na tyle poważnych, że konieczne było wprowadzenie antybiotyków do leczenia, gdyby to były pojedyncze przypadki to można by pomyśleć, że ktoś zjadł coś na mieście, ale jeżeli chorują prawie wszyscy to daje do myślenia. Podczas całej wycieczki zabrakło jakości, za tą cenę człowiek oczekuje jednak czegoś więc, ale chyba Rainbow wychodzi z założenia, że rolą klienta jest zostawienie pieniędzy i zaakceptowanie oferowanych standardów. Zdjęcia reklamujące wycieczkę są przesadzone, część zabytków i atrakcji faktycznie widzieliśmy ale cześć to chwyt marketingowy, żeby przyciągnąć klienta. Na miejscu Rainbow przemyślałbym swoją politykę i stosunek do klienta, ponieważ konkurencja nie śpi.