5.5/6 (207 opinii)
3.5/6
To mój 18 objazd z biurem podróży, dla którego zachowuję pełną lojalność za profesjonalizm, logistykę i pasję pilotów, którzy świetnie poszerzają naszą ciekawość do świata. W moim zegarze biologicznym zaplanowałem "raczej" jedyny już przelot przez Atlantyk - więc trzy kraje, a jako czynny jeszcze nauczyciel historii nie mogłem inaczej wybrać. Nie jestem łatwym uczestnikiem -dla pilota - bo chcąc dobrze udokumentować co zwiedzam nie mogę być stadnym, a jeszcze to opóźnione ADHD. Zaginione miasta... wymagały przemyślanego sposobu przekraczanych granic oraz skutecznych zachowań przy kontrolach wewnętrznych i to czyniono perfekcyjnie bo z doświadczeniem. Nie chcę oceniać wyżywienia choć potwierdzam skromniejsze w Cancun, a wspaniałym uczestnikom objazdu mówiłem, że nie interesują mnie te państwa i przyjechałem tylko dla jajecznicy. Hotele również standardowe dla 3 lub 4 * i każdy miał dla nie będącego malkontentem swoje uroki i niespodzianki- np. z balkonu obserwowałem mszę polskiej pielgrzymki. W detalach udokumentowałem miasta Majów - z dołu i szczytów piramid co wykorzystuję dydaktycznie i ciekawi moich dorosłych podopiecznych więc jest dodatkową inspiracją dla mnie. Zaletą "zaginionych" miast była oferta cenoty Dos Ojos w podstawowym pakiecie, a kąpiel w ciepłej, krystalicznie czystej wodzie w otoczeniu groty stanowiła dodatkową odmienność. Przyglądanie się dżungli i jej zwierzętom bądź ich nasłuchiwanie, a także- lianom, sekwoi, lasom namorzynowym, kapokowym, deszczowym czy życiu mennonitów znad rzeki New River było kolejną wartością dodaną. Podróżowanie różnymi autobusami czy ich oglądanie w Belize - Chicken Busy sprzed 60- 70 lat uzupełniło koloryt miejsc. Ciekawa w oglądzie była rajska wyspa Caye Caulkner - zabudowa i klimat życia miejscowych. Głaskanie rekinów, ocieranie się płaszczek, chwytanie jednych i drugich pod wodą przez naszych podopiecznych pod wodą - niesamowite. Pilotka Pani Ania mówiła o zwiedzanych wisienkach na torcie choć sama jedną z nich stanowiła. Wcześniej poznawanych pilotów przebiła empatią, wrażliwością, aktorska gestykulacją. Nie dało się nie zauważyć, że Majowie z trasy -z którymi musiała współpracować - do niej lgną bo lubi ludzi - i piszę to jako stary belfer. Podczas przejazdu Kochana Ania przedstawiła okoliczności tragizmu migrujących do USA i zmuszanych do powrotu tak ujmująco, że ...chapeau bas. Jeszcze ten Kapuściński w ocenach współczesnych dziejów Gwatemali - ukłony Aniu. No i targujcie się, ale pamiętajcie, że to często jedyne źródło dochodu Majów - cała Ania. Plusy wyjazdu: Organizacja i ciekawe ukazanie trzech państw. Nie korzystałem z mugowych i lokalnych mazideł i nie dosięgnął mnie żaden komar w wilgotnej dżungli, ale może ja tak mam. Nie spadła kropla deszcze podczas zwiedzania, a straszyli tutaj opiniujący i ostrzegała pilotka. Filmiki kompleksów miejskich Majów - z dołu i szczytów piramid, zdjęcia najciekawszych budowli i pochowanych piramid w dżungli. Dodatkowe informacje: Obowiązkowa przejściówka na inne napięcie, swobodne zakupy w dolarach ale jeżeli rzeczywiście ktoś chce zaszaleć zakupowo w Meksyku lepiej raczej w peso tak jak oczywiście spożywcze w Oxxo. Zabierajcie ze sobą uśmiech, życzliwość, dobre nastawienie. Ostrożność nie zaszkodzi, a jak nie szukamy guza to go nie znajdziemy, zresztą poruszaliśmy się po terenach i obiektach małej koncentracji ludności.
3.0/6
Za krótki czas na realizacje tej wycieczki.
2.5/6
Meksyk był moim marzeniem, wrażenia pozostaną w moim sercu na zawsze. Kraj przecudny, kolorowy, gorący, meksykanie bardzo mili. Zakochałam się w tym kraju i języku hiszpańskim. Szkoda tylko, że była to wycieczka o smaku słodko-gorzkim. To była nasza pierwsza wycieczka z tym biurem podróży. Obsługa w biurze w Gorzowie Wlkp. bardzo miała, dziewczyny dbają o klienta na wysokim poziomie, o wszystko o co nie pytaliśmy, otrzymaliśmy odpowiedź. Szkoda, że na miejscu już tak się nie czuliśmy. Na lotnisku od momentu wyjścia z samolotu do wyjścia na zewnątrz zero obsługi z biura, żadnej pomocy przy wypełnianiu wiz meksykańskich (zero informacji w biurze, że każdy z osobna musi mieć wypełniony papierek wizowy, który otrzymał w samolocie). Osoby, które pierwszy raz jadą z biurem podróży nie koniecznie muszą wiedzieć, że dopiero na zewnątrz należy szukać swojego "opiekuna wycieczki" . Dobrze, że byli jeszcze życzliwi ludzie, którzy razem z nami lecieli w samolocie.
2.5/6
Przez pierwsze dni pobytu pilot wycieczki (pani Magda) nie wyjaśniała, gdzie jesteśmy, zupełnie nie mówiła na główny temat, czyli o Majach. Wspomniała jedynie pierwsze akapity informacji dostępnych w Wikipedii o poszczególnych okresach rozwoju tej cywilizacji i niewiele więcej. Uczestnicy zaczęli nawet żądać jakichkolwiek wyjaśnień dotyczących zwiedzanych miejsc, na ich uwagi odpowiadała "potem" i "później". Podczas pobytu w Belize i Gwatemali praktycznie nic opowiadała, tłumacząc się np. zepsutym nagłośnieniem autokaru. Szczególnie niebezpieczna okazała się wyprawa rzeką New River w Belize, gdyż z nieznanych nam przyczyn łodzie za późno wypłynęły z powrotem (może organizatorzy zapomnieli, że są godziny wschodu i zachodu słońca, prawdopodobnie dodatkowo doszło do awarii silnika). W rezultacie na rzece zastała nas ciemność, przy czym łodzie były nieoświetlone w żaden sposób. Jedna z grup przeżyła horror, gdyż sternik łodzi zabłądził w meandrach rzeki i namorzynach w ciemnościach, kierując się odbitym od wody światłem księżyca. Przez kilkadziesiąt minut w ciemnościach błądziliśmy po rzece, w pewnym momencie wpadliśmy na drzewo, którym oberwała jedna z uczestniczek. Gdybyśmy wpadli na większy konar sytuacja mogłaby się skończyć bardzo źle. Przez moment naprawdę baliśmy się o własne życie. Właściwie sytuacja ta mogłaby być stać się przedmiotem pozwu względem biura podróży, gdyby trafiła się zdeterminowana osoba; prawdopodobnie jednak organizatorom ujdzie to na sucho. W tym samym czasie osoby z innej łódki czekali na nas w autokarze. Ani słowa wyjaśnienia czy przeprosin ze strony pilotki. Poza całkowitym brakiem informacji dotyczących tematu wycieczki (Majów, ich kultury) dodatkowo pilotka wycieczki niespecjalnie dba o to, by uczestnicy zdążyli cokolwiek sobie kupić do picia czy załatwić potrzeby fizjologicznie. Podczas pobytu w rezerwatach Majów aktywność pilotki ograniczała się do tłumaczenia lokalnego przewodnika. Hotele i jedzenie moim zdaniem są bardzo dobre. Być może program wycieczki jest zbyt intensywny i trudny do realizacji, może trzeba go przemyśleć. Na do widzenia bałagan na lotnisku w Cancun, gdyż rezydenci nie przewidzieli problemów z opłatą imigracyjną i razem z nami biegali z jednego na drugi koniec lotniska, prawdopodobnie bardziej zagubieni niż my sami. Podsumowując: Na wycieczce nie dowiedziałem się niczego na temat Majów, widoki były jednak ciekawe. I pomyśleć, że m.in. pojechałem na tę wycieczkę, bo rekomendowali mi znajomi panią Kasię, której niestety nie miałem okazji poznać.