5.4/6 (262 opinie)
6.0/6
W świecie, który w wyniku powszechnej globalizacji i rewolucji cyfrowej staje się coraz bardziej jednorodny i przewidywalny, ubywa przestrzeni na niezapomnianą przygodę. Jednym z takich ostatnich dziewiczych miejsc na naszym kontynencie wydają się być Bałkany Zachodnie. Jest to niewielki skrawek Europy obejmujący swym zasięgiem m.in. Albanię, Serbię, Kosowo i Macedonię. Trudno było mi jednak uwierzyć, że ten region rzeczywiście może być aż taki super, jak sugerowała nazwa wycieczki, której program właśnie przeglądałem. W doniesieniach mediów światowych Bałkany jawią się bowiem jako teren, gdzie od dawna gnieżdżą się bieda, korupcja, bezrobocie i przemyt. Społeczność międzynarodowa patrzy na ten obszar wyłącznie przez pryzmat niezażegnanych konfliktów etnicznych. Mimo tych wątpliwości postanowiłem się tam udać, aby na własne oczy sprawdzić, czy kolorowy folder biura podróży rzeczywiście mówi prawdę. Moją bałkańską przygodę rozpocząłem w stolicy kraju, który zwany jest od kilku miesięcy Macedonią Północną. Architektura współczesnego Skopje wywarła na mnie oszałamiające wrażenie. Z centralnego miejskiego placu wyrasta 24-metrowy ,,wojownik na koniu”, zwany nieoficjalnie Aleksandrem Wielkim. Do korowodu niezliczonych pomników dołączają m.in. bułgarscy carowie, Matka Teresa, Josip Broz Tito i prawosławni święci. Wszystkie te statuy po prostu upchano w jednym miejscu - wydawało mi się, że właśnie stoję przed jakąś groteskową wersją terakotowej armii chińskiego cesarza. Znamienite postacie nie mogą rzecz jasna spoglądać na ponure socrealistyczne blokowiska, dlatego przebudowano również centrum miasta. W leniwych wodach Wardaru przeglądają się monumentalne, pseudoantyczne gmachy. Przy nadrzecznych bulwarach zakotwiczono ogromne galeony. Twórcy tych absurdalnych dzieł chyba pragnęli odtworzyć starożytny Rzym lub Ateny, jednak typowa bałkańska fantazja pchnęła ich raczej w kierunku barokowego Disneylandu. Odmiennym klimatem odznacza się turecka część Skopje. Ślady orientalnej przeszłości są tu widoczne na każdym kroku. Mężczyźni w białych jarmułkach popijają herbatę z małych naczyń w kształcie klepsydry. Rachityczne wieże minaretów wzbijają się w niebo ponad srebrnymi kopułami meczetów, gąszczem bazarowych kramów i labiryntem krętych uliczek. Z głośników rozlewa się metaliczne zawodzenie muezina. Jękliwa melodia wznosi się i opada na miasto przynosząc ze sobą powiew azjatyckiego chaosu. Następnego dnia ukazała się moim oczom ogromna tafla wody. Była tak wielka, że z trudem można było ją ogarnąć wzrokiem. W jej lustrzanym błękicie odbijały się malownicze pasma pobliskich wzgórz. Przed milionami lat znajdował się tu przepastny dół tektoniczny, który następnie wypełnił się hektolitrami wód Jeziora Ochrydzkiego. W jego ciemnych głębinach czają się endemiczne gatunki z czasów prehistorycznych. Niewiele do tej pory widziałem miejsc, które wzbudziły we mnie aż taki zachwyt. Jezioro i jego otoczenie tworzą mistyczną krainę ciszy i błogiego spokoju, gdzie można oddać się najgłębszej medytacji. Poza wspaniałą przyrodą ma ona do zaoferowania wiele innych atrakcji, takich jak Zatoka Kości, Republika Vevcani, wykopaliska z czasów starożytnych czy też twierdza cara Samuela. Spotkaliśmy się tu z niezwykłą gościnnością okolicznych mieszkańców a także zakosztowaliśmy przepysznej lokalnej kuchni. Centrum tej niesamowitej krainy stanowi Ochryd – położona nad samym brzegiem jeziora prawdziwa perła Macedonii. Spośród niezliczonej ilości znajdujących się tu obiektów sakralnych warto zajrzeć do monastyru św. Nauma i być świadkiem dokonującego się tam cudu. Ten założony przez ucznia Cyryla i Metodego klasztor jest jednym z wielu symboli obrony prawosławia na Półwyspie Bałkańskim. To właśnie w takich miejscach surowego dogmatu, ludowej pobożności i dzikiego piękna przez wieki tliło się życie narodowe Słowian południowych. I tylko dzięki takim miejscom czasem wybuchało ono żywym płomieniem. W drodze na Korfu podziwiałem dziewicze krajobrazy majestatycznych gór Pindos. Aby dotrzeć na wyspę, trzeba przeprawić się promem – rejs trwa dwie godziny. Płynęliśmy cieśniną i wciąż było widać ląd. Skaliste wybrzeże porośnięte było krzakami i karłowatymi drzewami. Wydawało się, że słońce od zawsze stoi nad nim w zenicie - wieczne południe i stare jak świat kamienne wysepki marszczące się od upału. Kiedy opuściłem statek, olśniły mnie czystość śródziemnomorskiego światła, lazurowe niebo i zielonkawy błękit wody. Czułem się, jakbym przebywał we wnętrzu trójwymiarowej widokówki. Malownicze zatoczki zapraszały do kąpieli i wsłuchiwania się w odgłosy natury. Korfu to kraina wiecznej wiosny, której nie mogli się oprzeć nawet Odyseusz i cesarzowa Sissi. Paletę barw i odcieni kwitnących kwiatów wzbogacają gaje oliwne, palmy i cyprysy. Całość tworzy idylliczną, sielankową scenerię, która urzeka swym cudownym pięknem. Pojawiające się na niebie białe cielska boeingów zwiastowały kolejny sezon masowej turystyki. Już wkrótce autokary przywiozą tu całą Europę. W portach zacumują ogromne cruisery. Ich zawartość ustawi się w kolejki na trapach wiodących na brzeg i zaleje całą wyspę. Niemieccy, angielscy i włoscy turyści będą siedzieć na stertach bagażu albo taszczyć swoje kolorowe walizki na kółkach. Nabłyszczone węże samochodów wypełzną z ciemnych ładowni. Zakochane pary zrobią sobie zdjęcia w promieniach zachodzącego słońca. Z żalem pożegnaliśmy rajską wyspę i udaliśmy się do Albanii. Południowa część tego niewielkiego kraju to chyba jedno z najbardziej surrealistycznych miejsc w Europie. Jej surowe piękno przywodzi na myśl dawno minione epoki i wymarłe gady, które nie zostawiły po sobie nawet skamielin. Mijane przez nas góry wyglądały jak usypane z popiołu. Linia drzew kończyła się jak ucięta, a potem widać już było tylko jałowe, pionowe ściany, które zdawały się przesuwać niczym podniebne wydmy kurzu. Cały ten teren był jakby opuszczony – z trudem można było dostrzec ślady ludzkiej czy zwierzęcej egzystencji. Wypatrywałem bunkrów – ku mojemu zdziwieniu naliczyłem ich zaledwie kilkanaście. Resztę musieli wykopać lub wysadzić w powietrze. Wygląda na to, że Albańczycy na zawsze porzucili kult Envera Hodży – komunistycznego boga i stworzyciela totalitarnego raju na ziemi, który się zrodził w Gjirokaster, mieście z łupka szarego. Odrzucenie ateistycznej wiary było szczególnie widoczne w Tiranie. Wykwity hodżańskiej megalomanii popadają w ruinę i ustępują miejsca szklanym domom turbokapitalizmu. Złomowiska przedpotopowych aut i stalinowskiego industrialu wypierane są przez samowolę budowlaną i okazałe meczety. Kraina orłów daje przykład niespotykanej tolerancji wyznaniowej, jednak jej najważniejszą religią jest dzisiaj albańskość. Naszą bałkańską wyprawę zakończyliśmy w Nowym Sadzie – tętniącej życiem stolicy okręgu Wojwodina, która jest zamieszkana przez multikulti złożone z ponad dwudziestu narodowości. Zanim tam dotarliśmy, odwiedziliśmy jedno z najbardziej znanych miejsc w Serbii – ukryte pośród falistych wzgórz, tajemnicze Đavolja Varoš. W tych przesyconych zabobonem i lokalnymi legendami wąwozach otaczała mnie wyłącznie geologia. Skaliste iglice wyrastają z ziemi i przeszywają upalne powietrze niczym masywne, fabryczne kominy. Z ich podnóży sączy się lecznicza woda o intensywnym rudym zabarwieniu – wyglądała tak, jakby zawierała w sobie całą tablicę Mendelejewa. Ognisty kolor tej pustynnej krainy podsycany jest przez promienie palącego słońca. Pożółkłe filary utrzymywane są w pionie przez andezytowe głazy. Trwałość tych formacji skalnych jest jednak pozorna - wkrótce andezyt odpadnie i kamienne termitiery skruszeją, wywietrzeją i obrócą się w drobny pył. Na Bałkanach wszystko jest bowiem prowizoryczne i może się w jednej chwili zawalić. Bo nawet jeśli nie erozja i tektonika, to po prostu efekt cieplarniany, plastik i folia mogą podłożyć tu bombę i na zawsze unicestwić ten kruchy ekosystem. Każda podróż jest idealną okazją do pogłębienia swojej wiedzy a także do zweryfikowania swoich dotychczasowych wyobrażeń na temat odwiedzanych miejsc i zamieszkujących je ludzi. Taką możliwość dała mi również wycieczka, dzięki której przekonałem się, że Bałkany naprawdę są super. To fascynująca i inspirująca kraina, gdzie mieszają się wpływy cywilizacji zachodniej, islamskiej i prawosławnej. Podczas tej podróży nie tylko podziwiałem zapierające dech w piersi krajobrazy, ale również zapoznałem się z unikatową i przebogatą kulturą mieszkańców tych stron, którzy każdego przybysza witają z otwartymi rękami. Myślę, że warto tu przyjechać właśnie teraz, kiedy można się tu poczuć niemal tak bezpiecznie, jak u siebie w domu. Kraje bałkańskie już dawno zrzuciły z siebie jarzmo autorytarnego despotyzmu i odżegnują się od szaleństwa nacjonalistycznej paranoi. Mało kto myśli tutaj o abstrakcyjnych ideach. Liczą się przede wszystkim najbardziej osobiste pragnienia. Chyba nigdy wcześniej mieszkańcy Bałkanów Zachodnich nie byli aż tak zdeterminowani, aby zapewnić lepsze życie dla siebie i swoich dzieci. Chociaż jeszcze wiele ran się nie zagoiło i wiele problemów oczekuje na rozwiązanie, to jednak wydaje się, że te sponiewierane przez historię narody stoją dzisiaj przed realną szansą wejścia na drogę wzajemnego zrozumienia, dobrobytu i oświecenia.
6.0/6
Wycieczka „Bałkany są super” okazała się świetnym wyborem na wakacje po wakacjach! Impreza prawidłowo zorganizowana, pozwalająca zobaczyć Macedonię, Grecję, Albanię i Serbię ;) Ogromne podziękowania należą się dla pilota wycieczki Pana Macieja, który dzięki swojej wiedzy przybliżył nam zwiedzane kraje w sposób ciekawy i z historyczną precyzyjnością. Sposób opowiadania zachęcał do oglądania krajów bałkańskich i poznawania smaków tamtejszego życia. Puszczane podczas podróży piosenki dodatkowo pozwoliły zbliżyć się do „rytmów” tamtejszego życia. Mimo dłuższych przejazdów pomiędzy zwiedzanymi miejscami - Pan Pilot razem z Panami kierowcami - Adamem oraz Zbigniewem (jeżeli dobrze pamiętam ich imiona) wybierali takie trasy, żeby można było zobaczyć jak najwięcej przepięknych krajobrazów. Podziękowania dla Panów kierowców, którzy z niezwykłą uprzejmością i uśmiechem podchodzili do każdego uczestnika wycieczki i pomagali dźwigać z dnia na dzień coraz cięższe bagaże oraz bezpiecznie przywieźli nas do Polski :) Hotele w których były noclegi – jak na standard „biednych” krajów południa - schludne, choć niektóre skromne. Wyposażone w ręczniki, w większości w suszarkę, mydełka, szampony i żele pod prysznic. Jak dla mnie w 100% wystarczające. Jedzenie standardowe, dobre. Śniadania – szwedzkie stoły, kolacje – serwowane, oprócz Korfu. Najlepsze jedzenie - bufet na Korfu, mniam :) Dodatkową atrakcją podczas noclegu na Korfu była bliskość lotniska - wieczorem można było np. oglądać starty samolotów :D Najpiękniejsze wg mnie miejsca: Ochryda i Jezioro Ochrydzkie, następnie Korfu i Nowy Sad. Niesamowite widoki, kultura i tradycja. Ludzie Bałkanów mili, sympatryczni, umiejący już w niewielkim stopniu język polski, mówiący dużo komplementów w stosunku do Polaków. Ceny w sklepach niskie, można kupić wiele za niewiele. W większości możliwość płacenia EURO. Reasumując, polecam wycieczkę w 100%! Niesamowita grupa wycieczkowa 11-20.09.2021. Dziękuje.
6.0/6
W 2015 roku pojechałam po raz pierwszy z Rainbow na wycieczkę "Anglia królewska". Wycieczka była świetna: program, pilot, przewodnik, kierowcy, hotele, wszystko OK. Jednak autokar był tragiczny i postanowiłam nigdy więcej nie korzystać z usług Rainbow. Jednak w tym roku coś mnie podkusiło i pojechałam na wycieczkę "Bałkany są super". Było wspaniale. Pilotka - Pani Małgosia Rucińska - jest jednym z najlepszych pilotów z jakimi dotychczas jeździłam, a byłam już z różnymi biurami w sumie prawie na 30 wycieczkach. Wspaniali kierowcy - panowie Sylwester i Paweł - to nie tylko wysokiej klasy fachowcy, z którymi nie strach jeździć po krętych górzystych bałkańskich drogach, ale są również bardzo sympatyczni i uczynni. Bardzo dobrzy przewodnicy, zwłaszcza pani Ania, która oprowadzała nas po Ochrydzie i okolicy. Nie można również narzekać na hotele - były na całkiem przyzwoitym poziomie - a wyżywienie było smaczne i obfite. O pięknych widokach nie wspomnę, to trzeba zobaczyć na własne oczy. Dlatego też już we wrześniu jadę znów na Bałkany, oczywiście z Rainbow, na wycieczkę "Bałkańskie skarby". Marzy mi się, aby pilotką znowu była pani Małgosia.
6.0/6
Warto się wybrać na Bałkany .Są piękne widoki,bardzo ciekawe i różnorodne miejsca .Niesamowite miasto srebrnych dachów Gjirokaster z cudownymi uliczkami i regionalną kuchnią.Piękny Monastyr Nauma i przepiękne widoki ,relaksujący rejs po źródłach rzeki Czarny Drim a następnie degustacja miejscowych specjałów.Sama Ochryda i jezioro jest niesamowitym miejscem gdzie warto powracać.Godnym polecenia jest zatoka Peleokastritsa z przepięknymi widokami,pięknymi skalami i cudowną wodą. Skopje nocą robi niesamowite wrażenie.