Nie wszyscy w Ameryce Łacińskiej świętują śmierć paradami i czaszkami z cukru. Nie wszędzie ulice zamieniają się w karnawał szkieletów, a cmentarze w teatr pod gołym niebem. Kolumbia ma własny sposób – cichszy, bardziej rodzinny, jakby w pół drogi między meksykańskim spektaklem a europejską powagą.
Día de los Difuntos nie ma ekstrawagancji Día de los Muertos. Nie znajdziecie tu ulic pełnych turystów z aparatami ani makijażu Catriny. To święto bardziej przypomina polskie Wszystkich Świętych – białe kwiaty zamiast neonowych pomarańczy, modlitwa zamiast fiesty, melancholia zamiast euforii. Ale z jedną kluczową różnicą: Kolumbijczycy nie wychodzą z cmentarza po dziesięciu minutach. Zostają na cały dzień, jakby śmierć nie stawiała muru między żywymi a zmarłymi, tylko przesuwała ich do sąsiedniego pokoju.
Chcecie poznać Kolumbię od strony, której nie pokażą wam przewodniki? Usiądźcie z nami na cmentarnym kocu, spróbujcie natilli i posłuchajcie opowieści o niezwykłym sposobie Kolumbijczyków na pamiętanie o swoich zmarłych.
W tym artykule przeczytasz o:
Podczas gdy w innych krajach za główny dzień upamiętniania zmarłych uważa się 1 listopada, Kolumbijczycy swoje obchody organizują dzień później. Día de los Difuntos przypada na 2 listopada i jest to czas na spotkania w rodzinnym gronie, wizyty na cmentarzu i czczenie pamięci zmarłych. Warto pamiętać, że nie jest to święto o jednolitym charakterze – sposób jego celebrowania zmienia się w zależności od regionu kraju i bywa łączony z Dniem Wszystkich Świętych. Coraz częściej Kolumbijczycy ulegają również urokowi hucznego świętowania Día de los Muertos.
Celebrowanie Día de los Difuntos jest ściśle związane z tradycją katolicką – w ten dzień przypadają Zaduszki, czyli dzień wspominania wszystkich zmarłych, a nie tylko tych, którzy osiągnęli świętość, jak ma to miejsce 1 listopada. Katolicyzm dotarł do Kolumbii wraz z hiszpańskimi konkwistadorami w XVI wieku, którzy nie tylko kolonizowali ziemie, ale także prowadzili intensywną ewangelizację ludności rdzennej. Kościół katolicki, dążąc do nawrócenia miejscowej ludności, często adaptował lokalne zwyczaje, nadając im chrześcijańskie znaczenie – tak powstała unikalna mieszanka europejskich obrzędów i tubylczych tradycji.
Dla Ameryki Łacińskiej charakterystyczne jest właśnie takie przenikanie się katolickich świąt z lokalnymi tradycjami, dlatego wśród kolumbijskich rytuałów znajdzie się wiele oryginalnych zwyczajów, niespotykanych w innych częściach świata. W społecznościach rdzennych, takich jak Kamëntsá Biyá w regionie Alto Putumayo, święto zachowało jeszcze więcej przedkolumbijskich elementów, łącząc chrześcijańskie obrzędy z pradawnymi rytuałami ku czci przodków.
Kult śmierci nie musi ocierać się o groteskę ani wzbudzać strachu, nie musi być też pełen smutku i przejmującej melancholii. Święto Día de los Difuntos obchodzone w Kolumbii jest najlepszym przykładem, że można łączyć troskę i szacunek wobec zmarłych bliskich z radością spotkania żyjących krewnych. Służą temu rytuały, którym warto bliżej się przyjrzeć.
Kolumbijczycy w pierwszych dniach listopada nie tylko odwiedzają groby bliskich, ale przywiązują również dużą wagę do ich odświętnego przybrania. To zadanie dla całej rodziny, która spotyka się już podczas przygotowań do Día de los Difuntos. Mogiły ozdabiane są kwiatami – mogą być to goździki, lilie, róże bądź chryzantemy. Chętnie wybierany jest zwłaszcza kolor biały, mający symbolizować czystość duszy. Obok kwiatów nie może zabraknąć zniczy, których światło ma prowadzić dusze zmarłych ku wiecznemu spokojowi.
W czasie Día de los Difuntos nie tylko cmentarze, ale także ich najbliższe okolice zapełniają się ludźmi. Pojawiają się wokół nich sprzedawcy, od których można kupić kwiaty i znicze, ale na tym nie kończy się asortyment straganiarzy. Ponieważ święto jest nierozerwalnie związane z rodzinnymi ucztami, także przy cmentarzach nie brakuje miejsc, w których można kupić tradycyjne potrawy, słodycze i napoje. Kolumbijczycy wybierają je zarówno z myślą o żywych, jak i umarłych, którym pozostawiają na grobach kulinarne podarunki.
Obchody Día de los Difuntos mają wiele regionalnych wariantów. W niektórych częściach Kolumbii, takich jak Santiago de Cali czy Antioquia, jedną z tradycji jest puszczanie latawców. Za ich przygotowanie najczęściej odpowiadają dzieci, a dzięki kreatywności najmłodszych nabierają barw i indywidualnego charakteru. Puszczanie latawców to jeden z elementów rodzinnych spotkań na cmentarzach, stanowi nie tylko piękny widok, ale jest także wydarzeniem o głębokim znaczeniu – latawce mają być znakiem komunikacji żywych i umarłych, symbolizują dusze wznoszące się do nieba.
Cmentarz w kulturze krajów Ameryki Łacińskiej nie budzi grozy, a listopadowe obchody święta zmarłych mają radosny charakter. Dlatego zupełnie naturalne stało się urządzanie pikników na grobach bliskich i rodzinne celebrowanie wspólnych chwil. Kolumbijczycy zabierają na cmentarze koce i krzesła, które rozkładają obok mogiły, a także kosze z jedzeniem, układanym następnie na grobie. Tak zaaranżowane biesiady potrafią trwać nawet sześć-osiem godzin. W ich trakcie jest czas na rozmowy i śmiech, ale także modlitwę. Dorosłym towarzyszą dzieci, które nieskrępowane biegają pomiędzy grobami, wnosząc w rodzinne spotkania swoją spontaniczność i radość.
Trwające wiele godzin wizyty na cmentarzach nie są niczym niezwykłym w kulturze Kolumbijczyków. Tym bardziej że nie wybierają się na nie sami, ale w towarzystwie bliższych i dalszych krewnych. Dzięki temu zyskują czas na rozmowy i opowiadanie historii o zmarłych. Ponieważ spotkania przy grobach przypominają pikniki, ich uczestnicy częstują się wspólnie przygotowanymi wcześniej potrawami oraz piją kawę i tradycyjne napoje. Okoliczności nie przeszkadzają też w podejmowaniu typowych dla spotkań towarzyskich aktywności – często w tle rozbrzmiewa ulubiona muzyka zmarłego, a rodzina zasiada do wspólnej gry w karty czy domino.
Atmosfera przypominająca rodzinny piknik zbliża Día de los Difuntos do meksykańskiego sposobu celebrowania Dnia Zmarłych. Nie można jednak zapomnieć, że w Kolumbii nie mniej ważnym elementem rodzinnych spotkań jest wspólna modlitwa za zmarłych.
Do tradycji wielu świąt należy przygotowywanie określonych potraw – nie inaczej jest w przypadku Día de los Difuntos. Tego dnia jedzenie można znaleźć nie tylko na domowym stole, ale przynoszone jest także na cmentarze, by tam dzielić się nim z rodziną. Wśród kolumbijskich przysmaków znajdują się potrawy, których nie znajdziemy w naszym codziennym menu.
Nie tylko dzieci czekają na słodkie przysmaki przygotowywane w związku ze świętami. Natilla i buñuelos to dwa desery, których nie może zabraknąć na spotkaniach z okazji dnia zmarłych i zazwyczaj podaje się je razem, układając na jednym talerzu, ponieważ kontrastują ze sobą smakiem i teksturą. Natilla to schłodzony mleczny deser o konsystencji przypominającej budyń lub galaretkę. Aby dodać mu charakteru, Kolumbijki często przyprawiają go cynamonem. Buñuelos to z kolei kulki z ciasta z dodatkiem sera, które dzięki smażeniu zyskują chrupiącą skórkę.
Kuchnia kolumbijska obfituje w regionalne potrawy, które są chętnie przygotowywane z okazji Día de los Difuntos. Służą jako pokarm dla spotykającej się na cmentarzu rodziny, ale także stają się ofiarą przeznaczoną dla dusz zmarłych. Wśród przekąsek nie może zabraknąć placków arepas, przygotowywanych z mąki kukurydzianej, które można podawać na wiele sposobów, wybierając ulubione dodatki. Do bardziej sycących dań należą sancocho, czyli gęsta zupa mięsno-warzywna, oraz bandeja paisa przygotowywana z fasoli, ryżu i mięsa.
Oprócz potraw charakterystycznych dla Kolumbii popularnością cieszą się również dania znane szerzej w Ameryce Łacińskiej, jak na przykład tamales. Na Święto Zmarłych przygotowują je także Meksykanie, gotując na parze owinięte w liście bananowca placki z mąki kukurydzianej.
Świętowanie dnia zmarłych byłoby niekompletne bez tradycyjnych kolumbijskich napojów. Największą popularnością cieszy się aguapanela przygotowywana z wody i surowego cukru trzcinowego. Niekiedy dodaje się do niej cytrynę, a nawet mleko lub ser, które czynią napój bardziej kremowym. W różnych częściach Kolumbii podawane są także regionalne odmiany napoju chicha, którego najważniejszym składnikiem jest fermentowana kukurydza, a wśród dodatków mogą znaleźć się przyprawy, owoce, a także alkohol. Żadne spotkanie rodzinne i towarzyskie w Kolumbii nie może obyć się również bez filiżanki aromatycznej kawy.
Kultury Meksyku i Kolumbii mają wiele punktów wspólnych, wywodzących się z czasów sprzed przybycia konkwistadorów. Chociaż podczas listopadowego święta zmarłych mieszkańcy obu krajów licznie odwiedzają groby bliskich i kult przodków jest ważną częścią ich tożsamości, nastrój towarzyszący tym dniom jest nieco inny. Warto poznać korzenie i barwne oblicze Día de los Muertos, ale też dostrzec różnice między nim a Día de los Difuntos, by nie utożsamiać uroczystości w całej Ameryce Łacińskiej z hucznymi paradami.
Kolumbijczycy z pewnością przeżywają dzień zmarłych w bardziej spokojny, nostalgiczny sposób niż Meksykanie. Podczas rodzinnych spotkań jest oczywiście miejsce na rozmowy i radosne wspomnienia, ale nie mogą one równać się z meksykańską głośną fiestą. Same obchody nie są także rozciągnięte na dwa, a nawet trzy dni.
Różnice w atmosferze towarzyszącej Día de los Difuntos i Día de los Muertos widać także w kolorach, które dominują w tym czasie na cmentarzach i ulicach. Białe lub pastelowe kwiaty są charakterystyczną ozdobą na kolumbijskich mogiłach, mieszkańcy Meksyku nie unikają natomiast intensywnych, a wręcz neonowych barw, widocznych na ubraniach i ołtarzach ku czci zmarłych.
Meksykanie wierzą, że uczczenie pamięci zmarłych powracających na ziemię podczas Día de los Muertos wymaga wyjątkowej oprawy. Zarówno na ulicach, jak i w domach powstają więc ekstrawaganckie ołtarze pełne ozdób i jedzenia. Cukrowe czaszki, ludzie przebrani w kostiumy szkieletów lub malujący twarze w charakterystyczny makijaż Catriny to także nieodłączne elementy Święta Zmarłych. Jego celebracja wykracza daleko poza sferę prywatnych uroczystości, a coraz popularniejsze stają się wielkie miejskie parady, przyciągające nie tylko Meksykanów, ale także tłumy turystów.
Kontrastuje to z kolumbijską prostotą w świętowaniu Día de los Difuntos, a przyczyn tak silnego rozdźwięku należy szukać we wpływie katolicyzmu na kulturę Kolumbijczyków. Nie zapominają oni, że według religijnych dogmatów śmierć to początek drogi do Boga, a przemierzającym ją duszom zamiast cyklicznych powrotów na ziemię bardziej potrzebna jest modlitwa, by mogły osiągnąć zbawienie.
Día de los Muertos jest spotkaniem z duszami zmarłych, ale też swoistym spektaklem, którego nieodłącznym elementem stały się barwne ofrendy ustawiane w domach, uliczne parady pełne przebranych postaci i cmentarze rozbrzmiewające muzyką i gwarem rozmów. Meksykanie mają zatem wiele okazji do świętowania i chętnie z tego korzystają.
Día de los Difuntos jawi się na tym tle jako bardziej kameralne święto, którego centralnym punktem jest cmentarz. To właśnie tam gromadzą się rodziny, przynosząc tradycyjne potrawy, spędzając razem czas i modląc się za dusze bliskich. Radosne spotkania mają tu zupełnie inne, bo prywatne oblicze.
Ameryka Łacińska wydaje się Polakom odległa nie tylko geograficznie, ale też kulturowo. Oglądając zdjęcia z parad, w których uczestniczą ludzie przebrani za szkielety, można nabrać przekonania, że tamtejszy Dzień Zmarłych jest całkowitym przeciwieństwem Dnia Wszystkich Świętych. Jednak gdyby przyjrzeć się zwyczajom spoza świętującego hucznie Meksyku, można znaleźć wiele podobieństw w celebracji obu uroczystości.
Zarówno Dzień Wszystkich Świętych, jak i kolumbijski Día de los Difuntos charakteryzują się powagą i atmosferą melancholii. To okazja, by na chwilę zatrzymać się wśród mogił i wspominać bliskich, którzy odeszli. W obu kulturach na cmentarze przynoszone są kwiaty i znicze, służące do dekorowania grobów, a ich odwiedzanie jest najważniejszym punktem całego dnia. W Kolumbii i Polsce celebrowane są rodzinne spotkania, jednak podczas gdy my jesteśmy przyzwyczajeni do domowych wizyt, Kolumbijczycy właśnie na cmentarze przynoszą kosze pełne jedzenia, by tam dzielić się nim z najbliższymi, niejednokrotnie spędzając w ten sposób cały dzień.
Día de los Difuntos to tylko jeden z wymiarów Kolumbii, która zaskakuje na każdym kroku. Cmentarze pełne rodzinnych pikników, latawce symbolizujące dusze zmarłych, aguapanela i buñuelos dzielone przy grobach – to obrazy, których nie znajdziesz nigdzie indziej w Ameryce Południowej. Ale Kolumbia to znacznie więcej niż listopadowe tradycje.
Nasze wycieczki objazdowe po Kolumbii zabiorą Cię od murów kolonialnego Cartageny, przez kolorowe uliczki Guatapé i plantacje kawy w Eje Cafetero, aż po tętniącą życiem Bogotę. Poznasz kraj, gdzie na każdym kroku czuć ciepło lokalnej gościnności, a tradycje przenikają się z nowoczesnością. A jeśli marzysz o połączeniu zwiedzania z relaksem na plaży, nasze wczasy w Kolumbii – w tym oferty All Inclusive na karaibskim wybrzeżu – pozwolą Ci odpocząć na białych plażach po dniu pełnym wrażeń.
Planując wyjazd na początek listopada, możesz osobiście zobaczyć, jak Kolumbijczycy celebrują Día de los Difuntos – doświadczenie, które na zawsze zmieni Twoje postrzeganie tego, czym może być święto zmarłych. To szansa, by wyjść poza turystyczne szlaki i poznać autentyczną kulturę tego fascynującego kraju.
Sprawdź naszą ofertę wyjazdów do Kolumbii i przekonaj się, że to miejsce warte odkrycia.
Zobacz inne o: