Święta Bożego Narodzenia łączą nas w radości obdarowywania bliskich, ale to, kto przynosi wyczekiwane prezenty, jest już zupełnie inną opowieścią. W każdej kulturze świąteczne tradycje mają swoją unikalną historię. Gdzieś w dalekiej Laponii renifery ciągną sanie Świętego Mikołaja, a po przeciwnej stronie globu – na afrykańskich równinach – w magicznych torbach kiondo kryją się prezenty od Father Christmas. Część dzieci swoje wymarzone prezenty otrzymuje już 24 grudnia, podczas gdy inne wypatrują Trzech Króli, którzy z podarunkami przybywają 6 stycznia, i nieznana jest im postać Świętego Mikołaja. Każdy kraj i region mają swoją opowieść i swoją postać, która przychodzi w świąteczny czas, by przynieść nie tylko prezenty, ale i kawałek magii, tradycji i historii.
Dowiedz się, jak „Święty Mikołaj” i związane z nim tradycje wyglądają w różnych zakątkach globu, czytając ten artykuł!
W tym artykule przeczytasz o:
Cofając się do odległych, wręcz starożytnych czasów, możemy przekonać się, że obdarowywanie się prezentami i powiązanie tego zwyczaju z okresem przesilenia zimowego, było obecne w wielu kulturach. W Grecji, czczącej olimpijskich bogów, między 17 a 23 grudnia odbywały się Saturalia, w trakcie których dochodziło do zawieszenia hierarchicznego porządku między niewolnikami, a ich panami, a elita obdarowywała poddanych drobnymi upominkami. Wśród pogańskich tradycji można wymienić także zimowe święto jul, znane wśród narodów germańskich. Jego kulminacyjnym momentem przypadającym na 24 grudnia było rozdawanie podarunków dzieciom.
Bliższy dzisiejszym tradycjom był rozwijający się w średniowiecznej kulturze chrześcijańskiej kult świętego Mikołaja. Żyjący w IV wieku Biskup Miry słynął ze swojej hojności, a jego legenda rozprzestrzeniła się na całą Europę, stopniowo przeistaczając postać starszego mężczyzny w symbol Świąt Bożego Narodzenia.
Pomimo wielu podobieństw w celebrowaniu tradycji dawania świątecznych prezentów, nie można powiedzieć, że wszędzie wygląda ona tak samo. Ma na to wpływ wiele czynników, a pierwszych z nich należy szukać w wypieraniu przez chrześcijaństwo rodzimych wierzeń i wpływie kolonizacji europejskiej na inne rejony świata. W ich wyniku dochodziło do mieszania się lokalnych tradycji z nowymi obyczajami. Aby miejscowa ludność łatwiej przyjęła zmiany, zwyczaje nakładały się na siebie, tworząc unikalną kulturową mozaikę łączącą uniwersalne wartości z lokalnym klimatem.
Zmiany obserwowane w ostatnich latach pokazują jednak stopniowe zacieranie się regionalnych różnic. Komercjalizacja świąt sprawia, że oprócz Mikołaja w czerwonej czapce, który przynosi prezenty, coraz mniej jest miejsca dla innych postaci, kojarzonych wcześniej ze świątecznymi podarkami.
W Europie, pozostającej od wieków pod silnymi wpływami kultury chrześcijańskiej, także można zaobserwować, jak tradycja świątecznych podarków nabiera lokalnego kolorytu. Nie zawsze zwyczaje pokrywają się z granicami państw, niekiedy obejmują tylko niewielkie regiony i czerpią z miejscowych legend.
W czasie ciemnego i przygnębiającego polskiego grudnia są aż dwie okazje do cieszenia się prezentami. Patronem 6 grudnia jest Mikołaj i w nawiązaniu do postaci świętego popularne jest robienie bliskim drobnych prezentów. Najczęściej odnajdują się one rano, w butach lub pod poduszką. Mikołaj powraca także w Wigilijny wieczór, by położyć świąteczne prezenty pod choinką. To zdecydowanie najpopularniejsza postać związana z Bożym Narodzeniem, ale w różnych regionach Polski może mieć zastępców.
W Wielkopolsce znana jest postać Gwiazdora, wywodząca się z tradycji kolędników, którym towarzyszył mężczyzna ubrany w futrzaną czapkę i niosący gwiazdę. Oprócz worka z prezentami miał też rózgę, którą karcił niegrzeczne dzieci. Na Śląsku i w części Małopolski świąteczne prezenty odpowiedzialny jest Aniołek. Jest jednak postacią tajemniczą, która nie pokazuje się obdarowywanym i znika, gdy podarunki znajdą się pod choinką.
W krajach niemieckojęzycznych funkcjonują dwie różne tradycje wręczania prezentów, które różnią się w zależności od regionu i wyznania. W południowych Niemczech, Austrii i Szwajcarii rządzi Christkind – tajemniczy anioł w białej szacie ze złotymi włosami, który przynosi prezenty wieczorem 24 grudnia, gdy rodzina śpiewa kolędy lub kończy kolację. Dzieci słyszą magiczny dzwonek, a gdy otwierają drzwi do pokoju – prezenty już leżą pod choinką. Ta tradycja została wprowadzona przez samego Marcina Lutra w XVI wieku jako protest przeciw kultowi świętych. Z kolei na północy Niemiec dzieci odwiedza Weihnachtsmann – brodaty dobroduszny dziadek w czerwonym płaszczu, który pyta o wierszyki i osobiście wręcza prezenty z wielkiego worka.
Ale to nie koniec. 6 grudnia przez niemieckojęzyczne kraje chodzi Święty Mikołaj ze swoim przerażającym pomocnikiem – Krampusem, rogatym futrzanym potworem, który straszy niegrzeczne dzieci, podczas gdy Mikołaj nagradza grzeczne orzechami i słodyczami. W niektórych austriackich wioskach odbywają się nawet Krampuslaufy – parady dziesiątek Krampusów w strasznych maskach.
Szwecki Jultomten może z pozoru przypominać Świętego Mikołaja, nosi bowiem długą brodę, czerwony strój i czapkę, a podarunki rozdaje w Wigilię Bożego Narodzenia, często osobiście wręczając je dzieciom. Postać ta ma jednak korzenie w mitologii nordyckiej – wywodzi się od znanego jako „Tome” opiekuna gospodarstw, który pomagał w drobnych pracach, a w zamian za okazany szacunek miał zapewniać rodzinie dobrobyt.
Ewolucja w skrzata kojarzonego ze świątecznymi podarunkami zaczęła się około XVIII/XIX wieku, gdy w Szwecji coraz powszechniejsze stało się wręczanie prezentów i rodzinne celebrowanie świąt. W wielu domach wciąż obecny jest zwyczaj, nawiązujący do dawnych tradycji, pozostawiania podziękowania dla Jultomtena – jest to przygotowywana przez dzieci owsianka znana w Szwecji jako gröt
Fińskim dzieciom prezenty przynosi Joulupukki. Nazwa ta oznacza dosłownie „bożonarodzeniowego kozła” i nawiązuje do nordyckiego folkloru, w którym pojawiała się postać przebierańca w masce zwierzęcia, który chodził po domach, straszył najmłodszych, ale także przynosił im drobne podarunki.
Obecnie Joulupukki przypomina raczej dobrotliwego Mikołaja, a jego oficjalną siedzibą jest Rovaniemi w Laponii. Stamtąd wyrusza w zaprzęgu reniferów, by 24 grudnia, tuż po wigilijnej kolacji, odwiedzać domy. Jego wizyta obowiązkowo rozpoczyna się od słów „Oletko ollut kiltti?”, które są skierowanym do dzieci pytaniem „Czy byłeś grzeczny?”. Po krótkiej rozmowie z rodziną następuje najbardziej wyczekiwana chwila, czyli rozdanie świątecznych prezentów. Joulupukki w podróży towarzyszą znane z fińskiego folkloru skrzaty – tonttu.
A gdyby zamiast jednego Mikołaja, rozdawaniem świątecznych podarunków zajęło się aż trzynastu braci rodem z islandzkiego folkloru? To gwarancja wielu psot, bo Yule Lads to trolle robiące niemało zamieszania w odwiedzanych domach: Þvörusleikir wylizuje łyżki, Hurðaskellir budzi w nocy, trzaskając drzwiami, a Bjúgnakrækir podkrada kiełbaski, a to dopiero początek corocznych kłopotów! Każda noc między 12 a 24 grudnia to czas jednego z braci; islandzkie dzieci przygotowując się na ich przyjście, stawiają na parapecie wyczyszczony but. Rano grzeczni znajdują w nim słodycze lub drobne upominki, a niegrzeczni... zgniłego ziemniaka.
Z tradycją trzynastu Yule Lads nierozerwalne związane są jeszcze dwie przerażające postacie. Jedna z nich to matka trolli Grýla, która porywa nierzeczne dzieci, drugą jest natomiast Jólakötturinn, czyli Świąteczny Kot, który zjada ludzi, który nie zadbali o nowe ubranie przed Wigilią.
Włoskie legendy sprawiły, że na świąteczne podarunki dzieci czekają do 6 stycznia. W nocy, w specjalnie przygotowanych skarpetach zawieszonych przy kominku lub łóżku, zostawia je Befana – staruszka, która według podań spóźniła się, by odwiedzić Dzieciątko Jezus, dlatego wędruje po domach, obdarowując dzieci. Dla grzecznych ma słodycze, niegrzecznym zostawia węgiel (obecnie są to przede wszystkim czarne cukierki).
Postać Befany jest szczególnie popularna w centralnych i północnych regionach Włoch. Stała się również bohaterką miejskich parad i uroczystości – najwięcej osób przyciągają wydarzenia organizowane w Rzymie, ale zwyczaj ten jest kultywowany także w miejscowości Civita di Bagnoregio.
Konkurentem Befany jest Babbo Natale, włoski odpowiednik Santa Clausa, który odwiedza dzieci 25 grudnia. Zwyczaj ten pojawił się jednak dopiero po II wojnie światowej i nie ma tak silnego zakorzenienia we włoskiej kulturze jak postać Befany.
Świąteczne tradycje w Hiszpanii nie byłyby kompletne bez hucznego celebrowania dnia Trzech Króli, czyli Los Reyes Magos. Zwyczaj ten wywodzi się ze średniowiecza, gdy 6 grudnia uroczyście obchodzono moment Epifanii, czyli objawienia się Chrystusa trzem mędrcom. W XVIII wieku uroczystość religijna zaczęła nabierać nowego wymiaru za sprawą prezentów wręczanym dzieciom. Mogą one liczyć na słodycze i zabawki, jeśli zostawią swoje buty na balkonie lub przy drzwiach. W podziękowaniu najmłodsi zostawiają wodę dla wielbłądów i ciasteczka dla Królów.
Uroczystość Los Reyes Magos celebrowana jest nie tylko w domach, ale także na ulicach miast. Najstarsza parada, czyli Cabalgata, odbywa się w Alcoi i jest to zwyczaj kultywowany nieprzerwanie od 1866 roku! Obecnie w całej Hiszpanii Orszaki Trzech Króli organizowane są wieczorem 5 stycznia; w ich trakcie można nie tylko podziwiać barwne kostiumy i platformy, ale także wrócić do domu z cukierkami, chętnie rzucanymi w tłum przez postaci Królów.
Francuskie dzieci w czasie świąt czekają na prezent od rodzimego Santa Clausa, czyli Père Noël. Jego wizerunek pokrywa się z tradycyjnym wyobrażeniem o tej postaci, a prezenty przynosi w noc Bożego Narodzenia, czyli z 24 na 25 grudnia. Charakterystyczna dla Francji jest jednak tradycja umieszczania podarunków w zostawionych przy kominku sabotach – są to drewniane buty znane przed wiekami przede wszystkim w wiejskich regionach kraju. Dziś ich symboliczną rolę odgrywa coraz częściej zwykłe obuwie.
Równolegle do Père Noël w niektórych regionach Francji kultywowana jest także tradycja, według której prezenty przynosi Petit Jésus, czyli Dzieciątko Jezus. Zwyczaj ten funkcjonował głównie w Alzacji, Lotaryngii, Owernii, Sabaudii, obecnie utrzymał się głównie w silnie katolickich i tradycyjnych rodzinach.
Amerykański wizerunek Santa Clausa na stałe zagościł w popkulturze i dziś niewiele osób pamięta, jakie były jego początki. Okazuje się, że jest to fascynująca historia od holenderskich korzeni do symbolu komercjalizacji współczesnych Świąt. Santa Claus zdecydowanie dominuje na północy amerykańskiego kontynentu, ale również tutaj mogą zaskoczyć niektóre regionalne tradycje.
Jakie były początki amerykańskiego Santa Clausa? Należy szukać ich w tradycjach przywiezionych przez holenderskich osadników. W tym kraju do dziś powszechnie znana jest postać Sinterklaasa, czyli Świętego Mikołaja, nawiązująca do katolickiego świętego z IV wieku i przedstawiana z mitrą oraz pastorałem.
W Stanach Zjednoczonych zapomniano jednak o tych atrybutach, a największy wpływ na ukształtowanie się współczesnego wizerunku Santa Clausa miały kampanie reklamowe Coca-Coli. Pojawiły się w latach 30. XX i na dobre zawładnęły wyobrażeniami dzieci – na początku w Ameryce, a później także w innych rejonach świata. To właśnie w nich pojawił się starszy mężczyzna z siwą brodą, który przybywa z Bieguna Północnego na saniach ciągniętych przez renifery, by rozdać prezenty najmłodszym. W podziękowaniu dzieci zostawiają mu mleko i ciasteczka oraz marchewki dla zwierzaków.
Kanada to państwo, w którym ścierają się dwie silne tradycje – anglosaska oraz francuska. Widać to również w celebrowaniu wręczania świątecznych prezentów. Dzieci znajdują je 25 grudnia pod choinką, ale za ich pojawienie się może odpowiadać zarówno Santa Claus, jakiego znamy z Ameryki, jak również wywodzący się z francuskiej tradycji Père Noël. Pierwsza z postaci bez wątpienia zdobyła większą popularność. Nie bez znaczenia jest jego obecność w reklamach, na kartkach świątecznych, a także na ulicach, podczas miejskich parad. Père Noël jest natomiast najsilniej związany z francuskojęzyczną prowincją Quebec, gdzie praktykuje się również inne tradycje rodem z Francji, na przykład obfitą kolację wigilijną.
Z Kanadą związany jest jeden z najbardziej znanych kodów pocztowych na świecie. Adresując listy do Santa Clausa można posłużyć się oficjalnie przypisanym mu kodem pocztowym HOH OHO. Został on nadany przez Kanadyjską Pocztę na początku lat 50. XX wieku, by propagować akcję pisania świątecznych listów przez dzieci.
Meksyk znany jest ze swoich barwnych tradycji, w których religijny aspekt łączy się z rodzinnym, hucznym świętowaniem. Nie inaczej jest w Boże Narodzenie, gdy na pierwszym planie pojawiają się dwie tradycje: El Niño Dios i Las Posadas.
Pierwsza z nich związana jest z postacią Dzieciątka Jezus. Jego figurka staje się centralnym punktem domowego symbolem bożonarodzeniowego ołtarza oraz La Misa de Gallo, czyli Pasterki, odprawianej w kościołach wieczorem 24 grudnia. Celebrowanie narodzin El Niño Dios obejmuje także obdarowywanie się prezentami – najmłodsi dostają je 25 grudnia po powrocie z nabożeństwa lub podczas obchodów święta Trzech Króli 6 stycznia.
Powszechne w Meksyku jest także uczestniczenie w Las Posadas, czyli inscenizacjach szukania schronienia przez Marię i Józefa, które odbywają się od 16 do 24 grudnia. Częścią tej tradycji jest rozbijanie przez dzieci piñat pełnych słodyczy. Symbolizuje to otwarcie na przybycie Jezusa i zwycięstwo dobra nad złem.
Pomimo geograficznej bliskości do Stanów Zjednoczonych, rola Santa Clausa w Meksyku jest raczej marginalna. Można go spotkać najczęściej w dużych miastach, gdzie organizowane są parady i spotkania z Mikołajem w centrach handlowych.
Ameryka Łacińska nie ulega tak łatwo komercjalnemu wymiarowi Świąt, który zdominował Stany Zjednoczone. Duży nacisk kładzie się tu na religijne tradycje wywodzące się z katolicyzmu, co jest konsekwencją hiszpańsko-portugalskiej kolonizacji. Obchody mają dwa najważniejsze punkty – nie kończą się tylko na dniu Bożego Narodzenia, ale kultywowane jest także święto Trzech Króli.
Święta w Brazylii obchodzone są radośnie, w gronie rodziny i przyjaciół. Ze względu na brak śniegu, a wręcz pełnię lata, Europejczykom mogą wydawać się nieco nietypowe, zwłaszcza że brazylijski Święty Mikołaj wcale nie rezygnuje z sanek i czerwonego stroju. Znany jest jako Papai Noel i symbolizuje bardziej komercyjny wymiar świętowania – jego wizerunki pojawiają się w reklamach, a w niektórych regionach przybywa do centrów handlowych helikopterem. W bardziej tradycyjnych rodzinach za prezenty odpowiada Dzieciątko Jezus, bądź mogą być rozdawane z okazji święta Trzech Króli.
Na prezenty Brazylijczycy czekają do północy 25 grudnia, wręczane są dopiero po zakończeniu wigilijnej kolacji. Oprócz podarunków od najbliższych wiele osób może liczyć także na prezenty od przyjaciół otrzymywane w ramach popularnej zabawy Amigo Secreto. Jej głównym założeniem jest utrzymywanie w tajemnicy ofiarodawcy.
Dla mieszkańców Argentyny i Chile święta nie kojarzą się ze śniegiem, ale wysokimi temperaturami i słońcem. W takich okolicznościach przybywa do nich Papá Noel. Przynosi prezenty po zakończeniu obchodzonej z rozmachem wieczerzy wigilijnej, ale dzieci czekają z ich rozpakowaniem do północy. Ma to miejsce zwykle po podziwianiu fajerwerków, których opalanie jest jednym z charakterystycznych elementów świętowania nocy z 24 na 25 grudnia.
Dzięki silnie zakorzenionej tradycji Trzech Króli, czyli Reyes Magos, świętowanie w Argentynie i Chile trwa dłużej, a niektóre z dzieci mogą nawet liczyć na podwójne prezenty i drobne podarunki otrzymują także 6 stycznia.
Kolumbia i Wenezuela to kraje z silną tradycją katolicką, nic dziwnego, że Święta mają tam religijny wymiar, co widać zarówno w przygotowaniach, jak i postaci odpowiedzialnej za prezenty. Już od 16 grudnia rodziny spotykają się, by przez dziewięć kolejnych dni wspólnie śpiewać kolędy. 24 grudnia odbywa się Nochebuena, czyli wigilijna kolacja, podczas której na stole pojawiają się tradycyjne potrawy, a El Niño Jesús, czyli Dzieciątko Jezus, przynosi prezenty. W niektórych rodzinach na ich rozdanie czeka się do następnego dnia, ich pojawienie się nie jest jednak łączone z postacią Santa Clausa. Mikołaj w Ameryce Łacińskiej ma zdecydowanie drugorzędne znaczenie, a jego obecność zaznaczona jest jedynie w komercyjnych inicjatywach.
Azja to barwny kontynent, na którym spotyka się wiele odmiennych kultur, a co za tym idzie również religii. Mieszkają tu wyznawcy buddyzmu, hinduizmu, islamu, chrześcijaństwa oraz rdzennych religii, co sprawia, że podejście do Świąt Bożego Narodzenia jest bardzo selektywne. Jego najpopularniejsze symbole często funkcjonują w oderwaniu od ich religijnych korzeni, stają się elementem świeckiego świętowania, w którym jest miejsce także na obdarowywanie bliskich.
Boże Narodzenie w Japonii nie jest świętem narodowym, a więc mieszkańcy nie mogą liczyć z tej okazji na dzień wolny od pracy. Charakterystyczna dla Świąt oprawa jest jednak widoczna w centrach handlowych czy reklamach, gdzie szczególną popularnością cieszy się Santa Claus (サンタクロース) oraz świetlne iluminacje. Z komercyjnym charakterem współgra również sposób celebrowania 24 i 25 grudnia. Wielu Japończyków wybiera się w tych dniach do restauracji, a najpopularniejszą z nich staje się... KFC. Jest to efekt kampanii marketingowej z lat 70., która wypromowała nową świecką tradycję. Z tej okazji można zamówić specjalny świąteczny zestaw z panierowanym kurczakiem, ciastem i szampanem dla dorosłych.
Szukając japońskiego odpowiednika Santa Clausa, można natrafić na jednego z siedmiu bogów szczęścia, czyli Hoteiosho. Przedstawiany jest jako życzliwy staruszek, a jego charakterystyczną cechą są oczy z tył głowy, by uważnie obserwować grzeczne i niegrzeczne dzieci. Jego pojawienie się wiązane jest jednak z Shōgatsu, czyli lokalnym Nowym Rokiem.
Silne wpływy katolickie i amerykańskie komercyjne podejście łączą się na Filipinach, dając ich mieszkańcom najdłuższe Boże Narodzenie na świecie. Świąteczne dekoracje, domy przystrojone światełkami, rozbrzmiewające w radiu kolędy czy reklamy z Mikołajem można tu zobaczyć już we wrześniu, a okres bożonarodzeniowy kończy się dopiero w styczny.
Zgodnie z religijnymi tradycjami, Filipińczycy od 16 do 24 grudnia uczestniczą w serii porannych mszy Simbang Gabi oraz przygotowują wigilijną kolację, na której nie może zabraknąć tradycyjnych potraw. Centralną postacią Świąt jest Santo Niño, czyli Dzieciątko Jezus, którego kult jest na Filipinach wyjątkowo silny i nie został utożsamiony z jedynie z prezentami.
Korea Południowa wyróżnia się wśród azjatyckich krajów stosunkowo dużą liczbą wyznawców chrześcijaństwa. Z tego powodu jako jedyne zdecydowało się uczynić Boże Narodzenie dniem wolnym od pracy, co sprzyja rodzinnym spotkaniom, którym towarzyszy wręczanie prezentów. Powszechnie znana jest także lokalna wersja Santa Clausa, czyli Santa Harabeoji (할아버지). Od swojego pierwowzoru różni się ubiorem – posiada czapkę nazywaną tobie oraz tradycyjny koreański płaszcz. Można go spotkać w centrach handlowych czy miejskich wydarzeniach, które odpowiadają za budowanie silnie komercyjnego charakteru Świąt.
Europejczykom trudno wyobrazić sobie Święta bez ośnieżonej choinki (nawet jeśli śnieg będzie sztuczny) i buchającego ogniem kominka. W Australii i Oceanii obrazy te nie kojarzą się z Santa Clausem, przybywa bowiem na półkulę południową w środku lata. Różnica pór roku nie przeszkadza jednak, by nawet w odległych częściach świata świąteczne tradycje nawiązywały do europejskich korzeni.
Australia znalazła swój sposób na nadanie regionalnego charakteru kojarzonemu z biegunem północnym Mikołajowi. Santa Claus może mieć na sobie tradycyjny strój, nic sobie nie robiąc z australijskiego lata, ale w reklamach i dekoracjach coraz częściej można go zobaczyć w szortach i z deską surfingową w dłoni. Bez względu na to, czy bliżej mu do poczciwego staruszka, czy nowoczesnego surfera, nigdy nie spóźnia się z prezentami, które pojawiają się rankiem 25 grudnia. Również renifery nie pasują do warunków klimatycznych w Australii, dlatego by postać Santa Clausa uczynić bliższą lokalnemu kontekstowi i piosence Six White Boomers, zaprzęga on do swoich sań... kangury.
Boże Narodzenie w Nowej Zelandii przypada w okresie lata, a jej mieszkańcy uczynili ze Świąt niezwykłe połączenie tradycyjnych, europejskich elementów oraz maoryskich akcentów. Chociaż prezenty najczęściej rozdaje tu tradycyjny Santa Claus, to ma on również swojego lokalnego odpowiednika – Hana Kōkō, a jego strój często posiada regionalne akcenty.
Elementy kultury maoryskiej widoczne są także w świątecznych dekoracjach oraz akcentowane są w czasie miejskich wydarzeń. Letnia pogoda sprzyja bowiem, by spędzać czas nie tylko w domu, ale także na rodzinnych piknikach i paradach. Symbolem nowozelandzkich świąt stało się także lokalne „drzewko bożonarodzeniowe”, czyli pohutukawa. Okres jego kwitnienia przypada właśnie na grudzień, co sprawia, że staje się naturalną ozdobą. Jest o wiele bliższe mieszkańcom Nowej Zelandii niż tradycyjna choinka, więc trafia także na kartki świąteczne.
Święta w Afryce to fascynująca mieszanka tradycji chrześcijańskich, wynikających z kolonialnych wpływów, oraz lokalnych zwyczajów, które różnią się w zależności od regionu i etniczności. Kontynent to miejsce ogromnej różnorodności kulturowej – globalizacja świątecznych symboli również tutaj coraz wyraźniej odciska swoje piętno, jednak nie zdołała całkowicie wymazać zwyczajów, obecnych na tym obszarze od wieków.
Santa Claus znany jest w Kenii jako Father Christmas i przynosi świąteczne prezenty, rezygnując z sań, a zamiast nich wybierając Land Rovera lub wielbłąda. Dzięki temu postać Mikołaja, podróżującego po afrykańskich drogach i pustyniach, jest bardziej zgodna z realiami codziennego życia. Podarunki rozdawane są po wigilijnej mszy i najczęściej to nowe, odświętne ubrania, które zakładane są już w Boże Narodzenie. Jedną z unikalnych tradycji, związanych z lokalnymi wierzeniami, jest umieszczanie prezentów w torbach „kiondo” symbolizujące radość i dobrobyt.
Ze względu na ciepły klimat w Kenii nie znajdziemy choinek, ale funkcję świątecznej ozdoby przejmują splecione w łuk liście palmowe uzupełnione o kwitnącą na biało plumerię.
Tradycja świątecznych prezentów w Egipcie koncentruje się głównie w dużych miastach i jest popularna wśród zamożniejszych, zeuropeizowanych rodzin. Należy pamiętać, że w kraju dominuje islam, ale z okazji Świąt tradycje chrześcijańskie (oraz ich komercyjna wersja), mają szansę pojawić się szerzej w przestrzeni publicznej.
Egipski Santa Claus przybiera imię Baba Noël, a jego misja dostarczenia prezentów jest utrudniona, ponieważ domy nie mają tu kominów! Wchodzi więc przez okno, ale jego trud zostaje wynagrodzony – dzieci w podziękowaniu zostawiają mu tradycyjne ciasteczka Kahk el Eid. Podarunki nie zawsze mają postać materialną – Koptyjscy chrześcijanie tradycyjnie dają dzieciom pieniądze (3 edeya) zamiast prezentów.
Wielokulturowe społeczeństwo Republiki Południowej Afryki obchodząc grudniowe święta, chętnie łączy różne tradycje: chrześcijańskie, afrykańskie oraz te najbardziej lokalne. Duża różnorodność w podejściu do Bożego Narodzenia to efekt kolonialnej historii (kraj doświadczył kolonizacji przez Holendrów, a później przez Brytyjczyków) oraz migracji z innych regionów Afryki. W rezultacie spotykają się tu ludzie wyznający chrześcijaństwo, hinduizm, islam, ale także pozostający wiernymi rdzennym wierzeniom.
Niezależnie, czy świętowanie ma charakter religijny, czy świecki, w RPA można spotkać lokalnego Świętego Mikołaja, którym jest Father Christmas lub Kersvader – różnica ta wynika z różnic językowych w poszczególnych regionach kraju. Prezenty trafiają w ręce dzieci 25 grudnia, często podczas rodzinnych braai, czyli południowoafrykańskiego grilla. Spędzanie czasu na świeżym powietrzu to popularny świąteczny plan, któremu sprzyja grudniowa słoneczna pogoda.
Podróże to nie tylko podziwianie zapierających dech w piersiach widoków, czy możliwość dotknięcia historii ukrytej w murach licznych zabytków. Każde odwiedzone miejsce to również unikatowe, znane od wieków tradycje i pojawiające się całkiem od niedawna świeckie zwyczaje. Okres świąteczny sprzyja odkryciom, że we Włoszech, zamiast poczciwego Mikołaja, można spotkać groźną Befanę, która też przynosi prezenty, a w Australii Santa Claus postanowił spróbować swoich sił na desce surfingowej. Nawet najbardziej odległy kierunek odkryje przed Tobą swoje tajemnice, jeśli zdecydujesz się na wyjazd organizowany przez Rainbow.
Wizyta w Laponii w skutym lodem domu Mikołaja (jest zupełnie inny niż Dziadek Mróz!), a może Święta na plaży Meksyku? Wystarczy, że wybierzesz kierunek, by cieszyć się prawdziwym odpoczynkiem. Bilety lotnicze, komfortowe zakwaterowanie, opieka rezydentów – tym wszystkim zajmie się biuro podróży.
Skorzystaj z naszej oferty, by zapewnić sobie najlepszy świąteczny prezent – pełną inspiracji podróż!