Jej powstanie stało się możliwe dzięki specyficznemu układowi kontynentów, a zwłaszcza dzięki kształtowi Morza Czerwonego. Morze Czerwone, długie i wąskie, wciska się między Afrykę i Półwysep Arabski, oddziela je od siebie i dochodzi aż Suezu. Stąd do Morza Śródziemnego i Europy jest niewiele ponad 150 kilometrów (całkowita długość Kanału Sueskiego to 163 kilometry). Dla porównania – droga z Londynu do Indii z ominięciem Kanału i opłynięciem kontynentu afrykańskiego wydłuża się o... ponad siedem tysięcy kilometrów.
Nic dziwnego, że o planach przekopania się przez pustynię i ułatwieniu transportu na tych terenach marzyli już starożytni. Pierwsze wzmianki o projektach połączenia Nilu z Morzem Czerwonym pochodzą z drugiego tysiąclecia p.n.e. ale do faktycznych prac inżynieryjnych doszło dopiero ok. VII i VI wieku p.n.e. Pierwszym władcą, który napisał o sobie, że ukończył kanał, był legendarny król perski Dariusz I żyjący na przełomie VI i V wieku p.n.e. Potem nowa droga wodna funkcjonowała ze zmiennym szczęściem aż do czasów Cesarstwa Rzymskiego i ostatecznie została zamknięta w 767 roku przez kalifa Al-Mansura, który w ten sposób odciął zbuntowanym miastom zaopatrzenie w zboże.
Do idei połączenia dwóch mórz i dwóch kontynentów powrócono dopiero w epoce napoleońskiej. I tu w historię wmieszała się polityka. Ponieważ idea zbudowania Kanału wyszła ze strony obozu Bonapartego, spotkała się z niechęcią Brytyjczyków – mimo że to oni najbardziej zyskiwali na skróceniu drogi morskiej z Londynu do kolonii. Do tego doszła pechowa pomyłka. Podczas prac inżynieryjnych rozpoczętych w 1799 roku, Charles Le Pere popełnił błąd. Doszedł do wniosku, że przy wysokiej wodzie różnica poziomów między morzami może wynieść aż dziesięć metrów, więc podczas budowy Kanału niezbędne są śluzy. Ten błąd opóźnił prace nad Kanałem Sueskim o prawie pół wieku! Ostatecznie epidemia dżumy w 1835 roku zmusiła zgromadzonych inżynierów i naukowców do ucieczki, pozostawiła jednak po sobie rzecz najcenniejszą – wielkie marzenie. Tym wielkim marzycielem był Ferdynand de Lesseps, młody francuski dyplomata, którego zachwyciły projekty stworzenia Kanału Sueskiego i który postanowił wcielić je w czyn. Zapewne nie przypuszczał, że poświęci na to ponad 30 lat życia...
De Lesseps podszedł do sprawy praktycznie – postanowił założyć spółkę akcyjną i uzyskać publiczną pożyczkę. Licencję na budowę Przesmyku Sueskiego udało mu się zakupić od egipskiego wicekróla Muammeda Saida Paszy w 1854 roku. Prace budowlane rozpoczęto w 1859 roku, zaś otwarcie kanału nastąpiło równo dziesięć lat później. To tylko suche daty, ale możemy sobie tylko wyobrażać z jakimi przeciwnościami walczył de Lesseps. Niekończące się problemy techniczne, biurokratyczne i organizacyjne, nawracające epidemie cholery i febry, które dziesiątkowały robotników (około 25 tysięcy osób!), kwestia dowozu wody pitnej (ostatecznie dostarczano ją specjalnie wybudowanym kanałem), topniejące finanse oraz nieustający bojkot całego przedsięwzięcia przez Brytyjczyków. Warto wspomnieć, że wśród budowniczych znaleźli się także Polacy, m.in. inżynier i wynalazca Stanisław Janicki, który nadzorował prace przy budowie północnego odcinka Kanału, od Port Saidu do Ismailii.
Otwarcie Kanału Sueskiego nastąpiło 17 listopada 1869 roku i było wydarzeniem międzynarodowym najwyższej rangi. Do Egiptu przyjechał m.in. cesarz Franciszek Józef i cesarzowa Eugenia, zaś u kompozytora Giuseppe Verdiego zamówiono operę „Aida”. 1869 z pewnością był najszczęśliwszym rokiem w życiu Ferdynanda de Lessepsa. Ukończył dzieło życia, został członkiem Akademii Francuskiej, odznaczono go Legią Honorową oraz... ożenił się. Miał wówczas 65 lat, zaś jego ukochana, Autard de Bragard, córka byłego urzędnika z Mauritiusa – zaledwie 20 lat. Małżeństwo okazało się nadzwyczaj udane, dość powiedzieć, że małżonkowie doczekali się 12 dzieci.
Od tego momentu Kanał Sueski stał się przedmiotem rozgrywek politycznych, którym pozostaje poniekąd do dziś. W 1956 roku rozegrała się o niego nawet regularna wojna, zwana wojną sueską. Po nacjonalizacji Kanału przez prezydenta Egiptu, Nasera, Wielka Brytania i Francja straciły kontrolę nad przeprawą, zaś statki handlowe Izraela nie mogły z niej korzystać. W efekcie połączone wojska izraelsko-brytyjsko-francuskie zaatakowały Egipt, który w walkach stracił praktycznie cały sprzęt wojskowy, a jego armia przestała istnieć.
Największym problemem ostatnich dekad okazała się jednak... ekonomia. Przez Kanał Sueski płynęło coraz więcej coraz większych statków. Dla największych zbiornikowców zaczęło się robić za ciasno. Stąd decyzja o wybudowaniu nowego Kanału Sueskiego. A właściwie jego drugiej nitki, równoległej do pierwszej, która odciążyła stary kanał i umożliwiła ruch w obu kierunkach równocześnie. Nowy Kanał Sueski to w pewnym sensie symbol współczesności. Projekt toru wodnego został zintegrowany z projektem kilku tuneli samochodowych i kolejowych, ułatwiających komunikację z półwyspem Synaj. A w planach nie zapomniano o stworzeniu specjalnej strefy przemysłowej w jego bezpośrednim sąsiedztwie, generującej obroty ok. sto miliardów dolarów rocznie. Cała budowa Nowego Kanału Sueskiego trwała zaś... zaledwie rok (sierpień 2014 – sierpień 2015). Ferdynand de Lesseps spaliłby się z zazdrości.