Przewodnik po Lesbos. Atrakcje i najciekawsze miejsca greckiej wyspy

Lesbos to wyspa poetki Safony. Chociaż administracyjnie należy do Grecji, praktycznie na każdym kroku spotykamy tu ślady historii tureckiej. To również wyspa wulkaniczna, gdzie możemy podziwiać drugi na świecie skamieniały las (wpisany na listę UNESCO!) zaraz po skamieniałym lesie w Arizonie. Gdy zaczniemy przeglądać internet w poszukiwaniu największych atrakcji na Lesbos, przede wszystkim ukaże nam się miejscowość Sigri - znajduje się tu Muzeum Skamieniałego Lasu, oraz miejscowość Molivos, która jest jednym z najbardziej bajkowych miejsc w całej Grecji. Molivos kojarzona jest z zabytkową twierdzą, na którą koniecznie musisz się wspiąć, żeby móc podziwiać niezwykłą panoramę północnej strony wyspy Lesbos! Molivos to również malownicze tawerny i ouzeria, gdzie możesz sączyć lokalne drinki mając wrażenie bycia zawieszonym na wysokich skałach. Spójrz w dół, a zobaczysz niespokojną taflę Morza Egejskiego. Jednak najważniejszą miejscowością na wyspie Lesbos jest oczywiście stolica, czyli miasteczko Mitilini. Od wieków były to wrota między wschodem a zachodem, przypominające wręcz do złudzenia magiczną szafę z Kronik Narni, dzięki czemu stolica wyspy ma niesamowicie bogatą historię. Wiesz że nazwa Mitilini to nazwa nie tylko stolicy, ale też druga nazwa wyspy Lesbos? Tak nazywają ją Grecy, a ma to związek z fascynującą mitologią wyspy.

Dziś jednak chcielibyśmy zaznajomić Cię z nieznanymi zakątkami wyspy Lesbos, również takimi, o których informacji nie znajdziesz w przewodnikach lub internecie. Na pytanie, co zobaczyć podczas wakacji na Lesbos, odpowiadamy: zobacz to, czego nie widzieli inni!

Bajkowe Plomari – wioska z „Alicji w Krainie Czarów”

Dziś jest to druga miejscowość na Lesbos pod względem liczby ludności i jedna z jeszcze nieodkrytych atrakcji wyspy. Gdy dojeżdżamy na samo południe wyspy Lesbos, droga staje się węższa i węższa… nadjeżdżający z naprzeciwka Grecy będą wiedzieli gdzie się mają ustawić aby nas wyminąć. Natomiast, jeżeli zobaczymy strach w oczach kierowcy, to znaczy, że samochód jest z wypożyczalni!

Wjeżdżamy do malowniczej, unikatowej pod względem architektury wioski Plomari. Jest tu jak w bajce. Poruszamy się wąskimi uliczkami wyłożonymi kamieniami, widzimy z każdej strony domy pamiętające jeszcze czasy bizantyjskie, ale dziś już w większości wyremontowane i zamieszkane. Strome schody na głównych uliczkach, na werandach domków krasnale, postacie z bajek i wianki plecione przez kobiety oraz dzieci z wioski na dzień wiosny, to powszechny widok w samym sercu Plomari i zarazem jedne z największych atrakcji wyspy Lesbos! Domy sprawiają wrażenie zawieszonych nad taflą morza. Przeważnie dwu i trzypiętrowe rezydencje mają olbrzymie okna i kolorowe balkony malowane w harmonii z lokalną tradycją. Koniecznie zwróć uwagę na motywy na drewnianych drzwiach wejściowych domów. W Plomari zobaczysz nawet drzwi zawieszone kilka metrów nad ziemią! Dojdź do centrum i udaj się na rynek, gdzie można zakupić praktycznie wszystko, zaczynając od produktów lokalnych, poprzez książki, pamiątki aż po meble. Do tego niesamowita marina, jedyna na wyspie, gdzie jachty mają nieograniczony dostęp do prądu, bieżącej wody, sieci telefonicznej i światła! Koniecznie musisz tu zobaczyć zachód słońca.

Czy wiesz, że miejscowość Plomari powstała przez to, że dawna wioska Megalochori została praktycznie zrównana z ziemią przez trzy pożary? Mieszkańcy Megalochori uciekając przed ogniem zgromadzili się w kilku prowizorycznych chatkach nad samym morzem. To miejsce szybko zostało zamienione w port. Ponieważ zbudowano tu różnego rodzaju fabryki, Plomari wkrótce stało się największym miastem przemysłowym wyspy Lesbos. Zasłynęło z budowy floty handlowej i handlu w obrębie całego Morza Śródziemnego.

Plomari i produkcja mydła - lokalna tradycja, która podbiła świat

Dziś możesz tu oglądać opuszczone fabryki mydła i oliwy. Gdy wjeżdżasz do Plomari, Twoim oczom ukazuje się stary, od lat nieużywany trzypiętrowy budynek z cegły – to właśnie dawna fabryka mydła. Tu powszechną praktyką było coroczne produkowanie mydła z oliwy. Bardzo popularna była produkcja  domowa. Jak ona wyglądała? Otóż ustawiano na cegłach kociołek, do którego wlewano oliwę i sodę, a pod kociołkiem zapalano ogień. Produkcja mydła trwała dwa dni. Jeden dzień przeznaczony był na gotowanie substancji, a drugi na jej studzenie. Wyschniętą miksturę krojono na kawałki używając do tego specjalnej deski. Gospodynie kochały tę metodę wyrabiania mydła, bo służyła ona świetnie gospodarstwom domowym. To, że do produkcji używano tylko czystej oliwy z oliwek, nie dodając żadnych sztucznych substancji sprawiało, że mydło bardzo dobrze spełniało swoją rolę również w praniu ubrań. Do tej pory wiele starszych mieszkanek Plomari bardzo dobrze pamięta tradycyjne metody produkowania mydła. Ciekawostką jest to, że w 1910 roku jeden z producentów zaoferował pokaźną nagrodę każdemu kto udowodni, że do mydła zostały dodane sztuczne substancje! Mało kto wie, że produkcja mydła w Plomari zamieniła się w lokalną tradycję ściśle związaną z tańcami i świętami. Podczas tych zabaw grano głównie na skrzypcach i mandolinie. Mydło i oliwa były też przeznaczone na eksport. W XIX wieku flota handlowa Plomari liczyła od 100 do 120 małych statków dostosowanych do przetrwania sztormów Morza Czarnego. Plomari skrywa również sekret unikatowej budowy statków. Otóż najpierw konstruowano ich miniaturowe modele, a po ich dokładnym zbadaniu, produkowano oryginały. Historia wioski Plomari to niewątpliwie jedna z najciekawszych, a jednocześnie mało znanych atrakcji Lesbos.

Plomari - kraina bimbrem płynąca

Plomari słynie też z produkcji ouzo, znanego na całym świecie anyżowego bimbru. Jest to największy i najbardziej znany ośrodek produkcji ouzo w całej Grecji! Odwiedź fabrykę Barbagianis, skosztuj i zakup najlepszej jakości bimber anyżowy. Przypatrz się w lokalnych kafenionach jak pić ouzo. Kelner przyniesie Ci dwie szklanki. W jednej będzie ouzo, w drugiej woda. Wlewaj wodę do ouzo według własnego uznania i poczuj się jak prawdziwy Grek! Twój napój stanie się mętny - to efekt wytrącających się substancji. Jeśli nie lubisz smaku anyżu, dodaj do swojego ouzo jakiś kwaśny napój, np. sok wiśniowy albo fantę cytrynową! Mało kto wie, że od roku 2006 tylko Grecja i Cypr mają monopol na produkcję ouzo. Każdego roku w lipcu możesz wziąć udział w festiwalu ouzo. Podczas zabawy będziesz miał okazję spróbować aż 40 różnych typów tej anyżowej wódki. Będąc w Plomari, masz też okazję udać się na siódmą pod względem czystości plażę w Grecji, czyli Agios Isidoros. Znajduje się ona 2 km na wschód od Plomari.

Agiassos - folklor, tradycja i produkty lokalne

Wioska Agiassos to serce folkloru wyspy Lesbos. W czasach okupacji tureckiej, w roku 1701, sułtan zwolnił wioskę z podatku kościelnego, bo uznał, że cudowna ikona Matki Boskiej znaleziona w Agiassos uzdrowiła tureckiego administratora. W ten sposób Agiassos stało się czymś w rodzaju strefy bezcłowej. Zaczęli się tu schodzić rzemieślnicy i artyści oferując swoje kunsztowne wyroby. Dziś również możesz je nabyć! Masz możliwość zakupu lokalnych produktów z drewna oliwnego lub kasztanowca. Może to być biżuteria, zabawki dla dzieci, ozdoby do domu, różnego rodzaju gry, naczynia, zastawa stołowa i oryginalne pojemniki. Co roku latem u stóp wioski rozkłada się dodatkowy bazarek poszerzając i tak już bogaty asortyment towarów. Część handlarzy mieszka nieopodal wioski i codziennie o świcie przyjeżdża tu na osiołku ze swoimi produktami, aby o zmierzchu spakować to, czego nie sprzedali i wrócić do swoich górskich chatek. W Agiassos znajdziesz też najlepsze na wyspie sery: Ladotiri, Feta, Graviera, Kefalotiri, a nawet… owcze masło. Warto wspiąć się na szczyt wioski i zgubić w klimatycznych uliczkach, gdzie ze względu na przeplatającą się w tym miejscu historię Grecji i Turcji zabudowania do złudzenia przypominają budownictwo tureckie. Zobaczymy tu zawieszone nad ulicą zabudowane drewnem balkony, które w architekturze tureckiej stanowiły przedłużenie pokoju nad wąską uliczką. Ponieważ w kulturze muzułmańskiej kobieta nie powinna być widoczna z ulicy, w czasach okupacji tureckiej mieszkanki obserwowały wiejskie życie chowając się za firankę w oknie zabudowanego balkonu. Domy są tu zadbane i kolorowe, a ich mieszkańcy słyną z gościnności.

Agiassos - największe centrum religijne w Europie dla pielgrzymów ze wschodu i zachodu

Agiassos to nie tylko centrum artystyczne wyspy Lesbos. Wioska jest przede wszystkim największym centrum religijnym w Europie dla pielgrzymów zarówno z zachodu jak i ze wschodu (głównie chrześcijan ze Smyrny i Efezu). Właśnie tu 15 sierpnia, kiedy to cała Grecja hucznie obchodzi Święto Maryjne, masowo zjeżdżają się pielgrzymi. Obchodzą oni przez 15 dni całą wyspę Lesbos, po czym udają się do Agiassos szlakami prowadzącymi ze stolicy (Mitilini) do pobliskich wiosek. Tradycja głosi, że w IX wieku, kiedy był zakaz czczenia ikon i relikwii, bardzo ważnych elementów wyznania prawosławnego, święty Agathon z Jeruzalem przyniósł tu ikonę Matki Boskiej Trzymającej Dzieciątko (Panagia Vrefokratousa). Podobno ikona została narysowana przez samego Świętego Łukasza. Mieszkańcy pobliskich miejscowości zaczęli tu przychodzić, aby czcić ikonę. W końcu wybudowano klasztor Panagia Vrefokratousa, aby słynna ikona znalazła swoje schronienie. Wokół klasztoru zaczęto budować domy, żeby ci co chcieli czcić wizerunek Matki Boskiej nie musieli dojeżdżać z daleka. Tak powstała wioska Agiassos. Warto zajrzeć do kawiarni na przeciwko klasztoru, gdzie właściciele gotują kawę i zebraną z gór herbatę na rozżarzonych węglach. Mało gdzie można zobaczyć przygotowywanie tych napoi w tak tradycyjny sposób. Na pewno trzeba spróbować tu lokalnej wiśniówki, bo Agiassos słynie z festiwali kasztanów i wiśni. Zatem wiśniówka z Agiassos jest wysoko cenionym wśród przejezdnych lokalnym produktem wyspy Lesbos!

Główna atrakcja wyspy Lesbos to karnawał w Agiassos

Karnawał zaczął się już 100 lat temu. Najstarsza forma karnawału to młodzi mężczyźni tańczący i śpiewający na ulicach, próbujący wyrwać młode panny z lokalnych sklepów i tawern. Z czasem wyłonił się wśród nich główny śpiewający, który przebierał się za Aleksandra Wielkiego (wyspa Lesbos wiele mu zawdzięcza) i zapalał patriotyzm w mieszkańcach, kiedy to wyspa Lesbos była jeszcze pod okupacją turecką. Obowiązkowo przygotowywano nagrody dla najlepszych tancerzy, śpiewaków i komików. W XX wieku powstały satyry i dowcipy wyśmiewające lokalnych mieszkańców i sytuacje mające miejsce w wiosce. Po zakończonej wojnie grecko-tureckiej, czyli po roku 1922, zaczęli występować nowi poeci folkloru - weteranie konfliktów zbrojnych między Grecją a Turcją. Ich poezja wyrażała dążenie do pokoju i sprawiedliwości. Dziś celem karnawału jest krytykowanie tego co złe na świecie i dawanie dobrego przykładu publiczności. W Agiassos jeszcze do lat 50. był zwyczaj smarowania ciał czerwonymi kredkami oraz węglem - to nawiązanie do świąt ku czci boga Dionizosa. Żeby sprostać lokalnej tradycji, najłatwiej było posmarować się tym, co zostało z winogron po wyciśnięciu soku na wino! O ile oczywiście nie planowano wykorzystać skórek i pestek winogron do produkcji bimbru. Ciekawostką jest to, że w Agiassos zawsze było zapotrzebowanie na muzyków. Mieli oni wysoki status społeczny i cieszyli się ogromnym szacunkiem. Pracowali od rana do nocy, zaczynając od lokalnych kafenionów, a kończąc na domach prywatnych. Jak już wiemy wyspa Lesbos słynie z produkcji ouzo. Grecy produkują bimber w swoich domach i chętnie częstują nim swoich gości.

Stipsi i Pelopi to nieodkryte atrakcje Lesbos

Jeśli lubisz zwiedzać tradycyjne wioski w górach, do których nie docierają turyści, koniecznie udaj się do Stipsi i Pelopi położonych na niesamowicie widokowej i zarazem dzikiej trasie przecinającej wyspę Lesbos ze wschodu na zachód. Przewodniki turystyczne nie poświęcają tym wioskom większej uwagi, skupiając się na bardziej komercyjnych atrakcjach Lesbos. To błąd!

Stipsi - wesela i zabawy

Wioska Stipsi zbudowana na zachodnim zboczu pasma górskiego Lepetymnos, na wysokości 400 m n.p.m, zaskakuje swoim urokiem oraz ilością tradycyjnych tawern i kafenionów. Nazwa wioski pochodzi od greckiego słowa styptiria. Oznacza ono mieszankę aluminium i potasu odnalezionych w lokalnej glebie, która była wykorzystywana do farbowanie skór. Mieszkańcy Stipsi słyną z gościnności, miłości do życia i przywiązania do tradycji. W Stipsi zobaczysz najbardziej tradycyjny ślub na całej wyspie! Tutaj orkiestra przychodzi do domu pana młodego i panny młodej, a następnie zabiera ich do kościoła na głównym placu wioski. Obowiązkową częścią tradycji jest pieczenie ślubnej baklawy. Kawałek baklawy musi zostać odkrojony i podarowany teściowej. Na ślub i wesele zaproszeni są zawsze wszyscy mieszkańcy wioski oraz… przejezdni, czyli kseni, inaczej wędrowcy, którzy akurat w chwili zaślubin się tu znaleźli. Tak więc masz okazję zobaczyć najbardziej tradycyjny ślub na wyspie Lesbos i uczestniczyć w weselu. Weź udział w tańcach weselnych w korowodach. Wbrew pozorom, nie jest trudno się ich nauczyć. Wystarczy wziąć przykład z mieszkańców wioski, którzy na pewno z wielką chęcią pokażą Ci kroki. Pamiętaj, żeby podczas zabawy nie zajmować pierwszych miejsc w korowodzie tanecznym. Są one zarezerwowane dla wójta wsi i jej najstarszych mieszkańców.

Stipsi i wiara w moc świętego źródła

Warto wiedzieć, że na zboczach wioski Stipsi znajduje się święte źródełko, które według tradycji wytrysnęło podczas inwazji wojsk niemieckich w czasie drugiej wojny światowej, aby dać mieszkańcom wodę. Ponieważ źródełko pojawiło się tuż przed niemiecką okupacją, miejscowi ludzie wierzą, że ukazanie się źródełka było jednocześnie ostrzeżeniem przed zbliżającym się niebezpieczeństwem.  Do dziś mieszkańcy wioski Stipsi czerpią i piją wodę ze świętego źródełka. Można przy nim zobaczyć przywiązane łańcuchami do skał srebrne naczynia do picia oraz ikony świętych. Każdego dnia mieszkańcy przynoszą tu świeże kwiaty, aby podziękować świętym za ostrzeżenie i  dostęp do pitnej wody w trudnym okresie okupacji niemieckiej.

Stipsi to serce lokalnej kuchni i najlepszej na wyspie Lesbos oliwy

Stipsi słynie też z tradycyjnego dania zwanego kiskek - połączenie steaka lub jagnięciny z pszenicą wmieszaną w ziemniaczane pure. Warto go spróbować w lokalnej tawernie. Stipsi jest od dawna znane z wyrabiania mąki pszennej. Gdy staniesz przy lokalnym kościółku i spojrzysz w dół, zobaczysz w dolinie kamienny krąg. Są to pozostałości po dawnym młynie, służącym do mielenia ziarna na mąkę przy użyciu siły pociągowej zwierząt. Miejscowe gospodynie są mistrzyniami przyrządzania tradycyjnych potraw wyspy Lesbos. Hitem są tu migdałowe faworki, zwane amigdalato. Jako gość zostaniesz też na pewno poczęstowany tzw. „słodkością łyżeczki”. Są to owoce w syropie podawane na srebrnych talerzykach. Ich największą zaletą jest to, że są one zawsze gotowe do podania niespodziewanym gościom. Może ci się to wydać dziwne, ale Grecy rzadko kiedy umawiają się z przyjaciółmi na konkretny dzień i godzinę. Jeśli ktoś ma akurat ochotę zobaczyć swojego znajomego lub sąsiada to puka do jego drzwi. Jeżeli gospodarz nie jest zajęty, przyjmuje swojego gościa i wtedy gotowy poczęstunek jest nieoceniony! Ponadto, wioska słynie z najlepszej jakości oliwy. Mimo, że jej mieszkańcy są kamieniarzami i hodowcami to prawie wszyscy dodatkowo zajmują się uprawą drzew oliwnych. Wystarczy spojrzeć na ilość uprawianych drzew w dolinie, u stóp góry Lepetymnos. Tu, gajom oliwnym nie widać końca…

Wioska Pelopi

Po zakończonej wizycie w wiosce Stipsi jedź dalej na wschód, aby dotrzeć do Mantamades i dalej do Skala Sikamina. Spotkasz na swojej trasie niesamowite formacje skalne, bo przemierzasz właśnie wulkaniczną część wyspy Lesbos. Lawa, którą widzisz liczy aż 20 mln lat! Spójrz na prawo, a w dolinie zobaczysz kamienne pozostałości XIX wiecznych młynów wodnych. Jednak po drodze koniecznie zatrzymaj się w jeszcze nieodkrytej przez turystykę wiosce Pelopi. Jest to miejscowość mniejsza niż Stipsi, ale tak samo oryginalna. Spotkasz tu tylko ludzi miejscowych. Koniecznie usiądź na placu głównym w największym w wiosce kafeneio, przyjrzyj mu się i zadaj sobie pytanie…  Lesbos to Grecja, czy Turcja? Zorientowałeś się już, że ten kafeneion wybudowano w dawnym meczecie pochodzącym jeszcze z czasów tureckich? Zatem, Lesbos to Grecja i trochę Turcji. Według religii islamskiej, jeżeli meczet nie pełni już funkcji religijnych może zostać świeckim budynkiem użytku publicznego. Zatem, zamów tu kawę grecką, albo ouzo i przypatrz się życiu mieszkańców wioski. Zobacz jak panowie grają w tavli. Mało kto wie, że ta gra pochodzi z Mezopotamii i liczy już 5 tysięcy lat! Udaj się w głąb wioski, w wąskie i strome uliczki, którymi jeszcze niedawno mieszkańcy poruszali się na osiołkach. To dlatego fasady domów mają ścięte rogi. Uliczka musiała być na tyle szeroka, żeby obładowany towarem osiołek był w stanie się wspiąć lub zejść w dół na główny plac, skąd towar był transportowany dalej. Jeżeli uliczki były na tyle wąskie, że obładowane zwierzę nie mogło nimi przejść, odłupywano rogi domów. Tak więc Pelopi to nieocenione sedno tradycji wyspy Lesbos! Nie przegap okazji zobaczenia tego.

Skala Sikaminia - Madonna Syrena i Wielka Migracja

Głowa taka, jakie się widzi na starych malowidłach ściennych: ciemna twarz o delikatnych rysach i marzącym wyrazie, zaokrąglony podbródek, oczy na kształt migdałów i drobne usta. Połączona z odzieniem szkarłatna chusta zachodzi na czoło. Dokoła głowy, jak na wszystkich ikonach, jasna aureola. Oczy zielone i nienaturalnie wielkie. Dolna część ciała od pasa wyobraża tułów rybi z jasnoniebieskimi łuskami. W jednej ręce trzyma statek, w drugiej trójząb trzymający godło Posejdona”(Stratis Mirivilis, Madonna-Syrena).

Tak opisywał słynną na wyspie Lesbos ikonę Madonny Syreny, wielki grecki pisarz Stratis Mirivilis urodzony w wiosce Sikaminia, trzykrotnie nominowany do Nagrody Nobla. Jego książka „Madonna Syrena” opowiada o wielkiej migracji z roku 1922. Otóż po zakończonej wojnie grecko-tureckiej inne państwa doprowadziły do podpisania traktatu w Louisianie, kończącego wszelkie konflikty między Grecją a Turcją. Na mocy tego porozumienia, chrześcijanie musieli się przenieść na teren Grecji, a muzułmanie na teren Turcji. Ogromna część migracji przeszła przez wyspę Lesbos. W stolicy, Mitilini, znajduje się nawet pomnik migrantów przybywających z terenów Azji Mniejszej. Wielu z nich znało tylko język turecki przez co czuli się zagubieni, osiedlili się głównie w miastach i zaczęli mieszać się z marginesem społecznym. Spędzali czas w tzw. tekedes, czyli palarniach haszyszu. Po środku takiej palarni stawiano fajkę wodną, w języku tureckim i greckim znaną jako nargilé. Wokół fajki siadali muzycy i zaczynali grać, śpiewać, później też tańczyć w rytm stworzonych utworów. W ten sposób powstała muzyka Rebetiko, czyli muzyka miejska, którą możemy dziś usłyszeć w tawernach i ouzeriach. Tańce Rabetiko możemy też zobaczyć na wieczorach greckich. Należy do nich słynny taniec sirtaki, znany pod nazwą Zorba. Mało kto wie, że taniec Zorba nie istnieje. Jest to taniec sirtaki z elementami tańca chasapiko, zatańczony przez Greka o nazwisku Zorbas. Muzyka Rebetiko opowiadała o migracji, narkotykach, chorobie i depresji, co sprawiło, że w latach 30. partia komunistyczna ze względu na kontrowersyjną tematykę Rabetiko zakazała jej tworzenia. Wielu muzyków trafiło wtedy do więzienia. Można było się w nim znaleźć nawet za samo posiadanie instrumentu bouzuki! Dopiero w latach 60., dzięki filmografii, muzyka Rebetiko odżyła. Wiesz, że słynna piosenka „Dzieci z Pireusu” zaśpiewana przez naszą Eleni to tłumaczenie piosenki Meliny Merkouri z serii utworów Rebetiko? Melina Merkouri to niesamowicie ważna postać w historii i kulturze Grecji. Była aktorką i piosenkarką, która zagrała w filmie „ Nigdy w Niedzielę”, gdzie zaśpiewała w oryginale piosenkę „Dzieci z Pireusu”. Była również ministrem kultury Grecji i dzielnie walczyła o to, żeby frezy wykradzione przez Brytyjczyków z Parthenonu wróciły do Grecji. 6 marca każdego roku, w rocznicę śmierci tej niezwykłej osoby, wstępy do wszystkich muzeów w Grecji są darmowe.

Skala Sikaminia - Ikona Madonny Syreny to najbardziej niezwykły wizerunek Matki Boskiej w całym świecie chrześcijańskim

Najważniejszym obiektem w wiosce Skala Sikamina jest kaplica Matki Boskiej Syreny zbudowana na skale przez marynarzy i murarzy. Budowla nie była planowana. Ludzie, którzy postawili tu kaplicę płynęli na północ wyspy, aby zbudować tam fabrykę. W czasie podróży nastał sztorm. Załoga modliła się do Matki Boskiej o ocalenie. Wkrótce burza ustała, a ich statek wpłynął do niewielkiej zatoczki w wiosce Skala Sikaminia. Wdzięczni Matce Boskiej przybysze wybudowali na szczycie skały kaplicę ku jej czci. W kaplicy zamieszkał kapitan Lias. Dbał o kościółek i pilnował, żeby cały czas świeciła się w nim srebrna lampka. Miał też zwyczaj siadać na skale przed kaplicą, palić fajkę z wapna koralowego i rozmyślać. Gdy usłyszał o planowanej wymianie ludności między Grecją a Turcją i zdał sobie sprawę z tego, że trzeba będzie wszystko opuścić, spakował swój tobołek i odpłynął z wyspy Lesbos. Pozostawił jednak w kaplicy niesamowite malowidło ścienne. Namalował Matkę Boską z rybim ogonem, trzymającą w rękach statek i trójząb boga Posejdona. Obraz zadziwił mieszkańców wioski, ale został przyjęty z entuzjazmem. Przychodzące do kościółka kobiety zaczęły palić przed malowidłem kadzidła, tak jak się to robi przed ikonami. Wkrótce zaczęto tworzyć ikony z wizerunkiem Madonny Syreny. Dziś Madonna Syrena to nie tylko najbardziej niezwykły wizerunek Matki Boskiej na wyspie Lesbos, czy też w Grecji, ale również w całym świecie chrześcijańskim.

Skala Sikaminia - malownicza wioska rybacka na Lesbos

W niewielkiej urokliwej zatoczce możemy zobaczyć łodzie rybackie i tradycyjne tawerny. Warto w którejś z nich skosztować lokalnego przysmaku zwanego „kwiatem cukinii”. Wiedz, że w takich greckich wioskach rybackich jak Skala Sikamina wszystkie ryby i owoce morza na Twoim talerzu są prosto z połowu. Nad zatoczką wznosi się skała, na którą koniecznie trzeba wejść, aby zobaczyć wnętrze kaplicy Matki Boskiej Syreny. Skała została przedłużona przez ludzi, którzy dobudowali do niej molo, aby zmniejszyć siłę uderzenia fal o brzeg. W ten sposób powstała przystań, którą wał chroni przed silnymi wiatrami ze strony Turcji. Ze skały, gdy staniemy tuż obok kaplicy późnym popołudniem, będziemy mogli podziwiać jeden z najpiękniejszych zachodów słońca na wyspie Lesbos. Ciekawe jest to, że dawniej rybacy w otworach skalnych rozpalali ogień i gotowali na nim złowione ryby. Niektórzy rybacy po powrocie z połowu suszą swoje sieci na murach kaplicy, często rozciągając je między ścianą a poustawianymi w poprzek wiosłami. Spacerując wzdłuż zatoczki zwróć uwagę na ogromne drzewo stojące wśród pobliskich tawern. To morwa (gr. mouria), pod którą siadywał pisarz Stratis Mirivilis i tworzył swoje dzieła, dziś znane na całym świecie. Na drzewie można nawet zobaczyć napis „Morwa Stratisa Mirivilisa”. Ta morwa ma już ponad 130 lat. W wiosce Skala Sikamina warto też zajrzeć do lokalnych sklepików, w których można zakupić ręcznie wyrabianą biżuterię. Ponadto, do Skala Sikamina należą dwie plaże - Kaya i Skala. Kaya została uznana za plażę z najczystszą i najbardziej przejrzystą wodą na całej wyspie Lesbos.


Sikaminia - podróż w czasie do Grecji sprzed 100 lat

Sikaminia to siostrzana osada wioski Skala Sikaminia, ukryta nieco wyżej w górach, na wysokości 300 m n.p.m. Wyspa Lesbos zawsze była łakomym kąskiem dla różnych najeźdźców. Żeby się przed nimi uchronić, mieszkańcy wyspy Mitilini zbudowali swoje osady w górach, tak aby były trudno dostępne i niewidoczne od strony morza. Gdy sytuacja na morzu się uspokoiła, część mieszkańców wioski Sikaminia zeszła nad samo wybrzeże, bo cenili sobie dostęp do morza ze względu na możliwość przemieszczania się łodziami oraz łowienie ryb. W ten sposób powstała wioska Skala Sikaminia. W języku greckim słowo skala znaczy „schody”. Mieszkańcy złożyli nazwę z tego słowa oraz z nazwy wioski pierwotnej, bo zejście z gór nad samo morze kojarzyło im się ze schodzeniem po schodach aż nad sam brzeg. Skala Sikaminia to jak już wiemy urokliwa wioska rybacka, natomiast Sikaminia to prawdziwa podróż w czasie.  Jeśli przyjedziesz tu samochodem, musisz go zostawić przed wioską, bo wszystkie uliczki są tak wąskie, że można się tu przemieszczać tylko na motorze, na piechotę, na koniu lub na osiołku. Jest to jedna z niewielu wiosek w Grecji, w której plac główny nie przylega do terenu miejscowego kościoła. Plac  główny w Sikamina to miejsce, gdzie odbywają się wesela i inne zabawy w wiosce. To tutaj, przez wiele lat podczas Wielkanocy (gr. Pascha) gromadzili się mieszkańcy i strzelali w niebo z broni palnej ciesząc się, że Chrystus zmartwychwstał. Stare, czarnobiałe zdjęcia z takich wydarzeń możemy dziś oglądać na ścianach ouzerii (lokal w rodzaju baru) znajdującej się na placu. Zasiadają tu najbardziej wiekowi mężczyźni we wsi, popijają ouzo lub kawę grecką i grają w tavli lub karty. Naprzeciwko, znajduje się domek pana Nikosa, który zajmuje się ręcznym wyrabianiem proc. Pan Nikos całymi dniami siedzi z kolegami w ouzerii, omawia z nimi sprawy wioski i gra w gry, a gdy widzi zbliżających się turystów szybko biegnie do domu, aby wywiesić na swoich drzwiach i oknach proce, które planuje turystom sprzedać. Kosztują one od 5 do 15 euro. Gdy opuścimy plac główny, zaczniemy krążyć wąskimi uliczkami, aż w końcu natrafimy na położony na zboczu główny kościół we wsi, kościół świętej Fotini. Gdy zejdziemy niżej, zobaczymy szkołę dla niewielu już dziś w wiosce dzieci. Na parterze szkoły znajduje się muzeum poświęcone pisarzowi Stratisowi Mirivilisowi, który pochodził z tej właśnie wioski. Mało kto wie, że Stratis Mirivilis to tak naprawdę Stratis Stamatopoulos. Przydomek „Mirivilis” pisarz przyjął od nazwy szczytu pasma górskiego Lepetymnos, Mirivili. Kluczem do muzeum opiekują się mieszkańcy, także jeśli chcesz je obejrzeć (a warto!) dowiedz się na placu głównym kto ten klucz obecnie przechowuje. Wejście do muzeum nic nie kosztuje, ale utrzymuje się z datków od turystów, także po zakończonej wizycie warto wrzucić drobne euro do skarbonki.

Tsonia - plaża w kolorze czerwieni

Jeżeli zachwyciła Cię różowa barwa pokruszonych koralowców na plaży Elafonissi na Krecie, to koniecznie udaj się na plażę Tsonię. Ma ona dużo intensywniejszą barwę niż Elafonissi. Otóż jej piasek jest … czerwony! Ten kolor to efekt wulkanicznej ziemi wyspy Lesbos. Wybrzeże ma kształt delikatnego półkola i rozciąga się na długość 500 metrów. Jest to mało znana, ukryta na północno-zachodnim wybrzeżu, jedna z najlepszych plaż wyspy Lesbos. Zatem, jeśli szukasz odosobnienia to właśnie tu unikniesz innych ludzi. Łagodne i płytkie zejście do morza pozwala na bezpieczną kąpiel z dziećmi. Plaża jest czysta, a woda krystalicznie przejrzysta. W wodzie możesz dojrzeć rybki o różnych kształtach i kolorach, kraby, a nawet delfiny! Niektórzy nazywają to miejsce naturalnym akwarium. Gdy spojrzysz daleko w morze, ujrzysz wybrzeże Turcji. Przy plaży znajduje się też zatoczka, gdzie rybacy cumują swoje łodzie. Mimo, że plaża jest raczej wyludniona są tu dwa bary, toaleta i przebieralnia.

Mandamados - tradycja wyspy Lesbos zaklęta w ceramice

Wygląd dzisiejszej wioski Mandamados pochodzi z XIX wieku. Spacerując po wiosce wszędzie zobaczysz domy zbudowane z lokalnych kamieni. Niektóre budynki mają ciekawe rozwiązania. Na przykład, nieopodal głównej drogi dojrzysz księgarnię, gdzie półki na książki zostały zamontowane na ozdobnych płotach lub zewnętrznych ścianach, ponieważ asortyment nie zmieścił się w małym wnętrzu księgarni. Wioska Mandamados powstała w dolinie, w której zgromadzili się mieszkańcy pobliskich okolic, aby zorganizować targ niewidoczny od strony morza dla piratów grasujących w pobliżu wyspy. Miejsce to bardzo szybko stało się wioską handlową, a domy zostały pomalowane w kolorach ochry, tak aby wtopiły się w otoczenie i nie zostały zauważone od strony Morza Egejskiego. Już przy samym wejściu do Mandamados możemy dostrzec warsztaty i sklepy ceramiczne. Każdego roku w dawnej fabryce oliwy odbywają się wystawy wyrobów z ceramiki. Tutaj swoje sklepy mają rodziny, które od pokoleń zajmują się tradycyjnymi metodami tworzenia dzieł ceramicznych. Możesz u nich zakupić praktycznie wszystko, zaczynając od naczyń a kończąc na figurkach oraz planszach do gier. Wszystkie wyroby są oczywiście ręcznie malowane.

Mandamados - klasztor i legenda Michała Archanioła

Wyjeżdżając z centrum Mandamados zobaczymy samolot. Za samolotem ujrzymy klasztor. To klasztor Michała Archanioła, który jest patronem lotników. Mieszkańcy wyspy Lesbos wierzą, że święty chodzi po wyspie i w nocy szuka tych, którzy coś komuś obiecali, ale nie dotrzymali słowa. Wierzą również w to, że św. Michał Archanioł spacerując po wyspie Lesbos ściera sobie buty. Zatem, składają mu w podarunku nowe buty z… żelaza, zakładając, że jest to trwalszy materiał niż skóra lub bawełna. Kult Michała Archanioła na wyspie Lesbos zaczął się już w czasach bizantyjskich, około VIII- IX wieku. Prawdopodobnie zastąpił on kult antycznego boga Apolla. Według tradycji, mieszkańcy wyspy Lesbos początkowo składali świętemu dary w jaskini oraz pod dębem, ale Michał Archanioł nauczył ich murarstwa i rzemiosła, żeby mogli wybudować mu klasztor. Klasztor został wzniesiony, ale legenda głosi, że budowlę zaatakowali piraci mordując przy tym 40 mnichów. Jedyny ocalały mnich stworzył ikonę Michała Archanioła z materiałów, które miał pod ręką. Był to wosk, ziemia i krew jego towarzyszy.  Dlatego święty ma tak ciemny kolor skóry.

Polichnitos - romantyczna wioska, jej gorące źródła i gościnni mieszkańcy

Wioska Polichnitos leży na rozstaju dróg i znacznie się różni wyglądem od wyżej wymienionych miejsc. Jest zbudowana w stylu neoklasycznym. Domy są tu dwu, lub nawet trzypiętrowe, mają podłużne weneckie okiennice, często w kolorze ciemnozielonym lub w kolorze ochry. Okiennice są otoczone malowanymi na fasadach prostokątami. Balkony mają wymyślne, żelazne zdobienia. Uwagę również zwracają weneckie kołatki u drzwi wejściowych. Ulice są nieco szersze niż w tradycyjnych bizantyjskich wioskach na wyspie Lesbos. W połączeniu z bizantyjskimi kościołami i pozostałościami zamku, wioska nabiera magicznego wyglądu. Mało kto wie, że na terenie Polichnitos co jakiś czas są znajdywane szczątki prehistorycznych zwierząt. To również tutaj odnaleziono ślady najstarszych osad na wyspie Lesbos, pochodzących jeszcze z czasów Paleolitu. Wioska została założona w XV wieku przez mieszkańców wyspy, uciekających z pobliskich wybrzeży przed grasującymi piratami, którzy palili ich nadmorskie  osady. Sama nazwa Polichnitos znaczy „wiele osad” i upamiętnia czasy jej powstania. W XIX wieku Polichnitos zasłynęło ze znakomitego poziomu edukacji. Były tu szkoły zarówno greckie, jak i tureckie, niektóre tylko dla chłopców, inne tylko dla dziewczynek. Spacerując romantycznymi uliczkami Polichnitos na pewno zobaczymy spoglądających na nas z zaciekawieniem mieszkańców. Powitają nas oni słowem kalimera, lub kalispera, jeśli pojawimy się tu popołudniu. Jeżeli odwzajemnimy ich zainteresowanie, zaproszą nas na kawę, albo sfinaki (shot). Następnie, zawołają sąsiadów, żeby im radośnie oznajmić, że w wiosce jest GOŚĆ, czyli ksenos, i że właśnie mają szczęście z nim rozmawiać. Wkrótce, grono zacznie się szybko zwiększać, bo wszyscy będą chcieli poznać ksenos. Taka wizyta to świetna okazja, żeby posłuchać opowieści starszych mieszkańców. Są to prawdziwe historie, przekazywane z dziada pradziada, których nie znajdziesz w żadnym przewodniku! Usłyszysz między innymi o tym jak starsze gospodynie dawniej gotowały jajka w gorących źródłach Polichnitos, gdzie temperatura dochodziła aż do 100 stopni. Albo o tym jak przy gorących kąpielach używały kamieni zamiast gąbek. Dziś sam możesz te źródła i wrzącą w nich wodę zobaczyć. Masz również możliwość skorzystania z kąpieli w źródłach, w których woda wynosi 40 stopni. To prawdziwe, naturalne SPA!

Wioska Vrisa

Na południu od miejscowości Polichnitos, ale jeszcze przed plażą w Vaterze, znajduje się wioska Vrisa, nazwana od imienia jednej z córek króla Agamemnona. Prawdopodobnie, pierwsze miejsce budowy wioski znajdywało się kilka kilometrów w kierunku południowo-zachodnim od dzisiejszej Vrisy. Jak nakazuje grecka tradycja budowy wioski, zbudowano tu główny plac na planie kwadratu i malownicze, wąskie uliczki. Oprócz tego, wioska mogła się poszczycić dwoma prawosławnymi kościółkami, szkołą podstawową, warzywniakami, kafenionami oraz uwielbianą przez mieszkańców piekarnią. Każdego dnia, mieszkańcy Vrisy mogli się udać lokalnym autobusem do Polichnitos, Mitilini oraz Vatery. Wiedziałeś, że w wiosce Vrisa odkryto bardzo rzadkie pozostałości zwierząt z okresu Paleolitu? Te fascynujące znaleziska umieszczono w Muzeum Historii Naturalnej we Vrisie. Życie zawsze toczyło się tu  wolno, a wioska rozwijała się gospodarczo aż do roku 2017.

Vrisa - dziś „wioska duchów” jest jedną z najbardziej oryginalnych atrakcji Lesbos

W czerwcu 2017 roku, w czasie gdy mieszkańcy Lesbos ucięli sobie popołudniową drzemkę, potężne ruchy sejsmiczne wstrząsnęły wioską Vrisa, niszcząc aż 9 na 10 domów w jej obrębie. Epicentrum wykryto we wschodniej części Morza Egejskiego, a dokładniej między wyspą Lesbos i Chios, na głębokości około 8 km. Trzęsienie ziemi było odczuwalne nawet w Turcji i Atenach. Nastąpiło również ponad 20 trzęsień wtórnych. Oszacowano, że ponad 70% domów w wiosce Vrisa przestało się nadawać do zamieszkania. W chwili katastrofy wioska liczyła 850 mieszkańców. Wszyscy zostali ewakuowani do domów swoich krewnych lub pokoi hotelowych wynajętych przez zarząd wioski. Zdarzało się, że mieszkańcy nie chcieli odejść od swoich gospodarstw, bo bali  się, że pobliscy złodzieje wykorzystają sytuację, aby je splądrować. Żadna inna wioska w Grecji lub Turcji nie odczuła tej katastrofy tak mocno jak wioska Vrisa. Nie był to pierwszy raz kiedy Vrisa została zrównana z ziemią podczas ruchów sejsmicznych. W roku 1845 miało miejsce podobne zdarzenie i tak samo jak w roku 2017 zginęła jedna osoba. Do dziś wioska nie została odbudowana i wygląda dokładnie tak jak po czerwcowym trzęsieniu w roku 2017. Spacerując jej ulicami, w wielu miejscach jeszcze zasypanymi gruzem, możemy zobaczyć wnętrza zniszczonych domów. Meble, zastawy stołowe, obrazy na ścianach, które dały radę się utrzymać. Wszystko wygląda tak jak w chwili ewakuacji. Nie bez powodu zniszczona i opuszczona wioska jest dziś nazywana przez mieszkańców wyspy Lesbos „wioską duchów”.

Data Publikacji: 01.05.2022

Podobne artykuły

krajobraz kierunku
Atrakcje Side – co warto zobaczyć? Zabytki, plaże i zachwycająca przyrodaGdzieś pomiędzy najpopularniejszymi w Turcji kurortami, czyli Antalyą i Alanyą, wieki temu (około VII w. p.n.e.) przykucnęła sobie nieśmiało niewielka, lecz pełna uroku miejscowość Side. Chociaż dziś niepozorna, to historycznie miała ona niemałe znaczenie dla swojego regionu. Z tego powodu zresztą wciąż stanowi atrakcyjny miejsce do zwiedzania. Już sama nazwa miasta składa pewną obietnicę – w dialekcie anatolijskim oznacza bowiem owoc granatu, który to z kolei jest symbolem płodności i dobrobytu. Dzięki dogodnemu położeniu nad Morzem Śródziemnym Side było ważnym ośrodkiem handlowym i kulturalnym. Posiadało naturalny port, co sprzyjało jego rozwojowi jako miasta portowego i umożliwiało kontakty handlowe z wieloma cywilizacjami. Dzisiaj ślady tej wagi wciąż można znaleźć, spacerując po mieście, odkrywając jego starożytne ruiny oraz poświęcone lokalnej historii muzeum.
krajobraz kierunku
Riwiera Olimpijska – atrakcje. Co warto zobaczyć? Zabytki, piękne plaże i przyrodaRiwiera Olimpijska rozciąga się wzdłuż wybrzeża Morza Egejskiego, w regionie Pieria, u stóp najwyższego masywu górskiego kraju – Olimpu. Region ten, położony w odległości zaledwie 70 kilometrów od Salonik, stanowi doskonałą bazę wypadową do zwiedzania północnej Grecji. Znajdziemy tu zarówno antyczne ruiny, jak i średniowieczne zamki, tradycyjne wioski oraz nowoczesne kurorty. Tutejsze plaże, ciągnące się przez dziesiątki kilometrów, należą do najpiękniejszych w kraju. Brzmi interesująco? Dzięki temu przewodnikowi po Riwierze Olimpijskiej dowiesz się, które miejsca warto zobaczyć, gdzie znaleźć piękne plaże i jakie atrakcje czekają na miłośników przyrody oraz historii.
krajobraz kierunku
Mostar – atrakcje. Co warto zobaczyć? Stary Most, wodospady i innePołożony nad turkusową rzeką Neretwą, Mostar od wieków łączył różne kultury, religie i tradycje, stając się symbolem harmonii oraz historii pełnej wzlotów i upadków. Dziś, po trudnych latach wojny, miasto odzyskało swój dawny blask i przyciąga turystów z całego świata, oferując nie tylko przepiękne zabytki, ale także malownicze krajobrazy. Spacerując po Mostarze, można poczuć się jak w muzeum. Miasto pełne jest średniowiecznych budowli, kamiennych mostów i domów z czasów osmańskich, które przetrwały próbę czasu, mimo zniszczeń wojennych. Na turystów czekają tu wąskie, brukowane uliczki Starego Miasta, meczety z minaretami, czy tradycyjne tureckie domy. Nie tylko architektura czyni Mostar wyjątkowym – okolica miasta to prawdziwy raj dla miłośników przyrody. W bliskim sąsiedztwie znajdują się wodospady, kaniony i parki przyrodnicze, które oferują wiele aktywności na świeżym powietrzu – rafting, trekking czy po prostu relaksu nad wodą. W tym przewodniku odkryjesz wszystkie najważniejsze atrakcje Mostaru – zarówno te historyczne, jak i przyrodnicze. Zaczynajmy!
krajobraz kierunku
Trogir – co warto zobaczyć? Atrakcje, zabytki, uliczkiTrogir, nazywany często „Małą Wenecją” lub „Małym Rzymem”, to jedno z najpiękniejszych i najlepiej zachowanych średniowiecznych miast w Chorwacji. Został zbudowany na małej wyspie, która jest połączona z lądem mostem. Trogir ma długą i bogatą historię, która sięga III w. p.n.e. Jest to jedno z najstarszych miast w Chorwacji i niegdyś było stolicą królestwa Dalmacji. To popularny kierunek turystyczny, który przyciąga ludzi z całego świata unikatową architekturą, łączącą elementy rzymskie, gotyckie i renesansowe. Trogir pełen jest wąskich uliczek, które prowadzą do małych placyków i dziedzińców. Pęka też w szwach od licznych sklepików i klimatycznych restauracji. Sprawdź, co koniecznie musisz tu zobaczyć!