4.3/6 (71 opinii)
5.0/6
Wycieczka, w której warte zobaczenia miejsca przeplatają się z tymi, które nie mają za dużo do zaoferowania. Wycieczka, w której można poznać zarówno życie zwykłych mieszkańców kraju, jak i tych nieco bogatszych. Pierwszym miejscem, które zwiedzamy jest stolica Rumunii, Nukaresz. Miasto jest pełne kontrastów - dostatek przeplata się w nim z biedą, ogromny i pełen przepychu budynek Parlamentu (drugi największy na świecie po Pentagonie) wyróżnia się spośród biedniejszej okolicy, urokliwa starówka kontrastuje z niezbyt atrakcyjnymi przedmieściami miasta. Najważniejszym punktem dnia było zwiedzanie budynku Parlamentu, ogromnego gmachu zbudowanego na polecenie rumuńskiego dyktatora Ceausescu. Udostępnione sale zwiedzane w towarzystwie lokalnej przewodnik, pani Doroty sprawiły, iż nieco ponad godzina zwiedzania minęła niepostrzeżenie. Miasto samo w sobie jest dość ładne, ale ogólny obraz psuje wiele zniszczonych, nieremontowanych budowli oraz brak porządku architektonicznego panujący w centrum. Na pewno miasto warte jest odwiedzenia, ale jedna wizyta raczej wystarczy. Tutaj chciałbym poruszyć jedną sugestię, która często była przytaczana przez turystów - szkoda, że nie można było zorganizować bezpośredniego przylotu do Bukaresztu. Lot taki sprawiłby, iż pojawiłaby się możliwość spędzenia więcej czasu w stolicy i lepszego poznania miasta. Bardzo ciekawy jest dzień następny, w którym zwiedzany jest Bran oraz Braszów. W pierwszym miasteczku znajduje się osławiony legendami "Zamek Drakuli", który wprawdzie z historycznym Hrabią Drakulą ma niewiele wspólnego, ale jest wręcz przepiękny. Zaprojektowane przez uwielbianą w Rumunii Królową Marię przytulne, małe pomieszczenia mają niezwykły urok i sprawiają, że spacerując po zamku można w niespostrzeżony sposób spędzić ponad godzinę. Znajdujące się pod zamkiem liczne stragany z pamiątkami sprawiają, że Bran jest największą turystyczną atrakcją Rumunii i tak właściwie jedynym miejscem w kraju, które udało się Rumunom dobrze opakować i „sprzedać”. Braszów z kolei to miasto położone u podnóży gór, dodających miastu atrakcyjności. Starówka warta zobaczenia, budowle reprezentujące wiele stylów architektonicznych uwieczniają skomplikowaną historię miasta. Ciekawa jest ponadto historia Czarnego Kościoła, który wart jest odwiedzenia. Fakultatywna, dodatkowo płatna węgierska kolacja w opinii wielu jej uczestników nie była zbyt udana ze względu na słaby poziom muzyków grających na żywo. Czwarty dzień wycieczki to przejazd autokarem po Wąwozie Bicaz, postój przy urzekającym Jeziorze Czerwonym, zwiedzanie klasztoru w Agapii oraz spacer po Jassach. Widoki w Karpatach rozciągające się z okien autokaru są nieziemskie, sam klasztor natomiast nie zrobił na mnie większego wrażenia. Na duży plus Jassy, kulturalna stolica Rumunii, z bardzo bogato zdobioną cerkwią, monumentalnym Pałacem Kultury oraz piękną zabudową. Dodatkowym atutem tego dnia jest nocleg w hotelu położonym w samym centrum miasta, przy ruchliwym deptaku. Następny dzień to wyjazd do Mołdawii, do jej stolicy, Kiszyniowa. W mieście można łatwo dostrzeć biedę mieszkańców (niszczejące budynki, stan autobusów czy trolejbusów poruszających się po mieście, sprzedawane produkty i atmosfera panująca na miejscowym targu). Samo miasto nie jest zbyt ładne, ale może się spodobać ze względu na dużo zieleni (dużo parków i drzewa wzdłuż większości ulic) oraz specyficzny klimat. Dużą atrakcją była wizyta w piwnicach winnych połączona z degustacją lokalnych trunków. Miejscowa przewodnik, pani Dorina w bardzo ciekawy sposób opowiadała o historii piwnic, po których poruszaliśmy się małymi busikami. Niskie ceny zachęcają do zakupów trunków, butelka dobrego wina kosztuje nawet do 10 zł. Kolejny dzień to Gagauzja, autonomia, której mieszkańcy porozumiewają się ze sobą w języku rosyjskim. Wizyta w stolicy regionu, miasteczku Komrat z pewnością jebyła bardzo ciekawym pomysłem - pomnik Lenina przed niszczejącym budynkiem służącym jako siedziba parlamentu i prezydenta Gagauzji w jednym była zaskakującym widokiem. Kolejny punkt planu, zwiedzanie muzeum wsi gagauskiej, takim dobrym pomysłem już niestety nie było. Zobaczenie typowej, biednej gagauskiej wsi było bardzo interesujące, ale na ocenę atrakcyjności tego punktu wycieczki wpłynęła wizyta w muzeum. Lokalne przewodniczki omawiały każde zdjęcie, każdy przedmiot znajdujący się w niezbyt ciekawym muzeum, przez co wizytaw 5 małych pomieszczeniach rozciągnęła się na niemal 2 godziny. Najbardziej interesujący był pokazany film dokumentujący tradycyjny gagauski ślub. Następnego ranka odbyła się wycieczka fakultatywna – rejs po delcie Dunaju. Miejsce jest przepiękne, niezwykła przyroda oraz możliwość zobaczenia z bliska pelikanów, czapli i innych ptaków była czymś niezwykłym. Następne punkty wycieczki w tym dniu to Babadag – w którym znajdował się meczet – oraz Konstanta. Miasto piękne, w którym widać rozległe wpływy tureckie. Atrakcją było wejście na minaret znajdujący się przy meczecie. Niestety, pewnym minusem w trakcie pobytu w tym mieście była logistyka zwiedzania w tym miejscu – zupełnie niepotrzebna wyprawa do Muzeum Mozaiki, w którym absolutnie nic nie ma (kilka kamieni, które ogląda się z wysokości 1 piętra, naprawdę), a także zorganizowanie bardzo krótkiego czasu wolnego w odległym od centrum porcie, w którym ceny napojów i potraw znacznie przewyższały te panujące w Starówce. Zobaczenie portu ze starówki, rezygnacja z wejścia do muzeum pozwoliłyby zaoszczędzić godzinę czasu wolnego, tego dnia gonił nas dosyć czas. Po zwiedzaniu miasta następowała bowiem długa, ponad trzygodzinna przejażdżka do Warny, która to kończyła wycieczkę. Na koniec chciałbym bardzo pochwalić kierowcę, pana Mihaiła, który jeździł szybko i niezwykle pewnie, a dzięki rozmowom z celnikami wszystkie granice pokonaliśmy płynnie i bez najmniejszych problemów, a także panią pilot Monikę, która zorganizowała wszystko w sposób fachowy i starała się uatrakcyjniać wycieczkę oraz pomagać przy jakichkolwiek problemach.
5.0/6
Tych, którym ciągle towarzyszy stereotyp o niecywilizowanej Rumunii zachęcam do pierwszego spotkania z tym skromnym, ale naturalnym, ujmującym i coraz bardziej piękniejącym, prawdziwie europejskim krajem. Miejscem, gdzie w zgodzie z tradycyjnymi wartościami żyją ludzie o na prawdę wysokiej kulturze osobistej, a w dodatku bardzo zafascynowani Polską. I to jest niestety niesprawiedliwe, że my sami nie potrafimy temu narodowi okazać właściwego szacunku. Myślę, że już taka wstępna (jak ta wycieczka) wizyta w naddunajskim kraju może wiele zmienić. Mołdawia dla wielu też może okazać się wyjątkowa, bo taką jest w rzeczywistości. A prorosyjska Gagauzja to atrakcja dla koneserów miejsc, gdzie czas dawno stanął w miejscu, a życie toczy się naturanym, nieskrępowanym żadnymi unifikacjami rytmem. Z "Czarnomorską Mozaiką" da się poznać namiastkę kultury i atmosfery tych ciekawych miejsc. Wycieczka ułożona w spokojnym natężeniu, hotele nadzwyczaj dobre, a przede wszyskim można czuć się tam bezpiecznie. Po przekroczeniu granicy z Bułgarią z tym bezpieczeństwem jest już znacznie gorzej.
5.0/6
Pogoda rewelacyjna, nie było wielkich upałów, jednak było bardzo ciepło i słonecznie (średnio 28 stopni).Niestety mnie Rumunia nie zachwyciła.
5.0/6
Poniżej prezentuję moją opinię, która wcale nie musi być reprezentatywna, bo inne mogli doświadczyć innych zdarzeń. Opinia na bazie wyjazdu pod koniec sierpnia 2022 roku. W naszej grupie było 36 osób. Wycieczka objazdowa po Rumunii i Mołdawii spełniła nasze oczekiwania. Wprawdzie przejazdy w niektórych dniach są długie, ale w końcu jest to "objazdówka". Program ciekawy i zrealizowany w całości. W Bukareszcie zwiedzanie Parlamentu zamieniono na spacer po skansenie. Hotele na objeździe średniej klasy, odpowiednie do ceny wycieczki. W jednym z hoteli nie było windy. Hotel w Warnie przed i po wycieczce na peryferiach Warny, ale taksówką blisko i tanio do centrum. Śniadania wszędzie wystarczające. Dokupione dodatkowo obiadokolacje w pełni do zaakceptowania - szybko w sprawnie podane. Kierowca i autokar OK. Nasza Pani pilotka Joanna spisywała się dobrze. Jej wiedza oraz umiejętności organizacyjno-przywódcze na dobrym poziomie. Dużo (bo aż 150 EUR na osobę) pobiera się na tzw. bilety wstępu, usługi przewodnickie, napiwki i Tour Guide System (słuchawki) oraz wizyty w piwnicach winnych. Bilety wstępu nie kosztowały więcej niż 20€ na osobę ... Tradycyjna kolacja rumuńska za 35€ (jako fakultet) to trochę drogo, a jeszcze do tego Pani pilotka informuje nas, że będą od nas zbierać napiwki. Także Pani pilotka sugeruje nam na koniec wycieczki składkę dla kierowcy, Ale był też duży plus w postaci darmowego i bogatego poczęstunku w winiarni w Mołdawii. To tak jakby kolacja fakultatywna w Mołdawii (za 35€) została nam podarowana przez Rainbow.