4.3/6 (71 opinii)
6.0/6
Wycieczka dobrze zorganizowana i ciekawa. Dość długie przejazdy ale wynikające z rozległości zwiedzanego obszaru. Jedyne zastrzeżenia dotyczą transferu z hotelu na lotnisko. Zabrakło jednoznacznej informacji o pojeździe i jego oznakowaniu, co kosztowało nas dodatkowe 40 euro (taksówka podjechała około ustalonej godziny odjazdu z sugestią zabrania nas na lotnisko a w drodze okazało się, że nie jest opłacona przez Rainbow)
6.0/6
Miałam szczęście i trafiłam powtórnie na tą samą pilotkę, p. Joasię. Wiedziałam, że wycieczka będzie przebiegać bez zarzutu, nie będzie nudna. Bukareszt w programie, straszył nas swoją wielkością, ale przydzielona nam przewodniczka p. Julia, pozwoliła nam go pokochać . Oprowadzała nas z dużą pasją i miłością do tego miasta i kraju. Wśród dużych, ogromnych, współczesnych obiektów, pokazała nam stare budynki, obiekty sakralne, pozostałe kamienice i inne zabytki. Zobaczyliśmy Bukareszt miły dla oka. Zamek w Bran zaskoczył nas swoją wielkością i postraszył Drakulą. Stary Braszów pozwolił nam na poznanie historii hymnu Rumuńskiego i odśpiewanie naszego hymnu przez całą grupę. P. Joasia poprowadziła nas małymi uliczkami przez Braszów pokazując wszystkie jego wspaniałe zabytki. Przejazd Wąwozem Bicaz pokazał nas namiastkę gór rumuńskich. Zachęcił do zwiedzenia tego kraju i zobaczenie go z wysoka. Monaster Agapia pozwolił nam poznać życie zakonne sióstr. Zobaczyliśmy nie tylko obiekty sakralne, ale małe muzeum etnograficzne, siostry zakonne przy pracy. Mogliśmy kupić wyroby rękodzielnicze sióstr, jak i przetwory z owoców i wypieki. Zwiedzenie Kiszyniowa w Mołdawii, pozwoliło nam w króciutkim czasie poznać ten kraj. Przez pryzmat stolicy zobaczyliśmy jego zabytki. Zwiedzenie piwnic winnicy Milesti Mici obok Kiszyniowa okazało się zupełnie czymś dla mnie nowym. Nie była to tylko degustacja win i zachęcanie do zakupu ich wyrobów. To była podróż do starej kopalni wapienia, zjazd na głębokość 60 m pod ziemię. Poznanie historii nie tylko wina ale i kopalni. Zobaczenie starych chodników, maszyn i narzędzi. W tych starych pokopalnianych chodnikach są wydrążone komory wypełnione butelkami wina. Zobaczyliśmy wina nie tylko winnicy, ale i skrytki win osób prywatnych. Na zakończenie wizyty spotkała nas niespodzianka. Degustacja wina, ale przy podanym obiedzie (nie było o tym napisane w programie wycieczki). Można było skosztować wina w dowolnej ilości i smaku. Do obiadu przygrywała nam rumuńska kapela ludowa. Obiad zakończył się lampką szampana. Do hotelu w Rumuni wróciliśmy późnym wieczorem. W następnym dniu Jassy, które zwiedziliśmy. Potem przejazd mostem "Golden Gate" na Dunaju pozwolił nam na zaoszczędzić dużo czasu (kiedyś była przeprawa promowa) do Tulczy. Następnym punktem programu był fakultatywny "Rejs po delcie Dunaju". Zachęcam wszystkich, pomimo wczesnej pobudki (godz. 4.25), warto. Rejs trwa 3 godz. Zobaczymy nie tylko ptaki, które są głównymi bohaterami tego rejsu, ale też przyrodę odmienną od tej spotykanej. Rejs po jeziorach, rozlewiskach, kanałach to niesamowite wrażenie. Ostatnim punktem programu jest Konstanca. Piękne nadmorskie stare zabytkowe miasto. Przeszliśmy się nadmorskim bulwarem oglądając secesyjne kasyno w remoncie, ale i tak zobaczyliśmy jego przepych z zewnątrz, latarnię morską. Przeszliśmy do centrum miasta zwiedzając starówkę. Bogaty program, warto pojechać na tę wyprawę po "nieznanej" Rumuni.
6.0/6
Bułgarię nadmorską już znałam - nie to było głównym celem wyboru wycieczki, choć z przyjmenością spędziłam prawie dwa całe dni w Warnie. Szeroko otworzyłam oczy na Rumunię: to co zobaczyłam i to co usłyszałam o tym kraju w czasie wycieczki pokazało jak małą i jak schematyczną wiedzę miałam o nim. Mimo upału, który nam towarzyszył i odbierał siły na jeszcze głębsze zanurzenie się w rumuńską przygodę, wróciłam zachwycona. Do Bukaresztu i do Jassów wróciłabym chętnie przy niższej temperaturze, to są przepiękne miasta , a dzięki widocznym szybkim inwestycjom zapewne staną się niebawem perłami. I chciałabym aby towarzyszył mi również wtedy w zwiedzaniu swoimi opowieściami o architekturze (i nie tylko) Pan Tomasz Ogiński - nasz rumuński przewodnik. O górach nie ma po co pisać, ich urody nie da się oddać od tak w zwyczajnym pisaniu. Jedzenie, wino, muzyka dopełniały przyjemność poznania tego kraju oraz sąsiedniej , dużo biedniejszej, ale bardzo gościnnej Mołdawii. Miłym akcentem było spotkanie z reprezentantką miejszości polskiej w autonomicznej Gaugazji. Polecam tym co lubią się pomęczyć w trasie aby odkryć coś nowego i to w Europie. Agnieszka
6.0/6
Bardzo fajny hotel. Pierwszego dnia były pewne kłopoty, ale dyrekcja hotelu zachowała się super, wynagrodziła mi wszystko z nawiązką, co myslę, że świetnie o nich świadczy. Jedzenie było bardzo dobre i urozmaicone. Napoje też OK, ale z tych akurat mało korzystałam. Skorzystałam z obydwu wycieczek falutatywnych - Nesebar polecam, Balczik nie do końca (ta była fatalnie zorganizowana). Z tym, że hotel za ten nieszczęsny Balczik nie odpowiadał. Informacja dla tych, którzy już się zdecydowali - za pilota do klimatzacji i chip do furtki, którą na skróty idzie się na plażę trzeba zapłacić kaucję. Ten chip naprawdę warto wziąć. I jeszcze jedno - gdy wchodzi się do morza jest sporo kamieni, warto mieć buty do wody.