4.3/6 (23 opinie)
5.0/6
Kolumbia to piękny kraj z olbrzymim potencjałem dla polskich turystów. Sądzę, że za rok, dwa będzie to super sprawdzony kierunek. Na dzisiaj jest kilka rzeczy do poprawy, w szczególności piloci wycieczek, winni być pasjonatami kraju, znac jego historie i jezyk hiszpański. Zakwaterowanie i wyżywienie spełniło nasze oczekiwania. Plan egzotyki light, jak sama nazwa wskazuje pozwalał poznać Kolumbię w zakresie niezbednego minimum, pozwalajac cieszyc sie najwiekszymi atutami tego kraju czyli przyrodą, zabytkami i pozytywnymi ludźmi. Na żadnym etapie nie czuliśmy zagrożenia, choć często w Polsce pokutuje, że Kolumbia to niezbepieczny kraj. Szczegółowo opisalismy nasze wrażenia w komentarzach do konkretnej kategorii oceny. Kolumbia w wersji egzotyki light jest do polecenia przez nas, dla osob chcacych niestandardowej egzotyki.
5.0/6
Hotel z przepięknym ogrodem i egzotycznymi zwierzętami ,basen duży zadbany zawsze dostępne leżaki,jedzenie smaczne urozmaicone Pokoje hotelowe w budynku osobnym -standard realny 3 gwiazdki-mało się w nich przebywa więc nie przeszkadza to w wypoczynku
5.0/6
Położenie: W mieście, na końcu długiego półwyspu, ok. 4 km od centrum. Teoretycznie można dojść na Stare Miasto na piechotę, ale droga trochę skomplikowana przez duży ruch, lepiej wziąć taksówkę za 15-20 zł. W pobliżu mnóstwo sklepów, choć raczej mało atrakcyjnych (chińszczyzna). Również dużo kawiarni/restauracji Wygląd: Z zewnątrz hotel wygląda jak stary kolonialny pałac, w środku nieco chaotyczny - przemieszczanie się między częściami wymaga wchodzenia i schodzenia po mnóstwie schodów. Nas zakwaterowano w części nowoczesnej, wyglądającej, jak budynek FWP. Na terenie hotelu mały park, po którym spacerują jelonki, pawie, papugi, wyliniały tukan i leniwiec, choć tego ostatniego widziałem tylko raz w ciągu tygodnia. Cały ten zwierzyniec nic nie robi sobie z obecności ludzi i wyjada z talerzy. Pokój: Pokój był już całkiem nowoczesny, jedynym kolonialnym akcentem są krany, posługiwanie się którymi wymaga niezłych kombinacji, co leci w jakim położeniu. Niestety pokoje nie miały balkonów/tarasów, nawet w części nowoczesnej. Widok na hotel (pokoje parzyste), albo na lagunę (pokoje nieparzyste). W pokoju był telewizor, lodówka i sejf, ale nie było czajnika. Lodówka strasznie hałasowała, przestała dopiero po wyłączeniu i rozmrożeniu (w środku była warstwa lodu na 3 cm). Sprzątanie odbywało się codziennie wraz z wymianą ręczników, ale wodę dostaliśmy tylko pierwszego dnia. Basen: Duży basen miał 25 m długości i maksymalną głębokość 3,40 m, więc można było popływać, ale woda była tak ciepła, że trzeba było wychodzić, żeby się ochłodzić. Oprócz tego był basen dla dzieci oraz 3 baseniki jacuzzi z bąbelkami (i trochę chłodniejszą wodą). Plaża: Na plaże trzeba było wychodzić z hotelu i przechodzić przez ulicę. Strażnik pomagał i zatrzymywał samochody (o ile chciały). Po drugiej stronie był ogrodzony fragment plaży z leżakami, toaletami i barem (o do końca nieustalonym statusie all-inclusive zależnym od aktualnej ekipy). Dalej rozpościerała się plaża publiczna z płatnym wszystkich, co się na niej znajdowało. Trzeba było się szybko przemknąć i wskoczyć do wody. Morze bardzo ciepłe, mętne i pofalowane. Wyżywienie: Jedna restauracja, w której w niektórych godzinach brakowało miejsca i duży bar koło niej. Był jeszcze jeden bar za basenem, ale płatny i bar na plaży - nie wiadomo za co płatny. Posiłki smaczne, choć nieco skromne (to nie Meksyk). Na śniadanie mało warzyw, choć było nieco owoców i wszechobecne arepas, czy twarde, suche nadziewane placki kukurydziane. Na lunch dużo więcej warzyw, kilka rodzajów mięsa i niezła ryba. Na kolacje podobnie, choć generalnie lunch był ciekawszy niż kolacja. W barze kilka rodzajów standardowych drinków z lokalnych alkoholi i piwo z puszki. Woda była w butelkach i należało sobie ją zabierać do pokoju, bo tam nie dawali. Atrakcje: Nie było żadnych animacji ani zawodów, jedyna atrakcję stanowiły łażące po hotelu zwierzęta. Uwagi: W parku w cieniu i wieczorem cięły muszki i komary (ale nie aż tak strasznie, jak w parku Tayrona). Jedynym na nie sposobem było NIE DRAPAĆ SIĘ. Cierpienie uszlachetnia, a (jak się nie drapie) po 10 minutach przechodzi. W przeciwnym razie bąble i krosty szczególnie na nogach.
4.5/6
Nowy kierunek i brak komentarzy wcześniejszych użytkowników sprawił, że wybraliśmy ten hotel na podstawie opisu. Spotkała nas miła niespodzianka, chcieliśmy mieć hotel w mieście, tak aby móc poruszać się samemu po zakamarkach miasta i udało się. Oprócz możliwości eksplorowania miasta hotel oferował piękny ogród w którym znaleźlismy zachwycające tukany, papugi, pawie i sarenki, fajny basen do pływania i mniejsze do relaksu, mnóstwo leżaków. Przestronne i wygodne pokoje, z codziennym serwisem, łazienki już mniej komfortowe , ale z suszarką i kompletem kosmetykó. Przepyszne i urozmaicone jedzenie. Hotel ma też swoj kawałek plaży z leżakami, restauracją i barkiem, oraz ochronę . Plaża jest publiczna z ciemnym piaskiem, mnóstwo ludzi, fajnie doświadczyć tego jak miejscowi ludzie spędzają swój wolny czas. Woda oczywiście ciepła. Nie jest to plaża marzeń z błękitną wodą i białym piaskiem ale tego byliśmy świadomi i nie tego szukaliśmy tym razem.Ludzie w hotelu bardzo mili uśmiechnięci jedynym mankamentem jest brak znajomości podstaw języka angielskiego. Trochę trzeba się nagimnastykować żeby się dogadać ale rękami nogami starają się jak mogą. Rainbow oferuje kilka wycieczek do bardziej odległych miejsc, każdy znajdzie coś dla siebie ,ale przejażdżka taksówką za kilka złotych także pozwoli samemu bezpiecznie zobaczyć to kolorowe miasto. Polecam