5.4/6 (25 opinii)
5.0/6
Ciekawy program wycieczki, choć przedostatnie 2 dni, to tylko przejazdy.Wydłużenie wycieczki o 1 dzień też poprawiłoby jej atrakcyjność. Kompetentna i przyjazna pilotka.
5.0/6
To Podróż (przez duże P) dla ceniących afrykańską nieskazitelną przyrodę, tak przepiękną, że aż dech zapiera. Choć to głównie wyprawa po parkach (codziennie innym), absolutnie się nie nuży. Może można by ominąć RPA i lądować w pobliżu Victoria Falls, ale wtedy nie poczujemy ducha Zimbabwe. Pilot, Pan Krzysztof z niezłą wiedzą, (niestety podawaną w sposób monotonny), śpioszek, bardzo mało empatyczny. Przy wyjeździe w tak egzotyczne miejsca, chciałoby się smakować lokalne klimaty dłużej. Niecałe dwie godziny na jedno z piękniejszych miejsc na Ziemi - Wodospady Wiktorii to stanowczo za krótko. Gdyby nie zamiłowanie Pana Krzysztofa do poduszki i późny wyjazd z lodgy w Hwenge (po godzinie 10), moglibyśmy pobyć w tym magicznym miejscu dłużej. Nie pamiętam ze swoich licznych objazdówek tak późnych wyjazdów, plus-wyspani jak książęta, minus-jak wyżej. Potem już tylko botswańskie Chobe, chciałoby się aby chwile tam spędzone trwały wiecznie. A na koniec został tylko spacer po Pretorii, były w ten dzień wybory na prezydenta i wszystko było pozamykane (dom Krugera, wzgórze z panoramą miasta). Brak o"ogarnięcia tematu" z wyprzedzeniem spowodował, że wypadło kilka punktów programu. Zawczasu należało zmodyfikować i dostosować do tego ważnego wydarzenia program. Rozumiem, że polski pilot może (choć powinien) tego nie ogarnąć, ale co zrobił w tym temacie turysta Glenn (miejscowy przewodnik, ponoć bardzo przydatny Panu Krzysztofowi)???. Ostatni dzień całkowicie zmarnowany!
5.0/6
W skali 6 stopniowej - 5 -
5.0/6
a ma ogromny potencjał. My tego szczęścia nie mieliśmy zbyt dużo. W tym roku susza w Zambii jest tak ogromna, że poziom rzeki Zambezi był taki jak normalnie jest na koniec pory suchej. Ale jeszcze woda była ... Wodospad piękny, ale jednak tej spektakularnej kurtyny wody nie widzieliśmy. Atrakcją programu jest tez 5-krotne safari w różnych parkach. No cóż tu tez nie mieliśmy wiele szczęścia. Niby widzieliśmy ostatecznie (jakby wyliczać) duuużo zwierzyny (bez lamparta) ale w Kenii widziałam dużo bardziej spektakularne widowiska. "Posuchę" uatrakcyjniał nam pilot, który znał chyba wszystkie ptaszki ( i potrafił je wypatrzyć) tak więc zrobiła nam sie wycieczka taka ornitologiczna :) A ptaszki były cudne.