5.2/6 (43 opinie)
5.0/6
Za te pieniadze wycieczka warta odbycia . Zarowno Canaima jak i wycieczki łodziami bardzo ciekawe . Niektóre z plaż czarujące szczególnie dla turystów wcześniej nie odwiedzających Karaibów . Organizacja ze strony pani rezydent ( Monika) perfekcyjna . Czarująca i elokwentna osoba radząca sobie we wszystkich sytuacjach . Hotele na trasie od tych w stylu karaibskim po 5 gwiazdkowe . Wg mnie dają radę . Jedzenie : różnie , najczęściej spoko , jednak sporadycznie można spotkać zimne które wrażenia nie robi. Proponuję w chwili wolnej spróbować lokalnych restauracyjek z lokalnymi przysmakami . Drinki , zarówno alko ( mocne)jak i stricte owocowe przepyszne ( w hotelach bywa różnie). Można odnieść wrażenie iż zarówno wyspa jak i sama Wenezuela radzi sobie dobrze po długim okresie izolacji . Jest to wycieczka objazdowa , więc czasami trzeba się dosyć długo przemieszczać autokarem , co jest najgorszym punktem programu , jednak dla osób nie będących wcześniej na Karaibach nie powinno sprawiać problemu ze względu na możliwość zobaczenia miasteczek i troszkę jungle. Zalecam zakup karty SIM na lotnisku i korzystanie z internetu w celu komunikacji ( translator) , chyba że ktoś radzi sobie z hiszpanskim. Pani rezydent tłumaczy , ale nie jest w stanie być non stop przy każdym z turystów . Przed wyjazdem byłem sceptycznie nastawiony , jednakże realia okazały się dużo lepsze niż oczekiwania .
5.0/6
Podróż z wyspy na kontynent i w drugą stronę to wypoczynek z wiatrem we włosach ( oczywiście trzeba mieć). Podróż po kontynencie nie męcząca. Autokar wygodny. Czas podróży wypełniony bardzo dobrą wiedzą pilota Tomasza. Odwiedziny plantacji kawy i kakao to wizyta u ludzi z pasją. Wizyta w fabryce czekolady i rumu też bez zarzutu. No i w końcu przyroda!!! Wycieczka wodna do Parku Narodowego Mochima relaks na wodzie i w wodzie. Jaskinia Guacharo i ptaki w jaskini „tłuszczaki” wspaniale. No i oczywiście Park Narodowy Canaima to trzeba być i poczuć rewelacja !!!
5.0/6
Bardzo fajny objazd pokazujący Wenezuelę z kilku perspektyw: trochę odizolowanej od biedy wyspy Margarity, zniszczonego socjalizmem kraju, pięknych naturalnych krajobrazów włącznie z wodospadami w Canaimie, nie tylko Salto Angel, co samo w sobie wystarczyłoby, że specjalnie jechać do Wenezueli by je zobaczyć. Jest rejs, jest przelot samolotem, są perły po parę dolarów za naszyjnik (!), są owoce morza, jest dżungla, jest jaskinia, są palmy, są puste (naprawdę puste) plaże. W skali trudności jest to objazd dla niezbyt wymagających: nie ma długich przejazdów (max 4h w jedną stronę), ekstremalnych wejść czy spania w namiotach. Jest też sporo możliwości wypoczynku na plaży, kąpieli w naturalnych basenach, opalania się (słońce jest super mocne - jesteśmy przy równiku). Rzeczywiście plantacje kakao i kawy oraz fabryka rumu są ciekawymi punktami wycieczki, ale jeszcze raz podkreślam: BIERZCIE WYCIECZKĘ FAKULTATYWNĄ DO CANAIMY! Bez niej ten objazd byłby taki sobie. Canaima to jest coś autentycznego i wyjątkowego, czego nie doświadczycie nigdzie indziej. Plantacje znajdziecie pewnie w 10 innych wycieczkach, ale przejścia pieszo pod wodospadem + widok najwyższego na świecie (!) wodospadu - raczej nigdzie indziej nie będzie. Natomiast jeśli chodzi o stronę organizacyjną: musicie tutaj na miejscu uzbroić się w cierpliwość i zrozumieć, że ten kraj przez 7 lat nie widział praktycznie turystów. To Wy jesteście tu atrakcją i celebrytami. Nie szkodzi, że w hotelu może nie być ciepłej wody, za to 15 osób powita Was drinkiem na wejściu. Byliśmy w różnych krajach ale takiej zapaści ekonomicznej w takiej skali (kraj o powierzchni 3x większej od Polski) nie widzieliśmy i oni na prawdę się starają, naprawdę to widać, naprawdę autentycznie są uśmiechnięci, że tam przyjechaliście. Ale zapomnijcie o europejskim pędzie i rzeczach dla Was oczywistych. Jeżeli kierowca mówi Wam, że wróci za 10 minut to wiadomo, że za godzinę. Jeśli chcecie coś kupić w sklepie, potrwa kilkanaście minut proces wytwarzania dla Was paragonu. Jeśli spotkacie kogoś kto po angielsku rozumie cokolwiek to macie wyjątkowe szczęście. Czy jest niebezpiecznie? Nie odczuliśmy tego, natomiast widać biedę. Policja kręci się po ulicach, może poproszą Was nawet o wspólną fotkę, żeby pokazać swoim dzieciom (spokojnie, podkreślam: jesteście naprawdę celebrytami). Weźcie drobne dolary (banknoty po 1, 2, 5 dolarów). Oni nie mają z czego wydawać, a sklepików z pamiątkami nie ma po prostu, żeby przebierać. Ich waluta bolivar nie ma żadnej wartości (banknoty po 1 mln starych bolivarów sprzedają po 50 centów za sztukę). Podsumowując: jeśli chcecie poznać naprawdę coś innego, ciekawego, inny system, inny stan umysłu (nie nowy rodzaj drineczka tylko totalnie inną rzeczywistość) to to jest wycieczka dla Was (i dla mnie też). Plus przyroda, która zwali Was z nóg. Serio, tego nie ma w Europie. Jeśli natomiast macie zamiar narzekać na to, że obok hotelu nie ma sklepu Gucciego to jedźcie do Dubaju i nie zawracajcie tym biednym ludziom głowy. PS. W drodze powrotnej nasz samolot z uwagi na usterkę opóźnił się o kilka godzin. Nie jest to wina Rainbow. Ale po co jechaliśmy (mając już tą wiedzę) o 12.00 na lotnisko, a samolot był dopiero po 18.00 - to ja tego do tej pory nie rozumiem :) I właśnie dlatego jest 5/6 a nie 6/6.
5.0/6
Pierwszy raz byłem w Ameryce Południowej i zaskoczyła mnie swą wielką radością życia, piękną przyrodą, czystością, dobrą kuchnią i szeroko pojętą egzotyką. Do tego mimo wcześniejszych ostrzeżeń w kraju, czuliśmy się tam wszyscy bardzo bezpiecznie. Oczywiście były i mankamenty: dość kiepskie drogi, wyłączenia prądu w hotelach (a wtedy jak wiadomo praktycznie nic nie działa), ale rekompensował nam to doskonały jak dla Europejczyka klimat (max +30 st. C), piękna przyroda, życzliwość mieszkańców, doskonała muzyka, świetny alkohol. Dodatkową wielką zaletą wycieczki była nasza przewodniczka p. Ania. Cudowna kobieta, bardzo zaangażowana, kompetentna, chętna do pomocy, niezwykle pracowita i otwarta na pomysły grupy. Doskonale obracająca się w wenezuelskich realiach. Bardzo dobrze władająca hiszpańskim i angielskim. Jej kompletnym przeciwstawieniem był nasz rezydent w okresie pobytu - Wiktor, niepunktualny, niesympatyczny, niekompetentny gbur. "Dzieki" niemu nie mogliśmy zrealizować naszej wyprawy na snurkowanie, choć oboje z żoną zabraliśmy swój sprzęt na tę okazję. Dziwi mnie (a odbyłem z biurem Rainbow już kilka wypraw i wszędzie przewodnicy i rezydenci spełniali najwyższe standardy), że firma zatrudnia taką osobę. Mimo tych drobnych mankamentów polecam biuro Rainbowi wyprawę do Ameryki Południowej. My z żoną zaplanowaliśmy kolejną wyprawę do Wenezueli na imprezę "wodospady, Indianie itp." Pozdrawiam.