5.0/6 (62 opinie)
4.0/6
Program wyjazdu jest dobrze przemyślany. Nie jest zbyt intensywny. Daje możliwość i przestrzeń na własne aktywności. Pilot imprezy a wlasciwie pilotka p. Marta kompetentna i zorganizowana. Wszystko grało jak w zegarku.Jedynym mankamentem był hotel w Akabie a szczególnie fatalne były łazienki oraz głośna klimatyzacja
4.0/6
Zwiedziliśmy najpiękniejsze miejsca w Jordanii,dopisała nam pogoda,chociaż ostrzegano nas,że może padać,wrażenia niesamowite,wycieczka warta polecenia,mimo naszego wieku senioralnego daliśmy rade
4.0/6
Jordania broni się sama. Petra, Wadi Rum, morze Martwe - niezapomniane wrażenia, zobaczyć trzeba koniecznie, pozostałe miejsca też warte poświęconego czasu. Hotel w Akabie - Mina - moim zdaniem powinien być zmieniony, lub kwaterować uczestników wycieczki tylko w pokojach już wyremontowanych.
4.0/6
Jordania była na mojej liście destynacji od dawna, zdecydowanie warto. Zazwyczaj podróżuję na własną rękę, to była moja pierwsza zorganizowana objazdówka - i potwierdziły się niestety moje obawy co do tej formy wypoczynku. Plusy: dobry program, trasa zawierająca kwintesencję najfajniejszych miejsc, pilot przekazuje dużo informacji lokalnych w trakcie przejazdów. Zastrzeżenia: najważniejsze punkty programu czyli Wadi Rum oraz Petra - zwiedzane są biegiem i nie ma czasu na spokojną kontemplację "pięknych okoliczności przyrody". Na pustyni są 3 postoje po 20 minut, gdzie aby mieć piękny widok należy się wspiąć na skałkę, albo przejść wąskim kanionem gdzie trudno się minąć - część mniej sprawnych osób zrezygnowała i została przy samochodzie, bo ocenili że w 20 minut się nie wyrobią. Bez sensu, szczególnie że nie ma żadnej presji czasu, wyjazd jest o 11, a powrót do hotelu o 17, należałoby tylko zapłacić lokalnym przewodnikom za godzinę więcej i nie trzeba byłoby wszystkiego robić w tak szalonym pośpiechu. Petra - udało mi się zdążyć dojść tylko do grobowców (poszłam górą, skąd jest ciekawszy widok), zabrakło jasnej informacji, że jeśli ktoś chce dotrzeć do końca trasy, tj do monastyru (i nie biec przez większość drogi) to w zasadzie MUSI wziąć meleksa za (15 dinarów w jedną stronę, 25 w obie), żeby mieć zapas czasu na spokojne zwiedzanie i zdjęcia. I że zdecydowanie trzeba to zrobić "w tę", bo z powrotem jest różnie z ich dostępnością - jeśli będzie duża kolejka chętnych (a zazwyczaj jest) to szybciej się dojdzie na piechotę niż doczeka na swoją kolej. Moja trasa to ponad 10 km na piechotę i duży żal że nie dane mi było zobaczyć reszty - bałam się że nie zdążę na zbiórkę. Na miejscu byliśmy ok. 9, wyjazd z Petry był o 15.15 - nic by się nie stało gdybyśmy zjedli posiłek trochę później, albo dotarli na kolację nie o 19 tylko o 20 - w końcu nie po to jedzie się na kraj świata, żeby zwiedzać po łebkach. Reszta planu ok, choć już nie tak spektakularna. Ostatni dzień w Aqabie to czas wolny - za 7 dinarów wzięliśmy taksówkę na darmowe publiczne plaże w rejonie zatopionego wraku. Rafa dostępna jest z plaży (są boje, podpływają też łódki więc widać gdzie coś jest), są parasole, daszki, toalety i prysznice, plaża nie jest może zbyt czysta, ale jest niemal pusta, więc kostiumy kąpielowe nie budzą sensacji. Są też kafejki z fastfoodem. Z kierowcą umówiliśmy się na powrót na określoną godzinę. Zakwaterowanie: hotel w Aqabie - niski standard, pokoje bardzo zużyte, kuchnia przyzwoita. Nad morzem Martwym - znacznie wyższa półka, fajny hotel, baseny i jedzenie (choć przy tym standardzie dziwi ciągły brak sztućców, talerzy z których zresztą połowa jest obtłuczona). Natomiast zdziwienie budzi fakt, że pomimo zebrania prawie 200$ od osoby, które miały być przeznaczone na napiwki i lokalną obsługę - poza pierwszym przyjazdem do hotelu w Aqabie (gdzie robi to hotelowa obsługa) trzeba było samemu pakować i wypakowywać z autokaru ciężkie bagaże, szczerze mówiąc wyglądało to tak, jakby kierowcy ich nie otrzymali, bo ostentacyjnie trzymali się z boku. W każdym razie pierwszy raz się spotkałam z taką sytuacją.