5.2/6 (47 opinii)
4.0/6
Była to wyprawa, o której marzyłam od dłuższego czasu. Z części dotyczącej zwiedzanych miejsc jestem bardzo zadowolona.Niestety biorąc pod uwagę pracę pilota i transport wycieczka ta okazała się klapą organizacyjną.
4.0/6
Wyjazd oceniam ogólnie na udany, ale nie idealny. Program wycieczki powinien zostać poprawiony, ale widoki wynagradzały (prawie) wszystko.
3.5/6
Program ciekawy, zwłaszcza dla tych co lubią góry. Nie ma wspinaczek i długich podejść, jeśli nie liczyć schodów do klasztorów buddyjskich. Transport mikrobusami jest ok, ale znaczna część górskich dróg jest w złym stanie. Temin w którymm byliśmy (21 czerwiec - 4 lipiec) jest pogodowo odpowiedni dla rejonów górskich, ale w Delhi czy w Agrze temperatury są nie do wytrzymania. Trzeba mieć odzież na upał i na chłód (na przełeczy Khardung La przywitała nas śnieżyca) Nocleg na łodziach w Srinagarze to atrakcja sama w sobie. Warto wyjść z sypialni i obejrzeć salony (1 czy 2 na każdej łodzi). Podobno na łodziach biegają myszy i/lub szczury, ale na własne oczy ich nie widzielismy. W hotelach w górach należy liczys się z tym, że prąd jest tylko przez część doby, w nieregularnych godzinach. Zabrać latarki. Ciepła woda - od czasu do czasu. Na komórki i internet nie ma co liczyć. Kaszmir i Ladakh to rejony sporne między Indiami, Pakistanem i Chinami, należy więc być przygotowanym na policyjne/wojskowe kontrole na drogach i lotniskach (nic specjalnie przykrego, ale strata czasu na wypełnianie formularzy) Mieliśmy pecha, bo planowana polska pani pilot na dzień przed wylotem trafiła do szpitala (podobno po kilku dniach przywrócili ją do zdrowia). W praktyce oznaczało to, że pierwszego dnia, w Delhi, mielismy tylko lokalnego (indyjskiego) przewodnika, którego oprowadzanie (po angielsku) było w stylu "to jest Brama Indii. Mozna wyjść z autokaru, odjeżdżamy za 20 minut". Polski "zapasowy" pilot przyleciał drugiego dnia, ale więcej o nim poniżej. Jednej parze z Opola nie wyrobiono na czas wizy, o czym dowiedzieli się dopiero na lotnsku w Warszawie. Coś tam w trybie nagłym załatwiono, przylecieli dzień później, bez walizek, które gdzieś utkneły po drodze. Jest skandalem, że Rainbow do ostatniej chwili nie spostrzegł się, że dwóm osobom nie załatwiono wizy, Pilot (Leszek K) okazał się nieporozumieniem. Nie dlatego, że był małomówny, jak lokalny przewodnik z Delhi. Wprost przeciwnie, usta mu się nie zamykały, ale to co z nich wychodziło, to był strumień świadomości a nie informacje o tym co jest za oknem. Jeźdżąc po Kaszmirze i Ladakhu, słyszeliśmy opowieści o rozpadzie kościoła chrześcijańskiego na część wschodnią i zachodnią, dlaczego należy mówić Konstantynopol a nie Stambuł, że wieczorami nie należy wychodzić z hoteli w Płd. Afryce, i że Etiopia to piękny kraj. A ostatniego wieczoru uraczył nas opowieścią, jek to "Turki" (w jego słownictwie to Turkish Airways) oszukują pasażerów zmieniając w ostatniej chwili gate na lotniskach. Opcjonalna przejażdżka na wielbłądach: jeśli już, to wybrać wersję minimalną (15 minut).
3.5/6
Wycieczkę wybrałem trochę nieoczekiwanie dla siebie, ponieważ nie miałem w planach wyjazdu do Indii. Zdecydował fakt, że w programie wycieczki przeważa część krajobrazowa, a stosunkowo niewiele jest zwiedzania miast. Liczyłem na piękne krajobrazy, dziką przyrodę, wysokie góry. O ile część związana ze zwiedzaniem New Delhi i Agry była taka, jak to sobie wyobrażałem, a więc gorąco, duszno, tłoczno i brudno (chociaż Taj Mahal robi oczywiście duże wrażenie), to niestety również część górska była trochę rozczarowująca. Góry często były szare, kamieniste i na pewno nie dziewicze. Nawet na wysokościach ponad 5000 metrów obraz psują czy to jakieś zabudowania, czy to linie wysokiego napięcia. Na plus na pewno można zaliczyć jezioro Pangong (chociaż nawet tutaj koło jeziora stoją jakieś baraki) i dzień trekkingowy. Klasztory buddyjskie też trochę rozczarowują, jeśli chodzi o otoczenie - osobiście wyobrażałem sobie, że będą się znajdować w środku niczego... Szwankowały również kwestie organizacyjne. Nie otrzymaliśmy informacji w jakim hotelu zatrzymamy się w New Delhi, a służby graniczne tej informacji od nas wymagały. Przez to kilka osób zostało przetrzymanych, ich bagaże gdzieś się zawieruszyły i czekaliśmy chyba ponad godzinę, aż cała grupa się zbierze. Podsumowując mogę powiedzieć, że wycieczka była dla mnie jednak rozczarowaniem. Wiedziałem, że wycieczka jest trochę niszowa i mniej popularna i teraz widzę, że jest tak nieprzypadkowo.