5.2/6 (47 opinii)
5.5/6
Wszystkim lubiącym sporty ekstremalne, wysoką adrenalinę, dziewiczą przyrodę i cudowne widoki polecam tą wycieczkę. Pobyt w Kaszmirze, przejazdy wysokimi przełeczami, pobyt na lodowcu, spacer wśród yaków, to wszystko powoduje że chciałoby się tam wrócić, chociaż łatwo nie było. I tak przejazd 170 kilometrów z Ladakhu nad jezioro Pangong trwał aż....7 godzin i to nie dlatego, że zrobiliśmy sobie przerwę po drodze, a dlatego że tak trudne były warunki drogowe ( jeśli to czym jechaliśmy, można w ogóle nazwać "drogą" ). Często przejeżdżaliśmy przez koryto rzeki, tudzież rwącego strumyka. To znowu osunął się kamień i trzeba było czekać na jego usunięcie. Kierowcy nasi z pewnościa daliby sobie radę na rajdzie Paryż - Dakar; w każdej trudnej sytuacji potrafili zachować zimną krew. Przed wylotem na północ Indii spędziliśmy dzień w stolicy, tj. w New Delhi. Po powrocie również spędziliśmy dzień w stolicy i trzeba obiektywnie powiedzieć, że są to dwa CAŁKIEM różne oblicza Indii. Które kto woli - każdy niech zadecyduje za siebie.
5.5/6
Widoki i miejsca CUDOWNE, każdemu kto kocha góry polecam z całego serca, a jak chce je poznać ,to będzie zachwycony. Indie to skrajności, które warto zobaczyć i poznać, a widoki zapierają dech w piersiach!!! Jednak PILOT to podstawa takiej wyprawy, której tu zabrakło! Jeśli źle trafisz a znasz słabo język i nie zabierzesz ze sobą przewodnika w formie książki, to przepadłeś! Dlaczego... wyjaśniam poniżej. Gdyby nie "pilot", którego "nie było"... ocena BYŁABY 6!
5.5/6
Wycieczkę wybraliśmy ze względu na Himalaje. Uwielbiamy góry i to dla nich tam pojechaliśmy. Niestety mam nieodparte wrażenie, że organizatorzy z pilotem na czele wogóle nie czują gór. Program wycieczki przed wyjazdem wydawał mi się bardzo bogaty i ciekawy. W rzeczywistości było w nim za dużo zwiedzanych świątyń i rozmów religijno-filozoficznych. Tak jakby wycieczka była pod tytułem "W krainie świątyń" a nie "W krainie wysokich przełęczy". Pilot opowiadał tylko o różnych wyznaniach; świątyniach. Nie zauważał,że jesteśmy w tak pięknych przyrodniczo miejscach. Nie interesowały go góry i przyroda.Sam przyznał, że nie lubi gór i zwierząt. Dlaczego Rainbow przydzielił nam takiego pilota? Rozumiem, że Pani pilot uległa wypadkowi i ktoś musiał ją zastąpić; ale dlaczego akrat ten pilot? Przez cały wyjazd dało się odczuć, że jest z nami za karę, że teraz to on powinien być w Indonezji. Dlaczego Rainbow pozwolił popsuć nam w taki sposób wyjazd.... Transport odbywał się w warunkach jakich się spodziewałam. Drogi w kiepskim stanie; a odcinki górskie przypominały filmy z programów o najniebezpieczniejszych drogach świata. To akurat uważam za atut tego wyjazdu. Niezapomniane wrażenia z jazdy i mijanych krajobrazów. Hotele prezentowały bardzo dobry standard wkwestii wyposażenia pokoi. Brakował czasem prądu i ciepłej wody; a może czasem był prąd i ciepła woda ;-) WiFi był w każdym miejscu tylko, że akurat nie działał ;-) Będąc w Leh polecam odwiedzać knajpki z dostępem do WFi; warto bo mają dobr łącze. Jedzenie smaczne, choć monotonne. Często serwowane były te same dania. Choć w restauracjach były dostępne inne dania (nie różniły się cenowo). Serwowane są głównie wegetariańskie potrawy. Ogólnie wyjazd bardzo mi się podobał pomimo sytuacji o których wspomniałam powyżej. Krajobrazy są nie do opisania, zapierają dech w piesiach. Świątynie byddyjskie również tworzą niepowtarzalną atmosferę. Nasz wyjad był na przełomie czerwca i lipca temperatury w Delhi i Agrze bardzo wysokie; choć w ostatnich dniach był mowa tym, ze zbliża sę pora monsunowa. W górach temperatury bardziej przystępne wachały się pomiędzy 20 a 25 stopni. Choć jak pojawiało się słońce było gorąco; w końcu byliśmy bliżej niego ;-) Z kolei jadąc na KhardungLa był naprawdę zimno i padał śnieg. Ubrania jak to w każdych górch należ ieć na każdą pogodę.
5.5/6
Była to jedna z najciekawszych wycieczek, a właściwie wypraw w których brałam udział. Przepiękne widoki, emocje, atmosfera Ladakh pozostanie na długo w pamięci. Ponieważ wcześniej byłam już w Delhi i Agrze, najbardziej atrakcyjna była dla mnie kraina Ladakh. Również jezioro Dal w Śrinagarze to bardzo udany punkt programu. Domy na wodzie są fantastyczne, a rejs po jeziorze wśród pływających ogrodów - pełny relaks. Treking w Sonamarg piękną doliną zostawił niezatarte wspomnienia. Wysokie przełęcze dostarczyły ekstremalnych emocji i niezapomnianych widoków. W Leh w sumie było pięć noclegów, więc można było dobrze poznać to miasto. Dolina Ubra przepiękna, często zatrzymywaliśmy się na zdjęcia. Dodatkowo mogliśmy zobaczyć występy miejscowego zespołu "piesni i tańca" który zakończył się wspólną zabawą. Jezioro Pangong, pod chińską granicą, urzekło niesamowitą barwą i otoczeniem.