Opinie o Bałkany są super!

5.4/6
(262 opinie)
Intensywność programu
5.0
Pilot
5.7
Program wycieczki
5.3
Transport
5.4
Wyżywienie
5.0
Zakwaterowanie
4.8
Zweryfikowane treści - Opinie pochodzą od Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.
pani z lornetka
Dowiedz się, co sądzą inni
Nowość AI

Zastanawiasz się, czy ta wycieczka to dobry wybór? Wpisz pytanie, a dostaniesz podsumowanie wszystkich opinii naszych gości.

    6.0/6

    Czy ta opinia była pomocna?

    163

    Bałkańska medytacja

    Marcin, Mielec 16.06.2019

    W świecie, który w wyniku powszechnej globalizacji i rewolucji cyfrowej staje się coraz bardziej jednorodny i przewidywalny, ubywa przestrzeni na niezapomnianą przygodę. Jednym z takich ostatnich dziewiczych miejsc na naszym kontynencie wydają się być Bałkany Zachodnie. Jest to niewielki skrawek Europy obejmujący swym zasięgiem m.in. Albanię, Serbię, Kosowo i Macedonię. Trudno było mi jednak uwierzyć, że ten region rzeczywiście może być aż taki super, jak sugerowała nazwa wycieczki, której program właśnie przeglądałem. W doniesieniach mediów światowych Bałkany jawią się bowiem jako teren, gdzie od dawna gnieżdżą się bieda, korupcja, bezrobocie i przemyt. Społeczność międzynarodowa patrzy na ten obszar wyłącznie przez pryzmat niezażegnanych konfliktów etnicznych. Mimo tych wątpliwości postanowiłem się tam udać, aby na własne oczy sprawdzić, czy kolorowy folder biura podróży rzeczywiście mówi prawdę. Moją bałkańską przygodę rozpocząłem w stolicy kraju, który zwany jest od kilku miesięcy Macedonią Północną. Architektura współczesnego Skopje wywarła na mnie oszałamiające wrażenie. Z centralnego miejskiego placu wyrasta 24-metrowy ,,wojownik na koniu”, zwany nieoficjalnie Aleksandrem Wielkim. Do korowodu niezliczonych pomników dołączają m.in. bułgarscy carowie, Matka Teresa, Josip Broz Tito i prawosławni święci. Wszystkie te statuy po prostu upchano w jednym miejscu - wydawało mi się, że właśnie stoję przed jakąś groteskową wersją terakotowej armii chińskiego cesarza. Znamienite postacie nie mogą rzecz jasna spoglądać na ponure socrealistyczne blokowiska, dlatego przebudowano również centrum miasta. W leniwych wodach Wardaru przeglądają się monumentalne, pseudoantyczne gmachy. Przy nadrzecznych bulwarach zakotwiczono ogromne galeony. Twórcy tych absurdalnych dzieł chyba pragnęli odtworzyć starożytny Rzym lub Ateny, jednak typowa bałkańska fantazja pchnęła ich raczej w kierunku barokowego Disneylandu. Odmiennym klimatem odznacza się turecka część Skopje. Ślady orientalnej przeszłości są tu widoczne na każdym kroku. Mężczyźni w białych jarmułkach popijają herbatę z małych naczyń w kształcie klepsydry. Rachityczne wieże minaretów wzbijają się w niebo ponad srebrnymi kopułami meczetów, gąszczem bazarowych kramów i labiryntem krętych uliczek. Z głośników rozlewa się metaliczne zawodzenie muezina. Jękliwa melodia wznosi się i opada na miasto przynosząc ze sobą powiew azjatyckiego chaosu. Następnego dnia ukazała się moim oczom ogromna tafla wody. Była tak wielka, że z trudem można było ją ogarnąć wzrokiem. W jej lustrzanym błękicie odbijały się malownicze pasma pobliskich wzgórz. Przed milionami lat znajdował się tu przepastny dół tektoniczny, który następnie wypełnił się hektolitrami wód Jeziora Ochrydzkiego. W jego ciemnych głębinach czają się endemiczne gatunki z czasów prehistorycznych. Niewiele do tej pory widziałem miejsc, które wzbudziły we mnie aż taki zachwyt. Jezioro i jego otoczenie tworzą mistyczną krainę ciszy i błogiego spokoju, gdzie można oddać się najgłębszej medytacji. Poza wspaniałą przyrodą ma ona do zaoferowania wiele innych atrakcji, takich jak Zatoka Kości, Republika Vevcani, wykopaliska z czasów starożytnych czy też twierdza cara Samuela. Spotkaliśmy się tu z niezwykłą gościnnością okolicznych mieszkańców a także zakosztowaliśmy przepysznej lokalnej kuchni. Centrum tej niesamowitej krainy stanowi Ochryd – położona nad samym brzegiem jeziora prawdziwa perła Macedonii. Spośród niezliczonej ilości znajdujących się tu obiektów sakralnych warto zajrzeć do monastyru św. Nauma i być świadkiem dokonującego się tam cudu. Ten założony przez ucznia Cyryla i Metodego klasztor jest jednym z wielu symboli obrony prawosławia na Półwyspie Bałkańskim. To właśnie w takich miejscach surowego dogmatu, ludowej pobożności i dzikiego piękna przez wieki tliło się życie narodowe Słowian południowych. I tylko dzięki takim miejscom czasem wybuchało ono żywym płomieniem. W drodze na Korfu podziwiałem dziewicze krajobrazy majestatycznych gór Pindos. Aby dotrzeć na wyspę, trzeba przeprawić się promem – rejs trwa dwie godziny. Płynęliśmy cieśniną i wciąż było widać ląd. Skaliste wybrzeże porośnięte było krzakami i karłowatymi drzewami. Wydawało się, że słońce od zawsze stoi nad nim w zenicie - wieczne południe i stare jak świat kamienne wysepki marszczące się od upału. Kiedy opuściłem statek, olśniły mnie czystość śródziemnomorskiego światła, lazurowe niebo i zielonkawy błękit wody. Czułem się, jakbym przebywał we wnętrzu trójwymiarowej widokówki. Malownicze zatoczki zapraszały do kąpieli i wsłuchiwania się w odgłosy natury. Korfu to kraina wiecznej wiosny, której nie mogli się oprzeć nawet Odyseusz i cesarzowa Sissi. Paletę barw i odcieni kwitnących kwiatów wzbogacają gaje oliwne, palmy i cyprysy. Całość tworzy idylliczną, sielankową scenerię, która urzeka swym cudownym pięknem. Pojawiające się na niebie białe cielska boeingów zwiastowały kolejny sezon masowej turystyki. Już wkrótce autokary przywiozą tu całą Europę. W portach zacumują ogromne cruisery. Ich zawartość ustawi się w kolejki na trapach wiodących na brzeg i zaleje całą wyspę. Niemieccy, angielscy i włoscy turyści będą siedzieć na stertach bagażu albo taszczyć swoje kolorowe walizki na kółkach. Nabłyszczone węże samochodów wypełzną z ciemnych ładowni. Zakochane pary zrobią sobie zdjęcia w promieniach zachodzącego słońca. Z żalem pożegnaliśmy rajską wyspę i udaliśmy się do Albanii. Południowa część tego niewielkiego kraju to chyba jedno z najbardziej surrealistycznych miejsc w Europie. Jej surowe piękno przywodzi na myśl dawno minione epoki i wymarłe gady, które nie zostawiły po sobie nawet skamielin. Mijane przez nas góry wyglądały jak usypane z popiołu. Linia drzew kończyła się jak ucięta, a potem widać już było tylko jałowe, pionowe ściany, które zdawały się przesuwać niczym podniebne wydmy kurzu. Cały ten teren był jakby opuszczony – z trudem można było dostrzec ślady ludzkiej czy zwierzęcej egzystencji. Wypatrywałem bunkrów – ku mojemu zdziwieniu naliczyłem ich zaledwie kilkanaście. Resztę musieli wykopać lub wysadzić w powietrze. Wygląda na to, że Albańczycy na zawsze porzucili kult Envera Hodży – komunistycznego boga i stworzyciela totalitarnego raju na ziemi, który się zrodził w Gjirokaster, mieście z łupka szarego. Odrzucenie ateistycznej wiary było szczególnie widoczne w Tiranie. Wykwity hodżańskiej megalomanii popadają w ruinę i ustępują miejsca szklanym domom turbokapitalizmu. Złomowiska przedpotopowych aut i stalinowskiego industrialu wypierane są przez samowolę budowlaną i okazałe meczety. Kraina orłów daje przykład niespotykanej tolerancji wyznaniowej, jednak jej najważniejszą religią jest dzisiaj albańskość. Naszą bałkańską wyprawę zakończyliśmy w Nowym Sadzie – tętniącej życiem stolicy okręgu Wojwodina, która jest zamieszkana przez multikulti złożone z ponad dwudziestu narodowości. Zanim tam dotarliśmy, odwiedziliśmy jedno z najbardziej znanych miejsc w Serbii – ukryte pośród falistych wzgórz, tajemnicze Đavolja Varoš. W tych przesyconych zabobonem i lokalnymi legendami wąwozach otaczała mnie wyłącznie geologia. Skaliste iglice wyrastają z ziemi i przeszywają upalne powietrze niczym masywne, fabryczne kominy. Z ich podnóży sączy się lecznicza woda o intensywnym rudym zabarwieniu – wyglądała tak, jakby zawierała w sobie całą tablicę Mendelejewa. Ognisty kolor tej pustynnej krainy podsycany jest przez promienie palącego słońca. Pożółkłe filary utrzymywane są w pionie przez andezytowe głazy. Trwałość tych formacji skalnych jest jednak pozorna - wkrótce andezyt odpadnie i kamienne termitiery skruszeją, wywietrzeją i obrócą się w drobny pył. Na Bałkanach wszystko jest bowiem prowizoryczne i może się w jednej chwili zawalić. Bo nawet jeśli nie erozja i tektonika, to po prostu efekt cieplarniany, plastik i folia mogą podłożyć tu bombę i na zawsze unicestwić ten kruchy ekosystem. Każda podróż jest idealną okazją do pogłębienia swojej wiedzy a także do zweryfikowania swoich dotychczasowych wyobrażeń na temat odwiedzanych miejsc i zamieszkujących je ludzi. Taką możliwość dała mi również wycieczka, dzięki której przekonałem się, że Bałkany naprawdę są super. To fascynująca i inspirująca kraina, gdzie mieszają się wpływy cywilizacji zachodniej, islamskiej i prawosławnej. Podczas tej podróży nie tylko podziwiałem zapierające dech w piersi krajobrazy, ale również zapoznałem się z unikatową i przebogatą kulturą mieszkańców tych stron, którzy każdego przybysza witają z otwartymi rękami. Myślę, że warto tu przyjechać właśnie teraz, kiedy można się tu poczuć niemal tak bezpiecznie, jak u siebie w domu. Kraje bałkańskie już dawno zrzuciły z siebie jarzmo autorytarnego despotyzmu i odżegnują się od szaleństwa nacjonalistycznej paranoi. Mało kto myśli tutaj o abstrakcyjnych ideach. Liczą się przede wszystkim najbardziej osobiste pragnienia. Chyba nigdy wcześniej mieszkańcy Bałkanów Zachodnich nie byli aż tak zdeterminowani, aby zapewnić lepsze życie dla siebie i swoich dzieci. Chociaż jeszcze wiele ran się nie zagoiło i wiele problemów oczekuje na rozwiązanie, to jednak wydaje się, że te sponiewierane przez historię narody stoją dzisiaj przed realną szansą wejścia na drogę wzajemnego zrozumienia, dobrobytu i oświecenia.

    6.0/6

    Czy ta opinia była pomocna?

    6

    Świetne wakacje po wakacjach

    Sabina, Nowy Sącz 23.09.2021

    Wycieczka „Bałkany są super” okazała się świetnym wyborem na wakacje po wakacjach! Impreza prawidłowo zorganizowana, pozwalająca zobaczyć Macedonię, Grecję, Albanię i Serbię ;) Ogromne podziękowania należą się dla pilota wycieczki Pana Macieja, który dzięki swojej wiedzy przybliżył nam zwiedzane kraje w sposób ciekawy i z historyczną precyzyjnością. Sposób opowiadania zachęcał do oglądania krajów bałkańskich i poznawania smaków tamtejszego życia. Puszczane podczas podróży piosenki dodatkowo pozwoliły zbliżyć się do „rytmów” tamtejszego życia. Mimo dłuższych przejazdów pomiędzy zwiedzanymi miejscami - Pan Pilot razem z Panami kierowcami - Adamem oraz Zbigniewem (jeżeli dobrze pamiętam ich imiona) wybierali takie trasy, żeby można było zobaczyć jak najwięcej przepięknych krajobrazów. Podziękowania dla Panów kierowców, którzy z niezwykłą uprzejmością i uśmiechem podchodzili do każdego uczestnika wycieczki i pomagali dźwigać z dnia na dzień coraz cięższe bagaże oraz bezpiecznie przywieźli nas do Polski :) Hotele w których były noclegi – jak na standard „biednych” krajów południa - schludne, choć niektóre skromne. Wyposażone w ręczniki, w większości w suszarkę, mydełka, szampony i żele pod prysznic. Jak dla mnie w 100% wystarczające. Jedzenie standardowe, dobre. Śniadania – szwedzkie stoły, kolacje – serwowane, oprócz Korfu. Najlepsze jedzenie - bufet na Korfu, mniam :) Dodatkową atrakcją podczas noclegu na Korfu była bliskość lotniska - wieczorem można było np. oglądać starty samolotów :D Najpiękniejsze wg mnie miejsca: Ochryda i Jezioro Ochrydzkie, następnie Korfu i Nowy Sad. Niesamowite widoki, kultura i tradycja. Ludzie Bałkanów mili, sympatryczni, umiejący już w niewielkim stopniu język polski, mówiący dużo komplementów w stosunku do Polaków. Ceny w sklepach niskie, można kupić wiele za niewiele. W większości możliwość płacenia EURO. Reasumując, polecam wycieczkę w 100%! Niesamowita grupa wycieczkowa 11-20.09.2021. Dziękuje.

    6.0/6

    Czy ta opinia była pomocna?

    1

    Naprawdę super!

    Janina 17.06.2017

    W 2015 roku pojechałam po raz pierwszy z Rainbow na wycieczkę "Anglia królewska". Wycieczka była świetna: program, pilot, przewodnik, kierowcy, hotele, wszystko OK. Jednak autokar był tragiczny i postanowiłam nigdy więcej nie korzystać z usług Rainbow. Jednak w tym roku coś mnie podkusiło i pojechałam na wycieczkę "Bałkany są super". Było wspaniale. Pilotka - Pani Małgosia Rucińska - jest jednym z najlepszych pilotów z jakimi dotychczas jeździłam, a byłam już z różnymi biurami w sumie prawie na 30 wycieczkach. Wspaniali kierowcy - panowie Sylwester i Paweł - to nie tylko wysokiej klasy fachowcy, z którymi nie strach jeździć po krętych górzystych bałkańskich drogach, ale są również bardzo sympatyczni i uczynni. Bardzo dobrzy przewodnicy, zwłaszcza pani Ania, która oprowadzała nas po Ochrydzie i okolicy. Nie można również narzekać na hotele - były na całkiem przyzwoitym poziomie - a wyżywienie było smaczne i obfite. O pięknych widokach nie wspomnę, to trzeba zobaczyć na własne oczy. Dlatego też już we wrześniu jadę znów na Bałkany, oczywiście z Rainbow, na wycieczkę "Bałkańskie skarby". Marzy mi się, aby pilotką znowu była pani Małgosia.

    6.0/6

    Czy ta opinia była pomocna?

    3

    Super wycieczka.

    Zbigniew, Żory 15.01.2022

    Warto się wybrać na Bałkany .Są piękne widoki,bardzo ciekawe i różnorodne miejsca .Niesamowite miasto srebrnych dachów Gjirokaster z cudownymi uliczkami i regionalną kuchnią.Piękny Monastyr Nauma i przepiękne widoki ,relaksujący rejs po źródłach rzeki Czarny Drim a następnie degustacja miejscowych specjałów.Sama Ochryda i jezioro jest niesamowitym miejscem gdzie warto powracać.Godnym polecenia jest zatoka Peleokastritsa z przepięknymi widokami,pięknymi skalami i cudowną wodą. Skopje nocą robi niesamowite wrażenie.

    6.0/6

    Czy ta opinia była pomocna?

    403

    Podróżować to żyć !

    Alicja 19.10.2015

    I stało się. Po miesiącach ciężkiej pracy nadszedł upragniony pierwszy dzień urlopu. Poziom podekscytowania był wysoki, bo czekał mnie udział w jednej z wymarzonych wycieczek pt Bałkany są super. To moja trzecia wyprawa z RT oraz drugi etap (po Chorwacji) realizacji celu, jakim jest odwiedzenie wszystkich krajów bałkańskich. Znam biuro na tyle, że już przed wyjazdem wiedziałam, iż mogę liczyć na zrealizowanie programu w 100%, na przyzwoite miejsce do spania, zjadliwe jedzenie i wiele pozytywnych wrażeń. Nie zawiodłam się. Co działo się w ciągu 10 dni pomiędzy 12-21.09.2015? Otóż działo się dużo, nie sposób wszystkiego opisać, każdy dzień przynosił nowe informacje, wspaniałe widoki, nieznane dotąd smaki. Dzień 1 to podróż do Woszczyc i po przesiadce dalsza droga w kierunku Serbii. Warto mieć na uwadze, że to daleka droga i w bagażu podręcznym koniecznie trzeba mieć wszystko, co może się nam przydać w czasie tego przejazdu (poduszka, kocyk,zapasowe ubranie, podstawowe kosmetyki). Przesiadka w Woszczycach poszła dość sprawnie i nim się obejrzałam już witała się z nami nasza Pani pilot Julia. Podróż przez Czechy, Słowację oraz Węgry umilała nam opowieściami o każdym z w/w krajów, omówiła program wycieczki oraz załatwiła sprawy organizacyjne (zebranie euro na wstępy i inne opłaty, zapisy na wycieczki fakultatywne). Aby grupa, która była mocno zróżnicowana wiekowo, nie odczuła trudów przejazdu, dość często robiono przerwy na toaletę, kawę i rozprostowanie nóg. Granicę węgiersko-serbską mimo obaw (tak,tak, na opisywanej przeze mnie wycieczce można przypomnieć sobie, co to są granice między państwami i jak wygląda ich przekraczania poza państwami UE), przejechaliśmy dość sprawnie. Niedaleko przejścia granicznego Horgosz-Roszke mieliśmy nasz pierwszy nocleg. Do hotelu dotarliśmy około godziny 22, zmęczeni, ale jednocześnie zadowoleni, bo przygoda rozpoczynała się na dobre. Dzień 2 po wczesnym śniadaniu ruszyliśmy w dalszą drogę przez Serbię. Naszym celem w tym dniu było Skopje - stolica Macedonii. Mieliśmy sporo km do przejechania, ale grupa nie narzekała. Myślę, że każdy z nas czuł, że warto znieść niewygody dalekiej podróży, bo Bałkany są tego warte. Po południu zawitaliśmy do Skopje - miasta wzbudzającego mieszane uczucia, ale nie dającego o sobie zapomnieć. Na miejscu czekał na nas spacer z przewodnikiem lokalnym - przemiłą panią Anią. Skopje to dwa zupełnie odmienne światy. Z jednej strony to miasto z bogatą historią, stare, z drugiej nowoczesne, dzięki programowi Skopje 2014 ciągle w budowie. Symbolem pierwszej części jest Stara Carsija – dawna handlowa dzielnica turecka. Klimat tego miejsca jest niezwykły. Mieści się w niej wiele sklepów, restauracji, kawiarni, wszędzie unosi się zapach bałkańskich przysmaków. Tu swego czasu odcinek programu nagrywał Pan Makłowicz zachwalając pyszne bałkańskie jedzenie. Zwiedzamy twierdzę Kale, wchodzimy do meczetu Mustafy Paszy, oglądamy tureckie łaźnie oraz cerkiew św. Spasa. Nawoływanie muezina sprawia, że czujemy orientalny klimat tej części miasta. Następnie Kamiennym Mostem przechodzimy do nowej części Skopje. Już z daleka widać Plac Macedonia, ogromne pomniki Aleksandra, Justyniana I, Filipa II. Skopje ma nawet replikę paryskiego Łuku Triumfalnego. Podczas spaceru pozwalamy sobie na chwilę zadumy przy dawnym budynku poczty i dworca, na którym zegar zatrzymał się na godzinie pierwszego wstrząsu dużego trzęsienia ziemi, jakie nawiedziło miasto w 1963 roku. Zegara nie usunięto, co dowodzi, że chociaż Skopjanie stawiają na nowoczesność, jednocześnie nie zapominają o przeszłości. Kolejnym przykładem jest miejsce, w którym w 1910 roku urodziła się Matka Teresa. Chociaż jej domu już nie ma, obszar na którym stał jest wyraźnie zaznaczony, a kilkadziesiąt metrów dalej znajduje się muzeum poświęcone jej pamięci. Ilu uczestników wycieczki tyle opinii o Skopje. Nie ulega wątpliwości, że staje się ono stolicą przez wielkie S. W każdej nowej budowli widać, że Macedończycy mają wielkie ambicje, chcą, aby ich miasto mogło konkurować z innymi europejskimi stolicami. Skopje pamięta o przeszłości i jednocześnie śmiało patrzy w przyszłość. Warto je odwiedzić, pooddychać jego atmosferą. Od mojej wizyty w nim minął miesiąc i teraz wiem, że można je pokochać lub nie, ale na pewno nie można o Skopje zapomnieć. Dzień 3 Ochryd, jezioro, monastyr św Nauma – to zdecydowanie jeden z najlepszych dni wycieczki. Osoby, które wykupią rejs po jeziorze ochrydzkim (18euro, polecam) spędzają w autokarze około 15 minut. Tyle czasu bowiem zajmuje dojazd z hotelu do centrum miasta. W Ochrydzie spotkaliśmy się z naszym przewodnikiem Zoranem i udaliśmy się na około 3 godzinne zwiedzanie miasta. Ochryd nie bez powodu znajduje się na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO. Spacerujemy uliczkami starego miasta, odwiedzamy ruiny antycznego teatru, podziwiamy cerkwie św. Zofii i Bogurodzicy, monastyr św. Pantelejmona. Następnie leśną ścieżką udajemy się w kierunku cerkwi św Jovana Kaneo. Oglądałam ją wcześniej na zdjęciach, w końcu to wizytówka Ochrydu, ale na żywo wygląda jeszcze lepiej. Jej architektura połączona z pięknem jeziora i błękitem nieba tworzy niezapomniany obrazek. Do centrum wracamy łodzią motorową i dzięki temu mamy okazję, by zobaczyć stare miasto z perspektywy jeziora. W mieście mamy czas wolny, który możemy przeznaczyć na zakupy (pamiątki, wina macedońskie, ajvar), spacer po bazarze pełnym świeżych warzyw i owoców, wizytę w muzeum papieru czerpanego lub małe szaleństwo u jubilera, gdzie można nabyć biżuterię z pereł ochrydzkich ( polecam oryginalne od rodziny Talevi lub Filevi, przy zakupie otrzymuje się certyfikat). Warto pamiętać, że Ochryd to nie tylko cerkwie, twierdza czy promenada. To również urokliwe wąskie uliczki pnące się w górę, zadbane domostwa z ogromną ilością kwiatów oraz owoców. Zachwyt wzbudzały rosnące kiwi, figi, ogromna pigwa, szczery entuzjazm wycieczki wywołał stojący przy jednej z ulic fiat 126p. Po południu udajemy się na rejs po Jeziorze Ochrydzkim. W czasie rejsu możemy nie tylko zrelaksować się, złapać trochę słońca (nam akurat pogoda dopisała), ale również podziwiać cudowne krajobrazy i dowiedzieć się, że oto właśnie płyniemy po najgłębszym jeziorze na Bałkanach i najstarszym w całej Europie. Jezioro Ochrydzkie leży zarówno po stronie macedońskiej, jak i albańskiej. Jego wody są niezwykle czyste, żyją w nim pstrągi oraz plashice, ryby, z których wykonuje się wspomniane już przeze mnie perły. Po ponad godzinie dopływamy do Zatoki Kości. Jest to rekonstrukcja osady z końca epoki brązu i początku epoki żelaza. Zbudowana na podeście stojącym na palach wbitych w dno jeziora. Można spotkać się ze stwierdzeniem, że to „macedoński Biskupin”. Cóż, chciałabym, aby Biskupin znajdował się w tak malowniczym miejscu jak macedońska osada na wodzie.Kolejny przystanek to monastyr św Nauma. Był on uczniem Cyryla i Metodego. To on wybudował pierwszą cerkiew na tym terenie. Obecnie zwiedzamy cerkiew wybudowaną między XVI a XVII w. Warto zobaczyć freski, ikonostas z 1806 roku oraz posłuchać bicia serca św Nauma. Dodatkową atrakcją monastyru jest przepiękny widok na jezioro oraz spacerujące pawie. Po zwiedzaniu czekał nas przyjemny rejs po rzece Czarny Drim oraz degustacja miejscowych przysmaków. (tavce gravce, burek, ajvar, wina, rakija, pyszne macedońskie pomidory i sery). Po dniu pełnym wrażeń statkiem wróciliśmy do hotelu. Dla chętnych organizowany był wieczór macedoński. Osoby biorące w nim udział były zadowolone, impreza stworzona dla miłośników rakiji i tańców. Dzień 4 Zwiedzamy Bitolę, miasto położone 15km od granicy z Grecją. Oglądamy cerkiew św Dymitra z największym drewnianym ikonostasem, wieżę zegarową Saat Kula z XVI wieku oraz ulicę Shirok Sokak, gdzie podziwiamy budynki z XVIII i XIX wieku. Grupa żywo reaguje na wiadomość, że w cerkwii św Dymitra w 1997 roku kręcono kilka scen filmu Peacemaker. Mamy też chwilę przerwy na pyszną kawę. 2 km od Bitoli znajduje się Heraclea – ruiny ważnego antycznego miasta z IV w pne. Na chwilę przenosimy się w czasie i słuchamy opowieści o murach miejskich, amfiteatrze, łaźniach. Spore wrażenie robią dobrze zachowane mozaiki, przedstawiające ptaki, drzewa, krzewy, bestie oraz czerwonego psa – symbol raju. Aż trudno uwierzyć, że okres utworzenia tej mozaiki przypada na koniec VI wieku. Czwarty dzień wycieczki to również początek naszej krótkiej greckiej przygody. Przeprawa promowa z Igumenitsa na Korfu trwa około 1,5 godziny (polecam górny pokład, niezwykłe krajobrazy). W czasie rejsu spotyka nas niespodzianka – przez jakiś czas towarzyszą nam delfiny. Widok delfinów w ich naturalnym środowisku jest równie niezwykły i niezapomniany, jak zachód słońca nad morzem jońskim. Dzień 5 zwiedzamy wyspę i wypoczywamy nad morzem. Zwiedzanie rozpoczęliśmy od pałacu cesarzowej Sissi – Achilleion. Sądząc po ilości turystów i różnorodności języków miejsce to cieszy się zainteresowaniem ludzi z całego świata. Cesarzowa Elżbieta kupiła pałac w 1889 roku i nazwała na cześć ulubionego bohatera z mitologii greckiej – Achillesa. Wnętrza pałacu i jego otoczenie w większości nawiązuje do greckich mitów i bogów. Duże wrażenie, przede wszystkim z uwagi na wielkość, robi obraz Franza Matscha „Triumfujący Achilles” ukazujący zwycięskiego Achillesa ciągnącego za sobą ciało Hektora. W pałacu znajdują się pamiątki po dawnej właścicielce, jej biżuteria, meble, wycinki z gazet. Na uwagę zasługuje też ogród z piękną roślinnością i rzeźbami. Obecnie przed pałacem znajduje się również rzeźba Sissi. (Informacja praktyczna: Przy wejściu do pałacu każdemu robione jest zdjęcie, które później można kupić. Warto porozumieć się z towarzyszami podróży, bo im więcej zdjęć kupimy, tym będą one tańsze). Następny punkt zwiedzania to Kanoni. Odwiedzamy tam Vlachernę, biały kościół z XVII wieku z charakterystyczną dzwonnicą i przewyższającym ją cyprysem, miejsce znane z pocztówek i przewodników po Korfu. Z daleka podziwiamy Pontikonissi, zieloną wysepkę z bizantyjskim kościołem Chrystusa Pantokratora. Legenda mówi, że Mysia Wyspa była statkiem Odyseusza zamienionym przez Posejdona w kamień z zemsty za oślepienie jego syna. Dodatkową atrakcję Kanoni stanowią samoloty lecące w kierunku pobliskiego lotniska. Wczesnym popołudniem kolej na Kerkirę – stolicę wyspy, gdzie przez około godzinę spacerujemy z przewodnikiem oglądając kościół św Spirydona patrona wyspy (uchronił wyspę przed najazdami Turków i epidemiami), starą i nową fortecę, pałac św Michała i Jerzego, w którym znajduje się Muzeum Sztuki Azjatyckiej, promenadę Spianada z Liston – galerią kawiarni, restauracji i sklepów. Mamy tu sporo czasu wolnego na zakupy. Polecam wyroby z kumkwatu (likiery, dżemy, owoce kandyzowane), oliwę, mydełka. Sklepiki są pełne smakołyków, sprzedawcy mówią po angielsku i są bardzo przyjaźni. Po południu czas na Zatokę Paleokastritsa. Dla chętnych organizowany jest rejs (10 euro, około 50 min) obfitujący w zapierające dech w piersi widoki oraz niespodziankę w postaci możliwości zobaczenia naprawdę „dużej ryby”. Po rejsie lądujemy na plaży, gdzie korzystamy z bardzo ciepłej wody i pływamy w morzu jońskim przez około 2 godziny. Dzień 6 Rano żegnamy się z wyspą i udajemy się w dalszą drogę do Albanii. Musze przyznać, że to właśnie ten kraj zrobił na mnie największe wrażenie. Powitał nas piękną pogodą oraz krajobrazami. Albania kojarzyła mi się ze złymi drogami, bunkrami i ogólnym zacofaniem. Dwa dni spędzone w tym kraju uświadomiły mi, jak bardzo się myliłam. To kraj pełen kontrastów. W czasie wycieczki zwiedzamy Gjirokaster, jedno z dwóch albańskich miast muzeów, od 2005 roku na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO. Zwane miastem 1000 schodów lub srebrnym miastem. Uliczki miasta są wąskie i strome, a stare kamienne domy pokryte szarymi łupkami. Nad miastem góruje średniowieczna twierdza (obecnie muzeum broni i wojskowości, w czasach komunistycznych więzienie) z wieżą zegarową z XIX wieku. Na terenie twierdzy stoi wrak amerykańskiego samolotu, który awaryjnie lądował w okolicy Tirany, a jego pozostawienie stanowić miało przestrogę przed zagrożeniem, jakie stanowić mieli Imperialiści. Gjirokaster to rodzinne miasto pisarza Ismaila Kadare oraz dyktatora Envera Hodży (zwiedzamy jego dom, w którym zorganizowano muzeum etnograficzne). Chwilę przerwy wykorzystujemy na obiad (smaczna musaka, w restauracji można porozumieć się po angielsku) oraz na włóczenie się stromymi uliczkami i delektowanie się atmosferą miasta. Dzień 7 Tirana i powrót nad jezioro Ochrydzkie. Po krótkim, aczkolwiek pełnym emocji (każdy jedzie jak chce, gdzie chce i tak szybko jak to możliwe, fantazja kierowców albańskich to już legenda), przejeździe po przedmieściach Tirany, docieramy do jej centrum. Podczas spaceru po mieście zwiedzamy meczet Etehem Beya z XVIII wieku znajdujący się przy placu Skanderbega – bohatera narodowego Albanii. Mijamy znajdującą się obok meczetu Operę, Muzeum Narodowe i budynki rządowe. Zatrzymujemy się na chwilę obok Piramidy, która miała pełnić funkcję mauzoleum Envera Hodży. Widać, że Albańczycy nie mają pomysłu na to miejsce, stoi pusta i raczej straszy swoim wyglądem. W czasie spaceru mijamy Muzeum Sztuki i bunkier, który sądząc po zapachu, służy jako miejska toaleta. Docieramy na Plac Matki Teresy, wokół którego mieszczą się Muzeum Archeologiczne, Akademia Sztuk Pięknych, uniwersytet, stadion. Odwiedzamy również Dzielnicę tzw Bloku, do której zwykli obywatele nie mieli kiedyś wstępu, była to dzielnica zamieszkiwana przez dygnitarzy komunistycznych. Obecnie jest to miejsce pełne kawiarenek, restauracji, wieczorami staje się centrum imprez. Po południu docieramy nad Jezioro Ochrydzkie, tym razem około 30 km od Ochrydu, do miejscowości Struga. W czasie wolnym można ponownie odwiedzić Ochryd (taksówka 7 euro), relaksować się nad jeziorem, podziwiać widoki z tarasu hotelowego lub zwiedzić niewielką cerkiewkę w pobliżu hotelu. Dzień 8 republika Vevcani i monastyr Jovan Bigorski. Ostatni dzień w Macedonii przywitał nas znowu piękną pogodą. Z samego rana odwiedziliśmy Vevcani. Gdy w 1991 roku rozpoczęły się konflikty narodowościowe na Bałkanach wieś ogłosiła się Republiką i wprowadziła nawet swoją walutę. Niezależność nie została uznana, ale wieś zyskała sobie szacunek. Warto przespacerować się po tym miejscu i zobaczyć cerkiew, stare domy, czynny młyn. Dla miłośników przyrody atrakcję stanowią źródła potoku vevcanskiego. Czas płynie tam wolno, jest cicho, a mieszkańcy nigdzie się nie spieszą. Miła odmiana. Kolejny etap podróży to przejazd przez park Mavrovo do monastyru Jovana Bigorskiego. Monastyr powstał w 1020 roku w miejscu znalezienia ikony św Jana Chrzciciela. Warto zobaczyć drewniany ikonostas – dzieło braci Filipovskich, wykonany z drzewa orzechowego, przedstawiający sceny ze Starego i Nowego Testamentu (200 postaci zwierząt i 500 ludzkich) oraz ikonę św Jana Chrzciciela z trzema rękami. W niewielkim sklepiku można nabyć przetwory wykonane przez mnichów. Widoki, które towarzyszyły nam w czasie przejazdu przez Macedonię utwierdziły mnie w przekonaniu, że chciałabym tam wrócić i odwiedzić miejsca, których ta wycieczka nie obejmowała (Tetovo, Kanion Matka). Dzień 9 serbska przygoda. Plan wycieczki nie przewiduje długiego pobytu w Serbii. Zwiedzamy tylko Djavola Varos i Nowy Sad. Miasto Diabła określane jest mianem serbskiego cudu przyrody lub serbską Kapadocją. Jest to zespół form skalnych składający się z 202 kolumn z „czapeczkami” na szczytach (głazy andezytowe). Legenda głosi, że to weselnicy zamienieni w skały przez Diabła za próbę ożenku rodzeństwa. Oprócz w/w oryginalnych skał w pobliskim lesie znajdują się źródła wody: czerwone źródło, z którego wypływa rdzawa woda,a z ziemi wydostają się bąbelki oraz źródło diabła, którego woda jest bardzo kwaśna. Po drodze zatrzymujemy się w cerkwi św Petki – patronki uzdrowień chorych. W cerkwi dostępne są kawałki materiału, którymi należy potrzeć chorą część ciała a następnie zawiązać szmatkę na drzewie. Co 7 dni materiały są zakopywane, co ma powodować zniknięcie choroby. Zupełnie inny klimat towarzyszy nam w Nowym Sadzie. To drugie pod względem wielkości miasto w Serbii. Spacer rozpoczynamy wizytą w twierdzy Petrovaradin znajdującej się na prawym brzegu Dunaju. Obecnie znajdują się tam: muzeum miasta, kluby i pracownie artystyczne. Oglądamy Stary Ratusz na Placu Wolności, zabytkowe kamienice, Pałac Biskupi, Kościół pw Zaśnięcia oraz kościół Wielkiego Męczennika Jerzego. Przed wyjazdem w stronę granicy węgierskiej udajemy się na kolację. Mimo, że kolacja była pyszna, towarzyszy nam żal, że to nasz ostatni wieczór na Bałkanach. Ostatni przynajmniej w tym roku. Dzień 10 powrót do domu. Po śniadaniu i przesiadce w Woszczycach bez większych problemów po kilku godzinach docieramy do domu. Zmęczenie daje się we znaki, ale bez wątpienia była to udana podróż. To było dziesięć wspaniałych dni, tysiące przejechanych kilometrów, dwa tysiące zdjęć do uporządkowania. Bez dwóch zdań w tym czasie czułam, że żyję. Teraz pora na planowanie kolejnego wyjazdu. Bo podróże to jedyna rzecz, na którą wydajemy pieniądze, a stajemy się bogatsi.

    6.0/6

    Czy ta opinia była pomocna?

    7

    Jedzcie!!!!

    Adam 06.06.2016 | Termin pobytu: czerwiec 2016

    Wycieczka bardzo ciekawa .Pilota Ania,wie co robi i robi to doskonałe!!!Kierowcy sympatyczni i profesjonalni.Dawid w Nowym Sądzie był najlepszy wśród lokalnych przewodników,choc pozostałym też nic nie brakowało.Iza w Albanii!!!!Fantastyczna!!!!Drobny mankament to ostatni hotel.Piatka się należy!!

    6.0/6

    Czy ta opinia była pomocna?

    1

    Bałkany są super

    Dariusz, Glinojeck 20.10.2019

    Gorąco polecam ,,Bałkany są super''Wycieczka super.

    6.0/6

    Czy ta opinia była pomocna?

    13

    puszape@interia.eu Renia iGregory Sydłowscy wycieczka w terminie od 2-06 do 11-06 2018

    Renia i Gregory Szydłowscy 13.06.2018 | Termin pobytu: czerwiec 2018

    Witam wszystkich gorąco..Ta wycieczka to typowy objazdowiec w pozytywnym tego słowa znaczeniu.Maksymalnie wypełniony czas jednak dla doskonale zorganizowanej ekipy, a taką byliśmy to żaden problem ..Wszystkie fakultety zaliczone, a to dla nas ważne by ten czas wykorzystać co do minuty i jak naj więcej zobaczyć.Moim zdaniem takie wycieczki to troszkę surwiwal ale o to tu chodzi nieistotny jest hotel , ale miejsce gdzie właśnie jestesmy a miejsca w których byliśmy zapierały dech w piersiach.Piękna Macedonia,dzika Albania z szalonymi kierowcami na ulicach ,przemiłymi mieszkańcami i przepysznym jedzonkiem.W końcu Korfu ,cudowna wyspa to jest to .nogi przestają boleć ,ma się banan na bużce ,,gdy się ogląda takie widoki.Na tej wycieczce .nie siedzieliśmy za płotem hotelu tylko byliśmy wśród nich, wspaniałych mieszkańców Bałkanów ,tych prawdziwych a nie turystycznych. Nasza wspaniała pani pilot Ania wszystko organizowała perfekt i co się rzadko zdarza ,a to nasza trzecia wyprawa z Rainbow była do perfekcji zintegrowana z naszą ekipą ,do tego stopnia, że mieliśmy wrażenie ,że po Bałkanach oprowadza nas nasza stara kumpela ,z którą znamy się od lat .Jej wiedza i sposób w jaki nam ją przekazywała była perfekt.Wyczerpująco odpowiadała na nasze pytania i zawsze była gdy jej potrzebowaliśmy tworząc w okół siebie miłą atmosferę.Osoba z ogromną wiedzą i zaangażowaniem i do tego bardzo otwarta i kontaktowa.Ogromne brawa dla kierowców ,bo jazda po serpentynach to ogromne wyzwanie.

    6.0/6

    Czy ta opinia była pomocna?

    27

    Wycieczka 23.09-02.10.2017

    Macciej 13.10.2017 | Termin pobytu: kwiecień 2018

    Moim zdaniem (piąty raz z Rainbow) wycieczka bardzo atrakcyjna. Wszystkie elementy programu oraz atrakcje dodatkowe warte obejrzenia.

    6.0/6

    Czy ta opinia była pomocna?

    2

    Bardzo interesujący wyjazd

    Marek, Kraków 21.06.2019

    Idealnie zorganizowany wyjazd do krajów Bałkańskich. Super noclegi, (w Serbii trochę gorzej), super miejsca które zwiedzaliśmy i najważniejsze to miejscowi przewodnicy - oni byli perfekcyjni. Wystarczająca ilość snu i odpoczynku, bez pośpiechu. Super warunki w autobusie, oprócz braku możliwości korzystania z toalety. Jedzenie bardzo dobre, może trochę za mało regionalnych potraw, ale i bez tego było pysznie. To był nasz drugi wyjazd z biurem Rainbow i zdecydowanie pojedziemy na kolejne. Wszystkim serdecznie polecamy!

telefon

Pobierz aplikację mobilną Rainbow

i ciesz się łatwym dostępem do ofert i rezerwacji wymarzonych wakacji!

pani-z-meteracem