4.8/6 (106 opinii)
3.0/6
Jedna ze slabszych wycieczek objazdowych na jakich byłem z Rainbow w zasadzie pod każdym względem przede wszystkim organizacyjnym,na każdym kroku widać maksymalne oszczędności biura zarówno na lotach,jak i lokalnym transporcie,po hotelach i jedzeniu powtarzalnym przez cały czas wycieczki, pilot o bardzo slabej wiedzy i znajomości cały czas posilkował się informacjami od miejscowych pilotów tak jakby pierwszy raz był w tych krajach ,Kraje ciekawe, warte odwiedzenia, natomiast cena wycieczki nie ma uzasadnienia to ewidentnie próba odbicia sobie strat związanych z pandemią, a żenujące jest to że na kilka dni przed wylotem cena tej wycieczki potrafi spaść o 50% czyli jednak taniej można....
3.0/6
Dobór miejsc i atrakcji bardzo dobry dla osób, które interesuje różnorodność kulturowa i religijna. Czasy przejazdu na tyle wydłużone, że nie wszystkie punkty programu udało się zrealizować, o czym grupa nie jest na bieżąco informowana. Najmocniejszym punktem wycieczki była kompetentna i wytrwała przewodniczka, najsłabszym organizacja. Wydaje się, że indyjski kontrahent biura zarezerwował bilety na przejazd pociągiem w ostatniej chwili. Część wycieczki podczas jednego przejazdu musiała zostać oddzielona od większości i jechać dwoma rodzajami transportu i inną trasą - w tym osoby, które nie znają angielskiego, bez partnerów, które się temu otwarcie sprzeciwiały. Zamiana z innymi osobami tak, aby jechać pod opieką przewodniczki, również nie była możliwa, ponieważ bilety były imienne. Podróż pociągiem zamiast 12 godzin trwała 18. Do tego zarezerwowano mniejszą ilość miejsc w pociągu niż uczestników grupy i do ostatniej chwili trwały poszukiwania wolnych miejsc w pociągu. O tym wszystkim grupa dowiaduje się w ostatniej chwili, na godzinę przed wyjazdem. Jakość hoteli, pomimo często ładnego wyglądu, pozostawia wiele do życzenia, głównie ze względu na częsty brak ogrzewania, ciepłej wody lub niezmienionej pościeli. Bywa, że oferowane pokoje trzeba zmienić ze względu np. na grzyb lub wilgoć. Osoby, które spodziewają się europejskiego standardu kierując się liczbą gwiazdek, na pewno będą zawiedzione. Ponad połowa grupy przez znaczną część wycieczki miała poważne problemy gastryczne, w związku z zakażeniem bakterią lub zjedzeniem zimnego jedzenia w jednym z Hoteli. Oczywiście jedliśmy wyłącznie jedzenie hotelowe i piliśmy wodę butelkowaną dostarczoną przez Rainbow lub ich kontrahentów. Dla mnie i mojej żony konieczna okazała się wizyta w szpitalu w Kathmandu w związku z nieustającymi wymiotami i podanie kroplówki z silnymi lekami rozluźniającymi i antybiotykiem. Rozwolnienie w moim przypadku zaczęło się 3. dnia wycieczki, a ustąpiło 5 dni po powrocie, co wiązało się z ogromnym wykończeniem. Wielu uczestników skarżyło się na podobne dolegliwości. U 1 uczestniczki konieczna była dłuższa hospitalizacja.
3.0/6
Program wycieczki niedopraowany. Bardzo dużo czasu zajmowała logistyka. Bardzo duża grupa uczestników nie jest plusem wycieczki. Pierwsze nie przemyślane w programie to kolejność odwiedzanych krajów. Po przyjeżdzie do Nepalu dostaliśmy lunch/obiad... frytki i kanapki z chleba tostowego z majonezem i marchewką. Kolejnego dnia wcześnie rano (około 6) fakultet w postaci lotu nad Himalayami. Kto był wie, że to strata pieniędzy i słabe doświadczenie życiowe, bo Himalaye były lepiej widoczne z samolotu który przwiózł nas do Nepalu. Kolejna porażka do podróż do parku narodowego Chitwan - cały dzień (około 10 godzin) w kiepskim autobusie, po drodze która była w budowie, przebudowie lub nie było jej wcale. Wizyta w "przedszkolu" dla słoni plus godzinna przejażdżka wozami zaprzężonymi w woły po okolicznych wsiach oraz godzina na rzece w łupinach to program na pół dnia w Chitwan, po lunchu przerwa na robienie nic (można pójść spacerkiem do "miasteczka" albo robić nic bo na wejscie do basenu zdecydowali się nieliczni). Po południu spacer na słoniach do rzeki i z powrotem. Po dwóch godzinach każdy odkryje, że jednak posiada kość ogonową. Punkt obowiązkowy przejażdżki na słoniach to wizyta u etatowych jak się wydaje dwóch nosorażców, które daję głowę są dokładnie w tym samym miejscu zawsze. Podróż z Chitwan zajmuje dokładnie tyle samo po tej samej drodze, tak więc strata kolejnego dnia i tym sposobem 2 dni z tygodnia w Nepalu to zwiedzanie kraju z okna autobusu - mało przyjemne i jeszcze mniej pasjonujące, a "malownicza droga" staje się nudna mniej więcej po 2 godzinach, a po 5 nie robi wrażenia, a po 8 staje się nieznośna. Nepal to cudowny, fantastyczny, niesamowicie piękny kraj, jednak przemieszczanie się na dalszych trasach zajmuje czas, szarga nerwy i nie jest najlepszym sposobem na jego zwiedzanie, poznawanie, doświadczanie. W sumie nie znam kraju, który da się poznać i doświadczyć z okiem autobusu. Po tygodniu w Nepalu czuję niedosyt, mam poczucie zmarnowanego czasu, zwiedzanie w dużym tempie, za dużo czasu stracone na przemieszczanie się choć wszystko bardzo blisko. Nepalczycy to cudowni ludzie, otwarci, pomocni, nie nachalni. Nie miałam żadnych obaw aby się poruszać nawet wieczorami. Minusem programu jest brak dzielnicy Thamel w Kathmandu. Lepiej odwiedzić kilka knajpek na Thamel niż brać udział w kolacji połączonej z animacjami - wszystko tak strasznie "pod turystę" że nie ma ani klimatu ani prawdziwości w tym wszystkim. Zakupy na Thamel to czysty folklor, który wciągnie nawet basenowego turystę. Urzeka także Bhaktapur - na szczęście jest w programie. Na temat Indii pisać nie będę bo "złoty trójkąt" nie pozwala na wyrobienie sobie jakiegokolwiek poglądu. Varansi - niesamowite przeżycie, koniecznie, trzeba, warto. Wycieczka rikszami też ciekawa, wszystko ciekawe tylko jakoś tak niedosyt został że za mało, że za szybko. Taj Mahal robi wrażenie, powala na kolana, niestety żeby to poczuć, wchłonąć, obejrzeć potrzebnuy jest czas. Wszędzie turyści, jako białasi robimy na tyle duże wrażenie że więcej zdjeć zrobili tubylcy z nami niż my sobie z cudem świata. Godzina czasu wolnego w tym niesamowitym miejscu to zdecydowanie za mało, zwłaszcza że tłumy i kolejki do sarkofagów są niewyobrażalne. Dla porównania kolejne pół dnia spędziliśmy w fabryce dywanów, batiku, jedwabiu, marmuru i u jubilera. Z mojej perspektywy takie zarządzanie czasem to rozrzutność albo co najmniej nieporozumienie. Rum z colą i cywilizowana toaleta nie rekompensowały niestety. Wielką przygodą, na którą większość z wycieczkowiczów się nastawiała miała być podróż pociągiem po Indiach. Niestety ze względu na wielogodzinne opóźnienie nie pojechaliśmy pociągniem sypialnianym. W zamian całą noc spędziliśmy z Varansi do Agry w małym autobusie. Nawet ci, co dopłacili do pociągu do wyższej klasy nie mogli rozprostować nóg bo po prostu nie było możliwości. Przypuszczam, że dopłata do 2 klasy w pociągu też nie jest najlepszym pomysłem - swoją drogą ciekawe czy rainbow przewidział jakąkolwiek rekompensatę za te wrażenie, niedogodności. Co do 2 klasy od początku było wiadomo, że jej nie będzie. Po 12 godzinach w autobusie dojechaliśmy pognieceni, wymęczeni, obolali do hotelu w Agrze. Miało być sniadanie - niestety kto późno przychodzi ten czeka aż... kuchenni skoczą do sklepu kupić chleb i jajka - długo, głodni i wkurzeni czekaliśmy na powrót chłopaków ze spożywczaka. Na pokoje czekaliśmy różnie... i tu opłaca się dopłacić do opcji VIP, bo w tej kolejności dostawaliśmy pokoje. My czekałyśmy prawie 3 godziny dłużej niż ci, co dostali klucze jako pierwsi (sprzatanie pokoi w szybkim tempie nie jest mocną stroną Indusów) i miałyśmy jakieś pół godziny na prysznic bo przed nami był Taj Mahal a na zdjęciu z cudem świata trzeba jakoś wyglądać, bo co/jak się pokaże na instagramie (buahaha).
2.5/6
Zawsze zastanawiam się czy warto poświęcić kilka minut i napisać kilka słów . Jak pokazała historia mojej wycieczki - chyba warto. Znalazły się osoby, które po przeczytaniu bardzo negatywnych opinii , indywidualnie zmieniły program i uniknęły tym samym uciążliwych podróży. Być może znajdą się osoby, które przeczytają opinie z przełomu 2016/2017 i przełożą tę wycieczkę na okres zakończenia prac drodowych i rozwiązania problemów logistycznych. Jedna z n a j ciekawszych , jak do tej pory wycieczek. Nie zawiodłem się - tego oczekiwałem po przeczytaniu wielu informacji o tych krajach. Oczarowany Nepalem, wstrząśnięty w Varanasi... N a j bardziej wyczerpująca z wycieczek , w których uczestniczyłem. Części utrudnień spodziewałem się , reszta to splot przypadku i złych rozwiązań logistycznych. Koniec marca może być , jak w naszym przypadku, terminem zbyt póżnym. Świetne temperatury w Nepalu , do przyjęcia średnie historyczne w Indiach. My trafilśmy na rekordy. W przeddzień naszej wizyty wJaipurze padł rekord -44,7 w cieniu. Rainbow potrafi mnie zaskoczyć. Wybierałem się na wycieczkę do w/w krajów. Po drodze zafundowano m "pobyt" w trzecim. Zgodnie z pierwotnym planem miałem mieć ok.2 godz. w Doha - skończyło się 6 godz. w Stambule - a taki okres upoważnia mnie chyba do wpisania Turcji , do krajów "odwiedzonych". Park Narodowy Chitwan - totalne nieporozumienie w trakcie trwającej budowy drogi. Przejazd 160 km. w jedną stronę zajął nam 8 i 9 godz.Na pograniczu bezpieczeństwa i rozsądku. Mojego. Katmandu - Varanasi. Lot bezpośredni trwa ok. 2 godz. Nam zafundowano lot przez New Delhi . Od rana do ciemnej nocy. Jakże niesamowitą atrakcją była przejażdżka po Delhi w porównaniu do oglądania ścian dworca lotniczego przez kilka godz. To tylko przez inicjatywę p. pilot. Zaoszczędzono nam przejazdu pociągiem. Spędziliśmy noc w autokarze. Trudno porównywać coś , czego nie doświadczyło się . Kilka praktycznych uwag jakie przychodzą mi do głowy. 1. Zabieramy suszarki , grzałki, jeśli ktoś musi zaparzyć z"ziółka"- w dwóch hotelach nie było czajników. 2. Dużo drobnych $. Przy kursie wymiany 62-64 i 103-105 rupii za $ nam nie stanowi to różnicy. Dla miejscowych te kilka rupii gdy dostaną $ odgrywa istotną rolę. Pani pilot. Jak zwykle jedna z najmocniejszych stron wycieczek organizowanych przez Rainbow. Naszej, Biuro powinno przyznać tytuł pracownika sezonu/roku lub solidną gratyfikację pieniężną. Jak lwica mająca młode broniła opinii organizatora. Ja przyznaję doktorat z psychologii. Plus habilitację. Za umiętność radzenia sobie z grupą , pacyfikowania i podsycania nastrojów, umiejętności przekazania kolejnych"złych logistycznie" informacji.I od czasu do czasu "nagrody' .Gdy nie działaly zwykłe "szklane koraliki" trafiały te w płynie. Wtedy entuzjam osiągał stan euforii. Sorry, p.Zofio, ale muszę przytoczyć kilka wypowiedzi, które zapamiętam na lata. "Mam nadzieję , że spływ wynagrodził państwu wczorajsze trudy podróży" - tp po 9 godz. podróży do Chitwan i splywie pirogą. "Mieliście państwo wyjątkowe szczęscie, czasami widujemy tylko 2-3 krokodyle" - myśmy widzieli ok.10. ""Grupa usłyszała ostrzegawcze warknięcie tygrysa "- gdy nie doszedł do skutku spływ rzeką i inna wycieczka miała spacer po dżungli. "Wspaniale zarysowały nam się szczyty" - w Nagarkot. Przejrzałem zdjęcia robione różnymi technikami, przejrzałem wyobrażnię - niestety nie dopatrzyłem się . Swoją drogą - ilu grupom , w poprzednim sezonie , zaświeciły się szczyty. Była taka jedna? "W nagrodę od Biura macie państwo vipowskie miejsca" To w Varanasi przy układaniu bogini Gangi do snu. Przez chwilę poczułem się jak ten Niemiec , którego spotkaliśmy w Parku Chitwan. Był zdumiony , że przyjechaliśmy tam autobusem. Przecież to takie niebezpieczne i długie. On leciał samolotem 25 min. Oglądając i słuchając pani pilot o władcach, sułtanach, haremach czasmi miałem wrażenie , że opowiada o nas. To ostanie ..n a j .... Jakoś było dziwnie. N a j większa "Aukcja w ciemno" w jakiej do tej pory uczestniczyłem. Pierwsze dwa dni wycieczki to obserwacje , opowieści, licytacje. Czyj większy aparat, który więcej razy powiększa obraz..... Kto gdzie był, ile razy . 34 egzotyczne wycieczki w tym 7 razy w hiszpanii. 28 ,w tym 6 razy we Włoszech. Zawierane sojusze, rozpadające się sojusze, intrygi. A sułtan chodzi, uśmiechnie się , tego obdarzy uśmiechem, tego zachęci obietnicą odwiedzin, innego skarci wzrokiem za defetyzm. A na koniec eunucho-elfy i tak podadzą mu cud-dziewicę w podarku.. Jedziemy do ojczyzny Mahatma Gandhiego. Może Biuro powinno dołączyć do opisu wycieczki jeden z jego cytatów: "DO NOT LISTEN TO RUMOUR, BUT, IF YOU DO, DO NOT BELIEVE IT "