4.7/6 (48 opinii)
2.0/6
To był mój kolejny wyjazd z Rainbow, pierwszy daleki po pandemii. Dużo pozytywnych wrażeń ale…..No właśnie niestety jest ale…Rozwinę wątek. Niestety widzę, że firma kieruje się zasadą maksymalizacji zysków kosztem komfortu uczestników wycieczek. Piszę to na podstawie własnych doświadczeń z perspektywy kilkunastu objazdówek z Rainbow. Wiadomo, że na objazdach noclegi są w hotelach klasy turystycznej ale na tej wycieczce w większości były one nieakceptowalne, a pobyt w ostatnim hotelu z opcją all inclusive też pozostawia dużo do życzenia: jedzenie takie sobie, w pokoju stęchlizna, do tej pory walizka wietrzy się na zewnątrz. Wycieczkę uratowała Pani Kasia, przemiła, empatyczna, bezpośrednia, zawsze uśmiechnięta, nigdy nie miała nas dość. Brawo Pani Kasiu! Dziękuję!
2.0/6
Moje niezadowolenie wynika z niedoinformowania i kiepskiej organizacji wyjazdu. Było też dużo bardzo interesujących miejsc. Polecam fakultety: zjazd na tyrolkach w La Fortuna i zjazd z wulkanu Cerro Negro w Nikaragui. Super doznania.
1.5/6
Pierwszego dnia przewodnik nie przyjechał, następnego dnia zmiana plany udlotu z Panamy , następnego dnia Pilot informuje że Nie będzie zwiedzania San Jose, W drodze powrotnej problemy z rezerwacją hotelu i kilka godzin oczekiwania . Największym problemem wg mnie jest źle ułożony program i pilot który nie był przygotowany do prowadzenia tej wycieczki. ( odnieśliśmy wrażenie że na cito został sprowadzony z Ekwadoru)
1.5/6
Rainbow pod koniec listopada 2017 r. zapewnia, że podstawowy program zwiedzania zostanie zrealizowany, pomimo, że najciekawszy wulkan Poas w Kostaryce jest zamknięty, po eksplozji kwietniwej. To jest powszechna informacja ( Internet ). Od początku mamy pecha. Na lotnisku w Panamie czekamy dłuższy czas około 45 min. na odprawianą szczegółowo panią Karolinę naszą przewodniczkę, która zastępuje chorą koleżanke.Nie dostajemy od niej programu zwiedzania, jak to zwykle jest w tej firmie praktykowane. Podstawiono nam autobus bez luków bagażowych, więc godzinne pakowanie bagaży na dachu, i codzienne o godzine wcześniej rano. W pierwszym hotelu bez pomocy bagaźowych zwozimy bagaże i rano, a jak, tak samo. Zwracamy uwagę na opłacenie w pakiecie obowiązkowym opłaty 630 $ m.inn. za bagażowych, ale pani Karolina jakby? niezorientowana. Jeszcze kilka razy ten problem się powtarza. Program zwiedzania do końca imprezy konsultowany z chorą koleżanką a może z Rainbow ? nam nie znany, oczywiście mamy swój z umową. Jak wspomniałem wulkan Poas nie zwiedzimy, więc żądamy zwrotu za wstęp, ale pani Karolina twierdzi , że za wstęp w pakiecie NIE ZBIERAŁA !!! PATRZ OPIS TEGO PROGRAMU. Więc w tym dniu wizyta w La Paz Watterfall Gardens na farmie motyli, ogrodzie kolibrów i pięknych wodospadów, ale czas skrócony o pół godziny, niepotrzebnie bo to ostatni punkt programu. Jazda na nocleg w okolice Cano Negro, dla siedzących na kole, przez ostatnią godzinę po wertepach, będzie się żle kojarzyła. Zapytana kostarykańska przewodniczka dlaczego taka niezrobiona droga , a wcześniejsza część drogi ładnie wyasfaltowana, po to by zniechęcić turystów do zwiedzania!!! . W dalszej części zwiedzania, piszę tylko o nieprzyjemnych punktach programu, wczesne śniadanie ( breakfast box ), jedziemy do P. N. Rincon de la Vieja. Po drodze koniecznie na godzinny obiad ! . W parku zwanym równirz ,, zakątkiem starej kobiety " , spacer u podnóża aktywnego wulkanu itp. nie odbędzie się bo ? zeszła LAWINA BŁOTNA !!! Taka informacja podana jest przez panią Karolinę po konsultacji z jadącą z nami kostarykańską przewodniczką, ale wczesniej pani Karolina rozmawiała z obsługą wzruszająca ramionami, bo przyjechaliśmy o dwie minuty za pózno. Ta pani ,, księzniczka " , przez całą Kostarykę, ani razu nie widziałem uśmiechu na jej twarzy,czy jakiegoś zadowolenia, że może pokazać nam swój piekny kraj, wmawiała nam LAWINĘ BŁOTNĄ . Jestem przekonany, po jej zachowaniu, jak wszystko sprawdzała w Internecie, że jest tu przypadkowo z konieczności i trzeba na głupich turystach zarobić - czytaj obiad. Przecież wiedziała, że do piętnastej możemy niezdązyć. To miała w Internecie. Chwilę przed czołem naszej grupy, przeszło kilkoro turystów i ich wpuszczono. Najgorsze jest to, że pani Karolina upierała się, o prawdziwości lawiny błotnej. Od momentu pokazania jej do której jest czynny parking dla zwiedzających przestała. Nie widziałem u niej jakiegoś zażenowania czy wstydu, przyznania się do kłamstwa czy zwykłych przeprosin. ,, ZAWODOWIEC " ...... Przed wjazdem do Nikaragui pani Karolina sporządziła listę uczestników dla pograniczników nikaraguańskich na którą wpisała panią Olę też przewodnik ale na chorobowym. Pani Ola dołączyła kilka dni wczesniej nie przedstawiając się. W grupie brakowało dwóch osób, problem z ważnością paszportu więc dwa miejsca wolne. Kostarykanka ulotniła się jak powietrze. Gdyby nie wspaniale poinformowany kierowca to mielibyśmy kłopoty z przekroczeniem granicy.Chodziło o opłatę graniczną. Bank na miejscu był zamknięty. I przy pomocy nikaraguańskiego przewodnika odprawa trwała nie długo. W programie pani Karoliny nie było zwiedzania wyspy Ometepe i znowu byla kłótna o realizację programu tego któty my mamy, ale w końcu byliśmy na wyspie. Preferencje zwiedzania przy jakich upierała sie pani Karolina, plantacja kawy - bylismy - czas tego zwiedzania był przedłużany o zakupy kawy, którą można kupić gdzie indziej, z doswiadczenia tą samą i po mniejszej cenie. Wizyta w fabryce rumu w Nikaragui oczywiście najsłynniejszego, naj... , naj... , po tak niskiej cenie.... , ale zwiedzanie od 10 - ej lub 15 - ej TRZY GODZINY i oczywiście zakupy = PROWIZJA . Jak oznajmiliśmy, że nawet jak tam pojedziemy to i tak nic nie kupimy bo kupimy rum w sklepie, obiadów jeść nie będziemy najwyżej zupe, tak niektórzy zrobili, to chyba trafiło do pani Karoliny. Mieliśmy program rozpisany na 9 dni w tym 8 noclegów, zamiast dwóch w pieknej Granadzie, tylko 1. Pani Karolina znała nasz program. Upierała się, że nie damy rady w 8 dni i chciała realizować swój. Gdyby nie obiad j. w. to tylko wulkan Poas, ale przy lepszym zaangażowaniu czyli chęci też był do zrobienia. Pani Ola pożegnała się w Nikaragui zapewniając, że była z nami na własny koszt b. w to wątpię bo był problem z pokojem dla ojca i oddzielnie syna, zapłacili za dwa.Jako tako doświadczony przewodnik na objazdach proponuje krótkie postoje przy jakichś marketach, ale tu nie ma prowizji, niestety. Jeżdzimy z Rainbow ładnych kilka lat. Tak żle poprowadzonej imprezy nie przeżyliśmy. Janusz i Barbara.