4.7/6 (25 opinii)
1.5/6
Wycieczka jest zaplanowana po bardzo różnorodnych rejonach. Jednodniowa wycieczka po Dubaju pozwala zobaczyć najciekawsze miejsca tego miasta. W Australii urzeka możliwość obejrzenia lokalnych zwierząt i kultowej opery w Sydney. Nowa Zelandia zachwyca widokami i naturą. Fidżi kusi odpoczynkiem. Singapur robi wrażenie przemyślanym planowaniem przestrzeni. Jednak organizacja tej wycieczki była tak fatalna, że równie dobrze można było pojechać samemu. Firma nie zapewniła zestawów słuchawkowych dla grupy (18 osób), przez co tylko kilka najbliżej stających osób słyszało co przewodnik (p. Jarosław) mówi poza autokarem. Gdy spytałam dlaczego tak jest powiedział że…. nie zamówiliśmy sobie tego. W autokarze przewodnik również najczęściej rozmawiał z osobami z przedniego rzędu, więc reszta wycieczkowiczów nic nie słyszała. Na moją prośbę czy mógłby opowiadać coś wszystkim w trakcie przejazdu obruszył się że przecież wszyscy śpią. Jeśli w trakcie przejazdu poprosiłam o opowiedzenie np o kulturze Maorysów usłyszałam że będzie to kolejnego dnia… 3 dni z rzędu. Ostatecznie od niego nie dowiedziałam się prawie nic. Pomoc w trakcie lotów też pozostawiała dużo do życzenia, przewodnik powiedział że będzie chodził i pomagał wypełniać deklarację przewozowe na spokojnie w trakcie lotu, natomiast gdy podeszło się do niego na 30 minut przed lądowaniem z konkretnymi pytaniami odpowiadał że nie wie jak to zrobić, bo jeszcze nie wypełnił swojej deklaracji. Czas wolny regularnie się przedłużał na parkingach i lotniskach z powodu braku podania konkretnych informacji. Uczestnicy często nie znali konkretnych miejsc i godzin zbiórki przez co zdarzały się sytuacje że część osób siedziała w restauracji i jadła posiłek, podczas gdy kilka osób stało na zewnątrz czekając pod pustym autokarem. Dużym minusem było również zabranie wycieczki do sklepu z miodami w Nowej Zelandii, po czym na Fidżi okazało się nie nie można wwozić miodów, można je ewentualnie oddać w depozyt - przewodnik nie powiedział o tym ani słowa przy zakupach. Plusem byli zewnętrzni kierowcy na trasie - w Australii p. Roman dużo i ciekawie opowiadał o tym państwie, zwyczajach, historii (głównie dzięki niemu dowiedziałam się cokolwiek więcej poza Wikipedię - niesamowity człowiek z dużą kulturą i wiedzą), w Nowej Zelandii kierowcy anglojęzyczni przynajmniej próbowali zebrać grupę do autokaru przy przedłużających się przerwach na mało interesujących parkingach. Jeśli chodzi o jedzenie śniadania są codziennie w cenie, do wycieczki należy doliczyć cenę lunchu i kolacji (około 30-50 dolarów na posiłek na osobę z napojem). Temperatury w kwietniu były bardzo różne (od 2 stopni w górach NZ do ponad 30 na wypoczynku), więc na pewno warto spakować ciepłe ubrania i buty do trekkingu. Osoby nieanglojęzyczne miały trochę trudności, ponieważ przewodnik nie pomagał przy zamawianiu posiłków i rozliczaniu rachunków na wspólnej kolacji, grupa radziła sobie sama. Prawie wszędzie (poza Fidżi) można było płacić kartą, więc nie trzeba zabierać ze sobą dużej ilości gotówki. Podsumowując wycieczka jest ciekawa, jednak jeśli chcecie z niej coś wynieść warto zaopatrzyć się w internet działający w poszczególnych krajach (np esim) i dużo poczytać przed wyjazdem oraz nastawić się na brak konkretów i organizacji. Drugi raz rozważyłabym wycieczkę z innym biurem podróży - ten wyjazd mógłby być piękną przygodą, ale na pewno z innym przewodnikiem.