5.1/6 (51 opinii)
4.0/6
Dzień 6, to tak naprawdę dzień zmarnowany: dwugodzinny rejs łodzią, następnie pobyt w Livingstone, gdzie troje Garifuna prezentują "lokalny" taniec na boisku, następnie równie długi powrót do autokaru, po drodze obiad. Dzień 9 - świetny. Wędrówka po czynnym wulkanie, wśród wyziewów robi niesamowite wrażenie. Dzień 11 również super. Miasteczko pięknie położone w pobliżu trzech wulkanów - jeden z nich co chwila wypuszcza kłęby dymu!
4.0/6
Na wycieczkę tę wybieraliśmy się trzy razy. Dwa razy "termin" został odwołany. Ale się udało w lutym 2020. Wycieczka bardzo ciekawa. mnóstwo pozytywnych wrażeń i akcentów. Wspaniała architektura i ruiny miast majańskich w Tulum, Lananai, Copan i Tikal. Fajny dzień na wyspie Caye Culker. Moc wrażeń w cenotach Dos Oyos. Dużą odmianę w stosunku do codziennych długich przejazdów autobusem, dawały wycieczki łodziami po wodzie, nawet te niezbyt udane. Rejs po jeziorze Attitlan, między wulkanami - sama przyjemność, podobnie jak godzinna podróż szybką łodzią do Lamanai. Ciekawa była również konna wycieczka na jeden z wulkanów (Pacaya) i widok na "pykajacy" dymem co 15 minut czynny wulkan Fuego. Ale było również kilka "wpadek". Do przepięknej Antiqua'y przyjechaliśmy wieczorem i zwiedzanie tej perełki zabudowy kolonialnej było niemożliwe (zamówiony przewodnik pokazał nam właściwe wyłącznie klasztor zamieniony w hotel). Pomysł z noclegami na wyspach bardzo dobry, ale do wyspy Flores również dotarliśmy nocą i obejrzenie tego miasteczka było także nierealne, zwłaszcza że wypływaliśmy z wyspy o 5 rano. Naszym zdaniem zbyt dużo czasu Pilot przeznaczał na przerwy lunchowe i toaletowe. Trwały one zwykle zbyt długo i to nie z uwagi na potrzeby uczestników. W konsekwencji niektóre z punktów wycieczki odbywały się w skandalicznie szybkim tempie. Naszym zdaniem zbędna jest wizyta w Salwadorze. Dwa dni pobytu w tym kraju poświeciliśmy właściwej na przejazdy i przestaliśmy w korkach. W San Salwador nie było właściwie czego zwiedzać, a wycieczka nad pacyficzną plaże trwała ponad 8 godzin, z czego większość spędziliśmy w autobusie. Wątpliwości budzi również wodny rejs po Rio Dulce. W Livingston nie ma nic ciekawego, rejs trwa prawie 2 godziny w jedna stronę. Zamiast tego lepiej było popłynąć do twierdzy Świętego Filipa; bliżej, krócej i ciekawiej. Także pobyt w Ciudad Mexico to wielkie nieporozumienie. Spacer po centrum i wizyta w muzeum wielkiej piramidy były do przyjęcia, ale płatna (15$) wizyta w kolejnym muzeum (Fridy Kalo) - nieciekawa i większość uczestników po pół godzinie poszła na sąsiedni targ. Natomiast dwa dni w hotelu w Cancun - same superlatywy. Dobry hotel, przyzwoite wyżywienie i...najładniejsza plaża w okolicy. Wypoczęliśmy. Wycieczkę polecamy, choć do Wielkiej Konkwisty przed 10. laty - się nie umywa.
4.0/6
5 krajów w 2 tygodnie jest ogromnym plusem tej wycieczki.
4.0/6
Na początek: jak lecicie w biznesie i nie chcecie być głodni, zaopatrzcie się w kanapki. Catering mniej niż symboliczny, po starcie lekkie śniadanko, potem 10 godzin przerwy i na koniec też coś symbolicznego ( a przypomnę, że lecieliśmy w czasie dnia ).Wycieczka dosyć wymagająca, ale bardzo ciekawa, dużo wrażeń. Program baardzo różnorodny, szczególnie atrakcje fakultatywne. Jest dwa razy snurkowanie: raz w cenota, a raz z rekinami - trzeba potrenować snurkowanie przed wyjazdem, bo szkoda stracić taką okazję. Pozostałe fakultety też warto pozaliczać. Nie jest to wycieczka dla tych, którzy lubią pospać, bardzo wczesne pobudki: codziennie 5-ta rano, a nawet wcześniej.Odwiedza się wiele krajów, więc trzeba się nastawić na bardzo długie przejazdy.Standard zakwaterowania podczas całego pobytu jest średni, ale nie było jakiejś skuchy; jedzenie też dało radę.Hotel BellAir w Cancun, na pobycie, najpierw zrobił niekorzystne wrażenie, ale okazało się, że pomimo słabego standardu ma sporo zalet.Pilot Paweł: najlepszy punkt całego programu, poza tym " Mango" i "Ciacho".